Path: news-archive.icm.edu.pl!pingwin.icm.edu.pl!warszawa.rmf.pl!rzeszow.rmf.pl!orion
.cst.tpsa.pl!news.tpnet.pl!not-for-mail
From: "poczta Marty" <l...@h...com>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
References: <9lFf5.49786$pD2.1074617@news.tpnet.pl>
Subject: Odp: historia jakich wiele
Lines: 52
X-Priority: 3
X-MSMail-Priority: Normal
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 5.00.2417.2000
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V5.00.2314.1300
Message-ID: <lx1g5.55806$pD2.1192065@news.tpnet.pl>
Date: Thu, 27 Jul 2000 21:08:33 GMT
NNTP-Posting-Host: 213.76.105.141
X-Complaints-To: a...@t...pl
X-Trace: news.tpnet.pl 964732113 213.76.105.141 (Thu, 27 Jul 2000 23:08:33 MET DST)
NNTP-Posting-Date: Thu, 27 Jul 2000 23:08:33 MET DST
Organization: TPNET - http://www.tpnet.pl
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:53768
Ukryj nagłówki
To prawda, ze historia jakich wiele. Zgadzam sie z Ewa, to co pisze jest
prawda. Jestem starsza od Ciebie, jestem tez dluzej w podobnej sytuacji.
Podejscie Ewy jest dobre, ale jest to dobre na pewien czas, osoby, ktore juz
z kims byly dluzej zwiazane, bardziej potrzebuja tej drugiej osoby, nie
wytrzymuja sytuacji. Widze to samo - u znajomych, ich wyjazdy na weekendy,
zycie towarzyskie. Oczywiscie nie wiem jak bylabys nastawiona optymistycznie
do swiata, ale gdy zostajesz sam(a), jak dlugo mozesz czerpac ta radosc?
Przychodza takie momenty, ze chce sie wyc, wyjsc i szukac tej drugiej osoby,
aby tylko z kims byc. Ale to nie jest rozwiazanie. I znow starasz sie
cieszyc drobnostkami, zajmujesz sie praca, znajomymi, ale do czasu.
Nie wiem, czy jest jakis uniwersalny srodek na ten bol. Prawdopodobnie nie
ma. Trzeba czekac na ta druga inna osobe. Nastepna kwestia pozostaje czas,
miejsce i sposob poznania.
Magda
Użytkownik stranger <i...@k...univ.gda.pl> w wiadomości do grup
dyskusyjnych napisał:9lFf5.49786$p...@n...tpnet.pl...
> pewnie to co tu npiszę, już wiele razy było, jest i będzie poruszane. dziś
> jednak nie mogę siedzieć cicho więc piszę.
> moje życie od pewnego czasu zrobiło się szare, puste, niewystarczające.
> przede wszystkim dlatego, że odeszła. pokazała jaka jest cudowna, jak z
nią
> cudownie być może i odeszła. i mimo, że czas jakiś minął, to wszystkie
> miejsca gdzie razem choć na chwilę, wspólne ścieżki, nawet krzesło na
> którym siedziała - wszystko krzyczy i spokój odbiera.
> i właśnie teraz kończę studia, więc wszyscy którzy byli miłą stroną
każdego
> dnia, wyjeżdźają, zakładają rodziny, opuszczają koleżeńskie życie. i tu
obok
> ogromnego bólu, który trwa i nie słabnie budzi się strach. strach, że moje
> życie już zawsze takie będzie. samotne. codzienność - praca, wieczór w
domu
> i znowu praca. że już nawet nie będzie okazji poznać kogoś, kto stałby się
> sensem życia. a ja kogoś takiego bardzo potrzebuję. bez tej osoby wszystko
> jest nieistotne. mam wiele zajęć poza pracą - jakieś tam treningi, itd.
ale
> to wszystko nie cieszy, nie potrafię żyć sam dla siebie. znajomych też
> powoli unikam - bo tu każdy już ma ułożone życie. a ja już nie mam siły,
> żeby na kolejne spotkanie przychodzić jako nieparzysty. wtedy coągle myślę
> jakie beznadziejne to życie moje i strasznie się dołuję. z drugiej strony
> bardzo boję się, że kiedyś będę tak zwanym łowcą - szukał kogoś na siłę.
bez
> miłości aby tylko nie być samemu. to najgorsza z marności.
> czy ktoś z was ma jakieś podobne lęki przed przyszłością? a może ktoś z
tego
> wyszedł?
> pozdrawiam
> stranger
>
>
|