Jak w temacie. Konkretnie, lewe (choć to pewnie bez znaczenia). Ból jest
tępy, zupełnie niepodobny do podrażnienia jak przy zapaleniu spojówek ani
wrażenia "piasku o oczach" po długim siedzieniu przy kompie, wrażenie jakby
gałka oczna ocierała o coś na spodzie oczodołu. Rano i wieczorem widzę jak
przez mgłę (przecieranie pomaga na chwilę, wydzieliny żadnej nie ma). I tak
od prawie dwóch miesięcy, właściwie cały czas, czasem mniej i wtedy daje się
zapomnieć, czasem bardziej i wtedy idzie się wściec - promieniuje na pół
głowy.

Oglądały to gruntownie dwie panie okulistki. Jedna powiedziała, że nic nie
widzi i wysłała mnie do diabła, druga (z braku lepszego pomysłu) kazała
zmienić okulary na mocniejsze (w lewym mam -2,25, szkło -2), "bo może oko się
męczy przy słabszym szkle" i przepisała Dicortineff, "bo może jakiś stan
zapalny" (a raczej na wszelki wypadek). Szkła jak dotąd nie zmieniłam,
Dicortineff nie pomaga.

Zanim wydam po raz trzeci 50 PLN, żeby usłyszeć "ja tu nic nie widzę" -
jakieś pomysły? Sugestie? Propozycje?

JoP

--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/