Witajcie :-)

Nurtuje mnie problem negatywnej motywacji. Mam znajomego, który tylko przez
negatywną motywacje mobilizuje się do zrobienia czegoś. Chociażby nauczenie
sie pewnego działu materiału zmotywuje go wtedy gdy zawstydzi się przed
kolegami i koleżankami. Wtedy to niemiłe uczucie wstydu go mobilizuje.
Jednak ileż mozna się mobilizować w taki sposób? IMO to jest troszkę
destrukcyjne podejście do zycia, ponieważ bedzie gościu szukał sytuacji
kryzysowych i dążących do odczuwania negatywnych emocji. Przecież to jest
zaprzeczanie samemu sobie, a chcę zaznaczyć, ze stawia na osiągniecie
wielkiego suckesu ( osiągnięcia w pracy zawodowej, dorobienia się pieniążków
itd.) Rozmawiałam z nim na ten temat, ale cięzko mu przyjąć, ze można coś
zdobyc nie doswiadczajac przykrych emocji. Czy rzeczywiscie taka osoba moze
osiągnąć suckes?? Czy tylko sukces w jednej dziedzinie, a zatraci siebie
samego?

Pozdrawiam słonecznie:-)
otucha