« poprzedni wątek | następny wątek » |
11. Data: 2004-03-19 12:34:38
Temat: Re: Małżeństwo niedoskonałe
Użytkownik "Myszka" <d...@t...pl> napisał w wiadomości
news:c37hdt$70a$1@news.onet.pl...
> Niezupełnie o to mi chodziło. Myśl moja była mniej więcej tego rodzaju,
> że również te związki, które nie pokrywają się z naszymi wyobrażeniami o
> związkach doskonałych, moga być udane i satysfakcjonujące. I w druga
> stronę: nie zawsze związek, który się wydaje na pierwszy rzut oka
> idealny (harmonia, pełna zgodność, żadnych awantur itd) akurat taki w
> rzeczywistości jest. To, że ludzie się ranią czasami, że się ze soba nie
> zgadzają nie musi świadczyć o braku miłości.
Ale może o tym świadczyć.
Dobrze zrozumiałam przytoczony przez Ciebie cytat,
a prawdy w nim zawarte są znane od dawna, więc nie jest
to dla mnie niczym odkrywczym. I często tak sobie właśnie tłumaczymy
wszelkie zakręty naszych związków.
>(.........)
> No to współczuję.
Zupełnie niepotrzebnie :). On uwielbia teraz spacery z nami
(tzn. ze mną i naszą córeczką ), i czasami to obie wolałybyśmy,
żeby już nie chciał z nami tak często spacerować ;).
> Generalizować można, pewnie, tylko po co? Wiesz chyba przecież, że nie o
> to mi w tym chodziło. Twój mąż nie lubi spacerować, mój unika tanecznych
> imprez jak dziabeł święconej wody, a ja za cholereę nie dam się namówić
> na wypad na ryby o bladym świcie. No i o czym to świadczy? Czy to wpływa
> na jakość związku albo zmniejsza jego szansę na trwanie?
Według mnie wszystko wpływa na jakość związku....
Pozdrawiam wiosennie :)
- cloudic -
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
12. Data: 2004-03-19 12:44:40
Temat: Re: Małżeństwo niedoskonałeMisia wrote:
> Jeżeli możesz to powiedz do jakich wniosków sama doszłaś? Czy jest
> możliwa taka przyjaźń, o której pisałaś?
Nie mam pojęcia. Ta okazała się niemożliwa z wielu względów, przede
wszystkim on (ale to zrozumiałam sporo później) wcale nie chciał się
"przyjaźnić". A przynajmniej nie tylko.
Ale to wciąż trwa, ta historia wciąż się toczy, więc trudno powiedzieć
jakie będzie zakończenie. Pracujemy razem, widujemy się kilka razy w
tygodniu i obserwuję zmiany zachodzące w naszych wzajemnych relacjach.
Kiedy nasza przyjaźń okazała się niewypałem i kiedy powiedziałam, że w
takiej formie, jak on sobie to wyobraża, nie jest to możliwe, prawie w
ogóle ze sobą nie rozmawialiśmy. Potem pojawiły się tematy służbowe i
tak stopniowo powracamy do "normalności". Ale zdaję sobie sprawę, że
nigdy nie będzie tak jak przedtem: nie będzie szczerych rozmów, nie
będzie bliskości ani porozumienia bez słów:). Głównie z tego powodu, że
ja mu już nie ufam. Ale brak mi tego.....
--
Myszka
"Ich bin von Kopf bis Fuss auf Liebe eingestellt"
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |