Czy my uczymy dzieci, czy też od dzieci można się czegoś nauczyć? Postrzegania
świata? Zdolności do empatii? Czy odpowiadanie na niezliczone pytania jakie
każde dziecko zadaje, karze spojrzeć na normalne zwykłe problemy inaczej?
Kiedyś lubiłem słuchać audycji w Trójce kiedy to dziennikarka wchodziła do
przedszkola i zadawała dzieciom pytania. Takie pytania, w których pytała o
bardzo poważne sprawy. Kim jest prezydent? Co to jest budżet? Czy demokracja?
I dzieci odpowiadały. Tak jak usłyszały wyrywkowo od rodziców, a gdy nie
wiedziały to resztę dorabiały swym małym, ale bardzo wnikliwym rozumem.