Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Depresja- kto by pomyslał?

Grupy

Szukaj w grupach

 

Depresja- kto by pomyslał?

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 27


« poprzedni wątek następny wątek »

11. Data: 2017-08-30 00:40:07

Temat: Re: Depresja- kto by pomyslał?
Od: "Chiron" <c...@t...ja> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik <i...@g...pl> napisał w wiadomości
news:f681e1d4-8c73-4e05-b409-79295412d0e6@googlegrou
ps.com...
> Chironie, depresja to nie angina, więc nie bierze się z zarazków, których
> unicestwienie lekiem załatwia sprawę. Ani też nie szkorbut, który mija po
> końskiej
> dawcę witaminy C. Lekami modna tylko łagodzić objawy - i to tylko
> chwilowo. Wyleczyć depresję można tylko poprzez lijwidację nawarstwionych
> problemów, > które zatruwają psychikę. Tego nie uczyni żadna substancja na
> świecie. Nawet nadmiar złota i pieniędzy może stać się źródłem problemów
> przerastających
> możliwości psychiczne - vide opowieść o królu Midasie, przerysowująca
> temat, ale jednak sugerująca, co jest jedynym lekarstwem...

Rzadko stany ciężkiej depresji udaje się zwalczyć samą terapią. Osoba z taką
dolegliwością po prostu jest w stanie odciąć się od swych emocji- i nie ma
podstaw terapii. Wtedy wchodzi psychiatria z psychotropami. Mówi się o
"wyrównaniu" pacjenta. Coś w tym jest. Pacjent zaczyna odczuwać emocje.
Tyle, że działania uboczne mogą być i nieprzewidywalne, i czasem w skutkach
wręcz tragiczne.

No cóż- czasem to nie muszą być psychotropy- bo badania mogą stwierdzić, że
chory ma niski poziom litu. Wyrównywanie litu trwa jednak ok. pół roku
(nawet rok), a pacjent może w tym czasie nie być w stanie samodzielnie
funkcjonowac, ani poddać się terapii. I znów wracamy do psychotropów.

W artykule moim podana jest po prostu alternatywa dla psychotropów. I- wiele
na to wskazuje- niegroźna dla pacjenta. Oczywiście- gdy zaczyna kontaktować
się ze swoimi emocjami- należy odstawić grzybki i rozpocząć terapię.
Podobnie, jak to się robi w przypadku psychotropów.

Sporym problemem w Polsce jest to, że niezbędny w takim działaniu psychiatra
w przytłaczającej większości przypadków- nie zleci dokładnych badań (poziomu
litu, kory mózgu, etc). A psychotropy przepisuje "na oko". Najczęściej też
nie zawraca sobie gitary jakąś psychoterapią. Ani nie kieruje do psychologa.
Owszem, są takie kliniki, gdzie to działa poprawnie, ale koszt pobytu w
takim szpitalu, lub tylko same wizyty- zawężają grupe pacjentów do najlepiej
zarabiających.

--
Chiron

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


12. Data: 2017-08-30 01:05:50

Temat: Re: Depresja- kto by pomyslał?
Od: "Chiron" <c...@t...ja> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Chiron" <c...@t...ja> napisał w wiadomości
news:oo4qg9$ar5$1@node1.news.atman.pl...
>
Poszukaj sobie "ibogaina". Poczytaj o niej. Przeczytasz pewnie, że od 30
lat na świecie leczą nią uzależnienia. Oczywiście- fizyczne, ale to przecież
ułatwia terapię- i to znacznie! Czasem wręcz jest w terapii niezbędna. Od 30
lat nikt nie znalazł dowodów na jej szkodliwość. Nawet (jak zarzucano
początkowo)- nie uzależnia niektórych biorących. No i status jej z
"nielegalna" zmienił się na "dopuszczona warunkowo do celów
eksperymentalnych".

Być może z grzybkami jest podobnie. No wiesz- przecież nikt nie opantentuje
znanej w Afryce i używanej od setek lat ibogainy, czy grzybków- halunków
:-(. No a jak nie ma patentu- to nie ma zysku...dla koncernów
farmaceutycznych. No to po co zezwalać na stosowanie czegoś takiego?
--
Chiron

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


13. Data: 2017-08-30 03:14:18

Temat: Re: Depresja- kto by pomyslał?
Od: j...@o...pl szukaj wiadomości tego autora

W dniu wtorek, 29 sierpnia 2017 14:18:38 UTC+2 użytkownik Chiron napisał:
> Czy można łatwo, miło i przyjemnie wyleczyć depresję? No cóz- terapia a już
> w szczególności przy cięższych przypadkach- psychotropy- z całą pewnością do
> miłych nie należą. Skutki uboczne psychotropów mogą (niestety!) przewyższyć
> nie raz efekty uzdrawiające. A tu okazuje się, że sposób łatwy, miły i na
> dodatek przyjemny i skuteczny- a także wręcz szybki- jest i potwierdza to
> wielu lekarzy. Zanim podam linki i artykuł- tytułem wstępu (bo tam tego nie
> znajdziecie)- gdzie szukać leku; Otóż często wyjeżdżałem w Bieszczady.
> Zaprzyjaźniłem się z różnymi oryginałami, którzy tam byli. Zapytałem kiedyś,
> czego oni poszukją w owczych kupach. Najpierw nie chcieli mówić- potem
> chcieli poczęstować. Żałuję- nie skorzystałem. No a kto by pomyślał, ze w
> porozrzucanych po bieszczadzkich lasach owczych kupach można znaleźć
> wspaniałe lekarstwo na depresję!
> Oto artykuł:
> Obłędna naturalna kuracja przeciw depresji
> Szanowny Czytelniku,
> ta nowa kuracja jest obłędnie skuteczna w najpoważniejszych przypadkach
> depresji!
> Są to "magiczne grzybki" lub inaczej mówiąc: grzyby halucynogenne, znane tym
> z nas, którzy żyli w latach 60. ubiegłego wieku, epoce Beatlesów, Żółtej
> łodzi podwodnej itd. Te "magiczne grzybki" zawierają psylocybinę, podawaną
> pacjentom w postaci żelowych kapsułek. Obecnie prawo zabrania stosowania
> tych grzybów, tak popularnych wśród dawnych hippisów. A mimo to, naukowcom z
> Imperial College w Londynie udało się uzyskać pozwolenie na wykorzystanie
> ich w ramach eksperymentu naukowego. Wybrali 12 pacjentów cierpiących na
> poważne przypadki depresji, dotychczas odporne na wszelkie leczenie.
> Podawali im kapsułki żelowe zawierające sproszkowane grzybki. Na początku,
> co nie było niespodzianką, pacjenci doświadczyli głębokiego psychodelicznego
> delirium1. W końcu po to są - być może mi powiesz. Ale uważaj: już tydzień
> później wszyscy uczestnicy eksperymentu byli wolni od depresji. Trzy
> miesiące później pięcioro z nich nie miało już żadnych objawów! Wyniki tego
> badania opublikowano w prestiżowym czasopiśmie medycznym The Lancet
> Psychiatry 17 maja 2016 r.2
> Zaproponowane wyjaśnienie: psylocybina wywołuje rozwój nowych neuronów w
> mózgu. Sukces, który nie ma sobie równych. Zdaniem Amandy Feiling z Fundacji
> Beckley, która uczestniczyła w badaniu, jest to sukces, który nie ma sobie
> równych i który mógłby zrewolucjonizować leczenie depresji. Po raz pierwszy
> od wielu lat, osoby, które wyczerpały już wszystkie obecnie dostępne ścieżki
> leczenia, stwierdziły u siebie spadek niepokoju, wzrost optymizmu i
> zdolności cieszenia się życiem - oświadczyła3. Nasze badanie wykazało, że
> psylocybina jest bezpieczna i działa szybko, jeśli stosuje się ją z uwagą,
> wyjaśnił prasie brytyjskiej profesor David Nutt, dawniej doradca medyczny
> rządu brytyjskiego4. Jeśli stosuje się ją z uwagą: warto podkreślić ten
> warunek, rzeczywiście. Grzyby halucynogenne wywołują, jak to wskazuje ich
> nazwa, halucynacje, mogą zakłócać zdolność widzenia, powodować chorobę
> morską, wywoływać niepokój, pobudzenie, a nawet napady paranoi. Pacjentowi
> może się wydawać, że coś mu zagraża i zachowywać się w sposób niebezpieczny,
> np. przebiegając przez ulicę, nie sprawdziwszy, czy nic nie jedzie.
> Stwierdzono przypadki samobójstw i wypadków po spożyciu grzybów
> halucynogennych. Natomiast grzyby te nie są trujące i nie stwierdzono
> przypadków zgonów wywołanych spożyciem samych grzybów (sygnalizowano jedynie
> przypadki zatrucia zwykłymi grzybami trującymi u osób, którym wydawało się,
> że jedzą grzyby halucynogenne)5. Leczenie, które mogłoby (powinno!) być
> tanie. Grzyby halucynogenne wykorzystane w tym badaniu są powszechne i
> tanie. Rosną w Europie, Ameryce Północnej i Azji. Aktywny składnik,
> psylocybina występuje w około 200 gatunkach podstawczaków. W normalnym
> świecie, koszt leczenia depresji tymi grzybami mógłby wynieść 35 euro u
> jednej osoby, zdaniem profesora Davida Nutta. (Czyli około 140 złotych).
> Natomiast przepisy i procedury administracyjne uzyskania zezwolenia na ich
> zastosowanie są tak złożone, że koszt ten wynosi 1750 euro (tj. 7000
> złotych) za dawkę, tj. 50 razy drożej. Nutt obnażył "kafkowskie" procedury
> narzucone przez władze, które zmusiły jego zespół do 32-miesięcznego
> oczekiwania na zezwolenie rozpoczęcia tego eksperymentu. Władze narzucają
> nierealne wymagania. Problemem jest również fakt nierealnych wymogów
> narzucanych przez władze w procedurze dopuszczenia tego leczenia. Potrzebne
> będą lata badań i procedur administracyjnych, aby wreszcie któregoś dnia w
> roku 2040, a nawet 2050, Twój lekarz zaproponował Ci tę kurację. A zatem 350
> milionów osób chorujących na całym świecie na depresję bardzo prawdopodobnie
> będzie dalej niepotrzebnie cierpieć przez całe lata. Naszą jedyną strategią
> obronną jest rozpowszechnianie tej informacji. Mów o tym, co się dzieje w
> swoim otoczeniu. Przyczyń się do rozbicia tej ściany ciszy. Osoby cierpiące
> na poważną depresję mają prawo wiedzieć, że istnieje taka potencjalna
> kuracja, która nie stanowi szczególnego niebezpieczeństwa, jeśli jest
> stosowana pod ścisłym nadzorem lekarza. Jest to bardzo cenna informacja w
> kontekście piekła przeżywanego przez osoby cierpiące na ciężką depresję.
> Trzeba mieć odwagę to powiedzieć, pomimo, że mowa tu o grzybach o kiepskiej
> reputacji z przyczyn historycznych i kulturowych. Ale, moim zdaniem, nie ma
> obiektywnej przyczyny, dla której władze miałyby arbitralnie pozbawić
> pacjentów z ciężką depresją tej możliwej deski ratunku. W oczekiwaniu na
> możliwość skorzystania z tej nowej kuracji, możesz leczyć depresję roślinami
> (chyba, że jest to ciężki przypadek depresji). Istnieją cztery lecznicze
> rośliny o uznanym działaniu przywracającym równowagę brakującym
> neurotransmiterom, z którymi mamy do czynienia w depresji. Są to:
> szafran,
> czarna fasola (griffonia),
> dziurawiec oraz
> świerzbiec właściwy.
> Zdrowia życzę,
> Jean-Marc Dupuis
> Źródła:
> 1) Exactement du type de celui que connaissaient les Beatles lorsqu'ils
s'imaginaient
> qu'ils vivaient tous dans un <sous-marin jaune> (we all live in a yellow
> submarine).
> 2) Psilocybin with psychological support for treatment-resistant depression:
> an open-label feasibility study.
> http://www.thelancet.com/journals/lanpsy/article/PII
S2215-0366(1630065-7/abstrac
> 3) Tamże.
> 4) Magic mushrooms lift severe depression in trial.
> http://www.telegraph.co.uk/science/2016/05/17/magic-
mushrooms-lifts-severe-depression-in-trial/
> 5) Are magic mushrooms bad for you? http://adf.org.au/
>
> --
> Chiron

ksiezycu, przeczytalem ten twoj caly artykol dosc dokladnie,
ale nie w tym stanie, abym wszystko w nim mogl zrozumiec.

mysle, o ile mysle, ze w stanach depresyjnych wystarczy
poczytac poezje ui tak w niej sie dopieprzyc, zeby zyc.
wiec po kiego h zalecacie? stosowac jakakolwiek terapie
farmakologiczna, naturalna, nie naturalna?

slowa, dzwieki, serce i dusza, rozum, pojecie.

to tylko wystarczy stosowac.


jacek

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


14. Data: 2017-08-30 08:10:29

Temat: Re: Depresja- kto by pomyslał?
Od: "Chiron" <c...@t...ja> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik <j...@o...pl> napisał w wiadomości
news:23a25cb9-39e9-457a-99bc-ca7829eee7ba@googlegrou
ps.com...
W dniu wtorek, 29 sierpnia 2017 14:18:38 UTC+2 użytkownik Chiron napisał:
> Czy można łatwo, miło i przyjemnie wyleczyć depresję? No cóz- terapia a
> już
> w szczególności przy cięższych przypadkach- psychotropy- z całą pewnością
> do
> miłych nie należą. Skutki uboczne psychotropów mogą (niestety!)
> przewyższyć
> nie raz efekty uzdrawiające. A tu okazuje się, że sposób łatwy, miły i na
> dodatek przyjemny i skuteczny- a także wręcz szybki- jest i potwierdza to
> wielu lekarzy. Zanim podam linki i artykuł- tytułem wstępu (bo tam tego
> nie
> znajdziecie)- gdzie szukać leku; Otóż często wyjeżdżałem w Bieszczady.
> Zaprzyjaźniłem się z różnymi oryginałami, którzy tam byli. Zapytałem
> kiedyś,
> czego oni poszukją w owczych kupach. Najpierw nie chcieli mówić- potem
> chcieli poczęstować. Żałuję- nie skorzystałem. No a kto by pomyślał, ze w
> porozrzucanych po bieszczadzkich lasach owczych kupach można znaleźć
> wspaniałe lekarstwo na depresję!
> Oto artykuł:
> Obłędna naturalna kuracja przeciw depresji
> Szanowny Czytelniku,
> ta nowa kuracja jest obłędnie skuteczna w najpoważniejszych przypadkach
> depresji!
> Są to "magiczne grzybki" lub inaczej mówiąc: grzyby halucynogenne, znane
> tym
> z nas, którzy żyli w latach 60. ubiegłego wieku, epoce Beatlesów, Żółtej
> łodzi podwodnej itd. Te "magiczne grzybki" zawierają psylocybinę, podawaną
> pacjentom w postaci żelowych kapsułek. Obecnie prawo zabrania stosowania
> tych grzybów, tak popularnych wśród dawnych hippisów. A mimo to, naukowcom
> z
> Imperial College w Londynie udało się uzyskać pozwolenie na wykorzystanie
> ich w ramach eksperymentu naukowego. Wybrali 12 pacjentów cierpiących na
> poważne przypadki depresji, dotychczas odporne na wszelkie leczenie.
> Podawali im kapsułki żelowe zawierające sproszkowane grzybki. Na początku,
> co nie było niespodzianką, pacjenci doświadczyli głębokiego
> psychodelicznego
> delirium1. W końcu po to są - być może mi powiesz. Ale uważaj: już tydzień
> później wszyscy uczestnicy eksperymentu byli wolni od depresji. Trzy
> miesiące później pięcioro z nich nie miało już żadnych objawów! Wyniki
> tego
> badania opublikowano w prestiżowym czasopiśmie medycznym The Lancet
> Psychiatry 17 maja 2016 r.2
> Zaproponowane wyjaśnienie: psylocybina wywołuje rozwój nowych neuronów w
> mózgu. Sukces, który nie ma sobie równych. Zdaniem Amandy Feiling z
> Fundacji
> Beckley, która uczestniczyła w badaniu, jest to sukces, który nie ma sobie
> równych i który mógłby zrewolucjonizować leczenie depresji. Po raz
> pierwszy
> od wielu lat, osoby, które wyczerpały już wszystkie obecnie dostępne
> ścieżki
> leczenia, stwierdziły u siebie spadek niepokoju, wzrost optymizmu i
> zdolności cieszenia się życiem - oświadczyła3. Nasze badanie wykazało, że
> psylocybina jest bezpieczna i działa szybko, jeśli stosuje się ją z uwagą,
> wyjaśnił prasie brytyjskiej profesor David Nutt, dawniej doradca medyczny
> rządu brytyjskiego4. Jeśli stosuje się ją z uwagą: warto podkreślić ten
> warunek, rzeczywiście. Grzyby halucynogenne wywołują, jak to wskazuje ich
> nazwa, halucynacje, mogą zakłócać zdolność widzenia, powodować chorobę
> morską, wywoływać niepokój, pobudzenie, a nawet napady paranoi. Pacjentowi
> może się wydawać, że coś mu zagraża i zachowywać się w sposób
> niebezpieczny,
> np. przebiegając przez ulicę, nie sprawdziwszy, czy nic nie jedzie.
> Stwierdzono przypadki samobójstw i wypadków po spożyciu grzybów
> halucynogennych. Natomiast grzyby te nie są trujące i nie stwierdzono
> przypadków zgonów wywołanych spożyciem samych grzybów (sygnalizowano
> jedynie
> przypadki zatrucia zwykłymi grzybami trującymi u osób, którym wydawało
> się,
> że jedzą grzyby halucynogenne)5. Leczenie, które mogłoby (powinno!) być
> tanie. Grzyby halucynogenne wykorzystane w tym badaniu są powszechne i
> tanie. Rosną w Europie, Ameryce Północnej i Azji. Aktywny składnik,
> psylocybina występuje w około 200 gatunkach podstawczaków. W normalnym
> świecie, koszt leczenia depresji tymi grzybami mógłby wynieść 35 euro u
> jednej osoby, zdaniem profesora Davida Nutta. (Czyli około 140 złotych).
> Natomiast przepisy i procedury administracyjne uzyskania zezwolenia na ich
> zastosowanie są tak złożone, że koszt ten wynosi 1750 euro (tj. 7000
> złotych) za dawkę, tj. 50 razy drożej. Nutt obnażył "kafkowskie" procedury
> narzucone przez władze, które zmusiły jego zespół do 32-miesięcznego
> oczekiwania na zezwolenie rozpoczęcia tego eksperymentu. Władze narzucają
> nierealne wymagania. Problemem jest również fakt nierealnych wymogów
> narzucanych przez władze w procedurze dopuszczenia tego leczenia.
> Potrzebne
> będą lata badań i procedur administracyjnych, aby wreszcie któregoś dnia w
> roku 2040, a nawet 2050, Twój lekarz zaproponował Ci tę kurację. A zatem
> 350
> milionów osób chorujących na całym świecie na depresję bardzo
> prawdopodobnie
> będzie dalej niepotrzebnie cierpieć przez całe lata. Naszą jedyną
> strategią
> obronną jest rozpowszechnianie tej informacji. Mów o tym, co się dzieje w
> swoim otoczeniu. Przyczyń się do rozbicia tej ściany ciszy. Osoby
> cierpiące
> na poważną depresję mają prawo wiedzieć, że istnieje taka potencjalna
> kuracja, która nie stanowi szczególnego niebezpieczeństwa, jeśli jest
> stosowana pod ścisłym nadzorem lekarza. Jest to bardzo cenna informacja w
> kontekście piekła przeżywanego przez osoby cierpiące na ciężką depresję.
> Trzeba mieć odwagę to powiedzieć, pomimo, że mowa tu o grzybach o
> kiepskiej
> reputacji z przyczyn historycznych i kulturowych. Ale, moim zdaniem, nie
> ma
> obiektywnej przyczyny, dla której władze miałyby arbitralnie pozbawić
> pacjentów z ciężką depresją tej możliwej deski ratunku. W oczekiwaniu na
> możliwość skorzystania z tej nowej kuracji, możesz leczyć depresję
> roślinami
> (chyba, że jest to ciężki przypadek depresji). Istnieją cztery lecznicze
> rośliny o uznanym działaniu przywracającym równowagę brakującym
> neurotransmiterom, z którymi mamy do czynienia w depresji. Są to:
> szafran,
> czarna fasola (griffonia),
> dziurawiec oraz
> świerzbiec właściwy.
> Zdrowia życzę,
> Jean-Marc Dupuis
> Źródła:
> 1) Exactement du type de celui que connaissaient les Beatles lorsqu'ils
> s'imaginaient
> qu'ils vivaient tous dans un <sous-marin jaune> (we all live in a yellow
> submarine).
> 2) Psilocybin with psychological support for treatment-resistant
> depression:
> an open-label feasibility study.
> http://www.thelancet.com/journals/lanpsy/article/PII
S2215-0366(1630065-7/abstrac
> 3) Tamże.
> 4) Magic mushrooms lift severe depression in trial.
> http://www.telegraph.co.uk/science/2016/05/17/magic-
mushrooms-lifts-severe-depression-in-trial/
> 5) Are magic mushrooms bad for you? http://adf.org.au/
>
> --
> Chiron

ksiezycu, przeczytalem ten twoj caly artykol dosc dokladnie,
ale nie w tym stanie, abym wszystko w nim mogl zrozumiec.

mysle, o ile mysle, ze w stanach depresyjnych wystarczy
poczytac poezje ui tak w niej sie dopieprzyc, zeby zyc.
wiec po kiego h zalecacie? stosowac jakakolwiek terapie
farmakologiczna, naturalna, nie naturalna?

slowa, dzwieki, serce i dusza, rozum, pojecie.

to tylko wystarczy stosowac.


jacek
===============================================
Jacku- czy spotkałeś kogoś cierpiącego na depresję? W głębokim stadium?
Wyobrażasz sobie człowieka, który nie chce wychodzić z domu, a nawet wstawać
z łóżka. Nie czuje nawet głodu- tak się odciął od swoich emocji. Przez głowę
przewalają mu się tabuny złych myśli. On biegnie wręcz ku śmierci.
Właściwie- jak go zostawić samemu sobie- to w taki czy inny sposób- zabije
się wkrótce. On żyć nie chce.

Jeśli mamy jakoś go z tego stanu wyciągnąć- praktycznie nigdy nie wystarczy
samo słowo. Bo on nie słyszy. No- być może, jakby przyszedł do niego jakiś
święty...no ale skąd weźmiesz tylu świętych w dzisiejszych czasach? W tym
momencie wkracza więc farmacja z psychotropami. Leki te regulują nastrój
pacjenta- w sposób długotrwały. Odzyskuje chęć do życia- można już do niego
trafić słowem. Problem w samych psychotropach, które mają mnóstwo ubocznych
działań. No i czasem lekarstwo może się okazać gorsze od choroby. Stąd
propozycja niegroźnej dla zdrowia dawki natury- w postaci grzybków
halucynogennych- zamiast psychotropów. No i konstatacja, że jakaś
niewidzialna ręka uniemożliwia legalizację tego taniego i naturalnego
środka- za to nie ma problemów z wprowadzaniem na rynek coraz to nowych
psychotropów.

--
Chiron

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


15. Data: 2017-08-30 19:01:36

Temat: Re: Depresja- kto by pomyslał?
Od: LeoTar Gnostyk <l...@l...net> szukaj wiadomości tego autora

Chiron pisze:
> i...@g...pl pisze:
>> W dniu wtorek, 29 sierpnia 2017 19:10:21 UTC+2 użytkownik LeoTar
>> Gnostyk napisał:
>>> i...@g...pl pisze:

>>>> Chironie, depresja to nie angina, więc nie bierze się z
>>>> zarazków, których unicestwienie lekiem załatwia sprawę. Ani
>>>> też nie szkorbut, który mija po końskiej dawcę witaminy C.
>>>> Lekami modna tylko łagodzić objawy - i to tylko chwilowo.
>>>> Wyleczyć depresję można tylko poprzez likwidację nawarstwionych
>>>> problemów, które zatruwają psychikę. Tego nie uczyni żadna
>>>> substancja na świecie. Nawet nadmiar złota i pieniędzy może
>>>> stać się źródłem problemów przerastających możliwości
>>>> psychiczne - vide opowieść o królu Midasie, przerysowująca
>>>> temat, ale jednak sugerująca, co jest jedynym lekarstwem...

>>> Pełna zgodność Ixi. Jedyną skuteczną terapią jest psychoterapia
>>> oparta na psychoanalizie podczas której pacjent/klient zostaje
>>> zapoznany z praprzyczyną jego dolegliwości. Terapeuta - wspólnie
>>> z pacjentem/klientem - muszą zbudować ścieżkę na której ten
>>> drugi skonfrontuje własne doświadczenia życiowe z
>>> doświadczeniami terapeuty, które pozwoliły wyjść z opresji samemu
>>> terapeucie. Terapeuta musi wejść w skórę pacjenta/klienta, musi
>>> całkowicie zlikwidować dystans miedzy nimi po to by
>>> pacjent/klient mu zaufał i przekazał terapeucie najbardziej
>>> wstydliwą wiedze o samym sobie. Dopiero wtedy psychoterapia
>>> będzie skuteczna. Najtrudniej jest terapeucie przełamać lęk
>>> pacjenta/klienta przed całkowitym zaufaniem terapeucie.

>> Samo gadanie "weź się w garść" też niewiele pomoże.
>> Psychoterapeuta może tylko pomóc DOTRZEĆ do źródła depresji. Nie
>> wymyśli, jak je zlikwidować. Nie rozwiąże problemów w pracy,
>> małżeństwie, rodzinie, finansach. To trzeba zrobić SAMEMU.

Całkowicie się z Tobą zgadzam iż ostatni zabieg, krok przełamujący brak
zaufania do samego siebie, a w konsekwencji i brak zaufania do
otoczenia, człowiek pozostający w depresji musi zrobić sam.
Dezintegracja pozytywna musi się dokonać jako jego akt wolnej woli.


> Takie gadanie "weź się w garść" czy tym podobne - dają dokładnie
> odwrotne działanie. Często terapeuci proszą rodzinę, żeby nawet w
> złości osobie chorej na depresję - niczego takiego nie mówili :-) --
> Chiron

Tak naprawdę to nie ma znaczenia Chironie co otoczenie będzie
podpowiadać takiemu osobnikowi w głębokiej depresji. Najskuteczniejszym
działaniem jest PORZUCENIE go czyli dokonanie tego czego on sie
najbardziej boi. Bo człowiek w depresji to człowiek nie ufający własnym
siłom, to człowiek uzależniony od tego czy uda mu się wyssać z kogoś
drugiego z jego otoczenia odrobinę życia czy też nie. On boi sie
samodzielności i najskuteczniejszym działaniem jest pozbawienie go
oparcia, gdyż tylko wówczas zostanie zmuszony do podjęcia
odpowiedzialności za samego siebie. To tak jak z małym dzieckiem, które
rzucone na wodę błyskawicznie uczy się pływać gdyż tak silna jest jego
wola życia, że aż się samo ratuje. Tak samo jest z człowiekiem
uzależnionym, który rekami i nogami broni się przed samodzielnością.
Dlatego, jak najszybciej jak to jest tylko możliwe, należy go wrzucić na
głęboką wodę. Ma wówczas dwa wyjścia: albo pokona strach i przeżyje,
albo wystraszy się jeszcze bardziej i utonie (np. dostanie zawału
serca). Im dłużej trwa terapia tym mniejsze szanse powodzenia.

Zastanów się nad kobietą, która ma dzieci i która wysysa życie ze
swojego partnera. Nawet jeżeli on ja porzuci to ona nadal ma z kogo
wysysać życie i czyni to bezwzględnie wykorzystując emocjonalnie dzieci.
A system opieki społecznej jeszcze się nad nią lituje i podlewa taka
kobietę zasiłkami. Ja uważam, że w takiej sytuacji należy jej zabrać
dzieci tak jak to próbował zrobić Bettelheim, aby pozbawić ją ostatniej
deski ratunku, by musiała pokonać strach przed usamodzielnieniem się,
gdyż w sytuacji gdy będzie sama wychowywała dzieci wzmacniać będzie
negatywne więzy łączące ją z dziećmi, które będzie wy. Takim przykładem,
jest mój syn Wojciech, dziecko z zespołem Down'a, który jest perfidnie
wykorzystywany przez Teresę Mierzwiak, moją byłą, w walce ze mną.

--
Pozdrawiam
LeoTar Gnostyk

Świat według LeoTar'a - http://leotar.net/
Pomoc wzajemna jako czynnik rozwoju - Piotr Kropotkin

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


16. Data: 2017-08-30 22:15:27

Temat: Re: Depresja- kto by pomyslał?
Od: "Chiron" <c...@t...ja> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "LeoTar Gnostyk" <l...@l...net> napisał w wiadomości
news:oo6r1k$mhr$1@portraits.wsisiz.edu.pl...
> Chiron pisze:
>> i...@g...pl pisze:
>>> W dniu wtorek, 29 sierpnia 2017 19:10:21 UTC+2 użytkownik LeoTar
>>> Gnostyk napisał:
>>>> i...@g...pl pisze:
>
>>>>> Chironie, depresja to nie angina, więc nie bierze się z
>>>>> zarazków, których unicestwienie lekiem załatwia sprawę. Ani
>>>>> też nie szkorbut, który mija po końskiej dawcę witaminy C.
>>>>> Lekami modna tylko łagodzić objawy - i to tylko chwilowo.
>>>>> Wyleczyć depresję można tylko poprzez likwidację nawarstwionych
>>>>> problemów, które zatruwają psychikę. Tego nie uczyni żadna
>>>>> substancja na świecie. Nawet nadmiar złota i pieniędzy może
>>>>> stać się źródłem problemów przerastających możliwości
>>>>> psychiczne - vide opowieść o królu Midasie, przerysowująca
>>>>> temat, ale jednak sugerująca, co jest jedynym lekarstwem...
>
>>>> Pełna zgodność Ixi. Jedyną skuteczną terapią jest psychoterapia
>>>> oparta na psychoanalizie podczas której pacjent/klient zostaje
>>>> zapoznany z praprzyczyną jego dolegliwości. Terapeuta - wspólnie
>>>> z pacjentem/klientem - muszą zbudować ścieżkę na której ten
>>>> drugi skonfrontuje własne doświadczenia życiowe z
>>>> doświadczeniami terapeuty, które pozwoliły wyjść z opresji samemu
>>>> terapeucie. Terapeuta musi wejść w skórę pacjenta/klienta, musi
>>>> całkowicie zlikwidować dystans miedzy nimi po to by
>>>> pacjent/klient mu zaufał i przekazał terapeucie najbardziej
>>>> wstydliwą wiedze o samym sobie. Dopiero wtedy psychoterapia
>>>> będzie skuteczna. Najtrudniej jest terapeucie przełamać lęk
>>>> pacjenta/klienta przed całkowitym zaufaniem terapeucie.
>
>>> Samo gadanie "weź się w garść" też niewiele pomoże.
>>> Psychoterapeuta może tylko pomóc DOTRZEĆ do źródła depresji. Nie
>>> wymyśli, jak je zlikwidować. Nie rozwiąże problemów w pracy,
>>> małżeństwie, rodzinie, finansach. To trzeba zrobić SAMEMU.
>
> Całkowicie się z Tobą zgadzam iż ostatni zabieg, krok przełamujący brak
> zaufania do samego siebie, a w konsekwencji i brak zaufania do
> otoczenia, człowiek pozostający w depresji musi zrobić sam.
> Dezintegracja pozytywna musi się dokonać jako jego akt wolnej woli.
>
>
>> Takie gadanie "weź się w garść" czy tym podobne - dają dokładnie
>> odwrotne działanie. Często terapeuci proszą rodzinę, żeby nawet w
>> złości osobie chorej na depresję - niczego takiego nie mówili :-) --
>> Chiron
>
> Tak naprawdę to nie ma znaczenia Chironie co otoczenie będzie
> podpowiadać takiemu osobnikowi w głębokiej depresji. Najskuteczniejszym
> działaniem jest PORZUCENIE go czyli dokonanie tego czego on sie
> najbardziej boi. Bo człowiek w depresji to człowiek nie ufający własnym
> siłom, to człowiek uzależniony od tego czy uda mu się wyssać z kogoś
> drugiego z jego otoczenia odrobinę życia czy też nie. On boi sie
> samodzielności i najskuteczniejszym działaniem jest pozbawienie go
> oparcia, gdyż tylko wówczas zostanie zmuszony do podjęcia
> odpowiedzialności za samego siebie. To tak jak z małym dzieckiem, które
> rzucone na wodę błyskawicznie uczy się pływać gdyż tak silna jest jego
> wola życia, że aż się samo ratuje. Tak samo jest z człowiekiem
> uzależnionym, który rekami i nogami broni się przed samodzielnością.
> Dlatego, jak najszybciej jak to jest tylko możliwe, należy go wrzucić na
> głęboką wodę. Ma wówczas dwa wyjścia: albo pokona strach i przeżyje,
> albo wystraszy się jeszcze bardziej i utonie (np. dostanie zawału
> serca). Im dłużej trwa terapia tym mniejsze szanse powodzenia.
Czyli- skazujesz w ten sposób na śmierć większość chorych na depresję. To
klasyczny darwinizm społeczny. Kiedyś oglądałem film- dokument o japońskim
psychiatryku, w którym leczono narkomanów po 2 Wojnie. Narkomanów poddawano
"terapii"- byli na oddziale, gdzie sanitariusze handlowali narkotykami- no i
oczywiście co i rusz któryś z pacjentów zaćpał się na śmierć. No ale- nikt
się tym specjalnie nie przejmował. Bo tak naprawdę- to obserwowano
pacjentów. Szukano takich, którzy jednak chcieli wyzdrowieć- i czynili
nadludzkie wysiłki, żeby jednak nie brać. Jak się pewno domyślasz- za wielu
takich nie było. Na kilkuset- trafiło się 2. No to zabrano ich na inny
oddział- gdzie zaczęto poddawać ich surowej kuracji odwykowej. Czyli-
pozostali po prostu szli do piachu. Ty proponujesz coś właśnie takiego.



> Zastanów się nad kobietą, która ma dzieci i która wysysa życie ze
> swojego partnera. Nawet jeżeli on ja porzuci to ona nadal ma z kogo
> wysysać życie i czyni to bezwzględnie wykorzystując emocjonalnie dzieci.
> A system opieki społecznej jeszcze się nad nią lituje i podlewa taka
> kobietę zasiłkami. Ja uważam, że w takiej sytuacji należy jej zabrać
> dzieci tak jak to próbował zrobić Bettelheim, aby pozbawić ją ostatniej
> deski ratunku, by musiała pokonać strach przed usamodzielnieniem się,
> gdyż w sytuacji gdy będzie sama wychowywała dzieci wzmacniać będzie
> negatywne więzy łączące ją z dziećmi, które będzie wy. Takim przykładem,
> jest mój syn Wojciech, dziecko z zespołem Down'a, który jest perfidnie
> wykorzystywany przez Teresę Mierzwiak, moją byłą, w walce ze mną.

Ty strasznie monotematyczny :-)
No ale nie odpowiedizałeś na moje pytania: Dlaczego, skoro nie ma w
przyrodzie żadnej równości- Ty chcesz, żeby ludzie byli sobie róni? Na czym
konkretnie ta równość miałaby polegać? Wiem, coś napisałeś- ale to był
naprawdę bełkot- wybacz :-)
Napisz po prostu: dlaczego ma być równość i dokładnie o co w niej chodzi.

--
Chiron

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


17. Data: 2017-08-31 08:41:19

Temat: Re: Depresja- kto by pomyslał?
Od: LeoTar Gnostyk <l...@l...net> szukaj wiadomości tego autora

Chiron p>
> Użytkownik "LeoTar Gnostyk" <l...@l...net> napisał w wiadomości
> news:oo6r1k$mhr$1@portraits.wsisiz.edu.pl...
>> Chiron pisze:

>>> Takie gadanie "weź się w garść" czy tym podobne - dają dokładnie
>>> odwrotne działanie. Często terapeuci proszą rodzinę, żeby nawet
>>> w złości osobie chorej na depresję - niczego takiego nie mówili
>>> :-) -- Chiron

>> Tak naprawdę to nie ma znaczenia Chironie co otoczenie będzie
>> podpowiadać takiemu osobnikowi w głębokiej depresji.
>> Najskuteczniejszym działaniem jest PORZUCENIE go czyli dokonanie
>> tego czego on sie najbardziej boi. Bo człowiek w depresji to
>> człowiek nie ufający własnym siłom, to człowiek uzależniony od
>> tego czy uda mu się wyssać z kogoś drugiego z jego otoczenia
>> odrobinę życia czy też nie. On boi sie samodzielności i
>> najskuteczniejszym działaniem jest pozbawienie go oparcia, gdyż
>> tylko wówczas zostanie zmuszony do podjęcia odpowiedzialności za
>> samego siebie. To tak jak z małym dzieckiem, które rzucone na wodę
>> błyskawicznie uczy się pływać gdyż tak silna jest jego wola życia,
>> że aż się samo ratuje. Tak samo jest z człowiekiem uzależnionym,
>> który rekami i nogami broni się przed samodzielnością. Dlatego, jak
>> najszybciej jak to jest tylko możliwe, należy go wrzucić na głęboką
>> wodę. Ma wówczas dwa wyjścia: albo pokona strach i przeżyje, albo
>> wystraszy się jeszcze bardziej i utonie (np. dostanie zawału
>> serca). Im dłużej trwa terapia tym mniejsze szanse powodzenia.

> Czyli - skazujesz w ten sposób na śmierć większość chorych na
> depresję. To klasyczny darwinizm społeczny. Kiedyś oglądałem film -
> dokument o japońskim psychiatryku, w którym leczono narkomanów po 2
> Wojnie. Narkomanów poddawano "terapii" - byli na oddziale, gdzie
> sanitariusze handlowali narkotykami - no i oczywiście co i rusz
> któryś z pacjentów zaćpał się na śmierć. No ale - nikt się tym
> specjalnie nie przejmował. Bo tak naprawdę - to obserwowano
> pacjentów. Szukano takich, którzy jednak chcieli wyzdrowieć - i
> czynili nadludzkie wysiłki, żeby jednak nie brać. Jak się pewno
> domyślasz - za wielu takich nie było. Na kilkuset - trafiło się 2. No
> to zabrano ich na inny oddział - gdzie zaczęto poddawać ich surowej
> kuracji odwykowej. Czyli - pozostali po prostu szli do piachu. Ty
> proponujesz coś właśnie takiego.

Terapia nie będzie skuteczna dopóty, dopóki chory na depresję nie
zdecyduje się, nie będzie chciał, sam walczyć z depresją. Żadne wysiłki
terapeuty nie będą skuteczne dopóki chory na depresję sam nie wykaże
woli wyleczenia. To on sam ma się wyleczyć a jedyną rolą terapeuty jest
zachęcić lub zmusić chorego do podjęcia decyzji. Oczywiście chory może
podjąć każdą decyzję: "nie walczę i umieram" lub "walczę bo kocham
życie". Żaden terapeuta nie może podjąć decyzji za chorego.


>> Zastanów się nad kobietą, która ma dzieci i która wysysa życie ze
>> swojego partnera. Nawet jeżeli on ja porzuci to ona nadal ma z kogo
>> wysysać życie i czyni to bezwzględnie wykorzystując emocjonalnie
>> dzieci. A system opieki społecznej jeszcze się nad nią lituje i
>> podlewa taka kobietę zasiłkami. Ja uważam, że w takiej sytuacji
>> należy jej zabrać dzieci tak jak to próbował zrobić Bettelheim, aby
>> pozbawić ją ostatniej deski ratunku, by musiała pokonać strach
>> przed usamodzielnieniem się, gdyż w sytuacji gdy będzie sama
>> wychowywała dzieci wzmacniać będzie negatywne więzy łączące ją z
>> dziećmi, które będzie wy. Takim przykładem, jest mój syn Wojciech,
>> dziecko z zespołem Down'a, który jest perfidnie wykorzystywany
>> przez Teresę Mierzwiak, moją byłą, w walce ze mną.

> Ty strasznie monotematyczny :-) No ale nie odpowiedziałeś na moje
> pytania: Dlaczego, skoro nie ma w przyrodzie żadnej równości - Ty
> chcesz, żeby ludzie byli sobie równi? Na czym konkretnie ta równość
> miałaby polegać? Wiem, coś napisałeś - ale to był naprawdę bełkot -
> wybacz :-) Napisz po prostu: dlaczego ma być równość i dokładnie o
> co w niej chodzi.

Może i jestem monotematyczny, ale za każdym razem staram się pokazać na
przykładzie, który przerobiłem osobiście, różne aspekty i oblicza tego
samego problemu gdyż dzięki za każdym razem mogę trafić na nowego
odbiorcę, któremu akurat dany opis może pasować do jego doświadczeń,
może z nimi korelować.

Natomiast co do Twojego zarzutu, że nie rozumiesz na czym niby ta -
prezentowana przez mnie - równość miałaby polegać, muszę stwierdzić, że
jesteś wyjątkowo opornym przypadkiem. Wiele razy tłumaczyłem, że chodzi
o równość w posiadanej Wiedzy o życiu przez Stwórcę oraz jego Potomka.
Źródłem Wiedzy dla potomka jest jego Stwórca, który pod żadnym
pretekstem nie może zatajać przed Potomkiem jakiejś części tej Wiedzy o
życiu, która sam posiadł gdyż Wiedza ta jest potrzebna Potomkowi do
podejmowania samodzielnych i odpowiedzialnych decyzji. Jakiekolwiek
zatajenie ze strony Stwórcy prowadzi do NIERÓWNOŚCI w posiadanej Wiedzy
miedzy nim a Potomkiem i nierówność ta staje się przyczyną walki Potomka
o pozyskanie przez niego tej Wiedzy nawet siłą. Czyli brak spójności
Wiedzy pozostającej w zasobach Stwórcy i Potomka prowadzi do walki o
zrównanie tych zasobów, a każda walka - jak Ci zapewne wiadomo -
prowadzi do zagłady jednej lub obydwu walczących ze sobą stron. Dlatego
RÓWNOŚĆ jest - według mnie - stanem pożądanym i oczekiwanym zarówno
przez Stwórcę, który zaczął tworzyć nie mając żadnej Wiedzy o sobie
samym, jak i Potomka, który chce posiąść wszelką Wiedzę pozostającą w
zasobach Stwórcy. Co więcej Potomek chce posiąść Wiedzę wykraczającą
poza dotychczasowe zasoby Stwórcy a kresem tych poszukiwań jest
kompletna Wiedza Absolutu, gdy Wiedza obydwu stron wymuszających
ewolucję Świadomości Stwórcy stanie się kompletna, doskonała, i zniknie
potrzeba zdobywania nowej Wiedzy. Będzie to również oznaczać koniec
walki między Stwórca oraz jego Potomkiem, który napędzał proces przemian
Świadomości. Dopiero po zakończeniu ewolucji możliwe będzie tworzenie
bez wysiłku i potrzeby użycia siły, gdyż wszystkie stany Świadomości
będą obsadzone w sposób ciągły (analogowy).

--
Pozdrawiam
LeoTar Gnostyk

Świat według LeoTar'a - http://leotar.net/
Pomoc wzajemna jako czynnik rozwoju - Piotr Kropotkin

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


18. Data: 2017-08-31 14:51:45

Temat: Re: Depresja- kto by pomyslał?
Od: "Chiron" <c...@t...ja> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "LeoTar Gnostyk" <l...@l...net> napisał w wiadomości
news:oo8b2g$s31$1@portraits.wsisiz.edu.pl...
> Chiron p>
>> Użytkownik "LeoTar Gnostyk" <l...@l...net> napisał w wiadomości
>> news:oo6r1k$mhr$1@portraits.wsisiz.edu.pl...
>>> Chiron pisze:
>
>>>> Takie gadanie "weź się w garść" czy tym podobne - dają dokładnie
>>>> odwrotne działanie. Często terapeuci proszą rodzinę, żeby nawet
>>>> w złości osobie chorej na depresję - niczego takiego nie mówili
>>>> :-) -- Chiron
>
>>> Tak naprawdę to nie ma znaczenia Chironie co otoczenie będzie
>>> podpowiadać takiemu osobnikowi w głębokiej depresji.
>>> Najskuteczniejszym działaniem jest PORZUCENIE go czyli dokonanie
>>> tego czego on sie najbardziej boi. Bo człowiek w depresji to
>>> człowiek nie ufający własnym siłom, to człowiek uzależniony od
>>> tego czy uda mu się wyssać z kogoś drugiego z jego otoczenia
>>> odrobinę życia czy też nie. On boi sie samodzielności i
>>> najskuteczniejszym działaniem jest pozbawienie go oparcia, gdyż
>>> tylko wówczas zostanie zmuszony do podjęcia odpowiedzialności za
>>> samego siebie. To tak jak z małym dzieckiem, które rzucone na wodę
>>> błyskawicznie uczy się pływać gdyż tak silna jest jego wola życia,
>>> że aż się samo ratuje. Tak samo jest z człowiekiem uzależnionym,
>>> który rekami i nogami broni się przed samodzielnością. Dlatego, jak
>>> najszybciej jak to jest tylko możliwe, należy go wrzucić na głęboką
>>> wodę. Ma wówczas dwa wyjścia: albo pokona strach i przeżyje, albo
>>> wystraszy się jeszcze bardziej i utonie (np. dostanie zawału
>>> serca). Im dłużej trwa terapia tym mniejsze szanse powodzenia.
>
>> Czyli - skazujesz w ten sposób na śmierć większość chorych na
>> depresję. To klasyczny darwinizm społeczny. Kiedyś oglądałem film -
>> dokument o japońskim psychiatryku, w którym leczono narkomanów po 2
>> Wojnie. Narkomanów poddawano "terapii" - byli na oddziale, gdzie
>> sanitariusze handlowali narkotykami - no i oczywiście co i rusz
>> któryś z pacjentów zaćpał się na śmierć. No ale - nikt się tym
>> specjalnie nie przejmował. Bo tak naprawdę - to obserwowano
>> pacjentów. Szukano takich, którzy jednak chcieli wyzdrowieć - i
>> czynili nadludzkie wysiłki, żeby jednak nie brać. Jak się pewno
>> domyślasz - za wielu takich nie było. Na kilkuset - trafiło się 2. No
>> to zabrano ich na inny oddział - gdzie zaczęto poddawać ich surowej
>> kuracji odwykowej. Czyli - pozostali po prostu szli do piachu. Ty
>> proponujesz coś właśnie takiego.
>
> Terapia nie będzie skuteczna dopóty, dopóki chory na depresję nie
> zdecyduje się, nie będzie chciał, sam walczyć z depresją. Żadne wysiłki
> terapeuty nie będą skuteczne dopóki chory na depresję sam nie wykaże
> woli wyleczenia. To on sam ma się wyleczyć a jedyną rolą terapeuty jest
> zachęcić lub zmusić chorego do podjęcia decyzji. Oczywiście chory może
> podjąć każdą decyzję: "nie walczę i umieram" lub "walczę bo kocham
> życie". Żaden terapeuta nie może podjąć decyzji za chorego.
To oczywiste. Pytanie tylko, jak i czy w ogóle terapeuta może wpływać na
decyzję pacjenta. Przecież w wielu wypadkach np depresji- bez psychotropów
pacjent w ogóle nie doszedłby do miejsca, z którego mógłby rozpocząć
terapię. Pytanie- czy go zostawić samemu sobie- czyli pozwolić...odejść, czy
też na siłę go ratować. Nie mam zdania.


>>> Zastanów się nad kobietą, która ma dzieci i która wysysa życie ze
>>> swojego partnera. Nawet jeżeli on ja porzuci to ona nadal ma z kogo
>>> wysysać życie i czyni to bezwzględnie wykorzystując emocjonalnie
>>> dzieci. A system opieki społecznej jeszcze się nad nią lituje i
>>> podlewa taka kobietę zasiłkami. Ja uważam, że w takiej sytuacji
>>> należy jej zabrać dzieci tak jak to próbował zrobić Bettelheim, aby
>>> pozbawić ją ostatniej deski ratunku, by musiała pokonać strach
>>> przed usamodzielnieniem się, gdyż w sytuacji gdy będzie sama
>>> wychowywała dzieci wzmacniać będzie negatywne więzy łączące ją z
>>> dziećmi, które będzie wy. Takim przykładem, jest mój syn Wojciech,
>>> dziecko z zespołem Down'a, który jest perfidnie wykorzystywany
>>> przez Teresę Mierzwiak, moją byłą, w walce ze mną.
>
>> Ty strasznie monotematyczny :-) No ale nie odpowiedziałeś na moje
>> pytania: Dlaczego, skoro nie ma w przyrodzie żadnej równości - Ty
>> chcesz, żeby ludzie byli sobie równi? Na czym konkretnie ta równość
>> miałaby polegać? Wiem, coś napisałeś - ale to był naprawdę bełkot -
>> wybacz :-) Napisz po prostu: dlaczego ma być równość i dokładnie o
>> co w niej chodzi.
>
> Może i jestem monotematyczny, ale za każdym razem staram się pokazać na
> przykładzie, który przerobiłem osobiście, różne aspekty i oblicza tego
> samego problemu gdyż dzięki za każdym razem mogę trafić na nowego
> odbiorcę, któremu akurat dany opis może pasować do jego doświadczeń,
> może z nimi korelować.
>
> Natomiast co do Twojego zarzutu, że nie rozumiesz na czym niby ta -
> prezentowana przez mnie - równość miałaby polegać, muszę stwierdzić, że
> jesteś wyjątkowo opornym przypadkiem. Wiele razy tłumaczyłem, że chodzi
> o równość w posiadanej Wiedzy o życiu przez Stwórcę oraz jego Potomka.
> Źródłem Wiedzy dla potomka jest jego Stwórca, który pod żadnym
> pretekstem nie może zatajać przed Potomkiem jakiejś części tej Wiedzy o
> życiu, która sam posiadł gdyż Wiedza ta jest potrzebna Potomkowi do
> podejmowania samodzielnych i odpowiedzialnych decyzji. Jakiekolwiek
> zatajenie ze strony Stwórcy prowadzi do NIERÓWNOŚCI w posiadanej Wiedzy

No i dotąd- to przecież kompletny słowotok, by użyć eufemizmu. No dobrze-
jedna sprawa, to dostęp do poznania prawdy. Inna- percepcja prawdy u każdego
z nas. No i to, czy w ogóle chce do tej prawdy dotrzeć. To są bardzo
indywidualne rzeczy.


> miedzy nim a Potomkiem i nierówność ta staje się przyczyną walki Potomka
> o pozyskanie przez niego tej Wiedzy nawet siłą.
To jakaś brednia. Po prostu bełkot. Tak, jak napisałem powyżej: czyjeś
dążenie do prawdy, a także zdolność jej zrozumienia w danym momencie są
bardzo indywidualne. Wręcz bym napisał- dokładnie każdy ma swoje własne.
Ktoś więc może chcieć tej wiedzy- wręcz pożądać jej, inny będzie to mieć-
tam, gdzie Ty się domyślasz.

> Czyli brak spójności
> Wiedzy pozostającej w zasobach Stwórcy i Potomka prowadzi do walki o
> zrównanie tych zasobów, a każda walka - jak Ci zapewne wiadomo -
> prowadzi do zagłady jednej lub obydwu walczących ze sobą stron.
Wniosek wyprowadzony z FAŁSZYWEGO założenia. No cóż- smieci na wejściu-
śmieci na wyjściu, jak mawiają informatycy. Czyli- jakie założenie, taki
wniosek.

> Dlatego
> RÓWNOŚĆ jest - według mnie - stanem pożądanym i oczekiwanym zarówno
> przez Stwórcę, który zaczął tworzyć nie mając żadnej Wiedzy o sobie
> samym, jak i Potomka, który chce posiąść wszelką Wiedzę pozostającą w
> zasobach Stwórcy. Co więcej Potomek chce posiąść Wiedzę wykraczającą
> poza dotychczasowe zasoby Stwórcy a kresem tych poszukiwań jest
> kompletna Wiedza Absolutu, gdy Wiedza obydwu stron wymuszających
> ewolucję Świadomości Stwórcy stanie się kompletna, doskonała, i zniknie
> potrzeba zdobywania nowej Wiedzy. Będzie to również oznaczać koniec
> walki między Stwórca oraz jego Potomkiem, który napędzał proces przemian
> Świadomości. Dopiero po zakończeniu ewolucji możliwe będzie tworzenie
> bez wysiłku i potrzeby użycia siły, gdyż wszystkie stany Świadomości
> będą obsadzone w sposób ciągły (analogowy).
To z kolei puszczone samopas wodze Twojej fantazji. Czy Ty się może kiedyś
zastanowisz, czy to wszystko ma sens? Wiem, ma dla Ciebie- ale dokonujesz
tylu perfidnych gwałtów na logice, rozumie- że trudno się mi z Tobą
dyskutuje

--
Chiron

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


19. Data: 2017-08-31 15:59:33

Temat: Re: Depresja- kto by pomyslał?
Od: LeoTar Gnostyk <l...@l...net> szukaj wiadomości tego autora

Chiron pisze:
>
> Użytkownik "LeoTar Gnostyk" <l...@l...net> napisał w wiadomości
> news:oo8b2g$s31$1@portraits.wsisiz.edu.pl...
>> Chiron p>
>>> Użytkownik "LeoTar Gnostyk" <l...@l...net> napisał w
>>> wiadomości news:oo6r1k$mhr$1@portraits.wsisiz.edu.pl...
>>>> Chiron pisze:

>>>>> Takie gadanie "weź się w garść" czy tym podobne - dają
>>>>> dokładnie odwrotne działanie. Często terapeuci proszą
>>>>> rodzinę, żeby nawet w złości osobie chorej na depresję -
>>>>> niczego takiego nie mówili :-) -- Chiron

>>>> Tak naprawdę to nie ma znaczenia Chironie co otoczenie będzie
>>>> podpowiadać takiemu osobnikowi w głębokiej depresji.
>>>> Najskuteczniejszym działaniem jest PORZUCENIE go czyli
>>>> dokonanie tego czego on się najbardziej boi. Bo człowiek w
>>>> depresji to człowiek nie ufający własnym siłom, to człowiek
>>>> uzależniony od tego czy uda mu się wyssać z kogoś drugiego z
>>>> jego otoczenia odrobinę życia czy też nie. On boi się
>>>> samodzielności i najskuteczniejszym działaniem jest pozbawienie
>>>> go oparcia, gdyż tylko wówczas zostanie zmuszony do podjęcia
>>>> odpowiedzialności za samego siebie. To tak jak z małym
>>>> dzieckiem, które rzucone na wodę błyskawicznie uczy się pływać
>>>> gdyż tak silna jest jego wola życia, że aż się samo ratuje. Tak
>>>> samo jest z człowiekiem uzależnionym, który rękami i nogami
>>>> broni się przed samodzielnością. Dlatego, jak najszybciej jak
>>>> to jest tylko możliwe, należy go wrzucić na głęboką wodę. Ma
>>>> wówczas dwa wyjścia: albo pokona strach i przeżyje, albo
>>>> wystraszy się jeszcze bardziej i utonie (np. dostanie zawału
>>>> serca). Im dłużej trwa terapia tym mniejsze szanse powodzenia.

>>> Czyli - skazujesz w ten sposób na śmierć większość chorych na
>>> depresję. To klasyczny darwinizm społeczny.

Możesz mi zarzucić, że jest to egoizm ale to zwyczajny pragmatyzm i
samoobrona: albo uwolnisz się od pijawki, która wysysa z ciebie życie
albo razem z nią pójdziesz na dno. Wybór należy do ciebie.


>>> Kiedyś oglądałem film - dokument o japońskim psychiatryku, w
>>> którym leczono narkomanów po 2 Wojnie. Narkomanów poddawano
>>> "terapii" - byli na oddziale, gdzie sanitariusze handlowali
>>> narkotykami - no i oczywiście co i rusz któryś z pacjentów
>>> zaćpał się na śmierć. No ale - nikt się tym specjalnie nie
>>> przejmował. Bo tak naprawdę - to obserwowano pacjentów. Szukano
>>> takich, którzy jednak chcieli wyzdrowieć - i czynili nadludzkie
>>> wysiłki, żeby jednak nie brać. Jak się pewno domyślasz - za wielu
>>> takich nie było. Na kilkuset - trafiło się 2. No to zabrano ich
>>> na inny oddział - gdzie zaczęto poddawać ich surowej kuracji
>>> odwykowej. Czyli - pozostali po prostu szli do piachu. Ty
>>> proponujesz coś właśnie takiego.

>> Terapia nie będzie skuteczna dopóty, dopóki chory na depresję nie
>> zdecyduje się, nie będzie chciał, sam walczyć z depresją. Żadne
>> wysiłki terapeuty nie będą skuteczne dopóki chory na depresję sam
>> nie wykaże woli wyleczenia. To on sam ma się wyleczyć a jedyną rolą
>> terapeuty jest zachęcić lub zmusić chorego do podjęcia decyzji.
>> Oczywiście chory może podjąć każdą decyzję: "nie walczę i umieram"
>> lub "walczę bo kocham życie". Żaden terapeuta nie może podjąć
>> decyzji za chorego.

> To oczywiste. Pytanie tylko, jak i czy w ogóle terapeuta może wpływać
> na decyzję pacjenta. Przecież w wielu wypadkach np depresji - bez
> psychotropów pacjent w ogóle nie doszedłby do miejsca, z którego
> mógłby rozpocząć terapię. Pytanie - czy go zostawić samemu sobie -
> czyli pozwolić... odejść, czy też na siłę go ratować. Nie mam
> zdania.

Terapeuta nieświadomy tego, że pacjent chce znaleźć kozła ofiarnego, na
którego będzie mógł spuszczać swoje lęki pozwoli pacjentowi by ten się
na nim powiesił i czerpał z niego energię. Pacjent będzie kontynuował na
tym terapeucie swoją pasożytniczą egzystencję.

Natomiast terapeuta świadomy strząśnie z siebie pasożyta wyjaśniwszy mu
dlaczego dokonuje tego zbiegu. Wierzę głęboko, że w każdym pacjencie
drzemie wola życia i że wyjaśniwszy mu mechanizm, który wywołał u niego
depresję terapeuta może go sprowokować do walki o samodzielność. Ale nie
może się nad takim pacjentem litować a tym samym pozwolić mu wejść w
toksyczny dla obydwu stron związek emocjonalny (uzależnienie). Dlatego
terapeuta musi rozumować ale nie angażować się uczuciowo (współczucie to
również zaangażowanie), musi objaśnić pacjentowi mechanizm depresji (i
uzależniania) i przejść do porządku dziennego nad utyskiwaniami pacjenta.


>>>> Zastanów się nad kobietą, która ma dzieci i która wysysa życie
>>>> ze swojego partnera. Nawet jeżeli on ja porzuci to ona nadal
>>>> ma z kogo wysysać życie i czyni to bezwzględnie wykorzystując
>>>> emocjonalnie dzieci. A system opieki społecznej jeszcze się nad
>>>> nią lituje i podlewa taka kobietę zasiłkami. Ja uważam, że w
>>>> takiej sytuacji należy jej zabrać dzieci tak jak to próbował
>>>> zrobić Bettelheim, aby pozbawić ją ostatniej deski ratunku, by
>>>> musiała pokonać strach przed usamodzielnieniem się, gdyż w
>>>> sytuacji gdy będzie sama wychowywała dzieci wzmacniać będzie
>>>> negatywne więzy łączące ją z dziećmi, które będzie wy. Takim
>>>> przykładem, jest mój syn Wojciech, dziecko z zespołem Down'a,
>>>> który jest perfidnie wykorzystywany przez Teresę Mierzwiak,
>>>> moją byłą, w walce ze mną.

>>> Ty strasznie monotematyczny :-) No ale nie odpowiedziałeś na
>>> moje pytania: Dlaczego, skoro nie ma w przyrodzie żadnej równości
>>> - Ty chcesz, żeby ludzie byli sobie równi? Na czym konkretnie ta
>>> równość miałaby polegać? Wiem, coś napisałeś - ale to był
>>> naprawdę bełkot - wybacz :-) Napisz po prostu: dlaczego ma być
>>> równość i dokładnie o co w niej chodzi.

>> Może i jestem monotematyczny, ale za każdym razem staram się
>> pokazać na przykładzie, który przerobiłem osobiście, różne aspekty
>> i oblicza tego samego problemu gdyż dzięki za każdym razem mogę
>> trafić na nowego odbiorcę, któremu akurat dany opis może pasować do
>> jego doświadczeń, może z nimi korelować.
>>
>> Natomiast co do Twojego zarzutu, że nie rozumiesz na czym niby ta
>> - prezentowana przez mnie - równość miałaby polegać, muszę
>> stwierdzić, że jesteś wyjątkowo opornym przypadkiem. Wiele razy
>> tłumaczyłem, że chodzi o równość w posiadanej Wiedzy o życiu przez
>> Stwórcę oraz jego Potomka. Źródłem Wiedzy dla potomka jest jego
>> Stwórca, który pod żadnym pretekstem nie może zatajać przed
>> Potomkiem jakiejś części tej Wiedzy o życiu, która sam posiadł gdyż
>> Wiedza ta jest potrzebna Potomkowi do podejmowania samodzielnych i
>> odpowiedzialnych decyzji. Jakiekolwiek zatajenie ze strony Stwórcy
>> prowadzi do NIERÓWNOŚCI w posiadanej Wiedzy

> No i dotąd - to przecież kompletny słowotok, by użyć eufemizmu. No
> dobrze- jedna sprawa, to dostęp do poznania prawdy. Inna - percepcja
> prawdy u każdego z nas. No i to, czy w ogóle chce do tej prawdy
> dotrzeć. To są bardzo indywidualne rzeczy.

Jeżeli pacjent nie chce dotrzeć do prawdy, a więc nie chce stać się
samodzielny to znaczy, że chce wykorzystywać innych, w tym terapeutę, do
tego by przerzucać na nich odpowiedzialność za decyzje, które on
podejmuje, i w ten sposób chce wykorzystywać ich do wspierania się na
ich barkach. Ktoś, kto nie jest tego świadom pozwoli niedojrzałemu
osobnikowi wykorzystywać siebie w ten sposób. Ale wówczas on traci
wolność i obaj/je staczają się w otchłań w obecności aktów przemocy.
Dlatego dążenie do poznania prawdy jest jedynym sposobem na uwolnienie
się od przemocy i wszystkich patologicznych zachowań towarzyszących
nieświadomemu życiu.


>> między nim a Potomkiem i nierówność ta staje się przyczyną walki
>> Potomka o pozyskanie przez niego tej Wiedzy nawet siłą.

> To jakaś brednia. Po prostu bełkot. Tak, jak napisałem powyżej:
> czyjeś dążenie do prawdy, a także zdolność jej zrozumienia w danym
> momencie są bardzo indywidualne. Wręcz bym napisał - dokładnie każdy
> ma swoje własne. Ktoś więc może chcieć tej wiedzy - wręcz pożądać
> jej, inny będzie to mieć - tam, gdzie Ty się domyślasz.

Niechęć lub strach przed poznaniem (ujawnieniem) prawdy to dążenie do
tego co opisywałem powyżej: do przerzucania na kogoś innego
odpowiedzialności za swoje własne życie, to poszukiwanie ofiary (kozła
ofiarnego). A to oznacza przemoc, przede wszystkim przemoc psychiczną
(manipulacja i oszustwo). Przemoc psychiczna prędzej lub później
prowadzi do zmian w informacji genetyczną zwanej oraz problemy
reprodukcyjnego. Jeszcze raz odwołam się do doświadczenia Calhoun'a,
którego wyniki naprawdę warto starannie przeanalizować. A do tego byśmy
przetrwali musimy zgodnie i świadomie współpracować a nie być na różne
sposoby zmuszanymi do współpracy, bo taka wymuszona współpraca to
również przemoc w dodatku z elementami wykorzystywania jednych przez
drugich (patrz kapitalizm, feudalizm, socjalizm realny, niewolnictwo, etc.)


>> Czyli brak spójności Wiedzy pozostającej w zasobach Stwórcy i
>> Potomka prowadzi do walki o zrównanie tych zasobów, a każda walka -
>> jak Ci zapewne wiadomo - prowadzi do zagłady jednej lub obydwu
>> walczących ze sobą stron.

> Wniosek wyprowadzony z FAŁSZYWEGO założenia. No cóż - śmieci na
> wejściu - śmieci na wyjściu, jak mawiają informatycy. Czyli - jakie
> założenie, taki wniosek.

Tu nie ma żadnych założeń - to są wyniki najzwyklejszych obserwacji
życia społecznego i rodzinnego. A jeżeli już twierdzisz, że popełniłem
jakieś założenie to zacytuj je i wskaż palcem.


>> Dlatego RÓWNOŚĆ jest - według mnie - stanem pożądanym i oczekiwanym
>> zarówno przez Stwórcę, który zaczął tworzyć nie mając żadnej Wiedzy
>> o sobie samym, jak i Potomka, który chce posiąść wszelką Wiedzę
>> pozostającą w zasobach Stwórcy. Co więcej Potomek chce posiąść
>> Wiedzę wykraczającą poza dotychczasowe zasoby Stwórcy a kresem tych
>> poszukiwań jest kompletna Wiedza Absolutu, gdy Wiedza obydwu stron
>> wymuszających ewolucję Świadomości Stwórcy stanie się kompletna,
>> doskonała, i zniknie potrzeba zdobywania nowej Wiedzy. Będzie to
>> również oznaczać koniec walki między Stwórca oraz jego Potomstwem,
>> który napędzał proces przemian Świadomości. Dopiero po zakończeniu
>> ewolucji możliwe będzie tworzenie bez wysiłku i potrzeby użycia
>> siły, gdyż wszystkie stany Świadomości będą obsadzone w sposób
>> ciągły (analogowy).

> To z kolei puszczone samopas wodze Twojej fantazji. Czy Ty się może
> kiedyś zastanowisz, czy to wszystko ma sens? Wiem, ma dla Ciebie -
> ale dokonujesz tylu perfidnych gwałtów na logice, rozumie - że trudno
> się mi z Tobą dyskutuje

Myślałem, że Ty swoją wyobraźnią sięgniesz dalej niż czubek własnego,
materialnego nosa, :-)


> -- Chiron

--
Pozdrawiam
LeoTar Gnostyk

Świat według LeoTar'a - http://leotar.net/
Pomoc wzajemna jako czynnik rozwoju - Piotr Kropotkin

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


20. Data: 2017-09-01 00:15:19

Temat: Re: Depresja- kto by pomyslał?
Od: "Chiron" <c...@t...ja> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "LeoTar Gnostyk" <l...@l...net> napisał w wiadomości
news:oo94o7$lbi$1@portraits.wsisiz.edu.pl...
> Chiron pisze:
>>
>> Użytkownik "LeoTar Gnostyk" <l...@l...net> napisał w wiadomości
>> news:oo8b2g$s31$1@portraits.wsisiz.edu.pl...
>>> Chiron p>
>>>> Użytkownik "LeoTar Gnostyk" <l...@l...net> napisał w
>>>> wiadomości news:oo6r1k$mhr$1@portraits.wsisiz.edu.pl...
>>>>> Chiron pisze:
>
>>>>>> Takie gadanie "weź się w garść" czy tym podobne - dają
>>>>>> dokładnie odwrotne działanie. Często terapeuci proszą
>>>>>> rodzinę, żeby nawet w złości osobie chorej na depresję -
>>>>>> niczego takiego nie mówili :-) -- Chiron
>
>>>>> Tak naprawdę to nie ma znaczenia Chironie co otoczenie będzie
>>>>> podpowiadać takiemu osobnikowi w głębokiej depresji.
>>>>> Najskuteczniejszym działaniem jest PORZUCENIE go czyli
>>>>> dokonanie tego czego on się najbardziej boi. Bo człowiek w
>>>>> depresji to człowiek nie ufający własnym siłom, to człowiek
>>>>> uzależniony od tego czy uda mu się wyssać z kogoś drugiego z
>>>>> jego otoczenia odrobinę życia czy też nie. On boi się
>>>>> samodzielności i najskuteczniejszym działaniem jest pozbawienie
>>>>> go oparcia, gdyż tylko wówczas zostanie zmuszony do podjęcia
>>>>> odpowiedzialności za samego siebie. To tak jak z małym
>>>>> dzieckiem, które rzucone na wodę błyskawicznie uczy się pływać
>>>>> gdyż tak silna jest jego wola życia, że aż się samo ratuje. Tak
>>>>> samo jest z człowiekiem uzależnionym, który rękami i nogami
>>>>> broni się przed samodzielnością. Dlatego, jak najszybciej jak
>>>>> to jest tylko możliwe, należy go wrzucić na głęboką wodę. Ma
>>>>> wówczas dwa wyjścia: albo pokona strach i przeżyje, albo
>>>>> wystraszy się jeszcze bardziej i utonie (np. dostanie zawału
>>>>> serca). Im dłużej trwa terapia tym mniejsze szanse powodzenia.
>
>>>> Czyli - skazujesz w ten sposób na śmierć większość chorych na
>>>> depresję. To klasyczny darwinizm społeczny.
>
> Możesz mi zarzucić, że jest to egoizm ale to zwyczajny pragmatyzm i
> samoobrona: albo uwolnisz się od pijawki, która wysysa z ciebie życie
> albo razem z nią pójdziesz na dno. Wybór należy do ciebie.
>
>
>>>> Kiedyś oglądałem film - dokument o japońskim psychiatryku, w
>>>> którym leczono narkomanów po 2 Wojnie. Narkomanów poddawano
>>>> "terapii" - byli na oddziale, gdzie sanitariusze handlowali
>>>> narkotykami - no i oczywiście co i rusz któryś z pacjentów
>>>> zaćpał się na śmierć. No ale - nikt się tym specjalnie nie
>>>> przejmował. Bo tak naprawdę - to obserwowano pacjentów. Szukano
>>>> takich, którzy jednak chcieli wyzdrowieć - i czynili nadludzkie
>>>> wysiłki, żeby jednak nie brać. Jak się pewno domyślasz - za wielu
>>>> takich nie było. Na kilkuset - trafiło się 2. No to zabrano ich
>>>> na inny oddział - gdzie zaczęto poddawać ich surowej kuracji
>>>> odwykowej. Czyli - pozostali po prostu szli do piachu. Ty
>>>> proponujesz coś właśnie takiego.
>
>>> Terapia nie będzie skuteczna dopóty, dopóki chory na depresję nie
>>> zdecyduje się, nie będzie chciał, sam walczyć z depresją. Żadne
>>> wysiłki terapeuty nie będą skuteczne dopóki chory na depresję sam
>>> nie wykaże woli wyleczenia. To on sam ma się wyleczyć a jedyną rolą
>>> terapeuty jest zachęcić lub zmusić chorego do podjęcia decyzji.
>>> Oczywiście chory może podjąć każdą decyzję: "nie walczę i umieram"
>>> lub "walczę bo kocham życie". Żaden terapeuta nie może podjąć
>>> decyzji za chorego.
>
>> To oczywiste. Pytanie tylko, jak i czy w ogóle terapeuta może wpływać
>> na decyzję pacjenta. Przecież w wielu wypadkach np depresji - bez
>> psychotropów pacjent w ogóle nie doszedłby do miejsca, z którego
>> mógłby rozpocząć terapię. Pytanie - czy go zostawić samemu sobie -
>> czyli pozwolić... odejść, czy też na siłę go ratować. Nie mam
>> zdania.
>
> Terapeuta nieświadomy tego, że pacjent chce znaleźć kozła ofiarnego, na
> którego będzie mógł spuszczać swoje lęki pozwoli pacjentowi by ten się
> na nim powiesił i czerpał z niego energię. Pacjent będzie kontynuował na
> tym terapeucie swoją pasożytniczą egzystencję.
>
> Natomiast terapeuta świadomy strząśnie z siebie pasożyta wyjaśniwszy mu
> dlaczego dokonuje tego zbiegu. Wierzę głęboko, że w każdym pacjencie
> drzemie wola życia i że wyjaśniwszy mu mechanizm, który wywołał u niego
> depresję terapeuta może go sprowokować do walki o samodzielność. Ale nie
> może się nad takim pacjentem litować a tym samym pozwolić mu wejść w
> toksyczny dla obydwu stron związek emocjonalny (uzależnienie). Dlatego
> terapeuta musi rozumować ale nie angażować się uczuciowo (współczucie to
> również zaangażowanie), musi objaśnić pacjentowi mechanizm depresji (i
> uzależniania) i przejść do porządku dziennego nad utyskiwaniami pacjenta.
To jest tylko Twoja wiara. Niestety- rzeczywistość jest całkiem inna. Są
ludzie z tak silnym pędem ku śmierci (nawet małe dzieci!!!), że zostawione w
sytuacji...wrzucenia na głęboką wodę- wykorzystują ją, aby umrzeć.
ROZUMIESZ? Jest całe mnóstwo ludzi, którzy np żyja- i żyć moga długo. A tu
nagle uczestniczą w wypadku samochodowym. No i zamiast się bronić- wykonywac
manewry kierownicą w obronie życie- nagla w 100% ŚWIADOMIE zaczynają dążyć
ku śmierci. Inna sytuacja- człowiek zostawiony samemu sobie, nie potrafiący
się za siebie wziąć (moja sąsiadka)- jest bliska śmierci. Stwierdza to
lekarz. Sąsiedzi się nią opiekują- ale kobieta jest apatyczna. Leży, nic nie
robi, nie chce jeść- nawet żyć. Lekarz twierdzi, że fizycznie jest ok, no
ale kobieta umiera. Okazuje się, że ma córkę w Niemczech, która dawno jej
nie widziała- no to powiadomiono ją o stanie matki. Córka przyjeżdża- a
matka...wstaje z łóżka, sprząta, dba o siebie. Córka ją zabiera do Niemiec-
i po kilku latach przyjeżdża wynająć mieszkanie- ale okazuje się, że mama
żyje i jest zdrowa. No i mieszkają razem.
Obie sytuacje są dla mnie ewidentnym przykładem, że te osoby bez pomocy z
zewnątrz by umarły. Istnieje coś, co może im wrócić chęć do życia- choć nie
wiemy, co to jest. Podejrzewam, że gdyby sąsiadce dawać leki poprawiające
nastrój (typu prozac)- to po powenym czasie można by rozpocząć skuteczną
terapię- i też by się pozbierała- nawet bez córki. Kierowcy, o którym
pisałem (ponoć częste przypadki)- też pewno pomogłaby terapia- no ale taki
człowiek z reguły nie zgłosi się na terapię. No i tu są ciekawe opinie-
trudno mi się jednak z nimi zgodzić, chociaż...Na przykład Bert Hellinger
(ten od ustawień rodzinnych) cały czas uczy, że jak ktoś chce umrzeć- to nie
należy kierować go ku życiu. Nie należy pomagać, ale też nie kierować ku
śmierci. Opisuje znane mu przypadki ludzi, którzy odkrywszy swoje "cienie",
które za sobą wloką- postanowiły po prostu umrzeć. A Hellinger komentuje to,
że tacy ludzie- gdyby dawać im psychotropy, wysyłać na terapię- z dużym
prawdopodobieństwem wyrośliby na ludzi, którzy by zabili kogoś- celowo lub
nie, ale ich pęd ku śmierci tak właśnie by zadziałał po terapii. No cóż-
przyznasz, że ciekawa opinia? Powiem Ci, że nie tylko on uważa w ten sposób-
nie po raz pierwszy się z tym spotkałem. Do mnie to nie dociera- chociaż mam
trochę wątpliwości.

>>>>> Zastanów się nad kobietą, która ma dzieci i która wysysa życie
>>>>> ze swojego partnera. Nawet jeżeli on ja porzuci to ona nadal
>>>>> ma z kogo wysysać życie i czyni to bezwzględnie wykorzystując
>>>>> emocjonalnie dzieci. A system opieki społecznej jeszcze się nad
>>>>> nią lituje i podlewa taka kobietę zasiłkami. Ja uważam, że w
>>>>> takiej sytuacji należy jej zabrać dzieci tak jak to próbował
>>>>> zrobić Bettelheim, aby pozbawić ją ostatniej deski ratunku, by
>>>>> musiała pokonać strach przed usamodzielnieniem się, gdyż w
>>>>> sytuacji gdy będzie sama wychowywała dzieci wzmacniać będzie
>>>>> negatywne więzy łączące ją z dziećmi, które będzie wy. Takim
>>>>> przykładem, jest mój syn Wojciech, dziecko z zespołem Down'a,
>>>>> który jest perfidnie wykorzystywany przez Teresę Mierzwiak,
>>>>> moją byłą, w walce ze mną.
>
>>>> Ty strasznie monotematyczny :-) No ale nie odpowiedziałeś na
>>>> moje pytania: Dlaczego, skoro nie ma w przyrodzie żadnej równości
>>>> - Ty chcesz, żeby ludzie byli sobie równi? Na czym konkretnie ta
>>>> równość miałaby polegać? Wiem, coś napisałeś - ale to był
>>>> naprawdę bełkot - wybacz :-) Napisz po prostu: dlaczego ma być
>>>> równość i dokładnie o co w niej chodzi.
>
>>> Może i jestem monotematyczny, ale za każdym razem staram się
>>> pokazać na przykładzie, który przerobiłem osobiście, różne aspekty
>>> i oblicza tego samego problemu gdyż dzięki za każdym razem mogę
>>> trafić na nowego odbiorcę, któremu akurat dany opis może pasować do
>>> jego doświadczeń, może z nimi korelować.
>>>
>>> Natomiast co do Twojego zarzutu, że nie rozumiesz na czym niby ta
>>> - prezentowana przez mnie - równość miałaby polegać, muszę
>>> stwierdzić, że jesteś wyjątkowo opornym przypadkiem. Wiele razy
>>> tłumaczyłem, że chodzi o równość w posiadanej Wiedzy o życiu przez
>>> Stwórcę oraz jego Potomka. Źródłem Wiedzy dla potomka jest jego
>>> Stwórca, który pod żadnym pretekstem nie może zatajać przed
>>> Potomkiem jakiejś części tej Wiedzy o życiu, która sam posiadł gdyż
>>> Wiedza ta jest potrzebna Potomkowi do podejmowania samodzielnych i
>>> odpowiedzialnych decyzji. Jakiekolwiek zatajenie ze strony Stwórcy
>>> prowadzi do NIERÓWNOŚCI w posiadanej Wiedzy
>
>> No i dotąd - to przecież kompletny słowotok, by użyć eufemizmu. No
>> dobrze- jedna sprawa, to dostęp do poznania prawdy. Inna - percepcja
>> prawdy u każdego z nas. No i to, czy w ogóle chce do tej prawdy
>> dotrzeć. To są bardzo indywidualne rzeczy.
>
> Jeżeli pacjent nie chce dotrzeć do prawdy, a więc nie chce stać się
> samodzielny to znaczy, że chce wykorzystywać innych, w tym terapeutę, do
> tego by przerzucać na nich odpowiedzialność za decyzje, które on
> podejmuje, i w ten sposób chce wykorzystywać ich do wspierania się na
> ich barkach. Ktoś, kto nie jest tego świadom pozwoli niedojrzałemu
> osobnikowi wykorzystywać siebie w ten sposób. Ale wówczas on traci
> wolność i obaj/je staczają się w otchłań w obecności aktów przemocy.
> Dlatego dążenie do poznania prawdy jest jedynym sposobem na uwolnienie
> się od przemocy i wszystkich patologicznych zachowań towarzyszących
> nieświadomemu życiu.
Jeszcze raz- trzymając się tej sytuacji: terapeuta jest świadomy tego, co
się dzieje. Pacjent- nie chce być świadomy, ucieka. Terapeuta przecież
pokazuje mu drzwi- jak w Matrixie. Jednak pacjent to nie Neo- i przez nie
nie chce przejść. Może i powinien dążyć ku prawdzie. Może. No ale jeśli nie-
a takich przecież wielu- to co? Przecież ma do tego prawo. Co proponujesz?


>>> między nim a Potomkiem i nierówność ta staje się przyczyną walki
>>> Potomka o pozyskanie przez niego tej Wiedzy nawet siłą.
>
>> To jakaś brednia. Po prostu bełkot. Tak, jak napisałem powyżej:
>> czyjeś dążenie do prawdy, a także zdolność jej zrozumienia w danym
>> momencie są bardzo indywidualne. Wręcz bym napisał - dokładnie każdy
>> ma swoje własne. Ktoś więc może chcieć tej wiedzy - wręcz pożądać
>> jej, inny będzie to mieć - tam, gdzie Ty się domyślasz.
>
> Niechęć lub strach przed poznaniem (ujawnieniem) prawdy to dążenie do
> tego co opisywałem powyżej: do przerzucania na kogoś innego
> odpowiedzialności za swoje własne życie, to poszukiwanie ofiary (kozła
> ofiarnego). A to oznacza przemoc, przede wszystkim przemoc psychiczną
> (manipulacja i oszustwo).
No nawet- ale co zrobisz (powtarzam)- gdy ktoś tego nie chce? No i dlaczego
miałby chcieć? Ja wiem, że napisałeś, dlaczego. Tyle, że to Twoje
"dlaczego". Ktoś inny ma prawo to odrzucać. A Ty co? Chcesz mu nakazać? Co
proponujesz? No bo jeśli nakazać nie chcesz- to cała Twoja teoria bierze w
łeb. Paradoksalnie- jeśli chcesz nakazać- to także bierze w łeb.

> Przemoc psychiczna prędzej lub później
> prowadzi do zmian w informacji genetyczną zwanej oraz problemy
> reprodukcyjnego. Jeszcze raz odwołam się do doświadczenia Calhoun'a,
> którego wyniki naprawdę warto starannie przeanalizować. A do tego byśmy
> przetrwali musimy zgodnie i świadomie współpracować a nie być na różne
> sposoby zmuszanymi do współpracy, bo taka wymuszona współpraca to
> również przemoc w dodatku z elementami wykorzystywania jednych przez
> drugich (patrz kapitalizm, feudalizm, socjalizm realny, niewolnictwo,
> etc.)
Ciekawe wnioski, przyznam, że nawet osobliwe :-)
Przecież ten eksperyment dowodzi, że jak się komuś usuwa spod nóg wszelkie
przeszkody- to wyrasta na nieudacznika, któremu się nic nie chce. I Ty, po
przemyśleniu tego- poszedłeś śladami Trofima Łysenki- który też uważał, że
obowiązującą reguła wszechświata jest wzajemna współpraca- a nie
rywalizacja. No weź- no. Daj spokój, przecież to gwałt na logice!


>>> Czyli brak spójności Wiedzy pozostającej w zasobach Stwórcy i
>>> Potomka prowadzi do walki o zrównanie tych zasobów, a każda walka -
>>> jak Ci zapewne wiadomo - prowadzi do zagłady jednej lub obydwu
>>> walczących ze sobą stron.
>
>> Wniosek wyprowadzony z FAŁSZYWEGO założenia. No cóż - śmieci na
>> wejściu - śmieci na wyjściu, jak mawiają informatycy. Czyli - jakie
>> założenie, taki wniosek.
>
> Tu nie ma żadnych założeń - to są wyniki najzwyklejszych obserwacji
> życia społecznego i rodzinnego. A jeżeli już twierdzisz, że popełniłem
> jakieś założenie to zacytuj je i wskaż palcem.
Błędem jest zakładanie, że każdy będzie dążył do prawdy. I że jedynym
powodem niedążenia do prawdy jest zasłanianie mu jej (zakazywanie) przez
ojca, jak to ująłeś.



>>> Dlatego RÓWNOŚĆ jest - według mnie - stanem pożądanym i oczekiwanym
>>> zarówno przez Stwórcę, który zaczął tworzyć nie mając żadnej Wiedzy
>>> o sobie samym, jak i Potomka, który chce posiąść wszelką Wiedzę
>>> pozostającą w zasobach Stwórcy. Co więcej Potomek chce posiąść
>>> Wiedzę wykraczającą poza dotychczasowe zasoby Stwórcy a kresem tych
>>> poszukiwań jest kompletna Wiedza Absolutu, gdy Wiedza obydwu stron
>>> wymuszających ewolucję Świadomości Stwórcy stanie się kompletna,
>>> doskonała, i zniknie potrzeba zdobywania nowej Wiedzy. Będzie to
>>> również oznaczać koniec walki między Stwórca oraz jego Potomstwem,
>>> który napędzał proces przemian Świadomości. Dopiero po zakończeniu
>>> ewolucji możliwe będzie tworzenie bez wysiłku i potrzeby użycia
>>> siły, gdyż wszystkie stany Świadomości będą obsadzone w sposób
>>> ciągły (analogowy).
>
>> To z kolei puszczone samopas wodze Twojej fantazji. Czy Ty się może
>> kiedyś zastanowisz, czy to wszystko ma sens? Wiem, ma dla Ciebie -
>> ale dokonujesz tylu perfidnych gwałtów na logice, rozumie - że trudno
>> się mi z Tobą dyskutuje
>
> Myślałem, że Ty swoją wyobraźnią sięgniesz dalej niż czubek własnego,
> materialnego nosa, :-)
No ale to tylko Twoja opinia

--
Chiron

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 . [ 2 ] . 3


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Dziękuję!
Brawo, Pawłowicz!
Rozmowa ze Świadomością.
Rozmowa ze Świadomością
Rozmowa ze swoja Świadomością

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

samotworzenie umysłu
Re: Zachód sparaliżowany
Irracjonalność
Jak z tym ubogacaniem?
Trzy łyki eko-logiki ?????

zobacz wszyskie »