Jest następująca sytuacja... Liceum Ogólnokształcące w Polsce...

Uczęszczam do 2 klasy LO (3 semestr) do obecnej szkoły.

Poprzednie semestry (1, 2 semetr), czyli cała 1 klasę mam zaliczoną w
innej szkole (jest dokument to potwierdzający - świadectwo ukończenia
szkoły).

I teraz jest taka bardzo przykra sytuacja. Mam wszystkie zaliczone
przedmioty, ale odmówiono mi przyznania promocji na następny semestr
ponieważ nie uczęszczałem na zajęcia z przedmiotu chemia i nie mam
zaliczenia z tego przedmiotu...


Otóż:

1/ przedmiotu chemia nie ma na planie zajęć klasy do której uczęszczam
od początku semestru do dnia dzisiejszego :) !!!

2/ wcześniej dowiadując się od mojego wychowawcy otrzymałem odpowiedź,
że, cytuję: "jeśli masz zaliczoną chemie z 1 klasy to nie musisz
uczęszczać na dodatkowe zajęcia". Czy muszę mieć ocenę z zajęć
prowadzonych w obecnej szkole, zapytałem. Odpowiedź brzmiała: "nie
musisz".


W dalszym ciągu nie mogę zrozumieć na jakiej podstawie ktoś może mi
odmówić wydania promocji do następnej klasy (mimo wszystkich
zaliczonych przedmiotów)? Mętnie zostało mi to wyjaśnione; za

najważniejsze uznałem słowo-klucz "różnice programowe". Czy Wy możecie
mi to wyjaśnić? Nauczyciel bez przerwy poirytowanym tonem powtarzał
jak mantre te same słowa: "musiałem chodzić; musisz mieć zaliczenie z
tego przedmiotu" niczym konkretnym ich nie uzasadniając !!!

Na stronie internetowej szkoły, w Regulaminie Słuchaczy, a także w
Wewnątrzszkolnym ocenianiu nic takiego nie znalazłem !!!

W dodatku, tak jak pisałem. Na początku roku nauczyciel-wychowawca
udzielił mi błędnej informacji do, której teraz nie raczy się przyznać
tylko znajduje bezpodstawne argumenty na obrócenie winy przeciwko
mnie !!!

PS. To nie pierwsza tego typu sytuacja tej szkole kiedy nauczyciele, a
nawet dyrektor wprowadza uczniów w błąd. Sam doświadczyłem tego pół
roku temu na własnej skórze od dyrektor szkoły i doświadczyła tego
również nie jedna osoba, której udzielono błędnej informacji przez
którą dana osoba musiała powtarzać semestr :-/
Niestety, są to jednostkowe przypadki i wydaje mi się, że trudno
byłoby zebrać w danej sytuacji grupę osób, która by się temu
przeciwstawiła.

Czuję, że z braku dowodów jestem trochę na przegranej pozycji, choć
oczywiście zamierzam zgłosić tę sprawę do Kuratorium... :-/
Pytanie czy warto w tym przypadku (czy szkoła ma rzeczywiście rację) i
co dzięki temu zyskam.

Szkołę tak czy siak zamierzam opuścić ponieważ panuje tam niezdrowa
atmosfera uczniów do nauczycieli, więc nie obawiam się "zemsty" jeśli
można to tak nazwać.


Bardzo proszę o radę, co najkorzystniej zrobić w tej sytuacji ???
Z góry dziękuję !!!


Pozdrawiam.