« poprzedni wątek | następny wątek » |
11. Data: 2003-11-05 12:47:33
Temat: Re: pomocy - rozwodzę rodziców - długawe
> Co nie znaczy że należy walczyć za wszelką cenę - bo efekt moze być taki że
> będzie to kosztowało więcej niż uzyskane alimenty. Możliwość wygrania sprawy
> i ewentualne zyski vs straty trzeba spróbować na chłodno ocenić, a nie
> machać szabelką i jechać na emocjach i uczuciach jak rasowy Polak
Zgadzam się w całej rozciągłości.
Trzeba to poprostu na chłodno skalkulować..... nie zapominając o
startach moralnych, emocjonalnych.... jakie niesie za sobą długi przewód
sądowy.
W moim przypadku wina też była jasna i ewidentna, ale nie byłam w stanie
szarpać sobie jeszcze bardziej nerwów, tylko po to by mieć na papierze,
że on jest winny.
W dupie z winą! Ważniejszy był święty spokój.
Eulalka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
12. Data: 2003-11-05 12:50:13
Temat: Re: pomocy - rozwodzę rodziców - długawe> No teraz wiadomo trochę więcej :)
>
> Tyle że wydaje mi się że fakt posiadania pozamałżeńskiego dziecka przez 18
> lat i płacenia nań alimentów trudno było ukryć - a jeśli tak - być moze mama
> wiedziała o tym i tolerowałą taki stan rzeczy.
O tym dziecku mama dowiedziała się odbierając od listonosza pozew o ustalenie
ojcostwa, więc przypadkiem. Tamto dziecko zostało poczęte, kiedy mama była w
ciąży ze mną, ale ojciec jej o tym nie powiedział. To nie jest tak, że mama to
tolerowała. Po prostu byli młodym małżeństwem, ja byłam malutka. Miektórzy
potrafią wybaczyć "jednorazową" zdradę. Mama dała ojcu wtedy szansę, ale on
ostatecznie z niej nie skorzystał. Wiem że to już zbyt dawna sprawa, ale może
być przesłanką do uzasadnionego rozwodu, ponieważ to co stało się ostatnio nie
było pierwszym wyskokiem ojca, który można by wybaczyć. Co innego moim zdaniem
jednorazowy skok, a co innego oszukiwanie przez lata.
> Szanse mamy są spore, ale trzeba sieliczyć z niespodziankami - zwłaszcza że
> tamten sie broni, i nie wiadomo jak dobrego adwokata wynajął i jakich
> świadków przyprowadzi... choć życzę twojej mamie powodzenia, to trzeba
> kalkulować ryzyko...
Naprawdę uważasz, że mama nie ma 100% szans? Wiesz, on też ma ograniczone
środki, zawiódł wielu ludzi i nie wiem ile osób byłoby w stanie dla niego
skłamać. Bo tylko kłamstwem mógłby się wymigać od swoich przewinień.
> A co do spraw materialnych - niezależnie od tego czy orzeczenie o winie, czy
> też nie, majatek którego się wspólnie dorobili (wspólnie znaczy w czasie
> trwania związku) podlega podziałowi po połowie (chyba że mają rozdzielność -
> ale nie sądzę).
Tak, wiem to. Zresztą podział majątku i tak nastąpi po rozwodzie. Chciałabym
tylko, żeby mama miała zabezpieczony byt, stale napływające środki na życie. I
dlatego wydaje mi się, że najbezpieczniejsze będzie orzeczenie winy ojca. Wtedy
będzie mogła być spokojna.
pozdrawiam,
Baracuda
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
13. Data: 2003-11-05 13:56:52
Temat: Re: pomocy - rozwodzę rodziców - długawe
Użytkownik "Eulalka" <e...@k...pl> napisał w wiadomości
news:boarmb$c5v$1@nemesis.news.tpi.pl...
>
> > Co nie znaczy że należy walczyć za wszelką cenę - bo efekt moze być taki
że
> > będzie to kosztowało więcej niż uzyskane alimenty. Możliwość wygrania
sprawy
> > i ewentualne zyski vs straty trzeba spróbować na chłodno ocenić, a nie
> > machać szabelką i jechać na emocjach i uczuciach jak rasowy Polak
>
> Zgadzam się w całej rozciągłości.
> Trzeba to poprostu na chłodno skalkulować..... nie zapominając o
> startach moralnych, emocjonalnych.... jakie niesie za sobą długi przewód
> sądowy.
> W moim przypadku wina też była jasna i ewidentna, ale nie byłam w stanie
> szarpać sobie jeszcze bardziej nerwów, tylko po to by mieć na papierze,
> że on jest winny.
> W dupie z winą! Ważniejszy był święty spokój.
>
> Eulalka
No właśnie się trochę zdziwiłem jak napisałaś że bez orzekania o winie - bo
z teg oco mi kiedyś na priva pisałaś to sprawa była bardziej ewidentna niż
Barracudy...
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
14. Data: 2003-11-05 14:07:49
Temat: Re: pomocy - rozwodzę rodziców - długawe
Użytkownik "Baracuda" <b...@W...pl> napisał w wiadomości
news:5b53.000005c2.3fa8f203@newsgate.onet.pl...
> > No teraz wiadomo trochę więcej :)
> >
> > Tyle że wydaje mi się że fakt posiadania pozamałżeńskiego dziecka przez
18
> > lat i płacenia nań alimentów trudno było ukryć - a jeśli tak - być moze
mama
> > wiedziała o tym i tolerowałą taki stan rzeczy.
>
> O tym dziecku mama dowiedziała się odbierając od listonosza pozew o
ustalenie
> ojcostwa, więc przypadkiem. Tamto dziecko zostało poczęte, kiedy mama była
w
> ciąży ze mną, ale ojciec jej o tym nie powiedział. To nie jest tak, że
mama to
> tolerowała. Po prostu byli młodym małżeństwem, ja byłam malutka. Miektórzy
> potrafią wybaczyć "jednorazową" zdradę. Mama dała ojcu wtedy szansę, ale
on
> ostatecznie z niej nie skorzystał. Wiem że to już zbyt dawna sprawa, ale
może
> być przesłanką do uzasadnionego rozwodu, ponieważ to co stało się ostatnio
nie
> było pierwszym wyskokiem ojca, który można by wybaczyć. Co innego moim
zdaniem
> jednorazowy skok, a co innego oszukiwanie przez lata.
>
> > Szanse mamy są spore, ale trzeba sieliczyć z niespodziankami - zwłaszcza
że
> > tamten sie broni, i nie wiadomo jak dobrego adwokata wynajął i jakich
> > świadków przyprowadzi... choć życzę twojej mamie powodzenia, to trzeba
> > kalkulować ryzyko...
>
> Naprawdę uważasz, że mama nie ma 100% szans? Wiesz, on też ma ograniczone
> środki, zawiódł wielu ludzi i nie wiem ile osób byłoby w stanie dla niego
> skłamać. Bo tylko kłamstwem mógłby się wymigać od swoich przewinień.
>
> > A co do spraw materialnych - niezależnie od tego czy orzeczenie o winie,
czy
> > też nie, majatek którego się wspólnie dorobili (wspólnie znaczy w czasie
> > trwania związku) podlega podziałowi po połowie (chyba że mają
rozdzielność -
> > ale nie sądzę).
>
> Tak, wiem to. Zresztą podział majątku i tak nastąpi po rozwodzie.
Chciałabym
> tylko, żeby mama miała zabezpieczony byt, stale napływające środki na
życie. I
> dlatego wydaje mi się, że najbezpieczniejsze będzie orzeczenie winy ojca.
Wtedy
> będzie mogła być spokojna.
>
Widzisz, przed sądem 100% gwarancji mogłabyś mieć tylko w przypadku gdyby on
do wszystkiego się przyznawal i nie walczył. Skoro wynajął prawnika, to
widać że walczy a więc nie można mieć 100% pewności. Nie znaczy to że nie ma
po co walczyć - tylko że w tym momencie trzeba policzyć- co jest do
stracenia a co do wygrania - trzeba nastawić siena długi proces i moze się
okazać że prawnik więcej weźmie niż wyniosą alimenty. Oczywiście jeśli
sieuda to można kazać mu zapłaić za prawnika (oczywiście przed sądem), ale
to tylko jeśli się uda....
To czego się obawiam to że gdy on wytoczy swoje działa przed sądem, być może
absurdalne, ale Twoją mamę może to kosztować (w sensie psychicznym) bardzo
wiele...
Nie podejmuję się radzić - walczyć czy dać sobie spokój... to po prostu
musicie ocenić sami, ale usiłuję Ci pokazać (próbując być moze czasem wejść
w buty "adwokata diabła") że mimo oczywistej winy z Waszej strony, dla kogoś
bezstronnego może nie być łatwo ją udowodnić - a to niestety musi siestac
przed sądem. Musicie więc schować emocje i uprzedzenia i spróbować na
chłodno ocenić fakty - czy dla kogoś bezstronnego mogą one stanowić
dowód...no i ile mozę kosztować (materialnie i niematerialnie) ich
udowodnienie.
A jeśli jużjakaś rda - to chyba tylko taka : szybko sie okaze że twoja mama
tolerowała zdradę - co wynika z twego opisu (to czy wybaczyła czy nie to w
tym momencie po 18 latach nie ma pecjalnie znacznia - miałoby 18 lat temu) -
skupić więc raczej należy sie na tym co działo się teraz, a nie 18 lat temu
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
15. Data: 2003-11-05 18:11:37
Temat: Re: pomocy - rozwodzę rodziców - długaweUżytkownik Rafal napisał:
> No właśnie się trochę zdziwiłem jak napisałaś że bez orzekania o winie - bo
> z teg oco mi kiedyś na priva pisałaś to sprawa była bardziej ewidentna niż
> Barracudy...
Zgadza się.
Ale to już trwało 2,5 roku i poprostu miałam już dość i wszyscy wokół
też mieli. Dostałam rozwód na pierwszej sprawie, na którą się oboje
pojawiliśmy.
Alementów i tak by na mnie nie płacił, bo to ofiara losu jest. W pewnym
momencie dochodzisz po prostu do wniosku, że masz wszystko w d... byle
mieć już spokój, ciszę i poczucie bezpieczeństwa.
Eulalka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
16. Data: 2003-11-05 18:15:24
Temat: Re: pomocy - rozwodzę rodziców - długawe
> Z tego co wiem, w momencie nie orzekania o winie, nie będzie mogła
> otrzymywać alimentów od byłego męża. Dlatego lepsze jest rozwiązanie z
> orzekaniem o winie tym bardziej, że znacznie pogorszy się byt materialny
> Twojej Mamy. Warto chyba powalczyć.
To że rozwód będzie bez orzekania o winie nie jest równoznaczne z tym że
nie będzie mogła otrzymywać alimentów różnica w alimentach będzie polegała
jedynie natym że:
- będzie mogła je uzyskać (jeśli jej się uda) przez 5 lat od momentu
otrzymania rozwodu - jeśli będzie bez orzekania o winie,
- będzie otrzymywała alimenty do końca swoich dni (jeśli uda się wygrać
sprawę o alimenty) - jesli rozwód będzie z orzekaniem o winie .
Jeśtem w trakcie rozwodu więc na bierząco mam te wiadomości.
Poza tym napewno dostanie alimenty na niepełnosprawne dziecko, może walczyć
o conajmniej 50% dochodów męża, ale mężowie w takich przypadkach niestety są
bardzo cwani, może pokazać zaświadczenie o zarobkach bardzo zaniżone,
mimo wszystko życzę powodzenia
Gosia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
17. Data: 2003-11-06 06:48:27
Temat: Odp: pomocy - rozwodzę rodziców - długawe
Użytkownik Eulalka <e...@w...pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:bobe22$1bu6$...@n...ipartners.pl...
> Alementów i tak by na mnie nie płacił, bo to ofiara losu jest. W pewnym
> momencie dochodzisz po prostu do wniosku, że masz wszystko w d... byle
> mieć już spokój, ciszę i poczucie bezpieczeństwa.
No... świetnie Cię rozumiem... Z tego samego powodu (aby mieć spokój i
ciszę) ja nie mam i nigdy nie będę mieć alimentów na syna.
pozdrawiam
Monika
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
18. Data: 2003-11-06 09:32:37
Temat: Re: Odp: pomocy - rozwodzę rodziców - długaweUżytkownik idiom napisał:
> No... świetnie Cię rozumiem... Z tego samego powodu (aby mieć spokój i
> ciszę) ja nie mam i nigdy nie będę mieć alimentów na syna.
>
No nie, alimentów na dziecko bym nie odpuściła. Za te 330 zł co je mam
na Weronikę spokojnie możemy na nią przehulać.
Ale ja w oógle pokręcona jestem. Z jednej strony potrafię sobie
odpuścić, dla spokoju i wygody, z drugiej będę konsekwentna aż do bólu,
za wszelką cenę jak uznam, że to konieczne.
Eulalka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
19. Data: 2003-11-06 09:42:34
Temat: Odp: Odp: pomocy - rozwodzę rodziców - długawe
Użytkownik Eulalka <e...@k...pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:bod4iq$8u7$...@a...news.tpi.pl...
> No nie, alimentów na dziecko bym nie odpuściła. Za te 330 zł co je mam
> na Weronikę spokojnie możemy na nią przehulać.
Ja miałam do wyboru - albo nie ma alimentów i ojciec Miśka nie ma do niego
żadnego prawa albo nadzieja na alimenty (dość mglista) + ryzyko,że ojciec
Miśka będzie wykorzystywał swoje prawa do uprzykrzenia nam życia. Wybrałam
całkowitą autonomię ;)
> Ale ja w oógle pokręcona jestem. Z jednej strony potrafię sobie
> odpuścić, dla spokoju i wygody, z drugiej będę konsekwentna aż do bólu,
> za wszelką cenę jak uznam, że to konieczne.
Chyba jesteśmy pod tym względem podobne. Ja dodałabym jeszcze, że
konsekwencja wynika u mnie z rachunku zysków i strat.
pozdrawiam
Monika
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
20. Data: 2003-11-06 10:51:17
Temat: Re: pomocy - rozwodzę rodziców - długawe
> W moim przypadku wina też była jasna i ewidentna, ale nie byłam w stanie
> szarpać sobie jeszcze bardziej nerwów, tylko po to by mieć na papierze,
> że on jest winny.
> W dupie z winą! Ważniejszy był święty spokój.
>
> Eulalka
>
Myślę, że trudno wypowiadać się na ten temat osobie, która nigdy tego nie
przeżyła, to jedna z tych sytuacji o których nie wie się nic, dopóki nie
znajdzie się w samym środku. I każdy przypadek jest inny. Nie zależy mi wcale
na tym, by mieć winę ojca na papierze i pomachać sobie trochę szabelką.
Chciałabym możliwie najbardziej oszczędzić mamie wszelkich nieprzyjemności. Mam
po prostu obawy, że ten święty spokój może okazać się pozorny. Nie wiem jak
znaleźć w tym złoty środek. Nie ufam ojcu za grosz i boję się, że takie
rozwiązanie (rozwód bez orzekania o winie) może być przyczyną wielu kłopotów w
przyszłości. Zastanawiam się, czy nie lepiej teraz poświęcić trochę czasu a
potem cieszyć się _prawdziwym_ świętym spokojem. Czy mama nie zostanie oszukana
po raz kolejny? Czego może się domagać idąc na ugodę? Jak się zabezpieczyć
przed ewentualnymi komplikacjami? Co zrobić, żeby ten spokój do którego dąży
był pewny, a nie chwilowy? Piszcie co tylko wiecie bo rozprawa już 14
listopada, czas goni...
Pozdrawiam,
Baracuda
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |