« poprzedni wątek | następny wątek » |
11. Data: 2006-04-18 09:06:53
Temat: Re: Czy ignorancja jest>Mówi się potocznie o tzw. "błogosławionej ignorancji".
Owszem. Ale nie wiem, czy ktokolwiek w dzisiejszym świecie jest w stanie
zrozumieć głęboki sens tego stwierdzenia. Dziś wartość czyniona jest z wiedzy.
To jest swoisty fetysz ludzkości, coś co rzekomo ma umożliwić rozwój człowieka.
latego każdemu się wydaje, że gdy tę wiedzę posiądzie, osiągnie "coś". Jednak
nie da się posiąść wiedzy, to proces nieskończony. Jakże naiwni są ludzie,
którzy po skończeniu np. jakichś studiów i nawet praktyce, osiągnięciu
"sukcesu", uważają się za wykształconych i oświeconych. Wiedza ich wcale nie
buduje, nic nie poprawia. Są co najwyżej nudnymi pseudointelektualistami,
tworzącymi jakieś teorie, kompletnie nieistotne, ale z radością witane w ich
środowisku Towarzystwa Wzajemnej Adoracji. Wiedza komplikuje życie, bo wciąż
jest niewystarczająca i zmusza do ciągłych poszukiwań, które nie mają szans
ziszczenia. Podobnie jak bogactwo, powodzenie w życiu, itp. Nigdy nie można
zatrzymać się w poszukiwaniu tych pseudowartości, osiągnąć stanu zadowolenia i
równowagi...
>Zaczynam się zastanawiać czy nie jest tym mianem określany jakiś swoisty
>psychologiczny naturalny mechanizm instynktownego blokowania uświadamiania
>sobie informacji które mogłyby zakłócać poczucie bezpieczeństwa,
Pewnie masz dużo racji w tym sensie, że wiedza istotnie zakłóca poczucie
bezpieczeństwa, a przede wszystkim oddala od szczęścia. Wiedza tak naprawdę
zakłóca wszystko. Czynienie wartości z czegokolwiek, co ma znaczenie w życiu
doczesnym, jest automatycznie pójściem na manowce nieskończonego oceanu
wiadomości, które DO NICZEGO NIKOMU NIE SĄ POTRZEBNE. Nie muszę wcale chyba
użo grzebać, żeby udowodnić, że mało kto z ludzi "genialnych" był tak naprawdę
szczęśliwy sam ze sobą i z innymi. W ogóle jest bardzo mało szczęśliwych ludzi
i co dziwne, często prawdziwe szczęście i miłość można znaleźć wśród ludzi
najprostszych, wręcz prymitywnych w swym braku wiedzy. Nie zastanawiało Cię to
nigdy? Może nie znasz takich ludzi, bo pogardzasz nimi. Nie wiem. Ale -
przynajmniej dla mnie - sto razy większym szczęściem jest obserwowanie małego
ziecka i obcowanie z nim, niż rozmowa z jakimś mądralą, który "zjadł wszystkie
rozumy".
Jeśli to zrozumiesz, będziesz na najlepszej drodze do tego, żeby wreszcie
znaleźć radość w tym, co nazywasz ignorancją, a co w istocie jest tylko
naturalnym, szczęśliwym stanem ludzkiego umysłu.
SK
--
============= P o l N E W S ==============
archiwum i przeszukiwanie newsów
http://www.polnews.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
12. Data: 2006-04-18 10:20:26
Temat: Re: Czy ignorancja jest"didache" <a...@c...com> wrote in message
news:06041811065345@polnews.pl...
Dobry post, zgadzam sie z nim w wielu punktach.
> Pewnie masz dużo racji w tym sensie, że wiedza istotnie zakłóca poczucie
> bezpieczeństwa, a przede wszystkim oddala od szczęścia. Wiedza tak
> naprawdę
> zakłóca wszystko. Czynienie wartości z czegokolwiek, co ma znaczenie w
> życiu
> doczesnym, jest automatycznie pójściem na manowce nieskończonego oceanu
> wiadomości, które DO NICZEGO NIKOMU NIE SĄ POTRZEBNE. Nie muszę wcale
> chyba
Jakos tak sa potrzebne - dla samopoczucia, dla *pozycji spolecznej*. Rowniez
wiedza
przydaje sie przy zarabianiu pieniedzy.
Ale zgadzam sie z tym co piszesz.
> szczęśliwy sam ze sobą i z innymi. W ogóle jest bardzo mało szczęśliwych
> ludzi
> i co dziwne, często prawdziwe szczęście i miłość można znaleźć wśród ludzi
> najprostszych, wręcz prymitywnych w swym braku wiedzy. Nie zastanawiało
> Cię to
> nigdy?
Dokladnie. Teraz ciekawostka - czesc osob to NIE zastanawia, oni tego
nie zauwazaja. Wiesz dlaczego? Dlatego ze oni nie szukaja szczescia,
szukaja POZYCJI SPOLECZNEJ, chce byc takimi o ktorych mozna
powiedziec ze COS WIEDZĄ. A taki szczesliwy ale prosty czlowiek
moze zostac okreslony prostym wrecz glupic, niewyksztalconym.
Czy ktos chce byc KIMS TAKIM? Niekoniecznie.
Dlaczego? Bo jeszcze raz powtarzam - to szukanie POZYCJI SPOLECZNEJ,
ktota ma chronic przed nazwaniem nas glupkami,
to nie poszukiwanie szczescia.
-to jest to o czym Ty piszesz.
> Może nie znasz takich ludzi, bo pogardzasz nimi. Nie wiem. Ale -
> przynajmniej dla mnie - sto razy większym szczęściem jest obserwowanie
> małego
> ziecka i obcowanie z nim, niż rozmowa z jakimś mądralą, który "zjadł
wszystkie
> rozumy".
Tak, jedna wazna rzecz napisales - tą prosta radoscia sie POGARDZA.
To bardzo ciekawe zjawisko, nie do konca dla mnie jasne.
Jesli wszyscy chcemy szczescia, a szczescie jest w prostocie, prostym
czlowieku,
to dlaczego szukamy jakiejs pozornej wiedzy - jak piszesz.
Prawdopodobnie dlatego (jak juz napisalem), zeby nie byc nazwanymi glupkami,
zeby nie cierpiec bedac na nizszym poziomie drabiny spolecznej i nie
otrzymywac
problemow zwiazanych z tym szczeblem (np. pogarde - jak napisales).
Bo to co ze jestesmy prosci i szczesliwi jesli inni nas zle traktuja?
To umniejsza jesli nie niszczy to szczesci.
Pozdrawiam,
Duch
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
13. Data: 2006-04-18 10:27:41
Temat: Re: Czy ignorancja jest "błogosławieństwem"?!"Sky" <s...@o...pl> wrote in message news:e1tetk$l0t$1@news.onet.pl...
Kiedys czytalem ksiazke o Gestalt i byl tam wazny fragment.
Mianowicie nie mozna byc (nie da sie) caly czas otwartym i swiadomym,
na czesc spraw trzeba byc otwartym, ale na drugie tyle - zamknietym.
Rzecz w tym zeby sie w odpowiednim momencie otwierac (co jest trudne)
na jedne rzeczy, na inne zamykac.
---
To co piszesz sugeruje ze im wiecej otwarty i swiadomy - tym lepiej.
Nie zgadzam sie. Tak, taka jest teraz mode. Taki trend. Taki wyznacznik.
Nie zgadzam sie z tym. Zreszta nie da sie byc otwartym na wszyscy.
A poniewaz nie da sie, a rownoczesnie panuje moda na bycie otwartym,
wiec ... ludzie udają. Jest wielu "swiadomych, tolerancyjnych i oswieconych"
:)
Bo ludzie chca miec taki IMAGE, bo to jest trendy.
Bo ludzie obawiaja sie ze ktos nazwie ich "zamknietymi na rzeczywistosc",
"ograniczonymi". Nikt nie chce byc ciemniakiem bo to NIE jest trendy.
Twoj post jest napisany w takim duchu, tj. zaklada ze otwartosc=cacy,
ignorancja=bebe. A za tym moda, trend; strach przed byciem ciemniakiem i
porządana postawa "osoby otwartej".
W rzeczywistosci, na otwartosc trzeba byc gotowym, pomiedzy otwartoscia
a ignorancja musi byc rownowaga. Nie powinno sie na sile siebie "oswiecac",
bo tak jest cacy :)
Pozdrawiam,
Duch
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
14. Data: 2006-04-18 12:03:09
Temat: Re: Czy ignorancja jest "błogosławieństwem"?!
Użytkownik "Duch" <n...@n...com> napisał w wiadomości
news:e22f3u$b8a$1@nemesis.news.tpi.pl...
> "Sky" <s...@o...pl> wrote in message news:e1tetk$l0t$1@news.onet.pl...
>
> Kiedys czytalem ksiazke o Gestalt i byl tam wazny fragment.
> Mianowicie nie mozna byc (nie da sie) caly czas otwartym i swiadomym,
> na czesc spraw trzeba byc otwartym, ale na drugie tyle - zamknietym.
>
> Rzecz w tym zeby sie w odpowiednim momencie otwierac (co jest trudne)
> na jedne rzeczy, na inne zamykac.
>
> ---
> To co piszesz sugeruje ze im wiecej otwarty i swiadomy - tym lepiej.
> Nie zgadzam sie. Tak, taka jest teraz mode. Taki trend. Taki wyznacznik.
>
> Nie zgadzam sie z tym. Zreszta nie da sie byc otwartym na wszyscy.
> A poniewaz nie da sie, a rownoczesnie panuje moda na bycie otwartym,
> wiec ... ludzie udają. Jest wielu "swiadomych, tolerancyjnych i
oswieconych"
> :)
>
> Bo ludzie chca miec taki IMAGE, bo to jest trendy.
> Bo ludzie obawiaja sie ze ktos nazwie ich "zamknietymi na rzeczywistosc",
> "ograniczonymi". Nikt nie chce byc ciemniakiem bo to NIE jest trendy.
>
> Twoj post jest napisany w takim duchu, tj. zaklada ze otwartosc=cacy,
> ignorancja=bebe. A za tym moda, trend; strach przed byciem ciemniakiem i
> porządana postawa "osoby otwartej".
>
> W rzeczywistosci, na otwartosc trzeba byc gotowym, pomiedzy otwartoscia
> a ignorancja musi byc rownowaga. Nie powinno sie na sile siebie
"oswiecac",
> bo tak jest cacy :)
>
> Pozdrawiam,
> Duch
>
Fajnie -bo piszesz właściwie o realiach /choć przefiltrowanych przez jakowąś
teorię/...tyle że niejako negujesz możliwość zaistnienia owej jednostki
otwartej, której to "otwartość" byłaby nie tyle udawanym modyzmem co po
prostu oznaką "siły ducha" -bo to "siła" właśnie jest zdaje się odwiecznie
"modna"... I coś w tej modzie na "siłę" w całej naszej kulturze przecież
jest...więc i modyzm to nie "rafa" ale "kierunek na przystań"... ;)
Tak piszę nie wgłębiając się w szczegóły... :D
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
15. Data: 2006-04-18 15:05:45
Temat: Re: Czy ignorancja jest "błogosławieństwem"?!"Sky" <s...@o...pl> wrote in message news:e22kh4$67q$1@news.onet.pl...
> Fajnie -bo piszesz właściwie o realiach /choć przefiltrowanych przez
> jakowąś
> teorię/...tyle że niejako negujesz możliwość zaistnienia owej jednostki
> otwartej, której to "otwartość" byłaby nie tyle udawanym modyzmem co po
> prostu oznaką "siły ducha" -bo to "siła" właśnie jest zdaje się odwiecznie
> "modna"... I coś w tej modzie na "siłę" w całej naszej kulturze przecież
> jest...więc i modyzm to nie "rafa" ale "kierunek na przystań"... ;)
> Tak piszę nie wgłębiając się w szczegóły... :D
Przeczytalem Twoje, robie sobie wizje tego o czym piszesz i takie mialem
pierwsze skojarzenia - zobaczylem "pęd do bycia swiadomym"
(w przeciwienstwie, do glupiego ciemniaka).
Na szczescie mam to juz za sobą ;)
Bardzo negatywnie widziane jest dzisiaj jesli ktos nie idzie z glowym
nurtem,
ma swoje prywatne -dajmy na to- wierzenia. Taki ktos zostaje natychmiast
"glupim".
Dlaczego o tym pisze - mam tu takiego kolesia, mlody, troche dresujacy,
troche wlasnie wyzwolony, i jak to mlody - uczylony na punkcie swojego
image. Wiec czyta on wlasnie Gazete Wyborcza oraz uwaza sie za wyzwolonego,
bo ateista -tak, sila rozumu- itd. itd.
A ja - stary juz jestem ;) wiec zadalem mu kilka podchwytliwych pytan, ktore
zachwialy
nim w posadach (np. przeczytalem Wyborcza ze *ze zrozumieniem* i okazalo sie
nie wszystko jest takie czarno-biale - to samo bylo tu na grupie).
Najwazniejsze: jego motywacja NIE jest rozum i madrosc jako taka
(a tak on mysli pewnie o sobie) ale IMAGE .
Bycie w grupie "Ludzi Rozumnych" bo przy nich bezpiecznej.
Natomiast gdy mu pokazalem (grzecznie), ze powtarza slogany (bo tak bylo) to
byl w szoku.
Myslal ze jak okresli swoj "odpowiedni" swiatopoglad to juz nie musi myslec.
A okazalo sie ze wlasnie NIE mysli tylko powtarza "madrosci" (bo powiedziano
mu
ze to mardosci).
Myslisz ze malo jest takich "wyzwolonych"? Na kopy i peczki tego.
Bo -jeszcze raz powtarzam- motywacja jest POZYCJA SPOLECZNA a nie
madrosc jako taka.
Pozdr,
Duch
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
16. Data: 2006-04-18 21:52:37
Temat: Re: Czy ignorancja jest "błogosławieństwem"?!
Użytkownik "Duch" <n...@n...com> napisał w wiadomości
news:e22vaf$guv$1@atlantis.news.tpi.pl...
> "Sky" <s...@o...pl> wrote in message news:e22kh4$67q$1@news.onet.pl...
>
> > Fajnie -bo piszesz właściwie o realiach /choć przefiltrowanych przez
> > jakowąś
> > teorię/...tyle że niejako negujesz możliwość zaistnienia owej jednostki
> > otwartej, której to "otwartość" byłaby nie tyle udawanym modyzmem co po
> > prostu oznaką "siły ducha" -bo to "siła" właśnie jest zdaje się
odwiecznie
> > "modna"... I coś w tej modzie na "siłę" w całej naszej kulturze przecież
> > jest...więc i modyzm to nie "rafa" ale "kierunek na przystań"... ;)
> > Tak piszę nie wgłębiając się w szczegóły... :D
>
> Przeczytalem Twoje, robie sobie wizje tego o czym piszesz i takie mialem
> pierwsze skojarzenia - zobaczylem "pęd do bycia swiadomym"
> (w przeciwienstwie, do glupiego ciemniaka).
> Na szczescie mam to juz za sobą ;)
>
> Bardzo negatywnie widziane jest dzisiaj jesli ktos nie idzie z glowym
> nurtem,
> ma swoje prywatne -dajmy na to- wierzenia. Taki ktos zostaje natychmiast
> "glupim".
> Dlaczego o tym pisze - mam tu takiego kolesia, mlody, troche dresujacy,
> troche wlasnie wyzwolony, i jak to mlody - uczylony na punkcie swojego
> image. Wiec czyta on wlasnie Gazete Wyborcza oraz uwaza sie za
wyzwolonego,
> bo ateista -tak, sila rozumu- itd. itd.
>
> A ja - stary juz jestem ;) wiec zadalem mu kilka podchwytliwych pytan,
ktore
> zachwialy
> nim w posadach (np. przeczytalem Wyborcza ze *ze zrozumieniem* i okazalo
sie
> nie wszystko jest takie czarno-biale - to samo bylo tu na grupie).
>
> Najwazniejsze: jego motywacja NIE jest rozum i madrosc jako taka
> (a tak on mysli pewnie o sobie) ale IMAGE .
> Bycie w grupie "Ludzi Rozumnych" bo przy nich bezpiecznej.
> Natomiast gdy mu pokazalem (grzecznie), ze powtarza slogany (bo tak bylo)
to
> byl w szoku.
> Myslal ze jak okresli swoj "odpowiedni" swiatopoglad to juz nie musi
myslec.
> A okazalo sie ze wlasnie NIE mysli tylko powtarza "madrosci" (bo
powiedziano
> mu
> ze to mardosci).
>
> Myslisz ze malo jest takich "wyzwolonych"? Na kopy i peczki tego.
> Bo -jeszcze raz powtarzam- motywacja jest POZYCJA SPOLECZNA a nie
> madrosc jako taka.
Ale chyba przyznasz iż to że 99.9% ludzkości żyje złudzeniami iż dochodzą do
sedna /lub uleganiem modom zastępują nieświadomie realne wysiłki w
dochodzeniu do owego sedna/ nie znaczy że kierunek starań czyli sam
przedmiot owych "modnych" postaw nie może należeć do zasobu owego sedna. Nie
wiem czy jasno się wyraziłem.
Większość nie wie jak zrealizować owe stawiane na piedestale ideały /w danej
chwili modne aspekty jakiegoś zagadnienia/ więc udaje że je realizuje...i na
tym polega uleganie modzie /dziś ten ideał jutro inny -w końcu ideałów jest
wiele do realizowania/...ale to nie znaczy od razu że ideał/lub ich suma/
jest błędnie określony czy niemożliwy do realnego osiągnięcia.
Zakładając zaś że "przedmiot" jakiejś mody nic nie wnosi w dążenie do
prawdziwego humanistycznego ideału -to czasem tłumaczyć swoje lenistwo w
dochodzeniu do ideałów "ideałem" nieulegania modom... ;P
Heh...
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
17. Data: 2006-04-21 02:26:10
Temat: Re: Czy ignorancja jest "błogosławieństwem"?!
Użytkownik "Kowdlar" <e...@i...pl> napisał w wiadomości
news:e1u331$mpo$1@nemesis.news.tpi.pl...
>
> Użytkownik "Sky" <s...@o...pl> napisał w wiadomości
> news:e1tetk$l0t$1@news.onet.pl...
> > Mówi się potocznie o tzw. "błogosławionej ignorancji".
> > Zaczynam się zastanawiać czy nie jest tym mianem określany jakiś swoisty
> > psychologiczny naturalny mechanizm instynktownego blokowania
uświadamiania
> > sobie informacji które mogłyby zakłócać poczucie bezpieczeństwa, takie
> > klasyczne wyparcie, blokada przed rozwojem indywidualnej
> świadomości...który
> > to mechanizm mógłby mieć istotne znaczenie w takich zjawiskach jak
> > religijność, zresztą i w wielu innych...
> >
> > Co o tym myślicie?
> > Na serio pytam.
> >
>
> To chyba nie o taką ignorancję chodzi. Chodzi o ignorancję nieuctwa.
> Wyobrażam sobie, że powiedzmy człowiek niewykształcony odmiennie odbiera
> rzeczywistość niż taki doktor lub Profesor fizyki lub innej nauki ścisłej.
> Czy można mówić o takiej ignorancji ,że jest błogosławiona. Na pewno
takiemu
> człowiekowi lżej na duszy, być może bliżej takiemu człowiekowi do wiary,
> choć znam wybitnych naukowców, którzy deklarują się jako wierzący.Mi na
> przykład ten skromny bagaż wiedzy, jaki noszę w sobie, raczej przeszkadza
w
> uwierzeniu, w takim prostym uwierzeniu . Za dużo stawiam przed sobą pytań,
i
> tych pytań nie jest coraz mniej, lecz więcej ich i więcej. Ale choć może
> rzeczywiście z punktu widzenia wiary w Boga ignorancja być może jest
> błogosławieństwem,z dużym naciskiem na :być może, bo nie jest to pewnik,
to
> jednakowoż chyba bym się nie zamienił rolami z takim wybitnym ignorantem,
> amatorem , profanem wiedzy.
> Pozdrowienia
> Kowdlar
Dzienks...chciałoby się więcej pogadać o tym co napisałeś ale dziś już sił
niema...znów temat przepadnie w czeluściach usenetu :/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
18. Data: 2006-04-21 09:27:21
Temat: Re: Czy ignorancja jest "błogosławieństwem"?!"Sky" <s...@o...pl> wrote in message news:e23n2b$1p7$1@news.onet.pl...
> Ale chyba przyznasz iż to że 99.9% ludzkości żyje złudzeniami iż dochodzą
> do
> sedna /lub uleganiem modom zastępują nieświadomie realne wysiłki w
> dochodzeniu do owego sedna/ nie znaczy że kierunek starań czyli sam
> przedmiot owych "modnych" postaw nie może należeć do zasobu owego sedna.
> Nie
> wiem czy jasno się wyraziłem.
Calkiem jasno. Wiec tak - po kolei. Wedlug mnie jest tak: nie wiec czy jest
jakies sedno.
Sedno sprawy jest wtedy gdy akceptuje sie to co jest (oczywiscie nie gdy
ktos jest głodny
albo chory - wtedy trzeba działac, ale wtedy cel jest jasny - sytosc czy
zdrowie).
Natomiast szukanie sedna kojarzy mi sie z czyms na sile. Ok, gdy ktos nie
jest szczesliwy
z powodu jakis problemow w przeszlosci i chce to zaleczyc, ale takie
szukanie
sedna dla samego rozwoju duchowego - bo tak jest lepiej - sam nie wiem.
Ja czuje sedno np. gdy moge sobie pojachac na kilkugodzinny wypad rowerowy,
nie widze wtedy zadnego czlowieka przez pare godzin. Ale wtedy nie szukam
sedna,
a ono jest :) Jasne?
Wiec skad takie mody? (wedlug mnie) Ta moda to nie jest cos negatywnego od
razu....
bo liczy sie *przyczyna* tej mody, a przyczyna jest tak prawdopodobnie taka,
ze ludzie czuja ze zyja zle (komercja, pęd), a konkretniej..... czuja ze
moze zbyt pedza,
a cos mi umyka, "szczescie dnia codziennego". Wiec probuja roznych sposobow,
ktore niestety sa zgodne ze stylem komercyjnym.
A tak naprawde szczescie to zaakceptowanie ze nie bedzie sie mialo
wszystkie,
ze kariera to tylko slepa pogon, ze szczescie jest wtedy kiedy sie jest
czlowiekiem prosty. No tak - ale prosty czlowiek to "prostak" -
a nikt nie chce takim byc. Tu mamy kolejny powód dla ktorego czlowiek
chce byc wysoko na drabinie spolecznej. Czlowiek prosty-szeczsliwy to
prostak, czyli ktos odrzucony. Co z tego ze szczesliwy jak uznawany za
"gorszego".
Czyli oprocz zagubienia jest jeszcze strach przed byciem sobą (bo nie
wypada?),
przed byciem kims prostym.
Tyle...
A tak naprawde to tych mód duchowych nie jest tak duzo. Tzn. one istnieja
ale tylko
w dyskusjach. Ludzie moga gadac duzo ze np. medytacja ok, duzo tego w
gazetach,
ale nikogo tak naprawde to nie interesuje (wcale nie twierdze ze medytacja
ok - to tylko przyklad).
Nikt sie za to nie zajmie w prakyce, wszystko konczy sie na gadaniu. Np. u
nas w hali sportowej
byly jakies zajecia z jogi, przyszly 2 osoby (na cale duze osiedle, pare
tys. osob). Takze ta moda
to tez nic konkretnego.
Pozdrawiam,
Duch
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
19. Data: 2006-04-28 00:27:49
Temat: Re: Czy ignorancja jest "błogosławieństwem"?!
Użytkownik "Duch" <n...@n...com> napisał w wiadomości
news:e2a8n0$pit$1@nemesis.news.tpi.pl...
> "Sky" <s...@o...pl> wrote in message news:e23n2b$1p7$1@news.onet.pl...
>
> > Ale chyba przyznasz iż to że 99.9% ludzkości żyje złudzeniami iż
dochodzą
> > do
> > sedna /lub uleganiem modom zastępują nieświadomie realne wysiłki w
> > dochodzeniu do owego sedna/ nie znaczy że kierunek starań czyli sam
> > przedmiot owych "modnych" postaw nie może należeć do zasobu owego sedna.
> > Nie
> > wiem czy jasno się wyraziłem.
>
> Calkiem jasno. Wiec tak - po kolei. Wedlug mnie jest tak: nie wiec czy
jest
> jakies sedno.
> Sedno sprawy jest wtedy gdy akceptuje sie to co jest (oczywiscie nie gdy
> ktos jest głodny
> albo chory - wtedy trzeba działac, ale wtedy cel jest jasny - sytosc czy
> zdrowie).
>
> Natomiast szukanie sedna kojarzy mi sie z czyms na sile. Ok, gdy ktos nie
> jest szczesliwy
> z powodu jakis problemow w przeszlosci i chce to zaleczyc, ale takie
> szukanie
> sedna dla samego rozwoju duchowego - bo tak jest lepiej - sam nie wiem.
> Ja czuje sedno np. gdy moge sobie pojachac na kilkugodzinny wypad
rowerowy,
> nie widze wtedy zadnego czlowieka przez pare godzin. Ale wtedy nie szukam
> sedna,
> a ono jest :) Jasne?
>
> Wiec skad takie mody? (wedlug mnie) Ta moda to nie jest cos negatywnego od
> razu....
> bo liczy sie *przyczyna* tej mody, a przyczyna jest tak prawdopodobnie
taka,
> ze ludzie czuja ze zyja zle (komercja, pęd), a konkretniej..... czuja ze
> moze zbyt pedza,
> a cos mi umyka, "szczescie dnia codziennego". Wiec probuja roznych
sposobow,
> ktore niestety sa zgodne ze stylem komercyjnym.
> A tak naprawde szczescie to zaakceptowanie ze nie bedzie sie mialo
> wszystkie,
> ze kariera to tylko slepa pogon, ze szczescie jest wtedy kiedy sie jest
> czlowiekiem prosty. No tak - ale prosty czlowiek to "prostak" -
> a nikt nie chce takim byc. Tu mamy kolejny powód dla ktorego czlowiek
> chce byc wysoko na drabinie spolecznej. Czlowiek prosty-szeczsliwy to
> prostak, czyli ktos odrzucony. Co z tego ze szczesliwy jak uznawany za
> "gorszego".
>
> Czyli oprocz zagubienia jest jeszcze strach przed byciem sobą (bo nie
> wypada?),
> przed byciem kims prostym.
>
> Tyle...
>
> A tak naprawde to tych mód duchowych nie jest tak duzo. Tzn. one istnieja
> ale tylko
> w dyskusjach. Ludzie moga gadac duzo ze np. medytacja ok, duzo tego w
> gazetach,
> ale nikogo tak naprawde to nie interesuje (wcale nie twierdze ze medytacja
> ok - to tylko przyklad).
> Nikt sie za to nie zajmie w prakyce, wszystko konczy sie na gadaniu. Np. u
> nas w hali sportowej
> byly jakies zajecia z jogi, przyszly 2 osoby (na cale duze osiedle, pare
> tys. osob). Takze ta moda
> to tez nic konkretnego.
>
> Pozdrawiam,
> Duch
>
A ja nadal twierdzę ze ludzie potrafią się dać wciągnąć w jakąś "modę" tylko
dlatego ze u jej podstaw leży coś naprawdę dobrego...jakiś ogólnie uznawany
ideał/aspekt ideału/... a owi "ulegający jego modzie" uznając ów ideał
próbują choćby tak powierzchownie do niego zmierzać...a potem słomiany
zapał, następna moda na "coś" co jest sprzedawane jako szybkie i łatwe do
osiągnięcia stanu szczęścia...itd...i tak się tworzą uprzedzenia niektórych
do "mody" ponoć "złej" jako takiej... ;)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
20. Data: 2007-02-22 17:25:21
Temat: Nigdy nie była i nigdy nie będzie zrozumiała.D
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |