Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Okupacja

Grupy

Szukaj w grupach

 

Okupacja

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 17


« poprzedni wątek następny wątek »

11. Data: 2018-12-04 22:51:38

Temat: Re: Okupacja
Od: XL <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Jakub A. Krzewicki <p...@g...com> wrote:
> W dniu wtorek, 4 grudnia 2018 01:11:52 UTC+1 użytkownik XL napisał:
>> <b...@g...com> wrote:
>>> użytkownik Jakub A. Krzewicki napisał:
>>>> W dniu sobota, 1 grudnia 2018 17:03:07 UTC+1 użytkownik b...@g...com
napisał:
>>>>> użytkownik Kviat napisał:
>>>>>
>>>>>> Powrotu do zdrowia życzę.
>>>>>> Piotr
>>>>>
>>>>> Kiedy twoi fumfle zaprowadzą w PL multikulti? Czy oni nie chcą w Pl jakich
>>>>> głębokich (dobrych) zmian?
>>>>> https://www.youtube.com/watch?v=btBvUbaRXVg
>>>>
>>>> Bytek, ale nawet w tych radykalnych i najczęściej głupich postulatach jedno
>>>> zdanie trafiło się mądre, a to: "rząd powinien przeznaczać 15% budżetu na
>>>> kulturę i sztukę"
>>>
>>>
>>> 6% na leczenie i 15% na kulturę i sztukę:) Boki zrywać Krzewciu:)
>>> W 2RP kultura i sztuka utrzymywały się same. Taka Janda nie miała
>>> szans na dotacje, nu ale teraz jak państwo zabiera 40% zarobków
>>> a z tego co pozostanie ludowi jeszcze 23% vatów...
>>
>> ,,Kultura i sztuka" za socjalizmu utrzymywane były przez państwo - pod
>> warunkiem, że jadły z ręki i wysławiały władzę. Np. żaden, nawet pośledni
>> malarzyna ani mistrz nie płacił podatków, bo miał takie wielkie ,,koszty
>> przychodu" - a jeszcze otrzymywał (niebotyczny dla ,,nieartystów") przywilej
>> posiadania konta dewizowego, jego bohomazy były obowiązkowo kupowane przez
>> muzea (co z tego, że tam z mety trafiając do piwnicznego ,,archiwum") oraz
>> wg grafiku organizowane przez rożne czyniki wystawy.
>> To i nie dziwota, że lizał taki artysta (pośledni czy znany, bez różnicy)
>> tyłek czerwonej władzy, aż furczało.
>> Artysta, pisarz czy inny kompozytor czy tam aktor - nieważne, byle się
>> zapisał do odpowiedniego koła czy inego paxu.
>>
>>
>> Jeden Herbert się był na tę dobrotliwą władzuchnę wypiął. No to - za karę
>> nie dostawał nic, nawet przydziałowego papieru w ilości ryz ze cztery na
>> rok i musiał na serwetkach ze stołówki zakładowej pisać. Zakładowej - bo
>> mubzasuwać na chleb ,,pracą dla ludu", a nie wierszami o Stalinie przyszło w
>> odróżnieniu od późniejszej noblistki, stalinówki na cześć tow. Wiesława
>> Wisławą się nazwawszej.
>>
>> Co do Jandy - tu też klasyka. Kochała władzę, to i władza ją. Teraz, gdy
>> jej normalność w oczy zajrzała, szczeka co rusz, z braku tej władzowej
>> szeleszczącej miłości. Bo musi, w tej normalności, sama o siebie zadbać,
>> jak od wieków kuglarze i trupy kuglarskie czynili - sami dbali o swój wikt
>> i opierunek jak każdy inny zwykły człek chleb spożywający.
>> --
>> XL
>
> Zapominasz o jednej rzeczy. Kultura i sztuka to nie tylko bohomazy pacykarzy,
> ale również książki. Porównaj PRyL-owskie nakłady z obecnymi. Śmiem
> twierdzić, że dzisiaj w zasadzie to tylko pirackie ebooki ratują sytuację
czytelniczą na
> prowincji, bo na wartościowe książki mało kogo stać, a biblioteki pozamykane.
> Za PRL-u wychodziły nawet tak egzotyczne tytuły jak Popol-Vuh, Księga Papugi,
> Tysiąc i jedna noc, Daniszmend-name, Ugetsu-monogatari, Opowieść o Czhun-Hiang,
> Tajna historia Mongołów, Tirukkural czy Dzieje Trzech Królestw.
>

Tylko dlatego, że nijak nie dotyczyły Polski. I musi dlatego, że absolutnie
cały naród ich pożądał i je czytowywał. A i tak nie wiesz, co z nich
wycięto - polityka braku białych plam :->
Weź przestań.

Za PRL-u wychodziły różne książki. Tylko dziwnym z(a)rządzeniem te
najbardziej wartościowe, bo polskoliterackie, miały usuniete wszelkie
fragmenty, które mogłyby w ludziach wzbudzić jakąkolwiek myśl o wolności od
,,przyjaźni polsko-radzieckiej" i w ogóle fragmenty ,,nie po linii".
Cenzurowano wszystko - począwszy od opracowań historycznych, naukowych i
utworów literackich, przez ksiązki kucharskie i dla dzieci, aż po artykuły
prasowe, pocztówki i napisy na nagrobkach po roku 1850.

Więc wybacz, że się nie zachwycę wydawnictwami o Mongołach. Nie były one
nigdy tym, czego polskie tygrysy pragnęły najbardziej w czasach niewoli.


--
XL

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


12. Data: 2018-12-05 00:15:58

Temat: Re: Okupacja
Od: "Jakub A. Krzewicki" <p...@g...com> szukaj wiadomości tego autora

W dniu wtorek, 4 grudnia 2018 22:52:25 UTC+1 użytkownik XL napisał:

> Za PRL-u wychodziły różne książki. Tylko dziwnym z(a)rządzeniem te
> najbardziej wartościowe, bo polskoliterackie, miały usuniete wszelkie
> fragmenty, które mogłyby w ludziach wzbudzić jakąkolwiek myśl o wolności od
> ,,przyjaźni polsko-radzieckiej" i w ogóle fragmenty ,,nie po linii".

Albo wycięte. albo autorzy świadomie unikali tych tematów, żeby im nikt z Mysiej
przy arcydziełach nie majstrował.

Ale ale - jak już się ktoś odważył pisać o CCCP to zależało jeszcze od epoki,
o jakiej traktował. Było takie hasło: Socjalizm tak, wypaczenia nie. Więc
przez palce patrzono, jak ktoś pisał po październiku 1956 o Stalinie, o ile
rzecz dotyczyła tego, co robił Rosjanom, a nie Polakom, natomiast o jego
poprzednikach i następcach rzeczywiście cięto ile się da, bo Lenin to był
w mitologii komusznej ten "dobry policjant", a po likwidacji Berii w Rosji
żadnego zbrodniczego stalinizmu oficjalnie być nie mogło, bo "dobra partia
bolszewicka zlikwidowała sekciarski kult jednostki". W rzeczywistości stalinizm
ów szalał nadal, tylko zamieciony pod dywan - coś jak polski komuszyzm od 1989
do teraz, który tylko zmienia ekipy i etykietki. Stalin, Beria, Jeżow, to były
kozły ofiarne / wentyl bezpieczeństwa dla niezadowolonych w obozie postępu
i cały aparat cenzury służył utrzymywaniu iluzji, że to się skończyło tudzież
zamaskowaniu faktu, że trwa nadal. Kto twierdził inaczej, widocznie coś
z głową miał w/g czynników oficjalnych albo zapluty karzeł reakcji.

Polska była tzw. demokracją ludową, czyli należała w odróżnieniu od republik
CCCP do tych dyktatur, które jak najściślej utrzymywały pozory demokracji
burżuazyjnej w formie, będąc totalitarno-autorytarne w treści. A więc
(mówię tu o PRL popaździernikowym):
- formalnie kilka stronnictw, na które można było sobie głosować do woli,
ponieważ będąc we froncie ludowym wszystkie były pasami transmisyjnymi
monopartii, która fałszowała wybory i rozdzielała mandaty; poza tymi
stronnictwami manipulowana "lojalna opozycja" pozaparlamentarna, z której
środowisk wywodzi się taka pierwsza i druga Solidarność, którą pamiętam
z końcówki PRyL-u.
- formalna wolność religijna, z tym, że przeciętnemu wiernemu trudno było
ustalić, czy dany ksiądz, pastor, rabin etc. jest autentycznym patriotą
z powołaniem religijnym, czy odwrotnie: wkręconym do instytucji kościelnej
komuszym kapusiem;
- formalna wolność publikacji - cenzura nie była teoretycznie obowiązkowa,
z tym, że przy brakach papieru na rynku i przy trudności dostępu do urządzeń
poligraficznych nakłady i ilość takich publikacji były mikre i nie mogły liczyć
na sprzedaż przez kanały oficjalne (co najwyżej były rozprowadzane prywatnie
jako "druki wewnętrzne" czy pokątnie na jakichś bazarkach albo z ręki do ręki);
jak ktoś chciał dotrzeć do czytelników poza wąskim kręgiem II obiegu to musiał
poddawać się upokarzającemu procesowi przejścia książki przez urząd cenzorski;
zresztą nawet II obieg był dozwolony ze względu na to, iż kontrola jego znacznej
większości znajdowała się w rękach "lojalnej opozycji" (Orwellowskich
Goldsteinów) czyli to był II rzędu wentyl bezpieczeństwa.
- istnienie sektora prywatnego, bez którego nakazowo-rozdzielcza nierentowna
gospodarka komuszna by po prostu padła - sektor ten był źródłem dochodów
państwa, które obdzierało go niemiłosiernie podatkami;
- elementy okrojonej kultury zachodniej, a więc rock-and-rolla, kontrkultury,
mody, kolorowych czasopism, rewolucji seksualnej, sztuki awangardowej etc. mające
dawać wrażenie osobom nieuświadomionym, że Wschód w jakiś sposób
zbliżony jest do Zachodu; jeszcze kultura materialna, czyli Pewexy, służąca do
drenażu obywateli z zasobów finansowych dewizowych wypracowanych za granicą.

Innymi słowy Polska Ludowa była oparta na absurdach i jej system praktyczny
a ustrój konstytucyjny były wzajemnymi sobie zaprzeczeniami, a rolą cenzury było
utrzymanie tego stanu. Jak pisałem wyżej pamiętam jeszcze końcówkę tego ustroju
i zastanawiam się, w jaki sposób to, co przejawia się w rządach i rządzeniu do
dzisiaj, jest kolejną zakamuflowaną kontynuacją czegoś, co zaczęło się
w stalinizmie. Jeżeli chodzi o książki to ja stawiam tezę, że PRL-owski
oficjalny I obieg zamiast ulec sanacji po prostu został rozmontowany, a to co
obecnie jest sprzedawane w prywatnych księgarniach, to kontynuacja tylko nieco
rozszerzona wydawniczego kręgu II obiegu sądząc po tych nakładach.

Taka jest prawda, że większość dostępnych obecnie na rynku książek to są książki
używane, wydane jeszcze za czasów PRL-u, a książki nowe to są głównie przekłady
zagranicznych poczytnych powieści, książki kucharskie i poradniki. Ludzie nadal
są w Polsce ogłupiani, z tym, że zmniejsza się drastycznie zasięg czytelnictwa,
rośnie wtórny analfabetyzm. Teraz na bazarku, gdzie dawniej był II obieg i na
Allegro królują książki z I obiegu PRyL-u, następuje jednym słowem
kanibalizacja. Nie zdziwiłbym się, gdyby faktyczny polski analfabetyzm miał
taki sam poziom 30% o jakim Piotr Kalwas mówi, że występuje w muzułmańskim
Egipcie - a może i jeszcze gorszy. Stawiam tezę, że lepsze cenzurowane książki
w ilości kilkudziesięciu tysięcy egzemplarzy na tytuł niż żadne albo bez cięć
ale w nakładach sztuk kilkuset!

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


13. Data: 2018-12-05 14:03:02

Temat: Re: Okupacja
Od: "Jakub A. Krzewicki" <p...@g...com> szukaj wiadomości tego autora

W dniu środa, 5 grudnia 2018 00:15:59 UTC+1 użytkownik Jakub A. Krzewicki napisał:
> W dniu wtorek, 4 grudnia 2018 22:52:25 UTC+1 użytkownik XL napisał:
>
> > Za PRL-u wychodziły różne książki. Tylko dziwnym z(a)rządzeniem te
> > najbardziej wartościowe, bo polskoliterackie, miały usuniete wszelkie
> > fragmenty, które mogłyby w ludziach wzbudzić jakąkolwiek myśl o wolności od
> > ,,przyjaźni polsko-radzieckiej" i w ogóle fragmenty ,,nie po linii".
>
> Albo wycięte. albo autorzy świadomie unikali tych tematów, żeby im nikt z Mysiej
> przy arcydziełach nie majstrował.
>
> Ale ale - jak już się ktoś odważył pisać o CCCP to zależało jeszcze od epoki,
> o jakiej traktował. Było takie hasło: Socjalizm tak, wypaczenia nie. Więc
> przez palce patrzono, jak ktoś pisał po październiku 1956 o Stalinie, o ile
> rzecz dotyczyła tego, co robił Rosjanom, a nie Polakom, natomiast o jego
> poprzednikach i następcach rzeczywiście cięto ile się da, bo Lenin to był
> w mitologii komusznej ten "dobry policjant", a po likwidacji Berii w Rosji
> żadnego zbrodniczego stalinizmu oficjalnie być nie mogło, bo "dobra partia
> bolszewicka zlikwidowała sekciarski kult jednostki". W rzeczywistości stalinizm
> ów szalał nadal, tylko zamieciony pod dywan - coś jak polski komuszyzm od 1989
> do teraz, który tylko zmienia ekipy i etykietki. Stalin, Beria, Jeżow, to były
> kozły ofiarne / wentyl bezpieczeństwa dla niezadowolonych w obozie postępu
> i cały aparat cenzury służył utrzymywaniu iluzji, że to się skończyło tudzież
> zamaskowaniu faktu, że trwa nadal. Kto twierdził inaczej, widocznie coś
> z głową miał w/g czynników oficjalnych albo zapluty karzeł reakcji.
>
> Polska była tzw. demokracją ludową, czyli należała w odróżnieniu od republik
> CCCP do tych dyktatur, które jak najściślej utrzymywały pozory demokracji
> burżuazyjnej w formie, będąc totalitarno-autorytarne w treści. A więc
> (mówię tu o PRL popaździernikowym):
> - formalnie kilka stronnictw, na które można było sobie głosować do woli,
> ponieważ będąc we froncie ludowym wszystkie były pasami transmisyjnymi
> monopartii, która fałszowała wybory i rozdzielała mandaty; poza tymi
> stronnictwami manipulowana "lojalna opozycja" pozaparlamentarna, z której
> środowisk wywodzi się taka pierwsza i druga Solidarność, którą pamiętam
> z końcówki PRyL-u.
> - formalna wolność religijna, z tym, że przeciętnemu wiernemu trudno było
> ustalić, czy dany ksiądz, pastor, rabin etc. jest autentycznym patriotą
> z powołaniem religijnym, czy odwrotnie: wkręconym do instytucji kościelnej
> komuszym kapusiem;
> - formalna wolność publikacji - cenzura nie była teoretycznie obowiązkowa,
> z tym, że przy brakach papieru na rynku i przy trudności dostępu do urządzeń
> poligraficznych nakłady i ilość takich publikacji były mikre i nie mogły liczyć
> na sprzedaż przez kanały oficjalne (co najwyżej były rozprowadzane prywatnie
> jako "druki wewnętrzne" czy pokątnie na jakichś bazarkach albo z ręki do ręki);
> jak ktoś chciał dotrzeć do czytelników poza wąskim kręgiem II obiegu to musiał
> poddawać się upokarzającemu procesowi przejścia książki przez urząd cenzorski;
> zresztą nawet II obieg był dozwolony ze względu na to, iż kontrola jego znacznej
> większości znajdowała się w rękach "lojalnej opozycji" (Orwellowskich
> Goldsteinów) czyli to był II rzędu wentyl bezpieczeństwa.
> - istnienie sektora prywatnego, bez którego nakazowo-rozdzielcza nierentowna
> gospodarka komuszna by po prostu padła - sektor ten był źródłem dochodów
> państwa, które obdzierało go niemiłosiernie podatkami;
> - elementy okrojonej kultury zachodniej, a więc rock-and-rolla, kontrkultury,
> mody, kolorowych czasopism, rewolucji seksualnej, sztuki awangardowej etc. mające
dawać wrażenie osobom nieuświadomionym, że Wschód w jakiś sposób
> zbliżony jest do Zachodu; jeszcze kultura materialna, czyli Pewexy, służąca do
> drenażu obywateli z zasobów finansowych dewizowych wypracowanych za granicą.
>
> Innymi słowy Polska Ludowa była oparta na absurdach i jej system praktyczny
> a ustrój konstytucyjny były wzajemnymi sobie zaprzeczeniami, a rolą cenzury było
> utrzymanie tego stanu. Jak pisałem wyżej pamiętam jeszcze końcówkę tego ustroju
> i zastanawiam się, w jaki sposób to, co przejawia się w rządach i rządzeniu do
> dzisiaj, jest kolejną zakamuflowaną kontynuacją czegoś, co zaczęło się
> w stalinizmie. Jeżeli chodzi o książki to ja stawiam tezę, że PRL-owski
> oficjalny I obieg zamiast ulec sanacji po prostu został rozmontowany, a to co
> obecnie jest sprzedawane w prywatnych księgarniach, to kontynuacja tylko nieco
> rozszerzona wydawniczego kręgu II obiegu sądząc po tych nakładach.
>
> Taka jest prawda, że większość dostępnych obecnie na rynku książek to są książki
> używane, wydane jeszcze za czasów PRL-u, a książki nowe to są głównie przekłady
> zagranicznych poczytnych powieści, książki kucharskie i poradniki. Ludzie nadal
> są w Polsce ogłupiani, z tym, że zmniejsza się drastycznie zasięg czytelnictwa,
> rośnie wtórny analfabetyzm. Teraz na bazarku, gdzie dawniej był II obieg i na
> Allegro królują książki z I obiegu PRyL-u, następuje jednym słowem
> kanibalizacja. Nie zdziwiłbym się, gdyby faktyczny polski analfabetyzm miał
> taki sam poziom 30% o jakim Piotr Kalwas mówi, że występuje w muzułmańskim
> Egipcie - a może i jeszcze gorszy. Stawiam tezę, że lepsze cenzurowane książki
> w ilości kilkudziesięciu tysięcy egzemplarzy na tytuł niż żadne albo bez cięć
> ale w nakładach sztuk kilkuset!

PS. Ja będąc kilkuletnim bajtlem wiedziałem, że PRyL to jest w mniejszym lub
większym stopniu ordynarne oszustwo, bo bylem z rodziny inteligenckiej, gdzie
słuchano uważnie Radia Wolna Europa. No ale dziś nie ma takiego radia tylko
konkurencyjne warianty komuchy: stajnia rydzykowa i chlew michniczy, to skąd
młody człowiek ma się uczyć, że jest robiony w bambuko? A PRyL-owskie publikacje
nadal zaspokajają potrzeby Polaka wiedzy o świecie, bo na nowsze stać tylko
nuworyszów. Dlatego potrzeba te 15% z budżetu na odchamienie mieszkańców kraju
nad Wisłą, bo inaczej będą mieli zero ambicji wyjść z grajdołka czerwonej
komunistycznej Polski przyniesionej na bagnetach przez hordy Stalina.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


14. Data: 2018-12-05 22:38:53

Temat: Re: Okupacja
Od: XL <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Jakub A. Krzewicki <p...@g...com> wrote:
> W dniu wtorek, 4 grudnia 2018 22:52:25 UTC+1 użytkownik XL napisał:
>
>> Za PRL-u wychodziły różne książki. Tylko dziwnym z(a)rządzeniem te
>> najbardziej wartościowe, bo polskoliterackie, miały usuniete wszelkie
>> fragmenty, które mogłyby w ludziach wzbudzić jakąkolwiek myśl o wolności od
>> ,,przyjaźni polsko-radzieckiej" i w ogóle fragmenty ,,nie po linii".
>
> Albo wycięte. albo autorzy świadomie unikali tych tematów, żeby im nikt z Mysiej
> przy arcydziełach nie majstrował.

To też. Cenzura powodowała autocenzurę - w ten sposób wpływała bezpośrednio
ma kształt i zubożenie literatury. Oczywiście co ambitniejsi potrafili
używać mowy ezopowej...
Niemniej jednak na Mysiej majstrowano nawet przy literaturze pięknej z
czasów przedwojennych, czyli dawniejszych niż komuna - np. pełną wersję
,,Lalki" kupić w okresie komuny graniczyło z cudem i jeśli już, to na pewno
nie w księgarni, tylko na bazarku staroci lub w anykwariacie. Nie no, gdzie
tam w antykwariacie - antykwariaty miały zakaz sprzedaży wydawnictw z
czarnej listy...

>
> Ale ale - jak już się ktoś odważył pisać o CCCP to zależało jeszcze od epoki,
> o jakiej traktował. Było takie hasło: Socjalizm tak, wypaczenia nie. Więc
> przez palce patrzono, jak ktoś pisał po październiku 1956 o Stalinie, o ile
> rzecz dotyczyła tego, co robił Rosjanom, a nie Polakom, natomiast o jego
> poprzednikach i następcach rzeczywiście cięto ile się da, bo Lenin to był
> w mitologii komusznej ten "dobry policjant", a po likwidacji Berii w Rosji
> żadnego zbrodniczego stalinizmu oficjalnie być nie mogło, bo "dobra partia
> bolszewicka zlikwidowała sekciarski kult jednostki". W rzeczywistości stalinizm
> ów szalał nadal, tylko zamieciony pod dywan - coś jak polski komuszyzm od 1989
> do teraz, który tylko zmienia ekipy i etykietki. Stalin, Beria, Jeżow, to były
> kozły ofiarne / wentyl bezpieczeństwa dla niezadowolonych w obozie postępu
> i cały aparat cenzury służył utrzymywaniu iluzji, że to się skończyło tudzież
> zamaskowaniu faktu, że trwa nadal. Kto twierdził inaczej, widocznie coś
> z głową miał w/g czynników oficjalnych albo zapluty karzeł reakcji.
>
> Polska była tzw. demokracją ludową, czyli należała w odróżnieniu od republik
> CCCP do tych dyktatur, które jak najściślej utrzymywały pozory demokracji
> burżuazyjnej w formie, będąc totalitarno-autorytarne w treści. A więc
> (mówię tu o PRL popaździernikowym):
> - formalnie kilka stronnictw, na które można było sobie głosować do woli,
> ponieważ będąc we froncie ludowym wszystkie były pasami transmisyjnymi
> monopartii, która fałszowała wybory i rozdzielała mandaty; poza tymi
> stronnictwami manipulowana "lojalna opozycja" pozaparlamentarna, z której
> środowisk wywodzi się taka pierwsza i druga Solidarność, którą pamiętam
> z końcówki PRyL-u.
> - formalna wolność religijna, z tym, że przeciętnemu wiernemu trudno było
> ustalić, czy dany ksiądz, pastor, rabin etc. jest autentycznym patriotą
> z powołaniem religijnym, czy odwrotnie: wkręconym do instytucji kościelnej
> komuszym kapusiem;

Ponad połowa seminarzystów była wtykami. To na pewno.

> - formalna wolność publikacji - cenzura nie była teoretycznie obowiązkowa,
> z tym, że przy brakach papieru na rynku i przy trudności dostępu do urządzeń
> poligraficznych

Trudności dostepu??? Łagodnie powiedziane. Za posiadanie ksero bez
zezwolenia szło się do kicia!

> nakłady i ilość takich publikacji były mikre i nie mogły liczyć
> na sprzedaż przez kanały oficjalne (co najwyżej były rozprowadzane prywatnie
> jako "druki wewnętrzne" czy pokątnie na jakichś bazarkach albo z ręki do ręki);
> jak ktoś chciał dotrzeć do czytelników poza wąskim kręgiem II obiegu to musiał
> poddawać się upokarzającemu procesowi przejścia książki przez urząd cenzorski;
> zresztą nawet II obieg był dozwolony ze względu na to, iż kontrola jego znacznej
> większości znajdowała się w rękach "lojalnej opozycji" (Orwellowskich
> Goldsteinów) czyli to był II rzędu wentyl bezpieczeństwa.
> - istnienie sektora prywatnego, bez którego nakazowo-rozdzielcza nierentowna
> gospodarka komuszna by po prostu padła - sektor ten był źródłem dochodów
> państwa, które obdzierało go niemiłosiernie podatkami;
> - elementy okrojonej kultury zachodniej, a więc rock-and-rolla, kontrkultury,
> mody, kolorowych czasopism, rewolucji seksualnej, sztuki awangardowej
> etc. mające dawać wrażenie osobom nieuświadomionym, że Wschód w jakiś sposób
> zbliżony jest do Zachodu;

Wszyscy byli doskonale uświadomieni, że nie był zbliżony - wystarczyło, że
,,Burda" i świerszczyki były towarem z przemytu...

> jeszcze kultura materialna, czyli Pewexy, służąca do
> drenażu obywateli z zasobów finansowych dewizowych wypracowanych za granicą.
>
> Innymi słowy Polska Ludowa była oparta na absurdach i jej system praktyczny
> a ustrój konstytucyjny były wzajemnymi sobie zaprzeczeniami, a rolą cenzury było
> utrzymanie tego stanu. Jak pisałem wyżej pamiętam jeszcze końcówkę tego ustroju
> i zastanawiam się, w jaki sposób to, co przejawia się w rządach i rządzeniu do
> dzisiaj, jest kolejną zakamuflowaną kontynuacją czegoś, co zaczęło się
> w stalinizmie. Jeżeli chodzi o książki to ja stawiam tezę, że PRL-owski
> oficjalny I obieg zamiast ulec sanacji po prostu został rozmontowany, a to co
> obecnie jest sprzedawane w prywatnych księgarniach, to kontynuacja tylko nieco
> rozszerzona wydawniczego kręgu II obiegu sądząc po tych nakładach.
>
> Taka jest prawda, że większość dostępnych obecnie na rynku książek to są książki
> używane, wydane jeszcze za czasów PRL-u, a książki nowe to są głównie przekłady
> zagranicznych poczytnych powieści, książki kucharskie i poradniki. Ludzie nadal
> są w Polsce ogłupiani, z tym, że zmniejsza się drastycznie zasięg czytelnictwa,
> rośnie wtórny analfabetyzm.

Takie mam wrażenie patrząc na ofertę księgarń.

> Teraz na bazarku, gdzie dawniej był II obieg i na
> Allegro królują książki z I obiegu PRyL-u, następuje jednym słowem
> kanibalizacja. Nie zdziwiłbym się, gdyby faktyczny polski analfabetyzm miał
> taki sam poziom 30% o jakim Piotr Kalwas mówi, że występuje w muzułmańskim
> Egipcie - a może i jeszcze gorszy. Stawiam tezę, że lepsze cenzurowane książki
> w ilości kilkudziesięciu tysięcy egzemplarzy na tytuł niż żadne albo bez cięć
> ale w nakładach sztuk kilkuset!
>

Coś w tym jest.

--
XL

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


15. Data: 2018-12-05 22:41:06

Temat: Re: Okupacja
Od: XL <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Jakub A. Krzewicki <p...@g...com> wrote:
> W dniu środa, 5 grudnia 2018 00:15:59 UTC+1 użytkownik Jakub A. Krzewicki napisał:
>> W dniu wtorek, 4 grudnia 2018 22:52:25 UTC+1 użytkownik XL napisał:
>>
>>> Za PRL-u wychodziły różne książki. Tylko dziwnym z(a)rządzeniem te
>>> najbardziej wartościowe, bo polskoliterackie, miały usuniete wszelkie
>>> fragmenty, które mogłyby w ludziach wzbudzić jakąkolwiek myśl o wolności od
>>> ,,przyjaźni polsko-radzieckiej" i w ogóle fragmenty ,,nie po linii".
>>
>> Albo wycięte. albo autorzy świadomie unikali tych tematów, żeby im nikt z Mysiej
>> przy arcydziełach nie majstrował.
>>
>> Ale ale - jak już się ktoś odważył pisać o CCCP to zależało jeszcze od epoki,
>> o jakiej traktował. Było takie hasło: Socjalizm tak, wypaczenia nie. Więc
>> przez palce patrzono, jak ktoś pisał po październiku 1956 o Stalinie, o ile
>> rzecz dotyczyła tego, co robił Rosjanom, a nie Polakom, natomiast o jego
>> poprzednikach i następcach rzeczywiście cięto ile się da, bo Lenin to był
>> w mitologii komusznej ten "dobry policjant", a po likwidacji Berii w Rosji
>> żadnego zbrodniczego stalinizmu oficjalnie być nie mogło, bo "dobra partia
>> bolszewicka zlikwidowała sekciarski kult jednostki". W rzeczywistości stalinizm
>> ów szalał nadal, tylko zamieciony pod dywan - coś jak polski komuszyzm od 1989
>> do teraz, który tylko zmienia ekipy i etykietki. Stalin, Beria, Jeżow, to były
>> kozły ofiarne / wentyl bezpieczeństwa dla niezadowolonych w obozie postępu
>> i cały aparat cenzury służył utrzymywaniu iluzji, że to się skończyło tudzież
>> zamaskowaniu faktu, że trwa nadal. Kto twierdził inaczej, widocznie coś
>> z głową miał w/g czynników oficjalnych albo zapluty karzeł reakcji.
>>
>> Polska była tzw. demokracją ludową, czyli należała w odróżnieniu od republik
>> CCCP do tych dyktatur, które jak najściślej utrzymywały pozory demokracji
>> burżuazyjnej w formie, będąc totalitarno-autorytarne w treści. A więc
>> (mówię tu o PRL popaździernikowym):
>> - formalnie kilka stronnictw, na które można było sobie głosować do woli,
>> ponieważ będąc we froncie ludowym wszystkie były pasami transmisyjnymi
>> monopartii, która fałszowała wybory i rozdzielała mandaty; poza tymi
>> stronnictwami manipulowana "lojalna opozycja" pozaparlamentarna, z której
>> środowisk wywodzi się taka pierwsza i druga Solidarność, którą pamiętam
>> z końcówki PRyL-u.
>> - formalna wolność religijna, z tym, że przeciętnemu wiernemu trudno było
>> ustalić, czy dany ksiądz, pastor, rabin etc. jest autentycznym patriotą
>> z powołaniem religijnym, czy odwrotnie: wkręconym do instytucji kościelnej
>> komuszym kapusiem;
>> - formalna wolność publikacji - cenzura nie była teoretycznie obowiązkowa,
>> z tym, że przy brakach papieru na rynku i przy trudności dostępu do urządzeń
>> poligraficznych nakłady i ilość takich publikacji były mikre i nie mogły liczyć
>> na sprzedaż przez kanały oficjalne (co najwyżej były rozprowadzane prywatnie
>> jako "druki wewnętrzne" czy pokątnie na jakichś bazarkach albo z ręki do ręki);
>> jak ktoś chciał dotrzeć do czytelników poza wąskim kręgiem II obiegu to musiał
>> poddawać się upokarzającemu procesowi przejścia książki przez urząd cenzorski;
>> zresztą nawet II obieg był dozwolony ze względu na to, iż kontrola jego znacznej
>> większości znajdowała się w rękach "lojalnej opozycji" (Orwellowskich
>> Goldsteinów) czyli to był II rzędu wentyl bezpieczeństwa.
>> - istnienie sektora prywatnego, bez którego nakazowo-rozdzielcza nierentowna
>> gospodarka komuszna by po prostu padła - sektor ten był źródłem dochodów
>> państwa, które obdzierało go niemiłosiernie podatkami;
>> - elementy okrojonej kultury zachodniej, a więc rock-and-rolla, kontrkultury,
>> mody, kolorowych czasopism, rewolucji seksualnej, sztuki awangardowej
>> etc. mające dawać wrażenie osobom nieuświadomionym, że Wschód w jakiś sposób
>> zbliżony jest do Zachodu; jeszcze kultura materialna, czyli Pewexy, służąca do
>> drenażu obywateli z zasobów finansowych dewizowych wypracowanych za granicą.
>>
>> Innymi słowy Polska Ludowa była oparta na absurdach i jej system praktyczny
>> a ustrój konstytucyjny były wzajemnymi sobie zaprzeczeniami, a rolą cenzury było
>> utrzymanie tego stanu. Jak pisałem wyżej pamiętam jeszcze końcówkę tego ustroju
>> i zastanawiam się, w jaki sposób to, co przejawia się w rządach i rządzeniu do
>> dzisiaj, jest kolejną zakamuflowaną kontynuacją czegoś, co zaczęło się
>> w stalinizmie. Jeżeli chodzi o książki to ja stawiam tezę, że PRL-owski
>> oficjalny I obieg zamiast ulec sanacji po prostu został rozmontowany, a to co
>> obecnie jest sprzedawane w prywatnych księgarniach, to kontynuacja tylko nieco
>> rozszerzona wydawniczego kręgu II obiegu sądząc po tych nakładach.
>>
>> Taka jest prawda, że większość dostępnych obecnie na rynku książek to są książki
>> używane, wydane jeszcze za czasów PRL-u, a książki nowe to są głównie przekłady
>> zagranicznych poczytnych powieści, książki kucharskie i poradniki. Ludzie nadal
>> są w Polsce ogłupiani, z tym, że zmniejsza się drastycznie zasięg czytelnictwa,
>> rośnie wtórny analfabetyzm. Teraz na bazarku, gdzie dawniej był II obieg i na
>> Allegro królują książki z I obiegu PRyL-u, następuje jednym słowem
>> kanibalizacja. Nie zdziwiłbym się, gdyby faktyczny polski analfabetyzm miał
>> taki sam poziom 30% o jakim Piotr Kalwas mówi, że występuje w muzułmańskim
>> Egipcie - a może i jeszcze gorszy. Stawiam tezę, że lepsze cenzurowane książki
>> w ilości kilkudziesięciu tysięcy egzemplarzy na tytuł niż żadne albo bez cięć
>> ale w nakładach sztuk kilkuset!
>
> PS. Ja będąc kilkuletnim bajtlem wiedziałem, że PRyL to jest w mniejszym lub
> większym stopniu ordynarne oszustwo, bo bylem z rodziny inteligenckiej, gdzie
> słuchano uważnie Radia Wolna Europa. No ale dziś nie ma takiego radia tylko
> konkurencyjne warianty komuchy: stajnia rydzykowa i chlew michniczy, to skąd
> młody człowiek ma się uczyć, że jest robiony w bambuko?

Nie każdy daje się robić.

> A PRyL-owskie publikacje
> nadal zaspokajają potrzeby Polaka wiedzy o świecie, bo na nowsze stać tylko
> nuworyszów. Dlatego potrzeba te 15% z budżetu na odchamienie mieszkańców kraju
> nad Wisłą, bo inaczej będą mieli zero ambicji wyjść z grajdołka czerwonej
> komunistycznej Polski przyniesionej na bagnetach przez hordy Stalina.
>

Pieniądze uczynią cud? Żartujesz. To rynek dyktuje, co ma być drukowane,
grane, malowane... A rynek jest jaki jest.

--
XL

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


16. Data: 2018-12-05 23:22:35

Temat: Re: Okupacja
Od: "Jakub A. Krzewicki" <p...@g...com> szukaj wiadomości tego autora

W dniu środa, 5 grudnia 2018 22:38:54 UTC+1 użytkownik XL napisał:

> Trudności dostepu??? Łagodnie powiedziane. Za posiadanie ksero bez
> zezwolenia szło się do kicia!

Dotyczy okresu Stanu Wojennego, kiedy rzeczywiście na czas jego obowiązywania
były przepisy zaostrzone. Żeby mieć wtedy ksero albo fabrycznie produkowany
powielacz, to trzeba już było być jakimś "Goldsteinem" z "Solidarności".

Ale i w takich warunkach Polak potrafi! W moim rodzinnym Wrocławiu inteligentni
ludzie wpadli na metodę druku łatwą do budowy przez przeciętnego Kowalskiego,
a cholernie trudną do wykrycia i penalizacji - tzw. ramkę wrocławską.

"Paradoksalne, ale - z wyjątkiem pierwszych tygodni - w stanie wojen­nym zdobycie
matrycy białkowej było łatwiejsze niż wcześniej, nawet przed Sierpniem '80."
http://www.sw.org.pl/techniki.html

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


17. Data: 2018-12-06 00:49:29

Temat: Re: Okupacja
Od: "Jakub A. Krzewicki" <p...@g...com> szukaj wiadomości tego autora

W dniu środa, 5 grudnia 2018 23:22:37 UTC+1 użytkownik Jakub A. Krzewicki napisał:
> W dniu środa, 5 grudnia 2018 22:38:54 UTC+1 użytkownik XL napisał:
>
> > Trudności dostepu??? Łagodnie powiedziane. Za posiadanie ksero bez
> > zezwolenia szło się do kicia!
>
> Dotyczy okresu Stanu Wojennego, kiedy rzeczywiście na czas jego obowiązywania
> były przepisy zaostrzone. Żeby mieć wtedy ksero albo fabrycznie produkowany
> powielacz, to trzeba już było być jakimś "Goldsteinem" z "Solidarności".
>
> Ale i w takich warunkach Polak potrafi! W moim rodzinnym Wrocławiu inteligentni
> ludzie wpadli na metodę druku łatwą do budowy przez przeciętnego Kowalskiego,
> a cholernie trudną do wykrycia i penalizacji - tzw. ramkę wrocławską.
>
> "Paradoksalne, ale - z wyjątkiem pierwszych tygodni - w stanie wojen­nym zdobycie
matrycy białkowej było łatwiejsze niż wcześniej, nawet przed Sierpniem '80."
> http://www.sw.org.pl/techniki.html

PS. Zapomniałaś jeszcze o obiegu 1.5 - druku "na dojściach" za łapówkę
w drukarniach państwowych. Ten nie był w ogóle tępiony, chociaż moralność
wydawców i autorów korzystających z "dojść" miała sporo do życzenia (należało
się liczyć z egzemplarzem obowiązkowym dla służb i wzięciem pod obserwację).
Jak się miało dewizy potrzebne komunie, to nawet Sołżenicyna mogli na państwowym
papierze wydać, byle się sprawa nie rypła. Dzisiaj zalicza się te wydania do
II obiegu ze względu na treść oraz te sam, co reszta II obiegu kanały
rozpowszechniania. Zapewne wiesz z notat prasowych, że specjalizowali się w tym
zwłaszcza Karkosza i Maleszka w Krakowie, a później wyszły skandale nt. ich
współpracy z bezpieką.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 . [ 2 ]


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Trochę prawdy
Barbarzyńcy...
Czego pislamiści dotkną
Dzieci
,,Piana z mózgu".

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

samotworzenie umysłu
Re: Zachód sparaliżowany
Irracjonalność
Jak z tym ubogacaniem?
Trzy łyki eko-logiki ?????

zobacz wszyskie »