« poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2003-01-01 16:07:38
Temat: Galareta z "łosia" i moja hipokryzja...Poszłam sobie wczoraj do sklepu po rybkę i... zamiast mojego ulubionego
sklepu zastałam zakład fryzjerski... widocznie nie był wystarczająco
ulubiony i za rzadko tam cokolwiek kupowałam... Ale jednak rybny sklep był w
tym rejonie potrzebny, do 100 metrów dalej już zrozpaczona znalazłam sklep
rybny tam gdzie go wcześniej nie było i... chciałam kupić karpia, ale był
tylko żywe i ekspedientka powiedziała, że mi go nie zabije i nie podzieli na
filety... Cóż pokłoniła się moje hipokryzja, lubię jeść, ale sama tego ubić
nie potrafię... Pani mi powiedziała, żebym po prostu zostawiła na trochę na
balkonie i uśnie, a potem to już sobie sama rozbiorę, ale nie chciałam, żeby
się przeze mnie ryba długo męczyła... Cóż darowałam karpiowi życie...
Kupiłam kilka dzwonek z łososia. W domku miała zamrożony łeb z łososia
(jakoś na początku grudnia kupiłam całego) i zrobiłam galaretę z łososia
dokładnie tak jak robiłam z karpia...
"Łoś" w rodzynkach i migdałach jest po prostu przepyszny. Karp mu do pięt
nawet nie dorasta.
Oczywiście zero żelatyny dodałam - wystarczyła sama głowa.
Jakby ktoś chciał dokładnie wiedzieć jak zrobiłam to tak samo jak robię
karpia po żydowsku.
http://jduszczynska.republika.pl/kuchnia/karp_w_gala
recie.htm
--
Joanna
http://jduszczynska.republika.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
« poprzedni wątek | następny wątek » |