« poprzedni wątek | następny wątek » |
11. Data: 2007-02-11 20:50:44
Temat: Odp: Szczęśliwe tylko dzieci...?
Użytkownik Hektor <p...@h...pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:eqnruk$gs7$...@n...news.tpi.pl...
> Użytkownik "Sky" <s...@o...pl> napisał w wiadomości
> news:eqnpld$8qo$1@news.onet.pl...
>
> > > To instynkt samozachowawczy...
> > > Co w tym pięknego widzisz ?
>
> > Może własnie tu tkwi twój problem -że ty nie widzisz w tym nic pięknego? ;)
> > Nie można budować własnego człowieczeństwa bez afirmacji jego natury...
> > To pewnik ? :o)
> > A skąd wyciągłeś taki wniosek, z jakiego ogólniejszego prawa ?
> > praktyki osobistej, obserwacji innych oraz własnego sposobu postrzegania
> praw natury. Powiesz że to subiektywne? OK. Więc nie spieraj się ze mną tylko
> poeksperymentuj na sobie... ;)
>
> A skąd wiesz, że nie eksperymentowałem ?
>
Ależ to właśnie WIDAĆ!
Moja popozycja to "śmiech przez łzy"... ;)
"Jeśli nie wiesz co jest lepsze do przybicia wieka do własnej trumny -gwóźdź czy
wkręt...użyj gwoździa. Jeśli deska pęknie -będziesz wiedzieć że potrzebny był wkręt"
-z pogadanki o narkomanii.
> > Chodzi Ci z całą pewnością o przeforsowanie swojej ułomnej nieco
> > argumentacji,
> > z czym ja z kolei nie zechciałem się zgodzić, że tylko dzieci mogą być
> > szczęśliwe.
>
> Nigdzie nie twierdziłem że chodzi mi o wiek -ale o specyficznie rozumiany
> wzorzec mentalny. To co religijność nazywa pojęciem "dziecięctwo boże"... a
> na co Jezus wskazywał słowami: "jeśli nie staniecie się jak dzieci -nie
> wejdziecie do królestwa niebieskiego..."
>
> To podejrzewałem, dlatego tak w sumie odpowiedziałem,
> byś może zechciał się zastanowic nad tym, czy niewierzący bywają szczęśliwi,
Ależ ja jestem "niewierzący"!
Przynajmniej w kościelnym tego słowa rozumieniu... ;)
A jestem "chyba" szczęśliwy... ;P
> bo przecież sadyści albo tyrani czy gwałciciele lub psychopaci
> nie zawsze są wierzącymi, tak ? :o)
> A jednak bywają szczęśliwi, tak ?
Jeśli owe upodlające samych ich praktyków namiastki zaspokojenia tęsknoty za osobowym
spełnieniem uznajesz za "bywanie szczęśliwym" to doprawdy nijaki i dość niski
/bezgranicznie/ masz ów próg ludzkiej "szczęśliwości"... ;)
> > > Zdrówka życzę
> > > juda
> >
> > I wzajemnie Brat. :o)
> >
> > Twoje zdrówko !
> > c["]
>
> A właśnie że Twoje!!! ;)))
>
> O, pewnie, lepsze zdróko od pieniędzy,
> ale kasa też by się przydała, a jeszcze lepiej dużo kasy :o)
>
> Twoje zdrówko !
> + życzenia dużej kasy c["]
>
>
> Podobno greccy filozofowie sie upierali,
> że kASY im nie trzeba, ale ja nie jestem Grekiem, ok ?
> Hektor
> -`@'-
> <oo>___ .~*
> ( _ ) .__)
> Wszyscy płyniemy...do tego samego wodospadu :o\
> ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
> '
> '
>
>
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
12. Data: 2007-02-11 20:58:50
Temat: Re: Szczęśliwe tylko dzieci...?Użytkownik "Sky" <s...@o...pl> napisał w wiadomości
news:eqnvi8$ua1$1@news.onet.pl...
> > > To instynkt samozachowawczy...
> > > Co w tym pięknego widzisz ?
>
> > Może własnie tu tkwi twój problem -że ty nie widzisz w tym nic pięknego?
;)
> > Nie można budować własnego człowieczeństwa bez afirmacji jego natury...
> > To pewnik ? :o)
> > A skąd wyciągłeś taki wniosek, z jakiego ogólniejszego prawa ?
> > praktyki osobistej, obserwacji innych oraz własnego sposobu postrzegania
> praw natury. Powiesz że to subiektywne? OK. Więc nie spieraj się ze mną
tylko
> poeksperymentuj na sobie... ;)
>
> A skąd wiesz, że nie eksperymentowałem ?
>
Ależ to właśnie WIDAĆ!
A co konkretnie widzisz ?
Bo może masz jakieś zwidy, brat ? :o)
> Nigdzie nie twierdziłem że chodzi mi o wiek -ale o specyficznie rozumiany
> wzorzec mentalny. To co religijność nazywa pojęciem "dziecięctwo boże"... a
> na co Jezus wskazywał słowami: "jeśli nie staniecie się jak dzieci -nie
> wejdziecie do królestwa niebieskiego..."
>
> To podejrzewałem, dlatego tak w sumie odpowiedziałem,
> byś może zechciał się zastanowic nad tym, czy niewierzący bywają
szczęśliwi,
Ależ ja jestem "niewierzący"!
Przynajmniej w kościelnym tego słowa rozumieniu... ;)
A jestem "chyba" szczęśliwy... ;P
Ok., wierzę na słowo.
> bo przecież sadyści albo tyrani czy gwałciciele lub psychopaci
> nie zawsze są wierzącymi, tak ? :o)
> A jednak bywają szczęśliwi, tak ?
Jeśli owe upodlające samych ich praktyków namiastki zaspokojenia tęsknoty za
osobowym spełnieniem uznajesz za "bywanie szczęśliwym" to doprawdy nijaki i
dość niski /bezgranicznie/ masz ów próg ludzkiej "szczęśliwości"... ;)
A nawet jeśli, to nie chodzi przecioeż o mój próg szczęśliwości,
ale o to właśnie, że sa rżne progi, czego Ty zdaje się nie chcesz
zauważyć, mimo iż tyle w sumie widzisz..., tak ?
> Hektor
> -`@'-
> <oo>___ .~*
> ( _ ) .__)
> Wszyscy płyniemy...do tego samego wodospadu :o\
> ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
> '
> '
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
13. Data: 2007-02-11 21:27:13
Temat: Odp: Szczęśliwe tylko dzieci...?
Użytkownik Hektor <p...@h...pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:eqo03g$dvd$...@a...news.tpi.pl...
> Użytkownik "Sky" <s...@o...pl> napisał w wiadomości
> news:eqnvi8$ua1$1@news.onet.pl...
>
> > > > To instynkt samozachowawczy...
> > > > Co w tym pięknego widzisz ?
> >
> > > Może własnie tu tkwi twój problem -że ty nie widzisz w tym nic pięknego?
> ;)
> > > Nie można budować własnego człowieczeństwa bez afirmacji jego natury...
> > > To pewnik ? :o)
> > > A skąd wyciągłeś taki wniosek, z jakiego ogólniejszego prawa ?
> > > praktyki osobistej, obserwacji innych oraz własnego sposobu postrzegania
> > praw natury. Powiesz że to subiektywne? OK. Więc nie spieraj się ze mną
> tylko
> > poeksperymentuj na sobie... ;)
> >
> > A skąd wiesz, że nie eksperymentowałem ?
> >
> Ależ to właśnie WIDAĆ!
>
> A co konkretnie widzisz ?
> Bo może masz jakieś zwidy, brat ? :o)
Widzę /może mam i zwidy ;)/ osobę która co rusz ogłasza jak to ona nie jest
zadowolona-usatysfakcjonowana tak sobą jak i innymi/aspektami świata zewnętrznego/,
że o ewentualnego boga nie zahaczę... ;)
> > Nigdzie nie twierdziłem że chodzi mi o wiek -ale o specyficznie rozumiany
> > wzorzec mentalny. To co religijność nazywa pojęciem "dziecięctwo boże"... a
> > na co Jezus wskazywał słowami: "jeśli nie staniecie się jak dzieci -nie
> > wejdziecie do królestwa niebieskiego..."
> >
> > To podejrzewałem, dlatego tak w sumie odpowiedziałem,
> > byś może zechciał się zastanowic nad tym, czy niewierzący bywają
> szczęśliwi,
>
> Ależ ja jestem "niewierzący"!
> Przynajmniej w kościelnym tego słowa rozumieniu... ;)
> A jestem "chyba" szczęśliwy... ;P
>
> Ok., wierzę na słowo.
Ależ ja od ciebie Brat wiary /w cokolwiek/ nie wymagam... ;P
W końcu zawsze możesz wsadzić swojego niewierzącego palucha w moje... ;)
> > bo przecież sadyści albo tyrani czy gwałciciele lub psychopaci
> > nie zawsze są wierzącymi, tak ? :o)
> > A jednak bywają szczęśliwi, tak ?
>
> Jeśli owe upodlające samych ich praktyków namiastki zaspokojenia tęsknoty za
> osobowym spełnieniem uznajesz za "bywanie szczęśliwym" to doprawdy nijaki i
> dość niski /bezgranicznie/ masz ów próg ludzkiej "szczęśliwości"... ;)
>
> A nawet jeśli, to nie chodzi przecioeż o mój próg szczęśliwości,
> ale o to właśnie, że sa rżne progi, czego Ty zdaje się nie chcesz
> zauważyć, mimo iż tyle w sumie widzisz..., tak ?
Spróbujmy być pragmatyczni... ;)
Jeśli chodzi o szczęście można przecież -wg. mnie- dość łatwo wyprowadzić -choćby li
tylko semantycznie- ogólny dla wszystkich konsensus co warto osobiście nazywać już
szczęściem a co jeszcze nie.
Są na ten temat wielkie dzieła wielkich ludzi, jednak może sam zaproponuję coś dość
mocno chyba zwięzłego:
Czy przypadkiem za szczęście wszyscy ludzie nie byliby skłonni uznać takiego "stanu
własnego istnienia" -w jakim nie odczuwaliby pragnienia zajścia żadnych zmian -tak w
sobie jak i poza sobą, lub owych pragnień nie uważaliby za koniecznie wymagane do
ziszczenia by osiagnąć odczuwanie owego zadowolenia z tego co aktualnie "jest im
dane" w doświadczaniu tu i teraz?
;)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
14. Data: 2007-02-11 22:23:22
Temat: Re: Szczęśliwe tylko dzieci...?Użytkownik "Sky" <s...@o...pl> napisał w wiadomości
news:eqo1mj$65t$1@news.onet.pl...
Spróbujmy być pragmatyczni... ;)
Jeśli chodzi o szczęście można przecież -wg. mnie- dość łatwo
wyprowadzić -choćby li tylko semantycznie- ogólny dla wszystkich konsensus co
warto osobiście nazywać już szczęściem a co jeszcze nie.
Są na ten temat wielkie dzieła wielkich ludzi, jednak może sam zaproponuję
coś dość mocno chyba zwięzłego:
Czy przypadkiem za szczęście wszyscy ludzie nie byliby skłonni uznać takiego
"stanu własnego istnienia" -w jakim nie odczuwaliby pragnienia zajścia
żadnych zmian -tak w sobie jak i poza sobą,
No niem wiem..., czy stagnacja jest dla każdego szczęściem...
lub owych pragnień nie uważaliby za koniecznie wymagane do ziszczenia by
osiagnąć odczuwanie owego zadowolenia z tego co aktualnie "jest im dane" w
doświadczaniu tu i teraz?
;)
moim zdaniem to raczej poczucie pewnej chemii w swoim organiźmie...,
której poziomy sa regulowane fizycznie bądź psychicznie...
Brat, tak czy owak, jak zwał tak zwał,
a le zdaje się poszło o to, czy szczęśliwy może być
tylko człowiek mający w sobie "dziecko", tak ?
O co więc Ci chodzi, że nie można, czy też
zauważasz, że jednak można... ?
Hektor
-`@'-
<oo>___ .~*
( _ ) .__)
Wszyscy płyniemy...do tego samego wodospadu :o\
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
'
'
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
15. Data: 2007-02-11 23:16:15
Temat: Odp: Szczęśliwe tylko dzieci...?
Użytkownik Hektor <p...@h...pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:eqo57u$a13$...@n...news.tpi.pl...
> Użytkownik "Sky" <s...@o...pl> napisał w wiadomości
> news:eqo1mj$65t$1@news.onet.pl...
>
> Spróbujmy być pragmatyczni... ;)
> Jeśli chodzi o szczęście można przecież -wg. mnie- dość łatwo
> wyprowadzić -choćby li tylko semantycznie- ogólny dla wszystkich konsensus co
> warto osobiście nazywać już szczęściem a co jeszcze nie.
> Są na ten temat wielkie dzieła wielkich ludzi, jednak może sam zaproponuję
> coś dość mocno chyba zwięzłego:
> Czy przypadkiem za szczęście wszyscy ludzie nie byliby skłonni uznać takiego
> "stanu własnego istnienia" -w jakim nie odczuwaliby pragnienia zajścia
> żadnych zmian -tak w sobie jak i poza sobą,
>
> No niem wiem..., czy stagnacja jest dla każdego szczęściem...
A czy ja o stagnacji? ;)
Wydawało mi się że raczej o "stabilizacji"...tak upragnionej w psychologii...czy
życiu... ;)
> lub owych pragnień nie uważaliby za koniecznie wymagane do ziszczenia by
> osiagnąć odczuwanie owego zadowolenia z tego co aktualnie "jest im dane" w
> doświadczaniu tu i teraz?
>
> ;)
>
> moim zdaniem to raczej poczucie pewnej chemii w swoim organiźmie...,
> której poziomy sa regulowane fizycznie bądź psychicznie...
Chemia to skutek -choć niektórzy uwazają że bez jej regulacji nie można zacząć
czegokolwiek z człekiem "działać"... ;)
> Brat, tak czy owak, jak zwał tak zwał,
> a le zdaje się poszło o to, czy szczęśliwy może być
> tylko człowiek mający w sobie "dziecko", tak ?
>
> O co więc Ci chodzi, że nie można, czy też
> zauważasz, że jednak można... ?
Postawiłem sobie tym razem za cel by ludzie sami próbowali sobie na to pytanie
odpowiedzieć -a nie na podawaniu własnych wniosków...skądinąd myślałem że jednak dość
czytelnie wpisanych w moje posty... ;)
A jak Brat sam myślisz? Czy "dorosłość" jaką prezentuje /łacznie z nami/ większość
ludzi w miejscach jakie niniejszym "odwiedzamy" jest poważna -w znaczeniu
-odpowiedzialna więc i "godna naśladowania"- czy raczej jest aż tak "POWAŻNA" że
wręcz swą chorobliwą powagą "niepoważna" w swym zdziecinnieniu? ;)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
16. Data: 2007-02-11 23:35:04
Temat: Re: Szczęśliwe tylko dzieci...?Użytkownik "Sky" <s...@o...pl> napisał w wiadomości
news:eqo832$p1p$1@news.onet.pl...
> lub owych pragnień nie uważaliby za koniecznie wymagane do ziszczenia by
> osiagnąć odczuwanie owego zadowolenia z tego co aktualnie "jest im dane" w
> doświadczaniu tu i teraz?
>
> ;)
>
> moim zdaniem to raczej poczucie pewnej chemii w swoim organiźmie...,
> której poziomy sa regulowane fizycznie bądź psychicznie...
Chemia to skutek -choć niektórzy uwazają że bez jej regulacji nie można
zacząć czegokolwiek z człekiem "działać"... ;)
Chemia to tylko skutek, czy też może być przyczyną szczęścia ?
Tak więc narkoman najpierw jest szczęśliwy, a dopiero potem pojawia się
w jego organiźmie chemia ? :o/
> Brat, tak czy owak, jak zwał tak zwał,
> a le zdaje się poszło o to, czy szczęśliwy może być
> tylko człowiek mający w sobie "dziecko", tak ?
> O co więc Ci chodzi, że nie można, czy też
> zauważasz, że jednak można... ?
Postawiłem sobie tym razem za cel by ludzie sami próbowali sobie na to
pytanie odpowiedzieć -a nie na podawaniu własnych wniosków...skądinąd
myślałem że jednak dość czytelnie wpisanych w moje posty... ;)
Nie czaryj, tylko mów otwarcie, o co Ci chodzi,
chyba że jesteś bardziej czarownikiem niż filozofem.
A jak Brat sam myślisz? Czy "dorosłość" jaką prezentuje /łacznie z nami/
większość ludzi w miejscach jakie niniejszym "odwiedzamy" jest poważna -w
znaczeniu -odpowiedzialna więc i "godna naśladowania"- czy raczej jest aż tak
"POWAŻNA" że wręcz swą chorobliwą powagą "niepoważna" w swym zdziecinnieniu?
;)
Nie było w Twoim zapytaniu mowy o odpowiedzialności szczęścia i godności
naśladowania,
ale o tym, czy jedynie człowiek z "dzieckiem" w sercu może być szczęśliwy,
przynajmniej ja tak to pytanie zrozumiałem i dlatego w taki sposób
zareagowałem.
Jeśli natomiast zadając owo pytanie miałeś wszystko w sumie na mysli,
to oczywiście się poddaję, przyznaję do głupawki i w ogóle jestem
gotów popełnić harakiri :o(
Hektor
-`@'-
<oo>___ .~*
( _ ) .__)
Wszyscy płyniemy...do tego samego wodospadu :o\
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
'
'
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
17. Data: 2007-02-12 00:06:35
Temat: Odp: Szczęśliwe tylko dzieci...?
Użytkownik Hektor <p...@h...pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:eqo9eb$hph$...@n...news.tpi.pl...
> Użytkownik "Sky" <s...@o...pl> napisał w wiadomości
> news:eqo832$p1p$1@news.onet.pl...
>
> > lub owych pragnień nie uważaliby za koniecznie wymagane do ziszczenia by
> > osiagnąć odczuwanie owego zadowolenia z tego co aktualnie "jest im dane" w
> > doświadczaniu tu i teraz?
> >
> > ;)
> >
> > moim zdaniem to raczej poczucie pewnej chemii w swoim organiźmie...,
> > której poziomy sa regulowane fizycznie bądź psychicznie...
>
> Chemia to skutek -choć niektórzy uwazają że bez jej regulacji nie można
> zacząć czegokolwiek z człekiem "działać"... ;)
>
> Chemia to tylko skutek, czy też może być przyczyną szczęścia ?
> Tak więc narkoman najpierw jest szczęśliwy, a dopiero potem pojawia się
> w jego organiźmie chemia ? :o/
Wedle zaproponowanej przeze mnie "małej definicji" efekt działania narkotyków to nie
jest stan "szczęścia" -bowiem do jego długotrwałego utrzymania potrzebne są aktywne
działania... ;)
> > Brat, tak czy owak, jak zwał tak zwał,
> > a le zdaje się poszło o to, czy szczęśliwy może być
> > tylko człowiek mający w sobie "dziecko", tak ?
> > O co więc Ci chodzi, że nie można, czy też
> > zauważasz, że jednak można... ?
>
> Postawiłem sobie tym razem za cel by ludzie sami próbowali sobie na to
> pytanie odpowiedzieć -a nie na podawaniu własnych wniosków...skądinąd
> myślałem że jednak dość czytelnie wpisanych w moje posty... ;)
>
> Nie czaryj, tylko mów otwarcie, o co Ci chodzi,
> chyba że jesteś bardziej czarownikiem niż filozofem.
Doczytaj łaskawie niniejszego posta do końca... ;)
> A jak Brat sam myślisz? Czy "dorosłość" jaką prezentuje /łacznie z nami/
> większość ludzi w miejscach jakie niniejszym "odwiedzamy" jest poważna -w
> znaczeniu -odpowiedzialna więc i "godna naśladowania"- czy raczej jest aż tak
> "POWAŻNA" że wręcz swą chorobliwą powagą "niepoważna" w swym zdziecinnieniu?
> ;)
>
> Nie było w Twoim zapytaniu mowy o odpowiedzialności szczęścia i godności
> naśladowania,
> ale o tym, czy jedynie człowiek z "dzieckiem" w sercu może być szczęśliwy,
> przynajmniej ja tak to pytanie zrozumiałem i dlatego w taki sposób
> zareagowałem.
> Jeśli natomiast zadając owo pytanie miałeś wszystko w sumie na mysli,
> to oczywiście się poddaję, przyznaję do głupawki i w ogóle jestem
> gotów popełnić harakiri :o(
Sam chciałeś parę wersów wyżej żebym ci "wyłuszczył coś więcej" ;)
Powinienem cie nie słuchać i narazić się bardziej na twoje epitety odnośnie
"czarowania" niż narażac cię na takie "zagubienie" ;)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
18. Data: 2007-02-12 01:55:25
Temat: Re: Szczęśliwe tylko dzieci...?Użytkownik "Sky" <s...@o...pl> napisał w wiadomości
news:eqob1d$v1q$1@news.onet.pl...
> Chemia to skutek -choć niektórzy uwazają że bez jej regulacji nie można
> zacząć czegokolwiek z człekiem "działać"... ;)
>
> Chemia to tylko skutek, czy też może być przyczyną szczęścia ?
> Tak więc narkoman najpierw jest szczęśliwy, a dopiero potem pojawia się
> w jego organiźmie chemia ? :o/
Wedle zaproponowanej przeze mnie "małej definicji" efekt działania narkotyków
to nie jest stan "szczęścia" -bowiem do jego długotrwałego utrzymania
potrzebne są aktywne działania... ;)
No tak, Ty przecież masz własne definicje szczęścia
i stąd te rozbieżności...
Ok., jesli masz własne def. szczęścia, to możesz
cokolwiek podłożyć pod odpowiedź do pytania
o szczęście, czy mogą je osiągnąć jedynie
ludzie z "dzieckiem" w środku.
> A jak Brat sam myślisz? Czy "dorosłość" jaką prezentuje /łacznie z nami/
> większość ludzi w miejscach jakie niniejszym "odwiedzamy" jest poważna -w
> znaczeniu -odpowiedzialna więc i "godna naśladowania"- czy raczej jest aż
tak
> "POWAŻNA" że wręcz swą chorobliwą powagą "niepoważna" w swym
zdziecinnieniu?
> ;)
>
> Nie było w Twoim zapytaniu mowy o odpowiedzialności szczęścia i godności
> naśladowania,
> ale o tym, czy jedynie człowiek z "dzieckiem" w sercu może być szczęśliwy,
> przynajmniej ja tak to pytanie zrozumiałem i dlatego w taki sposób
> zareagowałem.
> Jeśli natomiast zadając owo pytanie miałeś wszystko w sumie na mysli,
> to oczywiście się poddaję, przyznaję do głupawki i w ogóle jestem
> gotów popełnić harakiri :o(
Sam chciałeś parę wersów wyżej żebym ci "wyłuszczył coś więcej" ;)
Powinienem cie nie słuchać i narazić się bardziej na twoje epitety odnośnie
"czarowania" niż narażac cię na takie "zagubienie" ;)
Brat, idźmy lepiej spać..., skoro masz własne def. szczęścia
i skoro uważasz, że tylko człowiek-dziecko może być szczęśliwy,
bo skoro tak uważasz, to tak właśnie musi być, ja się z tym
w sumie zgadzam :o) że zawsze masz rację, tylko jakos tego
nie moge dostrzec, bo jestem pewnie ślepy :o(
Dobranoc
Hektor
-`@'-
<oo>___ .~*
( _ ) .__)
Wszyscy płyniemy...do tego samego wodospadu :o\
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
'
'
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
19. Data: 2007-02-12 02:59:55
Temat: Odp: Szczęśliwe tylko dzieci...?
Użytkownik Hektor <p...@h...pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:eqohfk$fe2$...@a...news.tpi.pl...
> Użytkownik "Sky" <s...@o...pl> napisał w wiadomo?ci
> news:eqob1d$v1q$1@news.onet.pl...
>
> > Chemia to skutek -choć niektórzy uwazaj? że bez jej regulacji nie można
> > zacz?ć czegokolwiek z człekiem "działać"... ;)
> >
> > Chemia to tylko skutek, czy też może być przyczyn? szczę?cia ?
> > Tak więc narkoman najpierw jest szczę?liwy, a dopiero potem pojawia się
> > w jego organiĽmie chemia ? :o/
>
> Wedle zaproponowanej przeze mnie "małej definicji" efekt działania narkotyków
> to nie jest stan "szczę?cia" -bowiem do jego długotrwałego utrzymania
> potrzebne s? aktywne działania... ;)
>
> No tak, Ty przecież masz własne definicje szczę?cia
> i st?d te rozbieżno?ci...
> Ok., jesli masz własne def. szczę?cia, to możesz
> cokolwiek podłożyć pod odpowiedĽ do pytania
> o szczę?cie, czy mog? je osi?gn?ć jedynie
> ludzie z "dzieckiem" w ?rodku.
[...]
> Sam chciałe? parę wersów wyżej żebym ci "wyłuszczył co? więcej" ;)
> Powinienem cie nie słuchać i narazić się bardziej na twoje epitety odno?nie
> "czarowania" niż narażac cię na takie "zagubienie" ;)
>
> Brat, idĽmy lepiej spać..., skoro masz własne def. szczę?cia
> i skoro uważasz, że tylko człowiek-dziecko może być szczę?liwy,
Każdy ma własne definicje -właściwie wszystkiego. Nawet ty ;)
Nawet ci którzy je przyswoili od innych -sami sobie je przy-swoili. ;)
Byle nie było to przyswojenie bezkrytyczne. ;)
I masz rację że każdy sobie może podłożyć pod owe definicje właściwie wszysto co mu
"przyjdzie do głowy" -mimo że to co "przychodzi mu do głowy" -pochodzi własciwie od
innych... ;)
Tyle że nie wszystkie wyobrażenia jakie w sobie nosimy jednakowo zbliżają nas do
Rzeczywistości o jakiej mają mówić /jaką mają przedstawiać/. I to jest domena owych
osobistych eksperymentów /jeśli kogoś na nie stać/ lub czerpania z doświadczenia
innych /sukcesy-porażki/ jeśli ktoś czuje że potrzebuje się asekurować /ale nie do
końca idzie/... :)
Masz rację -idźmy spać...w sumie i tak nic nowego nie wymyślimy... ;P
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
20. Data: 2007-02-12 15:22:57
Temat: Re: Szczęśliwe tylko dzieci...?Użytkownik "Sky" <s...@o...pl> napisał
Masz rację -idźmy spać...w sumie i tak nic nowego nie wymyślimy... ;P
Dobranoc (*
:o)
Hektor
-`@'-
<oo>___ .~*
( _ ) .__)
Wszyscy płyniemy...do tego samego wodospadu :o\
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
'
'
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |