Path: news-archive.icm.edu.pl!pingwin.icm.edu.pl!warszawa.rmf.pl!newsfeed.tpinternet.
pl!news.tpi.pl!not-for-mail
From: "Janusz H." <h...@p...onet.pl>
Newsgroups: pl.sci.psychologia,pl.sci.historia,pl.sci.filozofia
Subject: Głupota, było: CEGIEŁKA itp.
Date: Wed, 19 Sep 2001 22:44:36 +0200
Organization: tp.internet - http://www.tpi.pl
Lines: 285
Message-ID: <3...@p...onet.pl>
NNTP-Posting-Host: pe236.kielce.cvx.ppp.tpnet.pl
Mime-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; charset=iso-8859-2
Content-Transfer-Encoding: 8bit
X-Trace: news.tpi.pl 1000932274 2287 217.99.220.236 (19 Sep 2001 20:44:34 GMT)
X-Complaints-To: u...@t...pl
NNTP-Posting-Date: 19 Sep 2001 20:44:34 GMT
X-Accept-Language: en,pl
X-Mailer: Mozilla 4.7 [en] (Win95; I)
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:103968 pl.sci.historia:34614
pl.sci.filozofia:33276
Ukryj nagłówki
> Za tym e-listem stoją żywi ludzie!
>
> LIST OTWARTY
>
> Łączę się w bólu z bliskimi ofiar sabotażu w Stanach Zjednoczonych
> Ameryki Północnej.
>
> Ta tragedia będąc dziełem szalonych umysłów, wstrząsnęła mną tak samo
> jak całym Światem.Chciałbym swoje wysiłki skierować do pomocy
> Amerykanom w ich cierpieniu, oraz wyjaśnieniu okoliczności zdarzenia.
>
> Jako człowiek kochający pokój, prawo i porządek, deklaruję pomoc przy
> zwalczaniu wszelkich form zakłócających wolność na świecie.Jednak wraz
> z bliskimi, obawiamy się, eskalacji działań wojskowych.
>
> Dlatego proszę o:
>
> - Możliwie dokładne wyjaśnienie sprawy.
>
> - Potraktowanie nieuzasadnionego podburzania do "Świętej Wojny", jako
> aktu przemocy (terroru) wymierzonego w nas wszystkich!
>
> - Piętnowanie osiągania z tej tragedii korzyści majątkowych, jako
> działania wymierzonego przeciw niezbywalnemu prawu człowieka do
> życia w pokoju. (Przypisanie mu statusu wewnętrznego sabotażu?)
>
> - Wierząc w praworządny system naszego Państwa, proszę o odpowiednie
> zachowanie Polityków, Media, oraz wszelkie Służby Państwowe
> Zaangażowane do pomocy Amerykanom
>
> - Proszę również o nietraktowawnie mnie jako mięsa armatniego,
> niezdolnego do zrozumienia więcej niż media przekazują.
>
> - Proszę również o nie cofanie mnie w XX wiek. Który był wiekiem Wojen
> i Pożogi. Wykorzystywania "ciemnoty" ludu dla garstki pragnących
> władzy. Niech ten wiek wreszcie będzie dziełem mądrości!
> Michał Mistak
> h...@p...onet.pl
> ----------------------------------------------------
------------------
> Powyższy list skierowałem do Polityków, Mediów, Wojskowych, wszelkich
> służb państwowych, oraz ludzi mających wpływ na opinię publiczną.
> Jeśli myślisz tak jak ja, wymień mój podpis na swój i wyślij na adresy
> podane na stronie http://www.headlight.republika.pl/index2.html
> Jeśli znasz inne adresy, nie istniejące w moim spisie, dopisz je.
> Jeśli możesz poproś znajomych o wysłanie tego listu w ich imieniu i
> ich rodzin.
> Jeśli myślisz inaczej nie rób nic, lub powiadom mnie o tym.
> Jeśli potrafisz ten list przetłumaczyć, zrób to i wyślij.
> Kopię tłumaczenia możesz udostępnić przesyłając na adres
> mailto:h...@p...onet.pl
> Kopia tego listu obecnie spoczywa na
> http://www.headlight.republika.pl/index2.html
> Jeśli możesz umieść kopię tego, lub swojego listu, lub swojego na
> swojej stronie, serwerze, czy wydrukuj. Tu copyright nie obowiązuje.
> Jeśli masz Swoje przemyślenia podziel się ze mną.
> Oczywiście możesz też napisać swój list, ale korzystaj z w/w adresów
> i strony tylko jeśli służy ona ograniczeniu eskalacji działań
> i bezrozumnemu działaniu.
Idea dobra - popieram.
Ale skuteczność (w tej postaci) ... miary zero ... niestety...
Historia uczy jednego:
że jeszcze nigdy, niczego i nikogo nie nauczyła!
(Jan Pietrzak)
Może czas, by wreszcie czegoś nauczyła?
Przeczytajcie (i pomyślcie AŻ DO BÓLU) o zachowaniu ogółu podczas
niejednej takiej próby czasów... a przede wszystkim o podejściu i
staraniach przeciwdziałania jednego (przykładowego)... z niegłupich
przecież ludzi... (staraniach najwyraźniej nie do końca właściwych, bo
nie będących rozwiązaniem)... Skoro nie skutkowało, to dlaczego? Może
nie sięgało dostatecznie blisko sedna?
A za słówko Niemcy/Berlin możecie podstawić sobie Ameryka, Zachód czy
wręcz świat niemal cały; za Żydzi - muzułmanie; a za 'nieszczęsnych
uciekinierów'... nawet 'okrutnych terrorystów' (i całą masę ludzi,
którym 'za to' też się dostaje)...
Por.: "Podżeganie ludzi przeciw tym nieszczęsnym uciekinierom [...]
stało się skuteczną bronią polityczną, z powodzeniem stosowaną przez
wszystkich demagogów" (Albert Einstein).
Mefisto:
>
> Wygląda na to, że świadomie kanalizuje się święte oburzenie w celu
> wywołania reakcji tłumów.
----------------------------------------------------
--------------------
<< Einstein, jak wszyscy, którzy przeżyli te dni w Berlinie i widzieli
ten obłęd, nie zapomni nigdy, że tłum może nagle zmienić całkowicie
swą postawę i poddać się bez reszty niszczycielskiemu porywowi. "Mój
pacyfizm jest instynktowny" - powie kiedyś Einstein. >>
(Antonina Vallentin "Dramat Alberta Einsteina")
Eva wrote:
>
> Użytkownik "eTaTa - eChild" :
> > Wynika z tego, że jestem bardziej cywilizowany od 76% Amerykanów.
>
> Wychodzi na to, że ja też.
>
[...]
> > Dziś podali, że co drugi polak jest za wojną!
> > Nawet nie skomentowali, który co drugi?
> > 50% to młodzież i starcy, inwalidzi itd.
> > Oni byli za czy przeciw? Brednie.
>
> Podobno 77% (Trójka - wiad. o 19-tej)
<< Einstein widzi, że nie tylko lud, ale i otaczająca go elita umysłowa
wierzy w zmowę sił zła skierowaną przeciwko pokojowo nastawionym Niemcom
[...] Pozostaje nieczuły na to szaleństwo tłumu i pasję, która zaślepia
niemiecką elitę; "zaślepienie, niezrozumiałe dla mnie, ogarnęło tyle
umysłów, które dotychczas myślały obiektywnie i reagowały normalnie,
jakby je opanowała jakaś złośliwa epidemia". [...] Tylko poczucie
humoru, które nigdy nie opuszcza Einsteina, łagodzi nieco jego odrazę
zrodzoną z buntu; przejawia się to zresztą w tym samym liście pisanym w
marcu 1915 roku: "Nawet uczeni różnych krajów miotają się, jakby im
przed ośmiu miesiącami wyjęto mózgi" >>
(Antonina Vallentin "Dramat Alberta Einsteina")
<< Einstein uważał swój pacyfizm za instynktowne odczucie, nie zaś
konsekwencję jakiejś intelektualnej konstrukcji. W młodości jednym z
jego ideałów było ustanowienie Stanów Zjednoczonych Europy. Z tego
powodu był aktywnym członkiem Bund Neues Vaterland (który później
przekształcił się w Niemiecką Ligę Praw Człowieka), organizacji
założonej w 1914 roku, której celem była popularyzacja idei zjednoczonej
Europy; w 1928 roku został członkiem jej rady naczelnej. W 1923 roku
pomógł w założeniu Towarzystwa Przyjaciół Nowej Rosji (Freunde des Neuen
Russland). Stowarzyszenie to zajmowało się głównie wymianą kulturalną,
ale mimo to wzbudziło zainteresowanie policji. Pod koniec lat
dwudziestych pacyfizm Einsteina - który zaczął bronić zasady
bezwarunkowej odmowy noszenia broni - przybrał bardziej radykalną
postać. Wśród licznych podpisanych przez niego manifestów znalazło się
kilka wezwań do powszechnego i całkowitego rozbrojenia. W 1931 roku, w
liście do Międzynarodówki Przeciwników Wojny, Einstein wyraził opinię,
że ludzie powinni wziąć w swoje ręce sprawę rozbrojenia, zamiast
pozostawiać ją w gestii polityków i dyplomatów.
W liście do Hadamarda Einstein zauważył, że nie ośmieliłby się głosić
swoich poglądów antywojennych jakiemuś afrykańskiemu plemieniu, "gdyż
pacjent mógłby umrzeć, nim lekarstwo przyniosłoby mu jakąkolwiek pomoc".
Potrzebował dość dużo czasu, aby właściwie rozpoznać, jak poważnie
choruje Europa (pod tym względem nie był bynajmniej wyjątkiem). To
prawda, że w 1932 roku Einstein podpisał apel do niemieckich socjalistów
i komunistów, aby połączyli siły w celu odparcia "straszliwej groźby
przerodzenia się Niemiec w kraj faszystowski", ale jeszcze w maju 1933
roku, trzy miesiące przed dojściem Hitlera do władzy, wciąż bronił
bezwarunkowego stanowiska antymilitarystycznego. Później zmienił zdanie,
o czym piszę w podrozdziale 25b.
W okresie berlińskim Einstein zaczął się również interesować losem
Żydów. Nigdy nie widział w tym żadnego konfliktu z głoszonymi
ponadnarodowymi ideałami. W październiku 1919 roku napisał do fizyka
Paula Epsteina: "Można zajmować ponadnarodowe stanowisko, nie przestając
przejmować się losem swojego plemienia". W grudniu napisał do
Ehrenfesta: "Panuje tu silny antysemityzm, a polityczna reakcja jest
bardzo gwałtowna". Szczególnie gniewał go stosunek Niemców do Żydów,
którzy niedawno uciekli przed gorszymi prześladowaniami w Polsce i
Rosji. (Napływ Żydów ze wschodu był szczególnie widoczny w Berlinie.
W 1900 roku na 92 tysiące Żydów berlińskich tylko 11 tysięcy stanowili
"Ostjuden". W 1925 roku liczba ta wzrosła do 43 tysięcy w populacji
liczącej 172 tysiące osób.) "Podżeganie ludzi przeciw tym nieszczęsnym
uciekinierom [...] stało się skuteczną bronią polityczną, z powodzeniem
stosowaną przez wszystkich demagogów". Einstein znał ich los szczególnie
dobrze, gdyż wielu z nich dosłownie pukało do jego drzwi z prośbą o
pomoc. Jego zdaniem, ponadnarodowe poglądy mogły zejść na drugi plan,
gdy należało pomóc prześladowanym Żydom. Również w tym przypadku pacjent
mógł umrzeć (i tak się często zdarzało), nim lekarstwo zdążyłoby
zadziałać. >>
(Abraham Pais "Pan Bóg jest wyrafinowany. Nauka i życie A. Einsteina";
fragment rozdz.16 pt. "Dr Einstein, który nagle stał się sławny")
----------------------------------------------------
--------------------
Szczerze? Nie wierzę, że apele/manifesty/listy (otwarte) do społeczeń-
stwa (czy nawet rządzących) odniosą jakieś większe rezultaty. Zwłaszcza,
że wszystko zaczęło się już napędzać. Za duża bezwładność...
"Za dużo teatralności, za mało myślenia" rzecze Eva.
Ale myślenia nie będzie...
Może... wykorzystać teatr? Nie wiem...
Joanna wrote (trochę w innym kontekście, ale... o te rejony chodzi):
>
> Wiem, ze przemawia tu przeze mnie lenistwo, ale to musi byc
> jak pajacyk - klik i gotowe.
Chyba najpewniej tak. I jakiegoś "pajacyka" trzeba gdzieś skombinować.
Nie ma co liczyć na rozwagę/myślenie, bo tego zwyczajnie NIGDY nie
mieliśmy w nadmiarze... Być może zostaje tylko... przysiąść i wymyślić
rozwiązanie, które będzie można zastosować/wykonać... bezmyślnie...
Bo jest tak:
<< Tłumy czytały go [Martina Edena] i oklaskiwały z tym samym tępym
niezrozumieniem, z którym rzuciły się na "Efemerydę" Brissendena i w
puch ją rozniosły. Zgraja wilków, zamiast szczerzyć kły, poczęła się doń
na odmianę łasić. Drapieżność i potulność zależały tu wyłącznie od
przypadku. [Błąd - nie bez powodu rzeczy toczą się tak, jak się toczą.
I na tym (m.in.) należy się skupić - moim zdaniem... - przyp. JH]
[...] Zaproszenia na obiady zasypywały teraz Martina; im zaś obficiej
napływały, tym bardziej Martin się zdumiewał. Zasiadał na honorowym
miejscu na bankiecie klubu "Arden" w towarzystwie słynnych ludzi, o
których słyszał i czytał wiele przez całe życie. Ludzie ci opowiadali
mu, że skoro tylko ujrzeli "Dźwięk dzwonów" w miesięczniku "Od morza do
morza", a "Peri i perłę" w "Szerszeniu", od razu wiedzieli, że te utwory
odniosą sukces.
Mój Boże! - myślał sobie Martin. - A ja chodziłem wtedy głodny i
oberwany! Dlaczego wówczas nie ofiarowaliście mi obiadu? Była to
przecież najodpowiedniejsza pora. Praca była już dokonana. Jeżeli teraz
karmicie mnie za dokonaną pracę, dlaczego nie uczyniliście podobnie, w
okresie, gdym tego najprawdę potrzebował? Ani jedno słowo w "Dźwięku
dzwonów" czy w "Peri i perle" nie zostało od tamtych czasów zmienione.
O nie! Wy i teraz nie karmicie mnie za dokonaną pracę. Gościcie mnie,
ponieważ wszyscy inni teraz mnie goszczą i poczytują sobie za zaszczyt.
Obdarzacie mnie obiadami, bo jesteście bydłem stadnym; bo tworzycie
cząstkę tłumu; bo W UMYŚLE TŁUMU RZĄDZI DZIŚ WSZECHWŁADNIE ŚLEPY I
AUTOMATYCZNIE DZIAŁAJĄCY NAKAZ, głoszący, że powinno się mnie częstować.
Jakąż w tym wszystkim rolę odgrywa Martin Eden i praca dokonana przez
Martina Edena? - zapytywał sam siebie żałośnie ... >>
(Jack London "Martin Eden", podkreślenie moje)
A nasz pajacyk nazywa się "automatycznie działający nakaz"...
Ale żeby nie było wątpliwości, że to nie fikcja - po pierwsze:
<< Powieść "Martin Eden" (1909) i "John Barleycorn" (1913) są niemal w
całości autobiograficzne. [...] Martin Eden jest postacią tragiczną.
U szczytu sławy, będąc popularnym i wziętym pisarzem, popełnia samo-
bójstwo. Ma to być gest pogardy wobec małości świata i akt zwycięstwa
nad samym sobą. [...] W siedem lat po ukazaniu się powieści jej autor,
sam będąc u szczytu słąwy i powodzenia, ledwie 40-letni, także popełnił
samobójstwo. "Martin Eden to ja - napisał kiedyś. - Zginął, bo był
indywidualistą". >>
(Ewa Kieruzalska-Gewartowska, przedmowa do "Martina Edena")
A po drugie (ważniejsze, bo FAKT... jakich mnóóóóstwooo):
<< Naoczny świadek tak opisał nastrój publiczności podczas wykładu
Einsteina w wielkiej sali koncertowej w Wiedniu [lata dwudzieste]:
ludzie byli "w dziwnym stanie podniecenia, w którym nie ma już znacze-
nia, czy ktoś coś rozumie, a liczy się tylko obecność w pobliżu miejsca,
gdzie zdarzają się cuda" (P.Frank).
Tak było wtedy i tak już pozostało zawsze i wszędzie do końca życia
Einsteina. Jego osiągnięcia naukowe już dawno wystarczyły, by zyskał
podziw kolegów. Teraz jego nazwisko stało się powszechnie znane dzięki
obrazom, werbalnym i wizualnym, tworzonym przez nową potęgę XX wieku -
środki masowego przekazu. >>
(Abraham Pais "Pan Bóg jest wyrafinowany. Nauka i życie A. Einsteina")
Dziś też środki masowego przekazu rozbuchały teatr i "w umyśle tłumu"
zarządziła zgroza/nienawiść/pragnienie zemsty. I ten "pajacyk" coraz
bardziej się tymi emocjami napędza (plus rządzą górownia/kasy) - więc i
tłum za "pajacykiem"... Może się uspokoi, może nie...
Ale coś już trudno zatrzymać, bo USA (ba, świat cały) tak po prostu nie
powie, że ich (nas) poniosło, nie przystanie i nie załatwi sprawy z
namysłem... Bo to by nie wypadło w oczach reszty dobrze (tj. efektownie,
według pragnień)... A później może być lawinowo... i z górki ;-(((((((
Chyba, że większość będzie napierać na coś innego...
Jak włożyć do głów większości "automatycznie działający nakaz", by to
wszystko rozegrało się bez (chociaż masowego) rozlewu krwi (a tego, jak
na razie, chce ponad 3/4 Amerykanów... my nie gorsi...) ???
Teraz może (?) już nawet nie chodzić o to, by wytłumaczyć, że to niczego
nie rozwiąże (najwyżej zaostrzy problem)... Może raczej o to, by "wilki"
zaczęły "łasić się/skomleć" o (s)pokój albo "szczerzyć kły" na
wojnę/zbrojenia/rozlew krwi...
Skoro umiecie się zorganizować i założyć wspólną stronkę, to może...
zrobić coś razem w TEJ sprawie??? Wszelkie pomysły... warte będą
rozważenia. Nawet, jeśli przyszłoby nam wysyłać tonę podpisów do
BigBrata (albo po prostu przycisnąć/pojechać po opinii TVN/inne media),
by tak ustawił program... żeby fani(atycy)... jak jeden brat... ;-)
Zresztą nie chodzi o media, a... cokolwiek... Byle działało...
Polak potrafi?
Głośno rozmyślał (więc nic nie brać bez zastanowienia)
Janusz
P.S.
A rozważnych proszę, by przemyśleli wszelkie nasze niepowodzenia na polu
walki z głupotą i... zauważyli "wielką białą plamę na mapie naszej
wiedzy" ;-) czyli ... CZYM TAK WŁAŚCIWIE JEST GŁUPOTA (tj. JAK DZIAŁA) ?
Chodzi o to, by "opisać ją tak skutecznie, by jak najwięcej ludzi było
w stanie to zrozumieć" (JeT).
|