Witam,

Jest taka sytuacja: on i ona, wiek przed 30, mieszkaja od siebie +/- 300 km, widuja
sie +/- raz na 2
tygodnie. On przyjezdza do niej. Ona byla u niego 2 razy. Znaja sie 2,5 roku.
On ja kocha, ona mowi ze jego tez.
Po mniej wiecej roku wyjechala na wakacje za granice. Tuz przed jej wyjazdem odkryl
ze ona ma
zbyt bliskie jak na przyjacielskie kontakty z facetem. Okazalo sie, ze zaraz po
powrocie (a dzien
przed przyjazdem do niego) zdradzila go z tymze facetem, ktorego on nie akceptowal w
jej
srodowisku. Ona nazywala tego faceta przyajcielem i nie chciala slyszec o zerwaniu z
nim
znajomosci. Po tym jak on odkryl jej zdrade obiecala mu ze sie z nim wiecej nie
spotka. Okazalo
sie, ze widuje faceta czesciej niz powinna (prace ma taka ze nie moze zabronic mu
przychodzenia). Spotykaja sie poza jej praca. Potem ich stosunki 'przyjacielskie'
znow sie nasilily.
Znow sie o tym dowiedzial i znow mu obiecala ze zerwie z facetem kontakty. Potem
mowila, ze ten
facet ja denerwuje (faktycznie zachowal sie po chamsku nie tylko wzgledem niej ale i
jej
znajomych). Niedawno sie okazalo ze facet byl u niej pozno w nocy. On do niej
zadzwonil zeby
powiedziec dobranoc i okazalo sie ze nie jest sama.
On i ona rozwazali malzenstwo po zakonczeniu studiow. Po ostatnim wypadku on juz nie
wie co
ma myslec.
Co myslicie o tym Wy? Co on ma zrobic?

On.