Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Kropka nad "i" - przypomnienie zamiast wstepu

Grupy

Szukaj w grupach

 

Kropka nad "i" - przypomnienie zamiast wstepu

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2000-03-03 09:44:36

Temat: Kropka nad "i" - przypomnienie zamiast wstepu
Od: "Jerzy Turynski" <j...@p...com> szukaj wiadomości tego autora

Witam !

<<Śledząc dzieje psychologii wchodzimy w labirynt dziwacznych opinii,
sprzeczności i absurdów wymieszanych z odrobiną prawdy>>
Thomas Reid
<<Psychologia to bardzo niezadowalająca nauka>>
Wolfgang Kohler
Dodam sumując obydwa powyższe 'wrażenia':
W pierwszym warto podstawić miast słówka "psychologii" słówko "nauki"
a drugie zamienić na: NAUKA to dotychczas bardzo niezadowalająca
działalność...

Dlaczego ?

Ano dlatego, iż nauka totalnie NIE WIE, czym jest ROZUMIENIE.
Dawno temu już podkreślałem, iż najlepszą dotychczasową 'definicją'
tego terminu jest to, co napisał o nim St. Lem:
"Rozumienie to diablo skomplikowane zjawisko" ;-((
Oczywiście dopiero za rozwiązaniem problemu owego "kompletnego nierozumienia
ROZUMIENIA" stoi wielka TAJEMNICA GENIUSZU, (czyli POPRAWNEJ UMIEJĘTNOŚCI
MYŚLENIA) !!!
Skoro nauka "nie wie", to WSZYSTKO co robi, jest dotychczas co najwyżej
'macaniem ślepca', a nie świadomą właściwego celu działalnością...
W rzeczywistości naukę 'punktowo' tworzą wyłącznie geniusze, którzy
"jakimś cudem" wyznaczają właściwy kierunek, czy to w drobnych błyskach
geniuszu/zrozumienia (bardzo ograniczonych), których z rzadka doświadczają
zwykli ludzie, czy też w miarę stałym dostępie do owej 'nadprzyrodzonej'
umiejętności, jaką posiadali/ją 'właściwi' geniusze. Reszta 'osiągnięć'
to zwykłe, kompletnie postawione poza świadomością ludzi działanie
praw EWOLUCJI, której ludzkość jest jedynie nieświadomym narzędziem
(dokładnie tak samo jak wszelka inna materia) własnego rozwoju.
Ale jak do tej pory żaden z wielkich nie opanował/zrozumiał własnego
geniuszu na tyle jawnie/świadomie, by móc zrozumiale/skutecznie przekazać
istotę owej umiejętności. Gdyby było inaczej, taka umiejętność byłaby
nauczana w szkole. Tymczasem tam jest robione (z nielicznymi wyjątkami,
bo ... zupełnie nieświadomie) ... wszystko na opak. Nie bez powodu
niezaprzeczalny geniusz XX wieku, Albert Einstein przez CAŁE ŻYCIE
intuicyjnie twierdził, iż szkoła nie uczy myśleć, a właśnie TYLKO TEGO
powinna uczyć. Bo _wyłącznie_ posiadając ową umiejętność myślenia można
wszystko pozostałe doczytać w książkach, zaś bez niej właściwy
sens/rozumienie dowolnej z książek pozostaje dla człowieka _niedostępny_.
Nawet wtedy, gdy człowiek (wtedy tylko "homo" bez "sapiens") wykuje ją
na pamięć, oszukując tym samym siebie i co gorsza wszystkich tych,
których usiłuje taką pseudowiedzą siłowo 'uszczęśliwić'.
Bez opanowania właściwej umiejętności myślenia, dla człowieka
WSZYSTKIE KSIĄŻKI POZOSTAJĄ ZAMKNIĘTE !

Nie ukrywam, iż by móc poważyć się na skuteczną próbę wyjaśnienia
czym jest rozumienie, trzeba samemu posiadać umiejętność prawidłowego
myślenia na minimalnie niezbędnym dla osiągnięcia progu właściwej
skuteczności poziomie.

Każdy człowiek na początku swojej drogi poznania (od urodzenia) jest
postawiony w swego rodzaju kręgu niemożności. I właśnie umiejętność
przekraczania owego kręgu, znalezienie sposobu na wychodzenie poza
narzucone przez niego ograniczenie jest istotą geniuszu. Tylko tyle
i aż tyle. Tej umiejętności (jak pokazują dotychczasowe fakty)
nie można nauczyć (ani 'się', ani już ją posiadając 'kogoś') poprzez
książki, w których są _wyłącznie_ kropki farby ułożone w całkowicie
'abstrakcyjne' symbole liter czy rysuneczków (bo STATYCZNYCH (!)
i schematycznie uproszczonych aż daleko pod granicę niemożliwości
zrozumienia).
Powszechne przeświadczenie, iż właściwa treść jest zawarta w książkach
czy słownych wypowiedziach,
JEST TYLKO POWSZECHNYM ZŁUDZENIEM,
bowiem właściwa, JUŻ ROZUMIANA treść pojawia się (jest wywoływana)
W UMYŚLE ~jednocześnie z odczytem wskazujących na nią symboli. Mówiąc
innymi słowy - ulegamy takiej 'fatamorganie' dlatego, że ponieważ
treść (tzn. "rozumienie" lub inaczej "świadomość" tego, 'co jest w
książce' - ostatni ' ' to celowo błędne sformułowanie) pojawia się
jednocześnie z oglądaniem książkowych symboli - jesteśmy przeświadczeni
iż odczuwana treść 'mieści się' w książce.
TO JEST PODSTAWOWY BŁĄD, a z nieustającego powtarzania tego błędu
wynika powszechna choroba całej edukacji. Bowiem CAŁA TREŚĆ jest
zawarta wyłącznie w umyśle, który tworzy suma czegoś, co Einstein
nazwał doświadczeniem zmysłowym, zaś w książkach można umieścić
jedynie WSKAZANIA DO TREŚCI (lub w analogii do 'komputerów': "adresy"),
a nie właściwą treść (tj. "dane"). Można posłużyć się tu także nieco
inną analogią - właściwa treść (tj. pojęcia odczuwane jako WYOBRAŻENIA)
jest wyłącznie w mózgu, natomiast w książkach są umieszczane
WYŁĄCZNIE NIEMALŻE CAŁKOWICIE DOWOLNIE (tj. losowo!) WYBRANE
znaczki/symbole, jedynie wskazujące na właściwe pojęcia, które mogą
pojawiać się (tzn. SĄ) wyłącznie w umyśle.

Oczywiście nieświadomi (lub sami pozbawieni tu właściwych pojęć)
nauczyciele sądzą, iż poprzez siłowe powtarzanie do znudzenia czystych
symboli mogą spowodować zrozumienie u ucznia. I są tu w totalnym błędzie.
Mogą jedynie osiągnąć PRZEZ taką pseudonaukę (w istocie będącą czystą
TRESURĄ) efekt upodobnienia ucznia do stanu 'wizualnego', zewnętrznego
pseudorozumienia, które jest niczym innym, jak czysto pamięciowym
wykuciem całkowicie nierozumianej beztreściowej symboliki.
Nauczyciele w olbrzymniej swojej masie są kompletnie nieświadomi tego,
iż wypowiadając słowa, pisząc cokolwiek na tablicy czy podstawiając
pod nos uczniowi jakiekolwiek książki nie odwołują się do właściwych
treści, a wyłącznie do pozbawionych jej całkowicie symboli. By u ucznia
nastąpiło właściwe rozumienie, ten musi JUŻ MIEĆ w swoim umyśle właściwe
dane, materiał, ODPOWIEDNIE DOŚWIADCZENIE ZMYSŁOWE, bo tylko do niego
nauczyciel może się wprost lub pośrednio książkami ODWOŁYWAĆ. Nie można
odwołać się do czegoś, czego nie ma. Dzisiejszy nauczyciel zamykając
się w ciasnej klatce klasy z kilkudziesięcioma uczniami zupełnie nie
jest świadom tego, iż oddziela ich tym samym od treści DOŚWIADCZENIA
ZMYSŁOWEGO, których czystym gadaniem nie może ani dostarczyć młodym
umysłom, ani tym bardziej później wywołać (dla jej uporządkowania)
jakąkolwiek słowną czy wizualną symboliką. Stawia siebie przed
CAŁKOWICIE UTOPIJNYM ZADANIEM
przekazania czegoś, czego przekazać NIE MOŻE. Bowiem DOŚWIADCZENIE
ZMYSŁOWE można 'umieścieć' w umyśle ucznia wyłącznie POKAZUJĄC
RZECZYWISTOŚĆ, (a nie swoją głupią fizjonomię :-))), której uczeń
w ogóle na etapie 'pobierania wiedzy' nie powinien zauważać !)
Powtórzę: porządkowanie czegoś, czego w umysłach uczniów nie ma,
jest zadaniem utopijnym i ściśle robotą SYZYFA.
Obecna edukacja jest oparta na całkowitym zaprzeczeniu/odwróceniu
sensownego porządku POZNANIA, zaczyna od wypełnienia umysłów uczniów
pustą symboliką, a nie ZMYSŁOWYM DOŚWIADCZNIEM. W efekcie produkuje
miast ludzi rozumiejących - _ciężko_chorych_kretynów_, pozornie
sprawnie obracających (bo takich preferuje) całkowicie oderwaną
od rzeczywistości symboliką. Celowo używam wulgaryzmów, bowiem
adekwatne oddanie totalnie chorego stanu edukacji wymagałoby użycia
nie pojedynczych, ale jednocześnie wszystkich znanych we wszystkich
językach świata wulgaryzmów.
Powtórzę jeszcze raz: nauczyciel może jedynie odwoływać się do
DOŚWIADCZENIA ZMYSŁOWEGO ucznia, a jeżeli tego doświadczenia nie ma,
to nie ma szans na zrozumienie przez ucznia jakiegokolwiek symbolu,
który jedynie do odpowiedniego DOŚWIADCZENIA się odwołuje, wskazuje
na nie. Nauczyciel, w momencie, gdy nie może uzyskać zrozumienia
MUSI przerwać bezsensowne wysiłki i SPOWODOWAĆ OSOBISTE PRZEŻYCIE
przez ucznia odpowiednich DOŚWIADCZEŃ, które dopiero dostarczą jego
umysłowi właściwego materiału zmysłowego, do którego będzie mógł
się odwoływać.

Nauczyciele (czytaj również rodzice) nie są zupełnie świadomi tego,
iż natura wyposażyła człowieka w daleko większe zdolności do czystego,
pamięciowego powtarzania ruchów, gestów innych i pamiętania zupełnie
beztreściowej symboliki 'samej w sobie' niż się komukolwiek wydaje.
A cała edukacja miast bazować na rzeczywistym rozumieniu, bazuje
na owych, czysto 'małpich' zdolnościach.
W efekcie preferuje młodych ludzi obdarzonych nie właściwymi
zdolnościami do rozumienia, ale chorobową hipergnozją pamięci,
umożliwiającą zdumiewające upodabnienie się 'na wygląd' (aż do stanu
wielkich trudności w wykryciu kompletnego nierozumienia) do równie
bezrozumnych nauczycieli,
CAŁKOWICIE, _ZAMIAST_ POPRAWNEGO ROZUMIENIA.
====================================================
===============
Doskonale zdaję sobie sprawę, iż istoty powyższego tekstu nie jest
w stanie zrozumieć ~99,(9) populacji. Nie jest to bynajmniej atak,
a jedynie przygotowanie do właściwego (jak przed faktem sądzę)
wytłumaczenia problemu.
Miałem na celu jedynie powtórzenie Waszych wrażeń (większości)
z odbioru moich poprzednich postów, które choć mogły być zrozumiane
przez ludzi o odpowiednio przygotowanych umysłach, nie zostały do
tej pory (praktycznie) w ogóle właściwie odebrane. (Jeden częściowy
wyjątek potwierdza regułę). Jest to wynik po prostu nieistnienia
na polskich newsach (a może i w ogóle) ludzi dysponujących minimum
rozumienia, czym jest właściwe rozumienie.
Ale można wobec edukacji postawić jednoznaczny zarzut, (który powinien
stanowić jakiś drogowskaz do WASZYCH WŁASNYCH przemyśleń), tzn. zadać
pytanie: w jaki sposób jest ustawiona edukacja? Czy nauczyciele dążą
do wykrycia w uczniu choćby najlżejszych oznak niezrozumienia, czy
może wręcz przeciwnie - po odbębnieniu określonej ilości coraz
krótszego czasu MÓWIENIA o danym zagadnieniu ŻĄDAJĄ od ucznia
zrozumienia, a jakiekolwiek oznaki niezrozumienia są
Z CAŁĄ (obrzydliwą) BEZWZGLĘDNOŚCIĄ KARANE ???
Co zatem MUSI OKAZAĆ SIĘ końcowym 'produktem' tak ustawionej edukacji?
Skoro dotychczas o właściwym rozumieniu mowy być nie może, w efekcie
'wychodzi' 'produkt' wyposażony w wytrenowaną do perfekcji umiejętność
UDAWANIA ROZUMIENIA, całkiem precyzyjnie komplementarną do całkowicie
fałszywych (dzisiaj) kryteriów weryfikacji rozumienia. CZYLI - edukacja
najskuteczniej 'PRODUKUJE' OSZUSTÓW, (udawaczy rozumienia), zaś myślący
wychodzą z tego młynu jedynie przypadkiem, właśnie dlatego, iż jakimś
cudem udaje się im na czas samodzielnie nauczyć myśleć !!!

Nic też dziwnego, iż faktyczni geniusze, często zrozumieni i oznaczeni
symbolami sławy i chwały DOPIERO PO ŚMIERCI, a najczęściej DOTĄD w ogóle
prawie kompletnie nie rozumiani (bo 'doceniani' głównie za znoszenie
"złotych jaj", czyli tych fragmentów ich spuścizny, które nie potrzebują
wcale rozumienia, a mimo to dają się używać do bezrozumnego zdobywania
fałszywej chwały) ZA ŻYCIA okazywali wręcz jednoznacznie OBRZYDZENIE
lub nawet CZYSTĄ AGRESJĘ wobec znanego im systemu edukacji (który od
czasów np. Einsteina w zwykłym szkolnictwie czy czasów Liszta w
'nauczaniu' muzyki uległ ... raczej zdecydowanej degeneracji niż
rozwojowi. Dla potwierdzenia tego faktu wystarczy porównać faktyczną
ilość nauczanych do osiąganych efektów, tj. wyjściowych ilości wielkich
uczonych czy kompozytorów).
Tymczasem sprawa do uświadomienia wcale nie potrzebuje agresji, jeżeli
tylko ktoś jest w stanie przyjąć do wiadomości, iż czegoś (tj. rozumienia),
o czym nie wiadomo, czym RZECZYWIŚCIE jest NAUCZYĆ NIE MOŻNA !!!
W tej sytuacji durnia od nauczyciela można wprost odróżnić po świadomości
powyższego faktu. IDIOTA zawsze powie, iż coś, o czym bełkocze (wprost
powtarza wykute na pamięć) świetnie rozumie, mimo tego, iż nie jest
w stanie niczego sensownego powiedzieć na temat:
czym w ogóle JEST SAMO ROZUMIENIE.
Kretyn chce uczyć właściwych/poprawnych pojęć, a nawet w najśmielszych
snach nie domyśla się, czym rzeczywiście jest jakiekolwiek POJĘCIE.
Wykuje na pamięć (najczęściej całkowicie bzdurną) definicję ze słownika,
i sądzi, iż zestaw właśnie takich słówek _jest_ pojęciem.
----------------------------------------------------
--------------------
Ten dość długi wstęp ma służyć (powtórzę) wyłącznie przygotowaniu
EMOCJONALNEGO PODKŁADU do rozumienia, a nie samemu rozumieniu. Bowiem
właśnie zrozumienie czym są EMOCJE jest jednym z niezbędnych kroków
na drodze poznania. Dlatego też powyższy 'podkład' miał na celu rzeczywiste
'zdenerwowanie' zarówno tych, którym zależy na poprawnym rozumieniu świata
samemu (a którym się tylko wydaje, iż skoro czegoś się długo uczyli i jakoś
o tym myśleli to już cokolwiek rozumieją) jak i tych, którym jednak bardziej
niż na ochronie własnych zadków zależy na zrozumieniu, ile błędów w nich
tkwi, i dlaczego jeżeli czegoś próbują kogoś nauczyć, to ... efekty
są nieustająco ... ŻAŁOSNE.

Niech za przykład do w ogóle wstępnego zrozumienia problemu posłuży fakt
płynący Z SAMEJ GÓRY (o ile liczne cytaty z samego Einsteina, które
przytaczałem udało Wam się jakoś starym zwyczajem wziąść 'bokiem'
i kompletnie nie zauważyć ich treści). Chodzi o coś, co ja nazwałem sobie
'katastrofą' Feynmana. Jest to kompletne potwierdzenie tego, co o nauczaniu
mówił Einstein.
Tym bardziej, iż Feynman również był GENIUSZEM, ale geniuszem myślenia, a nie
zestawem cech, które do tej pory tylko się Wam wydają (zupełnie błędnie)
iż są cechami geniusza.
Otóż Feynman swoje "Wykłady z fizyki" uważał za najważniejsze własne
w niej osiągnięcie, swój największy wkład w jej rozwój. Większy od wszystkich
prac 'ściśle naukowych', włącznie z tą, za którą otrzymał Nobla. Tymczasem ...
tymczasem on sam określił je jako ... porażkę. Bowiem tak naprawdę
niczego nie wytłumaczył studentom, zresztą dokładnie zgodnie z własną
'definicją' własnego rozumienia ROZUMIENIA, cytuję:
<<Kiedyś profesor Caltech poprosił Feynmana, aby wyjaśnił, dlaczego cząstki
o spinie 1/2 podlegają statystyce Fermiego-Diraca. Feynman obiecał, że
przygotuje wykład na ten temat dla studentów pierwszego roku. Kilka dni
później powiedział:
"Wiesz, nie udało mi się. Nie potrafię zredukować tego do poziomu studentów
pierwszego roku. To oznacza, że w istocie nie rozumiemy tego prawa.">>
z wstępu do "Sześć trudniejszych kawałków"
D. L. Goodsteina i G. Neugebauera (1989 r. !!!)
A swoją porażkę sam Feynman już w 1963 roku (podczas opracowywania wykładów
'w formie pisanej') podsumował (intuicyjnie) takim, jakże wiele mówiącym
cytatem:
<< Nauczanie rzadko okazuje się prawdziwie skuteczne, z wyjątkiem tych
szczęśliwych jednostek, dla których jest ono niemal zbędne (Gibbon)>>

Mniej intuicyjnie można powiedzieć, iż właśnie tak musiało się to
skończyć również w jego, Feynmana przypadku, bowiem jakim cudem można
przekazać coś, czyli dowolne pojęcie, o czym nie wiadomo dokładnie
nic, tzn. czym jest fizycznie, a jego jakość jest jedynie wewnętrznie,
intuicyjnie wyczuwana.
Jak można sprawdzić rozumienie, nie wiedząc, czym owo rozumienie
w ogóle jest itd. itp. Po prostu nie można inaczej jak całkowicie
na ślepo, na chybił trafił ponosząc 'z definicji' przy tym prawie
same porażki.

Nasi nauczyciele, w swojej całej masie mają 'dziwną' umiejętność
niezauważania właśnie takich wypowiedzi geniuszy. I dopóki nie zaczną
ich dostrzegać i zamiast ciągłego szukania właściwych rozwiązań powtarzać
w nieskończoność stare błędy w błogim samozadowoleniu, dotąd będą
NIESŁYCHANIE i haniebnie krzywdzić NASZE WŁASNE DZIECI. A nienauczone
poprawnego myślenia dzieciaki po prostu coraz częściej będą wykorzystywać
to, czego każdy człowiek ma bez właściwej nauki pod dostatkiem - możliwości
opanowania wyciągnięcia strzelby i ustrzelenia tych, którzy mu się nie
podobają. Przede wszystkim właśnie pseudonauczycieli. I żadna policja
nie pomoże, bo czasy totalnego, odgórnego terroru (ze swoim źródłem
i praprzyczyną właśnie w tyrańskiej nakazowo-rozdzielczej tresurze
domowej i szkolnej) już minęły bezpowrotnie (przynajmniej w ogólnej
skali świata, tj. tam, gdzie zaczyna powoli istnieć internet a wraz
z nim wolność wymiany informacji (nie przefiltrowanej przez 'jedynie
słuszne poglądy' 'boskich i nieomylnych' nauczycieloprzywódców, a
w istocie wyłącznie prymitywnych, wewnętrznie rozsadzanych żądzą władzy
i posiadania samców alfa w stadzie).
----------------------------------------------------
--------------------

Jeżeli ktoś sądzi, iż wulgaryzmy są zawsze i absolutnie 'fee', to jest
IMO w grubym błędzie. Bowiem jeżeli jest prawdą (A JEST PRAWDĄ PRAKTYCZNIE
STUPROCENTOWĄ) stwierdzenie Einsteina:
"Trzy wielkie potęgi rządzą światem: głupota, strach i chciwość"
to żaden epitet nie jest za mały do wstępnego wskazania na taki stan.
Szkoła nie uczy myśleć, bo nie wie, na czym polega poprawne myślenie.
Uczy ~wyłącznie tego, co sprzyja tym trzem potęgom.

Jest najwyższy czas jeszcze raz spróbować wyjaśnić, dlaczego właśnie
ciągle tak jest. Myśleć nad tym, wspólnie dyskutować i szukać rozwiązań
powinni wszyscy. Niestety nie mogą, bo ~wszystkimi rządzą prawie
nieustannie ... owe trzy potęgi, a nie intelekt.

Pozdrawiam
Jerzy Turyński

P.S. Byście mogli zrozumieć dlaczego tak jest, musicie najpierw uwierzyć,
iż tak ostro ponazywany obecny stan intelektualnego rozwoju ludzkości,
intuicyjnie wyczuwany przez AE (nic w tym się nie zmieniło, jeżeli nie
jest jeszcze znacznie gorzej) jest jak najbardziej właściwą oceną. Bo dopóki
sądzicie, iż "tak, jak jest" to "jest bardzo dobrze", lub tylko "może być
trochę lepiej" - to nie zrozumiecie dennego stanu stosunków międzyludzkich,
w jakim żyjemy. (Blisko końca lufy nabitej strzelby, a nie wzajemnej
współpracy, o której większość zupełnie nie wie, na czym w ogóle polega.
P. mój post "Re: Netscape 4.06 i giffy animowane...").


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


1. Data: 2000-03-09 16:20:47

Temat: Re: Kropka nad "i" - przypomnienie zamiast wstepu
Od: "Aleksander Nabaglo" <...@w...krakow.pl> szukaj wiadomości tego autora


Jerzy Turynski <j...@p...com> wrote in message
news:01bf84f4$80166060$0b01a8c0@jtt...

> Oczywiście nieświadomi (lub sami pozbawieni tu właściwych pojęć)
> nauczyciele sądzą, iż poprzez siłowe powtarzanie do znudzenia czystych
> symboli mogą spowodować zrozumienie u ucznia. I są tu w totalnym błędzie.
> Mogą jedynie osiągnąć PRZEZ taką pseudonaukę (w istocie będącą czystą
> TRESURĄ) efekt upodobnienia ucznia do stanu 'wizualnego', zewnętrznego
> pseudorozumienia, które jest niczym innym, jak czysto pamięciowym
> wykuciem całkowicie nierozumianej beztreściowej symboliki.
> Powtórzę: porządkowanie czegoś, czego w umysłach uczniów nie ma,
> jest zadaniem utopijnym i ściśle robotą SYZYFA.

Najsilniejsze emocje wzbudzaja nauczciele(elki), ktorzy WIERZA, ze
wypelniaja ZBAWCZA misje, ze dzialaja w najlepiej pojetym interesie
ucznia.
{
Etap(A):
Na etapie poczatkowym (szkola podstawowa) przygotowuja RZECZYWISTOSC,
(wprowadzaja podstawowy zasob PIERWOTNYCH pojec,
wiaza jednoznacznie SENS tych pojec z czystymi, dzieciecymi EMOCJAMI),
mali uczniowie sa ufni i przyjmuja bez zastrzezen slowa i teksty
(do ktorych pozniejsze etapy EDUKACJI beda sie odwolywac).

Pozniej pojawiaja sie wymagania, tresci do przyswojenia przybywa
(jedni przyswajaja powierzchownie, lekko, bezmyslnie,
--- tacy nie maja NIESTRAWNOSCI, sa "dobrze" KSZTALCENI;
(xx) inni odczuwaja NIESTRAWNOSC, wiec zamykaja sie w SKORUPCE
(x) lub wykazuja objawy BUNTU i NIEPRZYSTOSOWANIA
(xxx) lub z wielkim wysilkiem TRAWIA).

Etap(B):
Na wyzszym etapie (przed matura), najwybitniejsi nauczyciele(elki),
zajmuja sie RATOWANIEM tych ZBUNTOWANYCH (latwe)
lub zamknietych w SKORUPCE (trudniejsze).
Jak to zrobia?
Oczywiscie typowe postepowanie poglebiloby tylko BUNT lub umocnilo SKORUPKE!
Znowu trzeba dotrzec do emocji,
nawiazac (pozorne) ZROZUMIENIE na poziomie dzieciecym
(aby uczen uwierzyl, ze ma do czynienia z kims godnym zaufania,
ze warto przyjmowac podawane tresci, jak odtrutke);
wywolac WYMIOTY
(po tym przychodzi poprawa samopoczucia i chwilowy silny apetyt,
ktory pozwala sprawnie i szybko podac tresci do wchloniecia).
To czego sie przy okazji dowiaduja od uczniow, utwierdza ich w przekonaniu,
ze PRZEPROWADZAJA niedojrzale mlode osobki do DOJRZALOSCI..

Etap(C):
Osobniki (xxx) probuja nawiazywac kontakty ze swiatem, konstruujac relacje
od poziomu ZROZUMIENIE, ale to wlasnie SYZYFOWY wysilek.
Wiekszosc populacji znajduje sie w pozostalych kategoriach, takze
nauczyciele(elki), ktorzy(e) przebili sie przez skorupke.
(Nauczyci(elka), ktora posiada biblioteke ok. 3000 ksiazek i potrzebuje
kilku dni na przegladniecie i uporzadkowanie tak impunujacego zasobu,
przez 17 lat nie miala czasu, aby przeczytac jeden tom wspomnianych
wykladow, zawierajacy wspomniany cytat z (GIBBON)a!
)
Na rzie dosyc o tym....
# Autor "przypomnienia zamiast wstepu"
# zdaje sie chce zaczac stosowac metode etapu (B)...
}

Inne podejscie to postawa SIEWCY.
{
Zadac zestaw pytan i przed egzaminem dostarczyc
gotowy zestaw odpowiedzi do zapamietania.
Nie jest tu wazne, czy odpowiedzi zostaly zrozumiane,
ani czy zostana na dlugo zapamietane, ani czy sa dorzeczne!

Wazne jest tu, aby wprowadzic do umyslow PYTANIA,
przyszlosc pokaze, czy cos zakielkuje i urosnie.
}

Nie jestem zachwycony metoda SIEWCY,
ale przyznaje, ze prowadzi ona do mniejszej ilosci stresow,
mniej ogranicza wolnosc, daje wiecej szans.

Zauwazylem, ze wielowiekowe TRADYCJE
(np. wspolczesne Chrzescijanstwo) sklaniaja sie raczej do metody SIEWCY,
zas mlode i agresywne do metody ZBAWCZEJ.

########################################

Aleksander Nabaglo
...@w...krakow.pl



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2000-03-09 21:55:28

Temat: Re: Kropka nad "i" - przypomnienie zamiast wstepu
Od: n...@p...ninka.net szukaj wiadomości tego autora

"Aleksander Nabaglo" <...@w...krakow.pl> writes:


> Zauwazylem, ze wielowiekowe TRADYCJE
> (np. wspolczesne Chrzescijanstwo) sklaniaja sie raczej do metody SIEWCY,
> zas mlode i agresywne do metody ZBAWCZEJ.

Hm... a jak w taskim razie do tych wielowiekowych tradycji
chrzescijanskich z metoda siewcy wpiszesz pierwsze szkoly elementarne
calkowicie zmonopolizowane przez jezuitow (przynajmniej an terenie
owczesnej Polski) z ich naczelna zasada pedagogiczna wbijania na
pamiec bez zastrzezen wszystkiego co podawal ksiadz na lekcji, a w
razie buntu walenia rozga po lapach?

I takie tradycje sie ciagnely przez pare wiekow wlasnie. Miejsca na
zadawanie pytan NIE BYLO.

--
Nina (Mazur) Miller
n...@p...ninka.net
http://pierdol.ninka.net/~ninka/
http://supersonic.plukwa.net/~ninka/

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2000-03-10 07:37:27

Temat: Re: Kropka nad "i" - przypomnienie zamiast wstepu
Od: "Aleksander Nabaglo" <...@w...krakow.pl> szukaj wiadomości tego autora

!!!
<n...@p...ninka.net> wrote in message
news:m21z5jlsfj.fsf@pierdol.ninka.net...
> "Aleksander Nabaglo" <...@w...krakow.pl> writes:
> > Zauwazylem, ze wielowiekowe TRADYCJE
> > (np. wspolczesne Chrzescijanstwo) sklaniaja sie raczej do metody SIEWCY,
> > zas mlode i agresywne do metody ZBAWCZEJ.

> I takie tradycje sie ciagnely przez pare wiekow wlasnie. Miejsca na
> zadawanie pytan NIE BYLO.

Powtorze: wspolczesne (tj. w zasiegu pamieci wiekszosci zyjacych),
oraz "sklania sie raczej" (nic tu nie jest przesądzone, ani nie dotyczy
wszystkich), oraz ten "na przyklad", aby odwolanie nie bylo egzotyczne.

Chetnie przeczytam argumenty wskazujace na wieksza "dojrzalosc"
metody Z nad S, jesli takie istnieja.

A.



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2000-03-10 09:17:57

Temat: Re: Kropka nad "i" - przypomnienie zamiast wstepu
Od: n...@p...ninka.net szukaj wiadomości tego autora

"Aleksander Nabaglo" <...@w...krakow.pl> writes:


> Powtorze: wspolczesne (tj. w zasiegu pamieci wiekszosci zyjacych),
> oraz "sklania sie raczej" (nic tu nie jest przesądzone, ani nie dotyczy
> wszystkich), oraz ten "na przyklad", aby odwolanie nie bylo egzotyczne.
>
> Chetnie przeczytam argumenty wskazujace na wieksza "dojrzalosc"
> metody Z nad S, jesli takie istnieja.

Ale ja wcale nie twierdze ze metoda Z jest lepsza, tylko chcialam sie
dowiedziec na konkretnych przykladach gdzie to wspolczesne
chrzescijanstwo propaguje ta metodae siewcy.

(przypominam, chodzilo o nauczanie). Miales na mysli jakies
uniwersytety, typu KUL? W Polsce czy na swiecie? Jesli tak to gdzie?
A moze jakies szkoly srednie?
--
Nina (Mazur) Miller
n...@p...ninka.net
http://pierdol.ninka.net/~ninka/
http://supersonic.plukwa.net/~ninka/

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2000-03-10 11:51:36

Temat: Re: Kropka nad "i" - przypomnienie zamiast wstepu
Od: "Aleksander Nabaglo" <...@w...krakow.pl> szukaj wiadomości tego autora

!
<n...@p...ninka.net> wrote in message
news:m2ityv18vu.fsf@pierdol.ninka.net...

> Ale ja wcale nie twierdze ze metoda Z jest lepsza, tylko chcialam sie
> dowiedziec na konkretnych przykladach gdzie to wspolczesne
> chrzescijanstwo propaguje ta metodae siewcy.

Pokaz mi, gdzie napisalem, ze <<PROPAGUJE>> !

N.



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2000-03-10 13:48:55

Temat: Re: Kropka nad "i" - przypomnienie zamiast wstepu
Od: "Jerzy Turynski" <j...@p...com> szukaj wiadomości tego autora

Witam !

Aleksander Nabaglo <...@w...krakow.pl> napisał
w <8A4A7383BDBED311BF4800105A9F9C2902190BF2@HADES>...
> !
> <n...@p...ninka.net> wrote in message
> news:m2ityv18vu.fsf@pierdol.ninka.net...
>
> > Ale ja wcale nie twierdze ze metoda Z jest lepsza, tylko chcialam sie
> > dowiedziec na konkretnych przykladach gdzie to wspolczesne
> > chrzescijanstwo propaguje ta metodae siewcy.
>
> Pokaz mi, gdzie napisalem, ze <<PROPAGUJE>> !
>
> N.

Ślicznie ! ;-(((
Mimo wszystko spróbuję przedstawić przynajmniej fragment kierunku,
z którego ja tu sobie z rzadka pisuję... Bo jak widzę, nieźle się
w tym różnimy...
Prawdopodobnie znane jest Tobie słówko "emergencja". Zgodnie z treścią
'stojącego za nim' pojęcia wyobraź sobie, że umysł dziecka/ucznia jest
jak np. całe przedszkole (niemałe) 'bachorów'. Każda myśl to jeden
bajbus. I jak to zwykle wygląda? Wszystko lata jak oszalałe 'wte i
wewte', skądiś wyłazi i dokądś leci, i każdy z nich ma przy tym jakieś
swoje 'intymne' cele i zapędy. Tu dwóch leje trzeciego, tam jeden
peroruje coś piątce innych (z rozdziawionymi ustami), następny pilnie
wydłubuje oczy szmacianemu kotu, kilkuosobowa 'banda' właśnie przelatuje
z dzikim tumultem przez środek, z dalszego kąta dobiegałby wrzask
jeszcze jednego, gdyby następny 'nie dusił' go jakąś poduszką, jeszcze
jeden ananas akurat podciął przechodzącego koleżkę, który leży jak
długi i intensywnie rozważa, jak głośno warto ryknąć ... a w kącie
smacznie sobie śpi jeszcze jeden albo dwóch (nie widać dokładnie)
itd. itp. ... Aż nagle bractwo nieruchomieje jak wryte, i tylko
patrzy gdzie by tu zająć 'pozycję niewiniątka' - słychać kroki idącej
korytarzem pani - a wiadomo: który się pierwszy pod jej rękę nawinie,
to dobrze sobie popamięta... (przynajmniej do leżakowania)...

Wybacz, ale cosik mi się wydaje, iż gotowyś raczej porozmawiać o wyższości
klikania lewego klawisza myszy nad 'naduszaniem' prawego ... i właśnie
bronisz się przed pomówieniem, iż jesteś za 'lewicą'...

Pozdrawiam
JeT.



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2000-03-10 20:59:53

Temat: Re: Kropka nad "i" - przypomnienie zamiast wstepu
Od: n...@p...ninka.net szukaj wiadomości tego autora

"Aleksander Nabaglo" <...@w...krakow.pl> writes:


> > Ale ja wcale nie twierdze ze metoda Z jest lepsza, tylko chcialam sie
> > dowiedziec na konkretnych przykladach gdzie to wspolczesne
> > chrzescijanstwo propaguje ta metodae siewcy.
>
> Pokaz mi, gdzie napisalem, ze <<PROPAGUJE>> !

"sklania sie ku".

To po czym wnoskujesz, ze sie sklania?

--
Nina (Mazur) Miller
n...@p...ninka.net
http://pierdol.ninka.net/~ninka/
http://supersonic.plukwa.net/~ninka/

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ]


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Re: Netscape 4.06 i giffy animowane...
Pytanie o Wasze kryteria
Nowe techniki = nowe doswiadczenia
Zaproszenie na koncert "Hip Hop Przedluza Zycie o 10 Lat"
szybkie czytanie

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

O tym jak w WB/UK rząd nieudolnie walczy z otyłością u dzieci
Trump jak stereotypowy "twój stary". Obsługa iPhone'a go przerasta
Wspierajmy Trzaskowskiego!
I co? Jest wojna w Europie, prawda?
Sztuczna Inteligencja

zobacz wszyskie »