Message-ID: <3...@p...onet.pl>
Date: Mon, 27 Mar 2000 21:54:41 +0200
From: "Janusz H." <h...@p...onet.pl>
X-Mailer: Mozilla 4.7 [en] (Win95; I)
X-Accept-Language: en,pl
MIME-Version: 1.0
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: Milosc i zrozumienie vs. strach i przemoc (5)
Content-Type: text/plain; charset=iso-8859-2
Content-Transfer-Encoding: 8bit
NNTP-Posting-Host: pa42.kielce.ppp.tpnet.pl
X-Original-NNTP-Posting-Host: pa42.kielce.ppp.tpnet.pl
X-Trace: 27 Mar 2000 21:55:19 +0200, pa42.kielce.ppp.tpnet.pl
Lines: 80
X-Complaints-To: U...@n...vogel.pl
Path: news-archive.icm.edu.pl!pingwin.icm.edu.pl!news.icm.edu.pl!news.man.lodz.pl!new
s.us.edu.pl!mercury.newsgate.pl!news.vogel.pl!pa42.kielce.ppp.tpnet.pl
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:43986
Ukryj nagłówki
Innym czynnikiem, który nie sprzyja miłości życia, jest nasze rosnące,
ciągle nie zaspokojone pożądanie rzeczy. Istotnie, rzeczy mogą i powinny
służyć człowiekowi. Gdy jednak stają się raczej celem niż środkiem,
podkopują nasze zainteresowanie życiem, naszą miłość do życia, i czynią
nas dodatkiem do maszyny, rzeczą. Rzeczy mogą być użyteczne, ale nie
mogą kochać ani człowieka, ani życia. Tak nas indoktrynowano jako
konsumentów, że uwierzyliśmy, iż żadna przyjemność nie jest pełna, jeśli
się nie łączy z czymś, co można kupić. Utraciliśmy wiedzę, powszechną
jeszcze kilka pokoleń temu: że najznamienitsze przyjemności życia nie
wymagają żadnej aparatury. Wymagają natomiast zdolności do wyciszenia,
"odpuszczenia", koncentracji.
Wyprawa na Księżyc, która ekscytuje wyobraźnię milionów ludzi, jest
dla wielu bardziej atrakcyjna niż uważne, głębokie spojrzenie na
drugiego człowieka, na kwiat, na rzekę czy w siebie samego. Wyprawa na
Księżyc z pewnością wymaga inteligencji, wytrwałości, odwagi, ale nie
wiąże się z miłością. Wyprawa na Księżyc to symbol życia z aparaturą
techniczną, fascynacji aparaturą techniczną i używania aparatury
technicznej. Świat rzeczy wyprodukowanych przez człowieka jest naszą
dumą i naszym zagrożeniem. Im ważniejszy staje się "rzeczowy" aspekt
świata, im bardziej jesteśmy zainteresowani manipulowaniem rzeczami, tym
mniej doświadczamy jakości życia i tym mniej potrafimy kochać życie.
Mamy powody, by podejrzewać, że bardziej niż samo życie cenimy cuda
techniki, które mogą zniszczyć życie. Czy to możliwe, że nie potrafimy
doprowadzić do rozbrojenia nuklearnego, ponieważ życie straciło wiele ze
swej atrakcyjności i ponieważ rzeczy stały się obiektem naszego podziwu?
Jeszcze inną przeszkodą, która osłabia naszą miłość do życia, jest
postępująca biurokratyzacja naszych działań. Możecie Państwo wybrać dla
tego zjawiska wdzięczniejsze nazwy: "praca zespołowa", "duch grupy" czy
jakąkolwiek inną. W każdym razie, w imię maksymalnej wydajności
ekonomicznej staramy się przyciąć każdą jednostkę do właściwych
rozmiarów, dzięki którym stanie się ona jednym z członków grupy:
wydajnym, zdyscyplinowanym, ale pozbawionym tożsamości i pełni życia,
upośledzonym w swej zdolności do miłowania życia.
Mogą Państwo zapytać, co możemy uczynić, by to zmienić? Czy musimy
zrezygnować z naszego systemu produkcyji masowej, z naszych osiągnięć
technicznych, by móc znów kochać życie? Nie sądzę. Musimy natomiast zdać
sobie sprawę z zagrożenia, musimy przywrócić rzeczom ich właściwe
miejsce, musimy skończyć z przekształcaniem siebie samych w rzeczy i w
istoty, które nimi manipulują. Jeśli, miast manipulować rzeczami,
pokochamy wszystko co żyje, to nawet zwykła rzecz, na przykład szklanka,
nabierze życia dzięki naszemu ożywiającemu spojrzeniu, jakim patrzy na
świat artysta. Przekonamy się wówczas, że człowiek czy rzecz mówią do
nas, jeśli dostatecznie długo na nie patrzymy. Musimy jednak naprawdę
patrzeć, zapomnieć o wyciąganiu z tego jakichkolwiek zysków i
rzeczywiście się wyciszyć. Jeśli stwierdzasz, że musisz opisać swe
uczucia ekstatycznymi wypowiedziami, takimi jak: "Czyż to nie boskie",
"Chciałbym to jeszcze raz zobaczyć", to twe uczucia zapewne nie są wiele
warte; jeśli potrafisz patrzeć na drzewo w taki sposób, że zdaje się ono
odwzajemniać twe spojrzenie, to prawdopodobnie nie będziesz chciał
niczego powiedzieć.
Nie ma recepty, dzięki której można by pokochać życie. Wiele można się
jednak nauczyć. Jeśli potrafisz wyzbyć się iluzji, jeśli potrafisz
zobaczyć siebie i innych takimi, jacy jesteście, jeśli potrafisz się
wyciszyć, zamiast stale dokądś gnać, jeśli potrafisz dostrzec różnicę
pomiędzy życiem i rzeczami, pomiędzy szczęściem a dreszczem emocji,
pomiędzy środkami i celem, zwłaszcza zaś pomiędzy miłością i przemocą,
to uczyniłeś jużpierwszy krok ku temu, by kochać życie. Teraz, gdy masz
go już za sobą, ponownie zacznij pytać. Doniosłe odpowiedzi znajdziecie
w wielu książkach - a przede wszystkim w sobie samych [porównajcie ze
słowami Lorda Chesterfielda: "Wiedzy nabywa się czytając książki, lecz
wiedzę najpotrzebniejszą - znajomość świata - zdobywa się czytając w
żywych ludziach i czytając wszystkie ich wydania."].
Nie wolno zlekceważyć jednego problemu. Możecie się obawiać, że im
bardziej człowiek kocha życie, tym większe cierpienie sprawiają mu
nieustanne ataki na prawdę, piękno, jedność i życie. Rzeczywiście tak
jest, zwłaszcza w dzisiejszych czasach. Ale obojętność wobec życia jako
sposób na udrękę może zrodzić jedynie jeszcze większą udrękę. Każdy, kto
znajduje się w stanie ostrej depresji, powie, że uczucie smutku byłoby
ulgą w porównaniu z męczarnią, jaką jest brak jakichkolwiek uczuć. W
życiu najważniejsze jest życie, a nie szczęście. Najgorszym, co się może
w życiu przydarzyć, jest obojętność, a nie cierpienie.
I jeszcze jedna uwaga. Jeśli cierpimy, to możemy próbować usunąć
przyczyny swego cierpienia. Jeśli niczego nie odczuwamy, to jesteśmy jak
sparaliżowani. W dotychczasowych dziejach człowieka cierpienie było
motorem zmian. Czyżby obojętność miała po raz pierwszy zniszczyć naszą
zdolność odmieniania swego losu?
====================
Przygotował
Janusz Harasimowicz
|