Data: 2002-09-13 15:10:51
Temat: Odp: problemy z dorastajacymi dziećmi
Od: "Sandra" <d...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik kolorowa <v...@i...pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:alsjbt$f8s$...@o...ict.pwr.wroc.pl...
z tym stwierdzeniem :-) uważam,że tylko jednomyślność daje szanse
powodzenia... dziecko wtedy nie kombinuje:-) jak sie u mamy nie uda to u
taty napewno i odwrotnie...a my wtedy patrzymy na siebie wilkiem i posądzamy
sie wzajemnie " to Twoja wina ja nie pozwoliłam, gdybys nie pozwolił itd. "
> Nie sądzę, żeby istniała para, która zawsze i we wszystkim się zgadza.
równiez nie sądzę ale jest moment poznania sie, kompromis, zaufanie,
szacunek i to należy brać pod uwagę w budowaniu związku
> Jeżeli rodzice będą udawać jednomyślność, dziecko będzie o tym wiedziało i
> tak.
a dlaczego związek ma być oparty na udawaniu to może być rzecz już ustalona
i dogadana odn. dzieci...a jeśli sie tego nie zrobiło to powinno sie to
uczynić...
> Jeśli decyzja może poczekać, to oczywiście - rozmowa. Bywa jednak, że
> decyzję trzeba podjąć natychmiast i nie ma czasu na dyskusje.
Jak nie ma czasu ? mowa o braku czasu dla rodziny to już klapa na całej
lini...
I wtedy co?
> Ostro się sprzeciwić czy pozwolić na coś naszym zdaniem złego w imię
> jedności?
przeprosić dziecko i porozmawiać jesli to jest konieczne na osobności i
poinformować pocieche o podjetych decyzjach ...konsekwentnie wytłumaczyć na
czym polega to zło jesli stwierdzicie,że to jest coś złego...ale to wy już
musicie być przekonani i mieć takie atuty w ręku by o tym przekonać
dziecko...
> Tyle że nie zawsze da się osiągnąć konsensus.
zbyt łatwo sie nie osiąga zamierzonych celów to jest trudna praca...
> w wyborze pozostaje nam jedynie intuicja.
możesz nazwać to intuicją ale mi sie wydaje,że to kolejne z usprawiedliwien
dla naszej niemocy
Taka sytuacja, kiedy rodzice w
> jakiejś sprawie przez długi czas nie zgadzają się ze sobą też jest mocno
> prawdopodobna.
tu zadałam sobie teraz pytnie " dlaczego sie ze sobą nie zgadzamy? czemu ma
służyć nasz związek? w imie czego zrobiliśmy ten krok? czy powinniśmy
pracować nad sobą ,docierać sie ,eliminować niezgodności, ufać sobie ? bo
jeśli nie to po cholere sie wiązać? skoro wszystko dla nas jest na "nie"
> Nastolatków raczej się jeszcze nie tykam.
:-) tykac nie musisz ale nawiazanie dobrego kontaktu z dzieciątkiem
następuje jak juz wcześniej mówilismy w najwcześniejszym okresie jego
życia...tykanie dopiero tematu "nastolatki" ,kiedy coś spada na nas jak grom
z jasnego nieba to o niebo za późno ...
Ale jeśli chodzi o pytanie o
> zdanie, to mój siedmiolatek jeszcze nastolatkiem nie jest, ale już
podrzuca
> bardzo rozsądne rozwiązania - więc jestem jak najbardziej za.
> Zawsze wolałam być wiedźmą niż królewną:))
wolę być kobietką tą co to oparcia szuka u swojego partnera a on czuje sie
tak bardzo mi potrzebny...
> Nie mówię, że nie manipuluję w ogóle. Ale nie chcę tego robić wobec osób
> bliskich i znajomych. M.in. dlatego, że uważam, że tę manipulację wyczuwa
> się dziesiątym zmysłem i jeżeli ta osoba pod wpływem mojej manipulacji
> podejmie decyzję, której w normalnych warunkach by nie podjęła, to
> pozostanie cień żalu i ukrytej pretensji. A poza tym nie chcę nimi
> manipulować - taki mam cel;))
to zależy jakie decyzje? przy dobrych układach :-) to jest mało znaczące a
niekiedy pobudza to partnera do miłych relacji :-) a tu już nie będę mówiła
jakich ;-))
> W takim razie jeżeli Twoim celem będzie szczęście dziecka (w Twoim
> rozumieniu tego słowa), to czy użyjesz każdego środka?;))
tak ale tak by nie ranić partnera :-) "owca cała a wilk syty i oblizujący
sie :-)
powiedziałam jestem kobietką i wiem kiedy uderzyć :-)
Sandra
|