Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Dzieci jak zegarki

Grupy

Szukaj w grupach

 

Dzieci jak zegarki

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2005-01-18 08:52:38

Temat: Dzieci jak zegarki
Od: m...@w...fr (Magdalena Nawrocka) szukaj wiadomości tego autora


DZIECI JAK ZEGARKI

"Dzieci i zegarkow nie nalezy stale nakrecac. Trzeba im pozwolic
chodzic."
- Jean Paul



Jak rozumiec te sentencje? Oto kolejna wskazowka
wychowawczego podejscia, a madrych wskazowek w tak zlozonym i
trudnym procesie, jakim jest wychowanie nigdy przeciez zbyt
wiele.

Wychowanie mozna porownac do rzetelnej, acz misternej
pracy zegarmistrza. Solidny, dokladny, uwazajacy fachowiec to i
sprawny mechanizm. Gdzie robota partacka, tam zegarek
wysiadzie. I co wtedy? Nic nie da jedynie ciagla kontrola,
ograniczenia i kary, jesli sam "mechanizm" jest marnie zlozony.
To tak jakby rzucil szwankujacym zegarkiem o podloge lub ze
wsciekloscia zatrzasnal go w szufladzie - i czego ten
skurczybyk nawala, moze chociaz tak mu sie poprawi?!;-))).
Jakie jest wiec w przypadku trudnosci prawidlowe, pedagogicznie
poprawne rozwiazanie? Naprawic mechanizm, usunac usterke,
zniwelowac przyczyne awarii i na przyszlosc byc bardziej
uwazajacym z czyms, co jest wrazliwe i cenne. Tyle zegarkowa
metafora.

Wychowanie jest trudna sztuka. To rozmyslne stosowanie
nacisku lub zachety, umiejetne manipulowanie adekwatnymi,
sprawiedliwymi karami i nagrodami. I ma to byc swietnie
opanowana umiejetnosc, prawdziwa zonglerka. Co do jednego
trzeba sie jeszcze umowic - zarowno kary jak i nagrody sa w
wychowaniu niezbedne. Nagrody i kary w wychowaniu to srodek
oddzialywania, narzedzie, instrument, dobrze na ich temat cos
wiedziec, by moc je "bezpiecznie" i jednoczesnie skutecznie
stosowac.

Nagroda - jest forma aprobaty jakiegos czynu, stosowana
jako zacheta i wzmocnienie motywacji. W pedagogice nazywana
jest wzmocnieniem pozytywnym. Uwazana jest za bardziej
skuteczna i mniej niebezpieczna od lekotworczej i niekiedy
dezorganizujacej kary. Wszelkie uczenie sie powinno byc
wzmacniane, aby trwac. Brak nagrody (np. pochwaly) sam w sobie
jest juz kara.

Do kar trzeba podchodzic bardzo ostroznie. Wychowawcy
powinni unikac kar wywolujacych urazy, powodujacych obnizenie
wartosci karanego (np. publiczne upokorzenie) lub wyzwalajacych
strach (np. zamykanie w ciemnym pomieszczeniu). Kara musi byc
zindywidualizowana, sluszna, natychmiastowa, wymierzona bez
emocji i przedstawiona jako nieunikniony skutek czynu, za ktory
dziecko ponosi odpowiedzialnosc.

Wychowanie mozna rozpatrywac na wszystkich plaszczyznach
czasowych. Wychowujemy na przyszlosc, wpajajac zasady, kryteria
postepowania, wychowujemy doraznie, gdy pojawiaja sie konkretne
problemy albo tez zmuszeni jestesmy siegnac do przeszlosci, gdy
stajemy wobec tzw. bledow wychowawczych. Jak wychowywac
perspektywicznie i na co dzien, mecza sie z tym pytaniem
zarowno pedagodzy jak i rodzice.

Niektorzy mowia o "samookresleniu sie" w odniesieniu do
wychowania i w sumie wydaje mi sie to zupelnie trafne. Kazde
wychowanie oparte na systemie nagrod i kar to nic innego jak
specyficzna umowa, kontrakt zawarty miedzy wychowawca i
wychowankiem. Umowa ta dotyczy:

a). jasno okreslonych limitow postawionych dziecku (np.
nie masz prawa dzialac na szkode braciszka);

b). kryteriow oceny (np. zadalas mu bol, braciszek placze
= zachowanie naganne);

c). sprecyzowania repertuaru adekwatnych kar jako skutku,
konsekwencji postepowania (np. dezaprobata, pozbawienie
przyjemnosci, klaps lub jeszcze jakis inny wychowawczy srodek).

Dziecko chetnie idzie na takie "kontrakty", czuje sie kims
waznym, wspoltworca, partnerem. Ma ono poza tym swietnie
dzialajace (bo jeszcze niczym nie zaburzone) poczucie
sprawiedliwosci i potrafi swietnie ocenic czy dana kara jest
zasluzona i zgodna z przyjetym kontraktem.

Kazdy sposob wychowania dziecka - Twoj sposob - jest
Waszym (Twoim i dziecka) wewnetrznym ukladem, dlatego tez nikt
z zewnatrz nie jest w stanie ni go obiektywnie ocenic, ni
skutecznie skorygowac. Wszystko zalezy od tych przyjetych
podstaw. Dlatego na przyklad dziecko bez problemu "strawi" w
sensie: zniesie, zaakceptuje klapsa od kochajacej matki
(wymierzonego zgodnie z obopolna umowa), za to zbuntuje sie lub
nawet wystraszy, gdy odwazy sie na taka kare ktos inny,
powiedzmy, zdenerwowana babcia lub niekompetentna
przedszkolanka.

Co jednemu przechodzi, nie przejdzie drugiemu, jesli nie
zabral sie do tego z cala rzetelnoscia opracowania takiej czy
innej wychowawczej metody i bez respektowania wychowanka -
partnera. Dlatego jedyne, co mozna by powiedziec matce, ktora
od czasu do czasu "pozwoli sobie" na - nie wiadomo -
wychowawczego czy wcale nie wychowawczego klapsa: nie miej
skrupulow, a juz absolutnie nie poczuwaj sie do winy, jesli w
Twoim ukladzie wlasnie taka akurat kara jest najbardziej
skuteczna. Rodzicielski klaps jest symbolem kary. O ile tylko
dziecko poprawnie rozumie wymowe tego symbolu, moze ten
demonizowany najczesciej klaps nieszkodliwie, a skutecznie
dzialac jako srodek wychowawczy.

Zywa debata nad poprawnoscia wychowawcza klapsa zrodzila
sie na jednej z internetowych grup dyskusyjnych, a to z
zyciowego przykladu zaniepokojonej matki obserwujacej u swej
trzyletniej coreczki agresywne zachowania wobec mlodszego
braciszka. Jasne, ze w przypadku tej dziewczynki podlozem
takiego, a nie innego zachowania jest zazdrosc i poczucie
zagrozenia zwiazane z ewidentna utrata wylacznosci. Oba te
uczucia sa oczywiscie jak najbardziej naturalne (w mniejszym
lub wiekszym stopniu wszystkie dzieci sa na nie narazone), ale
tez i bardzo trudne do kontrolowania. Bedac zrodlem silnej
frustracji, nic dziwnego, ze wywoluja agresje. Frustracja
przystopuje sie wraz z nabywanym przez dziecko doswiadczeniem
swiadczacym, ze mimo nastania braciszka jest ono ciagle kochane
przez rodzicow i chociaz juz razem z braciszkiem, ale wciaz w
centrum ich uwagi.

Przy okazji tej opisanej parki maluszkow przypomniala mi
sie wprost genialnie inteligentna trzyletnia Natalka, coreczka
przyjaciol, ktora pracowicie przygotowana przez rodzicow na
przyjecie braciszka, zdajac sobie doskonale sprawe, ze oczekuje
sie od niej wobec Krzysia milosci, opiekunczosci, nigdy inaczej
nie mowila, jak: "Krzysienku, ty moja witaminko C, ty moje
pachnace mydelko...", a przyparta do muru konczyla: "rozpuszcze
w wodzie witaminke i wypije; wymydle, wymydle mydelko i... nie
bedzie Krzysienka";-))). Sprytna Mala?! Te anegdotke przytaczam
zaniepokojonym matkom troche na pocieszenie, ze nie tylko w ich
rodzinie pojawia sie taki przykladowy problem.

Lubimy dyskutowac o slusznosci czy jej braku roznych metod
wychowawczych, bywa jednak, ze w kontekscie rodziny umyka nam
jeden z najwazniejszych aspektow, a mianowicie milosc
rodzicielska. A jest to przeciez najpewniejszy, a czy nie
jedyny, katalizator i jednoczesnie gwarant rodzicielskich
wychowawczych usilowan.

Tam, gdzie dziecko czuje sie kochane, wiele przejdzie,
nawet te "niewychowawcze baty". Ile razy sie dziwimy, ze
dziecko ludzi prostych albo i wrecz prymitywnych, ale
kochajacych, za to nie majacych zielonego pojecia o psychologii
czy pedagogice, a jako narzedzie wychowawcze dysponujace
jedynie paskiem czy mokra scierka do zdzielenia przez leb, to
dziecko wyrosnie na porzadnego, szlachetnego czlowieka. I
zapomni bol sciery, usprawiedliwi rodzicow, bo jest przekonane,
ze te "wychowawcze bledy" byly popelniane z milosci do nich i
dla ich dobra. Zadna poprawnosc wychowawcza nie zastapi, nie
dorowna, nie sprosta najzwyklejszej, naturalnej i szczerej
rodzicielskiej milosci. Jesli tego nie ma, dzieje sie pusty,
zimny proceder, a zziebniete uczuciowo dziecko latwo sie
znajdzie na zyciowych manowcach.

Od razu sie zastrzegam, ze widzialam i maltretowane dzieci
pragnace za wszelka cene "usprawiedliwic" swoich rodzicow.
Dziecko potrzebuje ponad wszystko byc kochane i stad prawie
nieograniczone w nim poklady poblazania dla rodzicow -
nieudacznikow i mechanizm takiej samoobronnej wyrozumialosci.
Co niekiedy dziala oczywiscie na jego szkode - znosi
niezasluzona krzywde, oklamujac sie, ze to jedynie dowod
rodzicielskiej milosci. Stad koniecznosc ochrony praw dziecka,
jakby wbrew niemu, dziecka, ktore czesto za wszelka cene chce
ukryc przed innymi i przede wszystkim przed soba samym
okrucienstwo swoich rodzinnych ukladow.

I jeszcze dla okrasy tego wychowawczego tematu dodam maly
pieprzyk z francuskiego podworka. Sluchajcie, co tam niewinny
klaps?! Francuskie matki bija swoja dziatwe po twarzy,
wymierzajac siarczyste policzki, ot tak, trzask, trzask - na
odlew - i to nagminnie, i w miejscach publicznych, i bez
najmniejszej zenady. W oczach tak policzkowanych dzieci widze
zawsze zaskoczenie, przerazenie, wstyd. Ale moze to tylko ja
tak widze, bo w naszym kraju policzek jest przeciez symbolem
najwyzszego upokorzenia, demonstracja moralnej dezaprobaty, a
te dzieciaki tutaj pewnie przyzwyczaily sie i przelykaja taki
symboliczny dyshonor jak poranna kaszke? Tym gorzej dla nich,
tym gorzej dla jakichkolwiek wychowawczych symboli, bo czym
jeszcze mozna zawstydzic, ukarac za faktyczne przewinienie
takie dziecko prane przez wlasna matke za byle blahostke po
twarzy?! Mowie Wam, okropienstwo! Chociaz od szesnastu lat zyje
w tym kraju, wszystko sie we mnie wywraca, gdy to widze. Za to
rzniecia w tylek jeszcze nigdy tu nie widzialam. Co kraj to
obyczaj, a do diabla z takimi obyczajami!




Magdalena Nawrocka
www.geocities.com/magdanawrocka



--
Archiwum grupy: http://niusy.onet.pl/pl.sci.psychologia

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


1. Data: 2005-01-18 09:15:11

Temat: Re: Dzieci jak zegarki
Od: "ksRobak" <k...@f...polbox.pl> szukaj wiadomości tego autora


"Magdalena Nawrocka" <m...@w...fr>
news:20050118085155.NOSZ20143.viefep18-int.chello.at
@jupiter...

> DZIECI JAK ZEGARKI
>
> "Dzieci i zegarkow nie nalezy stale nakrecac. Trzeba im pozwolic
> chodzic."
> - Jean Paul
> [...]
> Magdalena Nawrocka

Żadne słowa nie zastąpią czułości.
Tylko świadomość może zmienić nastawienie i stressogenne
samoograniczanie (a bo nie wolno)
Obłuda rodzica/rodziców to główne źródło sk*rwysyństwa i
psychicznych dewiacji.
Dzieci nie są jednakowe - to indywidualności. To co dla jednego
jest wskazane dla innego może być baaardzo ZŁE.
REdaktor Edward Robak
--
Bynajmniej nie izolować dziecka za młodu bo to zostaje na całe życie.
Piaskownica to szkoła współżycia. Enklawy elitarne są wynaturzeniem.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2005-01-18 10:52:30

Temat: Re: Dzieci jak zegarki
Od: "Duch" <a...@p...com> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Magdalena Nawrocka" <m...@w...fr> napisał w wiadomości
news:20050118085155.NOSZ20143.viefep18-int.chello.at
@jupiter...

Jedno jest pewne - wychowanie to trudna sprawa.
I są błędy - grunt żeby je korygować :)
Duch


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2005-01-18 11:17:16

Temat: Re: Dzieci jak zegarki
Od: "Claneoir" <s...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Magdalena Nawrocka" wrote:


> Dziecko chetnie idzie na takie "kontrakty", czuje sie kims
> waznym, wspoltworca, partnerem. Ma ono poza tym swietnie
> dzialajace (bo jeszcze niczym nie zaburzone) poczucie
> sprawiedliwosci i potrafi swietnie ocenic czy dana kara jest
> zasluzona i zgodna z przyjetym kontraktem.
>

<ciach > Całosc swietna, dobrze ujmujaca istote wychowania. Chcac
wywierac wpływ na dziecko, sam rodzic musi byc ukształtowany w sposob
dojrzały. Z dzieckiem nie wystarczy sie pobawic czy "pogadac" z nim trzeba
byc. A zeby byc z kimkolwiek trzeba najpierw sie nauczyc byc ze samym soba,
bez tego dziecko ni bedzie mogło czerpac z nas wartosci dajcych w zyciu
"szczescie". Spokoju, madrosci, rownowagi. Bo niestety odwołujac sie do
przykrych statystyk; polska rodzina to głupia rodzina w przykrej wiekszosci.
Fanatycznie religijna; wychowujaca w imie "jak mnie wychowano tak ja
wychowam", rodzina deprywujaca wole dziecka, rodzina z zaburzonymi
relacjami miedzy osobowymi. Ostatnio maiłęm rozmowe z pewnym tatusiem. Tatus
stwierdzil ze jego 14nasto letni syn czytuje sobie swierszczyki, onanizujac
sie przy tym zapewne z zapiamietaniem. Tatusiowi wydało sie to straszne.
Wiele mowil mowil o karze ognia piekielnego i o zepsuciu moralnym. Naprawde
ciezko wytlumaczyc było iz majac te 14-16 to normalnym jest fakt czytania
gazetek, popalania papierosow po katach, macania plci przeciwnej badz
wlasnej. Bo w tym wieku jest to normalne. Bez tej wiedzy tatus nie bedzie
nigdy w stanie wychowac prawidlowo dziecka. Druga byla mamusia ktora to
miala zlosliwe 2 miesieczne dziecko,. dziecko mialo 2 miesiace i juz bylo
zlosliwe. Zlosliwosc i podlosc dziecka przejawiala sie w ciagllym placzu.
Złosliwie nie dawalo mamusi obejrzec serialu. Jezeli mamusia uwaza ze 2
miesieczne dziecko moze byc zlosliwe; to gdyby byl to normalny swiat to ja
bym jej zabral prawa rodzicielskie. Moze zamiast odbierac prawa
rodzicielskie powinnismy je nadawac? Wiem ze to utopia.

Claneoir

Tramwaje jak komety.......




› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2005-01-18 12:12:05

Temat: Re: Dzieci jak zegarki
Od: gazebo <g...@p...pl> szukaj wiadomości tego autora

Duch wrote:

> Jedno jest pewne - wychowanie to trudna sprawa.
> I są błędy - grunt żeby je korygować :)


ten klaps na przyklad :))

--
careful with that axe Eugene!

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2005-01-18 14:01:56

Temat: Re: Dzieci jak zegarki
Od: "Duch" <a...@p...com> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "gazebo" <g...@p...pl> napisał w wiadomości
news:41ECFD15.6D72318D@pf.pl...

> ten klaps na przyklad :))

Przy pierwszym dziecku czlowiek stosuje zasade prób i błędów (to na
poważnie).
Przy nastepnych już nie musi się tyle zastanawiać - od razu kroi w tyłek :))
(żart)
Pozdrawiam,
Duch


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2005-01-18 17:54:01

Temat: Re: Dzieci jak zegarki
Od: Jesus <n...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Magdalena Nawrocka:
> Dziecko chetnie idzie na takie "kontrakty", czuje sie kims
> waznym, wspoltworca, partnerem. Ma ono poza tym swietnie
> dzialajace (bo jeszcze niczym nie zaburzone) poczucie
> sprawiedliwosci i potrafi swietnie ocenic czy dana kara jest
> zasluzona i zgodna z przyjetym kontraktem.

Czy tak zaobserwowano (zaobserwowałaś?). Skąd się wziął wniosek, że
dziecko ma "niczym nie zaburzone" poczucie sprawiedliwości?

Mówisz mądre rzeczy.

>
> Kazdy sposob wychowania dziecka - Twoj sposob - jest
> Waszym (Twoim i dziecka) wewnetrznym ukladem, dlatego tez nikt
> z zewnatrz nie jest w stanie ni go obiektywnie ocenic, ni
> skutecznie skorygowac. Wszystko zalezy od tych przyjetych
> podstaw. Dlatego na przyklad dziecko bez problemu "strawi" w
> sensie: zniesie, zaakceptuje klapsa od kochajacej matki
>

Taka jest empatia, że wyczuwa się czyjeś intencje. Jak będzie się lanie
po pysku traktowało jako zabawę to ból nie będzie miał przy tym żadnego
znaczenia. Jak ktoś dziecko odpowiednio przestraszy to już się będzie
bało na samą myśl i w zależności od wyobraźni dziecka może przyjąc
małego klapsa jako najstraszliwszą karę. To tak jak w walce jeśli się z
kimś bije i traktuje jako trening to ból jest tylko "przy okazji"
natomiast gdy wychodzi się na ulicy i empatycznie odczuje się POWAGĘ
sytuacji adrenalina rośnie - chociaż na treningu z uśmiechem na twarzy
można połamać sobie nogi. To co wygląda na brutalne nie zawsze musi
takie być. Z kolei jeśli ktoś ma taką skłonność widzenia wszystko bardzo
poważnie będzie cierpiał dotkliwiej?

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2005-01-18 18:13:37

Temat: Re: Dzieci jak zegarki
Od: Jesus <n...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik Claneoir napisał:
> Użytkownik "Magdalena Nawrocka" wrote:

> bym jej zabral prawa rodzicielskie. Moze zamiast odbierac prawa
> rodzicielskie powinnismy je nadawac? Wiem ze to utopia.

W końcu wielu "wielkich" rzeczy uczy się w szkołach, a nie można
wprowadzić dodatkowej nauki jak być dobrym rodzicem?
Tylko jak poradzić komuś, kto nie radzi sobie z sobą?

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2005-01-18 18:22:49

Temat: Re: Dzieci jak zegarki
Od: gazebo <g...@p...pl> szukaj wiadomości tego autora

Duch wrote:
>
> > ten klaps na przyklad :))
>
> Przy pierwszym dziecku czlowiek stosuje zasade prób i błędów (to na
> poważnie).

dziecko tez :-)



--
No, to będę miał nauczkę.
-- jeden facet gdy przywiązywali go do krzesła elektrycznego

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ]


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Sl'oneczko 3-atomowe wyszl'o z za chmur
Liberał i tsunami
podyplomowa psychologia zarządzania
podyplomowa psychologia zarządzania
podyplomowa psychologia zarządzania

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

samotworzenie umysłu
Re: Zachód sparaliżowany
Irracjonalność
Jak z tym ubogacaniem?
Trzy łyki eko-logiki ?????

zobacz wszyskie »