Path: news-archive.icm.edu.pl!mat.uni.torun.pl!news.man.torun.pl!newsfeed.pionier.net
.pl!news.glorb.com!postnews.google.com!g10g2000cwb.googlegroups.com!not-for-mai
l
From: "klon" <r...@h...com>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: Dr Jakosc & Mr. Cham
Date: 26 Mar 2006 03:25:00 -0800
Organization: http://groups.google.com
Lines: 70
Message-ID: <1...@g...googlegroups.com>
NNTP-Posting-Host: 81.168.148.202
Mime-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; charset="iso-8859-1"
Content-Transfer-Encoding: quoted-printable
X-Trace: posting.google.com 1143372306 24067 127.0.0.1 (26 Mar 2006 11:25:06 GMT)
X-Complaints-To: g...@g...com
NNTP-Posting-Date: Sun, 26 Mar 2006 11:25:06 +0000 (UTC)
User-Agent: G2/0.2
X-HTTP-UserAgent: Mozilla/4.0 (compatible; MSIE 6.0; Windows NT 5.1; SV1;
InfoPath.1),gzip(gfe),gzip(gfe)
Complaints-To: g...@g...com
Injection-Info: g10g2000cwb.googlegroups.com; posting-host=81.168.148.202;
posting-account=IAYboAwAAADAxHW--LSaJYLXbYO0X816
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:340823
Ukryj nagłówki
Dr Jakosc & Mr. Cham
Dr Jakosc, biznesmen w duzej firmie korporacyjnej, byl wielce
szanowanym czlowiekiem. Doszedl do czegos. Zawsze chodzil w dobrze
skrojonym garniturze, dostojny, wypachniony perfumami najlepszych
marek. Wszyscy klaniali mu sie w pas, w koncu to gosc. W kosciele
siadal w pierwszym rzedzie. Na koncertach zreszta tez. Otrzymal
wiele nagród i dyplomów. Bywal na najlepszych salonach swiata i
bral udzial w prestizowych balach charytatywnych. Urlop spedzal
albo na Hawajach, albo na Majorce. W zimie w Alpach lub Dolomitach.
Ciezko pracowal. Gdy przychodzil do domu, lal zone, gdy ta mu
zle podala obiad, potem obracal sie na piecie i szedl do
kochanki. Lubil tez mlodych chlopców, których znajdowal w obcym
miescie. Mial trzecia zone, poprzednie to ,,niewypal" i jedna
córke, której zapewnil najlepsza opieke róznych drogich
specjalistów, bo sam przeciez nie mial dla niej czasu. Praca. Córka
ta, chodzila do najlepszych szkól. Wzorem ojca, czas spedzala na
mlodziezowych bankietach. Jako nastolatka, poszla na ulice. Dr
Jakosc, jak juz wspomnialem, mial firme i luksusowego mercedesa.
Nie wspomne o kierowcy, wielu sekretarkach i prawniku, który umial
omijac prawo podatkowe. Do firmy tej doszedl, placac lapówki
róznym posrednikom, ale któz o tym wiedzial. Byl krysztalowo
czysty. Prócz fachowców i specjalistów, zatrudnial w niej na czarno
Pana Chama, który sprzatal plac za marne grosze. Czasem dostal
kopniaka w tylek od Dr, tak dla hecy. Pewnego dnia Dr Jakosc
zwolnil Pana Chama, bo wyczul od niego won alkoholu. Oszczedzil
przy tym pieniadze na wyplate dla Chama i w to miejsce zatrudnil
nastepnego bezrobotnego, których nie brakowalo na rynku. Dr Jakosc
lubil otaczac sie ludzmi. Z kregu najblizszej rodziny lub z tzw.
wyzszej sfery. Reszta to byl dla niego plebs.
Pan Cham, mial piecioro dzieci, wierna zone i kilka zwierzaków.
Ludzie pluli na niego, bo byl lumpem i alkoholikiem. Zbieral puszki,
makulature, a za zarobione pieniadze kupowal dzieciom cukierki.
Czesto zabieral je na plac zabaw, a wieczorem opowiadal im bajki.
Wszyscy piecioro wyrosli na porzadnych ludzi. Czasem nie wrócil do
domu, przysnal w kartonach, popiwszy za duzo. Bywal tez na izbach
wytrzezwien, za, które trzeba bylo slono placic. Byl uczuciowym
chlopem, przerazal go niesprawiedliwy swiat, brak pracy i lek o
przyszlosc. Zawsze jednak dzielil sie ostatnim papierosem z
kompanami od kieliszka i rzucil jakis grosz na tace. Chodzil w
lachmanach z Caritasu lub ktos mu podarowal stara kurtke. Zgred,
bo tak na niego mówili, byl od przynies, podaj, pozamiataj. Nie
zalil sie jednak nigdy na swój los. W domu nie brakowalo jedzenia.
Jak trzeba bylo, to wstawal w nocy i szedl strózowac na czarno. W
dzien imal sie róznych zajec, a to komus wsypal wegiel do
piwnicy, a to pozamiatal podwórko. Pan Cham pil tylko za swoje
pieniadze i tylko za tzw. zaskórniaki. W domu nie szedl spac bez
umycia sie, a z zona do lózka bez kapieli i to zawsze na
trzezwo. Do posilku siadali cala rodzina, a przed jego spozyciem
zmawiali pacierz. Co dwa tygodnie sie spowiadal, choc nie zarzekal
sie, ze skonczy z piciem. Nikt w zyciu nie cierpial z jego powodu,
nikomu nie zrobil krzywdy, ale byl wyrzutkiem spoleczenstwa. Cham
byl wrazliwy na ludzka biede i nieszczescie mimo, iz sam byl
nedzarzem. Zawsze ruszal z pomoca, gdy trzeba bylo kogos ratowac,
nie oszczedzal zas krytyki zlodziejom. Byl naiwniakiem, dawal
sie okradac, ale zona nie musiala pracowac. Byl lumpem, bo nie
mial szkoly. Byl gnojem, bo dawal soba pomiatac. Pan Cham byl z
gorszej gliny, ale nigdy nikomu nie zazdroscil.
Pewnego dnia, tego samego, obaj umarli. Dr Jakosc na zawal, a Pan
Cham zapil sie na smierc. Spotkali sie na sadzie ostatecznym. Dr
Jakosc usiadl z przodu, Pan Cham skryl sie w kacie. Zapadly
wyroki. Pieknie wygladasz, ale serca nie masz i jednym ruchem reki
stracil Sedzia Najwyzszy Dr Jakosc do Szeolu. Pan Cham stanal
przed Sedzia Najwyzszym skuliwszy glowe, a ten rzecze do niego:
strasznie cuchniesz, ale dusze masz czysta i wtem zawyly syreny, a
aniolowie porwali go na lono Abrahama.
Grzegorz Niedzwiecki
http://grzegorz-niedzwiecki.blog.onet.pl/
|