Path: news-archive.icm.edu.pl!news.gazeta.pl!newsfeed.pionier.net.pl!news.glorb.com!p
ostnews.google.com!s18g2000prg.googlegroups.com!not-for-mail
From: Nemezis <s...@g...com>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: A może do szkół powinno się wprowadzić przedmiot z edukacji nad
przemocą?
Date: Sat, 5 Mar 2011 11:20:36 -0800 (PST)
Organization: http://groups.google.com
Lines: 127
Message-ID: <3...@s...googlegroups.com>
NNTP-Posting-Host: 66.154.107.133
Mime-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; charset=ISO-8859-2
Content-Transfer-Encoding: quoted-printable
X-Trace: posting.google.com 1299352836 29728 127.0.0.1 (5 Mar 2011 19:20:36 GMT)
X-Complaints-To: g...@g...com
NNTP-Posting-Date: Sat, 5 Mar 2011 19:20:36 +0000 (UTC)
Complaints-To: g...@g...com
Injection-Info: s18g2000prg.googlegroups.com; posting-host=66.154.107.133;
posting-account=teC2YQoAAAAZN05u4G3GCZPXcOhpjJci
User-Agent: G2/1.0
X-HTTP-UserAgent: SAMSUNG-SGH-i900/1.0 (compatible; MSIE 4.01; Windows CE; PPC)/UC
Browser7.4.0.65,gzip(gfe)
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:589675
Ukryj nagłówki
Co roku 800 tys. kobiet w Polsce doświadcza przemocy, 150 ginie z rąk
partnerów.
Dobrze jak w Polsce
O tym, dlaczego tak się dzieje, mówią niedawne badania postaw
mężczyzn, przeprowadzone w ramach europejskiego projektu DAPHNE. Brali
w nich udział panowie z Gijon, Bolonii i Katowic. Polacy wyróżnili
się: częściej usprawiedliwiali męską agresję przekonaniem, że "czasami
kobiety to lubią",
"ona sama się o to prosi", "niekiedy trzeba dać jej klapsa".
W małych miejscowościach i na wsiach do dziś żywe jest przysłowie:
"Gdy mąż żony nie bije, to jej wątroba gnije". Jedna z katowanych
kobiet relacjonuje: "Mieszkaliśmy z teściami w jednym domu. Kiedy mąż
mnie bił, teściowa zwracała mi uwagę, że za głośno krzyczę".
- Mężczyźni mają władzę w rodzinie, a jej zasobami są normy kulturowe,
pozycja społeczna, pieniądz i siła fizyczna. Bicie to manifestacja
władzy, sposób na podporządkowanie kobiety - mówi prof. Duch-
Krzystoszek, autorka głośnej książki "Kto rządzi w rodzinie". -
W swoich badaniach nie znalazłam żadnego uzasadnienia dla stereotypu,
że mężczyźni panują w sferze publicznej, a kobiety prywatnej.
Przekonanie, że wprawdzie to on jest głową rodziny, ale ona szyją,
okazuje się błędne.
Na pytanie, zgadzasz się czy nie ze stwierdzeniem: "Jako kobieta muszę
się na kimś oprzeć", blisko 90 proc. badanych mężatek i panien
odpowiedziało twierdząco (ale tylko połowa rozwiedzionych). Proszone
o wybór zwierzęcia, z którym się utożsamiają, wskazywały mrówkę,
pszczółkę, myszkę, kotkę. Z mężczyzną najczęściej kojarzyły lwa.
Socjolożka podkreśla, że coraz wyższa pozycja kobiet w życiu
publicznym, fakt, że są wykształcone i pracują, nie przekłada się na
ich wyższą pozycję w rodzinie. Lew pozostaje królem, a myszka -
poddaną. Mentalność nie nadąża za zmianami.
Jak dalece syndrom uzależnienia kobiety od mężczyzny zakorzenił się
w społecznej mentalności, ilustrują opinie Polaków o małżeńskim
gwałcie: według różnych sondaży od 15 do 45 proc. dorosłych obojga
płci uważa, że takie zjawisko nie istnieje, bo świadczenie usług
seksualnych należy do obowiązków żony.
- Ogromną rolę w przemianie świadomości mógłby odegrać Kościół, który
w tych kwestiach albo się nie odzywa, albo utrwala stereotypy - uważa
Joanna Piotrowska. Wśród jej podopiecznych są kobiety, które tkwią
w związkach przemocowych. Chodzą do spowiedzi: "Proszę księdza, ja już
dłużej nie wytrzymam". A ksiądz na to: "Wytrzymaj. Nieś ten krzyż".
Bywa, że pyta:"A może coś złego pani zrobiła,że mąż się tak
denerwuje?". I ona w tę swoją winę wierzy.
W gminie Łuków niedaleko Limanowej cała wieś była świadkiem, jak
latami mąż zaprzęgał żonę do pługa, kazał kopać rowy, spać na
podłodze. Kiedy szukała wsparcia u proboszcza, ten
zasugerował: "A może byś, kobieto, poszła do szpitala psychiatrycznego
się leczyć?".
...W Polsce jest gorzej niż gdzie indziej, bo wielu sprawców przemocy
i ich wyrozumiałych sprzymierzeńców znajduje się wśród decydentów.
W kraju, w którym chętnie całuje się kobietę w rękę i przepuszcza
przez drzwi, jeszcze chętniej dramat jej poniżenia zamiata się pod
dywan.
Pod dywanem kipią tajemnice.
W 2005 r. Krystyna Żytecka dyżuruje w świeżo powstałym Policyjnym
Centrum do Walki z Przemocą w Rodzinie w podwarszawskim Wołominie.Pod
drzwiami tłum. Wchodzi pierwsza petentka, mówi: "Jestem żoną
policjanta". Potem druga, trzecia: "Niech nam pani pomoże". Gdy
Żytecka pojawia się w programie Elżbiety Jaworowicz, z tym samym
błaganiem zgłasza się kilkadziesiąt kobiet z całej Polski. W jednym
tylko 2007 r. było ich 130, w tym, do lipca, 60. Na ogół to
nauczycielki lub pielęgniarki (bijący policjant przeważnie szuka żony
typu opiekunki, skromnej, łagodnej, wręcz idealnej do zademonstrowania
siły - wynika z doświadczeń Żyteckiej). Przestają pracować,gdy rodzą
dzieci, uzależniając się od sprawcy ekonomicznie. W dokumentach
Fundacji "Pomoc Kobietom i Dzieciom" znajdują się relacje z domowego
życia: "Mąż przystawia mi pistolet do głowy i bawi się w rosyjską
ruletkę". "Każe mi jeść z podłogi". "Wkłada mi kij do
pochwy, bo widział to na filmach porno".
Jedna z ofiar opowiada: - Zgłosiłam dyżurnemu na komisariacie, że
zostałam pobita przez męża. Spytał: "Chce pani, żebym zrobił świństwo
koledze? To dobry policjant" i wyrzucił doniesieniedo kosza.
... Krzyk bez głosu
Co zatem czynić, żeby wzory kulturowe oddaliły się od stereotypów?
Środowiska feministyczne akcentują potrzebę przemodelowania systemu
patriarchalnego. W Ameryce np. wyświetla się chłopcom film "Maska
twardziela", w którym narratorem jest Jackson Katz, była gwiazda
futbolu, dziś antyprzemocowy trener. Film dokumentuje, jak agresja
nakręca spiralę zdarzeń prowadzących do tragedii w życiu samych
mężczyzn. Przesłanie filmu: mężczyzno, nie napędzaj się, panuj nad
testosteronem. Badania Katza wskazują, że męski sprzeciw jest
najważniejszy.
Argumentuje: "Większość z was nigdy nikogo nie zabije i nie zgwałci.
Dlaczego więc tak wielu staje odruchowo po stronie tych, którzy
zabijają i gwałcą?".
Na warsztatach samoobrony WenDo, które szefowa "Feminoteki" prowadzi
od kilku lat, dziewczynki od 7. roku życia uczą się asertywności, bo
norma kulturowa wtłacza je w gorset uległości, premiuje grzeczność
i potulność. Kiedy na warsztatach ćwiczą reakcje
na sytuacje bezpośredniego zagrożenia i pada polecenie: "Krzyczcie!" -
bo krzyk to najmocniejsza broń kobiety - nie potrafią. Mówią: "Nie
pamiętam, kiedy krzyczałam ostatnio". Norma kulturowa odebrała im
głos.
http://tygodnik.onet.pl/30,0,52683,9,artykul.html
|