Path: news-archive.icm.edu.pl!pingwin.icm.edu.pl!news.icm.edu.pl!pwr.wroc.pl!panorama
.wcss.wroc.pl!ict.pwr.wroc.pl!not-for-mail
From: "Choosod" <c...@k...net.pl>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: Czy jestem emocjonalnym masochista ?
Date: Sun, 6 Feb 2000 20:02:59 +0100
Organization: Wroclaw University of Technology, Poland
Lines: 79
Message-ID: <87kgg1$268$1@okapi.ict.pwr.wroc.pl>
NNTP-Posting-Host: pa101.wroclaw.ppp.tpnet.pl
X-Priority: 3
X-MSMail-Priority: Normal
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 5.00.2615.200
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V5.00.2615.200
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:39601
Ukryj nagłówki
Witam wszystkich grupowiczów
Jestem tu po raz pierwszy i tylko z jednego powodu. Może ktoś będzie miał
teorię opisującą moją osobę. Ja próbowałem już podchodzić do życia i samego
siebie od różnych stron i efekty są mówiąc krótko znikome. Ale może wyjaśnię
o co chodzi.
(Dla osób odpowiadających na posty zanim doczytają je do końca wyjaśniam, że
doskonale zdaję sobie sprawę z irracjonalności i nielogiczności mojego
postępowania i zachowania.)
Otóż jakieś prawie dwa lata temu, przeżyłem wielki szok uczuciowo
emocjonalny. Oczywiście chodzi o nieodwzajemnione uczucie.
Po pierwsze dziewczyna jest młodsza o 8lat - jest dopiero w połowie szkoły
średniej. Najpierw przez długi czas kryłem to co czuję (nie wiedziałem czy
to właściwe - jeszcze zyskał bym miano pedofila :) ) a potem jak ona kogoś
sobie znalazła, trochę nawet dzięki mnie zbliżyła się do niego, załamałem
się straszliwie - o mało co nie odeszłem w inne światy.
Straciłem prawie wszystkich znajomych, no może widuję ich dość często, ale
wiele razy kończy się to tylko na powiedzeniu sobie "cześć" a najczęściej
zaszyję się w jakimś kącie odseparowując się od grupy. Miałem całkiem fajną
pracę, oczywiście ją zawaliłem i przez pewien czas nie pracowałem.
W skrócie mogę powiedzieć, że wykazuję bardzo wiele objawów klasycznej,
książkowej ostrej depresji.
Do dnia dzisiejszego ciągle to mocno przeżywam. Chodziłem do psychologa,
żarłem jakieś prochy - nic nie pomogło. Próbowałem uprawiać jakiś sport -
bieganie. Teraz znowu mam świetną pracę, blisko domu, nieźle płatną i dość
ciekawą. Co będzie gdy któregoś dnia złapię kolejny dołek i nie pójdę do
pracy tylko szwendać się gdzieś. Ewentualnie jak już pójdę to olać wszystkie
obowiązki - a jestem adminem w dużej firmie.
Znajoma, której się zwierzyłem stwierdziła, że jak znajdę pracę i skończy
się wolny czas to przestane o tym rozmyślać. Gówno - nie prawda !!! Pracuję
od miesiąca (nawet soboty i dość często po godzinach) i ciągle czuję się
okropnie.
Wyjaśniałem sam sobie sprawę rozsądnie, logicznie i starając się stłumić
negatywne emocje i nic. Odzwyczaiłem się prowadzić rozmowę, ogólnie zdolność
wypowiadania się (co chyba widać w tym chaotycznym poście), a kiedyś
potrafiłem przelewać moje myśli w słowa bez większych problemów.
Tak więc próbowałem chyba wszystkich sposobów na wydostanie się z tego,
przez pewien czas krzywa dobrego samopoczucia szła nieznacznie w górę. Znowu
nawiązałem z tą dziewczyna kontakty towarzyskie (wcześniej przez prawie rok
nie zamieniliśmy z sobą słowa) i przez pół roku jakoś się polepszało między
nami, może gdybym postępował umiejętnie i rozważnie może między nami
stworzyła by się jakaś więź uczuć. Ale nagle stwierdziłem, że to nie ma
sensu, wpadłem w kolejny straszny dołek, mimo iż ciągle moje uczucia które
dla nie żywię są dość mocne, chociaż mocno zdeformowane, już nie takie
przejrzyste jak kiedyś.
Właściwie to za każdym razem kiedy idę spać pragnę się już nigdy nie
obudzić. Nie mam do siebie żadnego szacunku, z utęsknieniem czekając na
Panią_W_Bieli co w dłoniach dzierży kosę, jednak już dawno stwierdziłem, że
mimo najgorszego samopoczucia i rezygnacji nie jestem w stanie odebrać sobie
życia. (Szkoda)
Wiem, wielu powie "człowieku weź się w garść", "jesteś facetem czy nie?" i
wiele innych podobnych. No tak staram się działać normalnie, nie zaniedbywać
obowiązków, nie stronić od ludzi, uśmiechać się kiedy wymaga sytuacja i dla
kogoś kto na mnie patrzy wyglądam tak jakby życie mnie cieszyło, a w mojej
głowie jest chaos i destrukcja, a co z tego że nikt tego nie widzi.
Czy zatem jestem emocjonalnym, uczuciowym masochistą, że widzę tylko złe
strony życia, że zamiast z tego wychodzić to ciągle się "umartwiam nad
sobą" - często tak słyszę i przyznaję rację tym osobom, ale nie dociera to
do mnie.
Dzisiaj też będę prosił boga abym się nie obudził, jest ich wielu, może
któryś mnie przyjmie :)) "ten uśmieszek powinien być odczytany jako
gorzko-autoironiczny"
--
||| | || | || | | || ||| ||| | | || | |||| | ||| | || |
||| | || | || | | || ||| ||| | | || | |||| | ||| | || |
||| | || | || | | || ||| ||| | | || | |||| | ||| | || |
0 718751 | | 556720 made in hell
C_H_O_O_S_O_D mod. no 0.2
|