Path: news-archive.icm.edu.pl!pingwin.icm.edu.pl!news.icm.edu.pl!lublin.pl!not-for-ma
il
From: "Muun" <m...@k...net.pl>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: Odp: Czy jestem emocjonalnym masochista ?
Date: Mon, 7 Feb 2000 08:34:50 +0100
Lines: 50
Message-ID: <87lsns$2r0$1@helios.man.lublin.pl>
References: <87kgg1$268$1@okapi.ict.pwr.wroc.pl>
NNTP-Posting-Host: pa25.tarnobrzeg.ppp.tpnet.pl
X-Priority: 3
X-MSMail-Priority: Normal
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 5.00.2417.2000
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V5.00.2314.1300
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:39622
Ukryj nagłówki
Użytkownik Choosod <c...@k...net.pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:87kgg1$268$...@o...ict.pwr.wroc.pl...
> Witam wszystkich grupowiczów
>
> Jestem tu po raz pierwszy i tylko z jednego powodu. Może ktoś będzie miał
> teorię opisującą moją osobę. Ja próbowałem już podchodzić do życia i
samego
> siebie od różnych stron i efekty są mówiąc krótko znikome. Ale może
wyjaśnię
> o co chodzi.
>....
> Czy zatem jestem emocjonalnym, uczuciowym masochistą, że widzę tylko złe
> strony życia, że zamiast z tego wychodzić to ciągle się "umartwiam nad
> sobą" - często tak słyszę i przyznaję rację tym osobom, ale nie dociera to
> do mnie.
>
> Dzisiaj też będę prosił boga abym się nie obudził, jest ich wielu, może
> któryś mnie przyjmie :)) "ten uśmieszek powinien być odczytany jako
> gorzko-autoironiczny"
>
>
Wiesz, przeżywałem kiedyś coś podobnego, tylko tyle, że zakochałem się w
kobiecie starszej o zaledwie 8 lat. Byłem wtedy zupełnie załamany,
przestałem chodzić do szkoły, zmizerniałem, przestałem się uczyć, uciekałem
od towarzystwa. Nie wiem co by się ze mną stało, gdyby ta kobieta nie była
tak wspaniała. Zorientowała się o co chodzi (chociaż nie wiem jak, bo wcale
nie byłem w stanie powiedzieć o swoich uczuciach), zaprosiła mnie do siebie
(była panną i mieszkała sama) i porozmawialiśmy. Rozmawialiśmy codziennie
przez kilka tygodni. Po czasie zauważyłem, że zaczynam ją szanować jako
człowieka, przestałem być zauroczony. To zabawne, bo dzisiaj, po kilku
latach od tego wydarzenia, dalej utrzymujemy znajomość (czysto
przyjacielską). Ona jest starą panną, a ja gówniarzem i nikt z nas nie
zamierzę utonąć w sakramencie . Powiem jedną ważną rzecz: kluczem do
wszystkiego jest rozmowa, rozmowa, rozmowa, szczera i jeszcze raz szczera.
Wiem, że to nie jest łatwe, ale jest to jedyna droga, aby wytłumaczyć sobie
wszystko. Myślę tu o jak najbardziej szczerej rozmowie z tą dziewczyną, z
samym sobą i wszystkimi, o których możesz powiedzieć, że im ufasz. Jeżeli
zdecydowałeś się wysłać takiego posta, to sądzę, że nie powinieneś mieć
większych problemów z porozumieniem się z ludźmi, chodzi tylko o przełamanie
lodów. Ja w tamtej sytuacji, po prostu powiedziałem sobie, że nie mam nic do
stracenia (myślałem o samobójstwie i ta myśl mnie uspokajała jako ostatnia
deska ratunku) i zacząłem rozmawiać. Problemy rosną w naszej wyobraźni,
jeżeli się o nich nie rozmawia i nie robi się nic poza rozmyślaniem.
P.S.
Ja też jestem "małym" administratorem
|