Path: news-archive.icm.edu.pl!agh.edu.pl!news.agh.edu.pl!news.onet.pl!newsgate.onet.p
l!newsgate.pl
From: m...@w...fr (Magdalena Nawrocka)
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: Kazdy niesie swoj krzyz
Date: 9 Mar 2003 09:53:56 +0100
Organization: email<>news gateway
Lines: 106
Message-ID: <20030309085326.HTQY15459.viefep12-int.chello.at@jupiter>
NNTP-Posting-Host: newsgate.test.onet.pl
Mime-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; charset="iso-8859-2"
Content-Transfer-Encoding: 7bit
X-Trace: newsgate.onet.pl 1047200036 2761 192.168.240.245 (9 Mar 2003 08:53:56 GMT)
X-Complaints-To: a...@o...pl
NNTP-Posting-Date: 9 Mar 2003 08:53:56 GMT
X-Mailer: PMMail 2000 Professional (2.20.2661) For Windows 98 (4.10.2222)
X-Received: from jupiter ([213.245.68.63]) by viefep12-int.chello.at (InterMail
vM.5.01.05.17 201-253-122-126-117-20021021) with ESMTP id
<20030309085326.HTQY15459.viefep12-int.chello.at@jupiter> for
<p...@n...pl>; Sun, 9 Mar 2003 09:53:26 +0100
X-Received: from jupiter ([213.245.68.63]) by viefep12-int.chello.at (InterMail
vM.5.01.05.17 201-253-122-126-117-20021021) with ESMTP id
<20030309085326.HTQY15459.viefep12-int.chello.at@jupiter> for
<p...@n...pl>; Sun, 9 Mar 2003 09:53:26 +0100
X-Received: from jupiter ([213.245.68.63]) by viefep12-int.chello.at (InterMail
vM.5.01.05.17 201-253-122-126-117-20021021) with ESMTP id
<20030309085326.HTQY15459.viefep12-int.chello.at@jupiter> for
<p...@n...pl>; Sun, 9 Mar 2003 09:53:26 +0100
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:190007
Ukryj nagłówki
KAZDY NIESIE SWOJ KRZYZ
"Nie musi byc wazne to, o czym myslimy na co dzien. Natomiast
niezwykle wazne jest to, o czym na co dzien nie myslimy"
- Elias Canetti
Trzydziestokilkuletnia Ewa po dlugotrwalej walce z
nieuleczalna choroba zmarla w kanadyjskim szpitalu.
Opowiedziano mi o niej, bylam do glebi wstrzasnieta. Kazdy
niesie swoj krzyz.
Nigdy pewnie nie podjelabym sie tak powaznego i trudnego
tematu, gdyby nie ta bulwersujaca historia tak mlodej przeciez
jeszcze kobiety, ktora przegrala z okrutna choroba. Musiala
odejsc, zostawiajac swoje dzieci. Smierc nie zna kompromisow.
Zagarnia bezwzglednie, ostatecznie i bez reszty.
Czym jest nasze zycie? - ulotnosc, przemijanie. Niekiedy
zadajemy sobie pytanie o jego sens, wartosc, najpelniejszy
ksztalt. Czesciej jednak wolimy o tym nie myslec. Odsuwamy od
siebie ten trudny enigmat, i bez niego jest nad czym lamac
sobie glowe.
Tylko ze niekiedy zycie nas przypiera. Nagle stajemy wobec
powaznej choroby czy czyjejs smierci. Nie da sie juz dluzej
chowac glowy w piasek. Po co to wszystko, co dalej? - pytania
atakuja nasza swiadomosc swym filozoficznym absolutem. Ludziom
gleboko wierzacym lub filozofom z prawdziwego zdarzenia
latwiej. Inni, nie majacy na podoredziu egzystencjonalnych
punktow odniesienia i duchowych "gwarantow" ulegaja bezradnej
konsternacji lub nawet panice.
Jakze sa destrukcyjne watpliwosci negujace sens istnienia.
Wiem cos o tym. Pozwolcie, ze przytocze krotka dygresje z
wlasnego zycia. Wskutek przezytej zaraz na poczatku mojego
emigracyjnego zycia osobistej tragedii popadlam w ostra i
uporczywa depresje.
Choroba ta trzymala mnie w swych szponach przez dlugie,
bolesne, zmarnowane lata. Pieklo duszy, bol zycia,
niewypowiedziane psychiczne cierpienie - tym wszystkim jest
depresja w swojej deformacji i okaleczeniu realnego swiata.
Nie jest niestety metafora okreslenie, ze czlowiek chory
na depresje balansuje na krawedzi zycia i smierci. Zycie napawa
go obrzydzeniem i lekiem, smierc bylaby ucieczka, wyzwoleniem,
tyle ze najczesciej czlowiek pograzony w rozpaczy jest
jednoczesnie zbyt slaby, by zadac gwalt swojej koszmarnej
egzystencji.
I ja balansowalam na tej linie. Bez asekuracji i ochronnej
siatki, w kazdej chwili moglam skrecic kark. Zmieniali sie
lekarze, farmakologiczne zestawy, pomysly na niby sprawdzone
psychoterapie. Wszystko na nic. Az nagle zmarl Adam, moj
mlodszy i bardzo kochany przeze mnie brat.
Byl to dla mnie totalny szok. Caly swiat stanal na glowie.
Smierc manifestujaca sie tak bezwzglednie i ostatecznie
wstrzasnela calym moim jestestwem. W sposob niesamowicie
brutalny i nagly moja psychika zostala skonfrontowana z ta
absolutna prawda - krzatamy sie zapobiegliwie po tym ziemskim
padole i nagle musimy odejsc. Nie przygotowana i kompletnie
zagubiona stanelam tak twarza w twarz wobec pytania o sens
wlasnego zycia.
Nieraz mysle sobie, chociaz ta mysl bardzo boli, ze Adam
musial odejsc, abym ja mogla zyc. Jakby to Jego brutalne
odejscie bylo ta kropla przebierajaca miare czy danym mi przez
wspanialomyslna Opatrznosc ostrzezeniem - uwazaj jak zyjesz,
nie masz nic w zamian.
Bylo to troche jak przeslanie czy alarm. Faktem jest, ze
odebralam go cala zraniona dusza. Mimo glebokiej zaloby po
stracie brata, wlasnie po Jego smierci zaczelam wychodzic
stopniowo, lecz nieodwolalnie z uporczywej, wieloletniej
depresji. Jakbym sie odbila od najczarniejszego dna.
Metamorfozie, jaka sie wtedy we mnie dokonala zawdzieczam moje
dzisiejsze, wreszcie zdrowe i szczesliwe zycie.
Moze dlatego, ze poznalam prawdziwy bol istnienia,
potrafie teraz docenic ofiarowana mi szanse. Chcialabym
wykorzystac ja maksymalnie. Nie zapomnialam i chyba juz nie
zapomne danego mi ostrzezenia - masz jedno zycie, postaraj sie
odnalezc cala jego pelnie i glebie...
PS. Moje zmagania z depresja opisalam w ksiazce "Krzywe
zwierciadlo",
Magdalena Nawrocka
www.geocities.com/magdanawrocka
--
Archiwum grupy: http://niusy.onet.pl/pl.sci.psychologia
|