Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Polecam! Polecam!

Grupy

Szukaj w grupach

 

Polecam!

następny post »
Path: news-archive.icm.edu.pl!agh.edu.pl!news.agh.edu.pl!newsfeed2.atman.pl!newsfeed.
atman.pl!goblin2!goblin.stu.neva.ru!cyclone03.ams2.highwinds-media.com!voer-me.
highwinds-media.com!npeer03.iad.highwinds-media.com!news.highwinds-media.com!fe
ed-me.highwinds-media.com!nx02.iad01.newshosting.com!newshosting.com!newsfeed.n
eostrada.pl!unt-exc-02.news.neostrada.pl!unt-spo-a-02.news.neostrada.pl!news.ne
ostrada.pl.POSTED!not-for-mail
From: Ikselka <i...@g...pl>
Subject: Polecam!
Newsgroups: pl.sci.psychologia
User-Agent: 40tude_Dialog/2.0.15.1pl
MIME-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; charset="utf-8"
Content-Transfer-Encoding: 8bit
Reply-To: i...@g...pl
Date: Wed, 3 Jul 2013 17:36:42 +0200
Message-ID: <tk4bltzlfiqb.1b7ryrpbmw39b$.dlg@40tude.net>
Lines: 168
Organization: Telekomunikacja Polska
NNTP-Posting-Host: 83.9.60.93
X-Trace: 1372865801 unt-rea-b-01.news.neostrada.pl 1214 83.9.60.93:1798
X-Complaints-To: a...@n...neostrada.pl
X-Received-Bytes: 8865
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:664183
Ukryj nagłówki

http://www.instytutksiazki.pl/ksiazki-detal,literatu
ra-polska,3085,wroniec.html



"Fragment



Ocknął się znowu. Coś strasznego stało się w domu, wiedział. Obudziły
Adasia hałasy - ale rozpoznał je dopiero po chwili, gdy usiadł w łóżku i
przetarł oczy.
Rozbiła się szyba - to, co usłyszał przez sen, to był trzask sypiącego się
szkła. Spadło tez coś ciężkiego na podłogę, a mama krzyknęła przestraszona.
Wszystko to działo się w pokoju rodziców.

Wyskoczył spod pierzyny i podreptał

przedpokojem. Zimne powietrze owiało mu stopy. Znowu zaczął pociągać
nosem.
Drzwi pokoju rodziców były uchylone. Paliło się tam światło. Hałas nie
ustał. Adaś rozpoznał głos wujka Kazka. Wujek mówił bardzo brzydkie słowa.
Adaś ostrożnie przysunął główkę do szczeliny.

W rozbitym oknie, na połamanej framudze siedział wielki Wroniec, dokładnie
taki, jaki się Adasiowi przyśnił: czarny, lśniący, straszny.
Wroniec rozpostarł skrzydła i zasłonił całą ścianę, od biblioteczki do
meblościanki. W jednej szponiastej łapie ściskał zakrwawionego ojca Adasia,
drugą zaś wczepił się w parapet.
Uniósł i opuścił gwałtownie długi na metr dziób, ciężki i ostry kilof.
Dziabnął nim mamę Adasia. Mama próbowała uratować, odciągnąć tatę; nie
udało sie jej. Ptaszysko trafiło mamę. Padła na podłogę, krzycząc z bólu.
Wroniec rozwarł dziób. Strzasnął z niego czerwone krople i zaskrzeczał
przeraźliwie, aż echo poszło po osiedlu.
Firanki i zasłonki łopotały w strzępach wokół Wrońca. Lodowaty wiatr
wdmuchiwał do wnętrza fontanny śniegu. Lampa pod sufitem kołysała się,
krzywy cień Wrońca skakał po wyblakłych tapetach.

Adaś rzucił się na pomoc mamie. Wujek Kazek złapał go za ramię. Chłopiec
wyrywał się, krzyczał.
Wroniec obrócił ku niemu czarny łeb. Ogromne płaskie ślepia - węglowe szkła
- wpatrzyły się w Adasia.
Adaś zadygotał z zimna. Złapał się mocno piżamy wujka. Smoliste ślepia
musiały wysyłać niewidzialne promienie paraliżujące, bo Adaś nie mógł się
ruszyć ani kroku w tył, ani w przód. Martwe, lodowate spojrzenie ptaka
przymroziło chłopca do podłogi.
- SYN! - zakrakał Wroniec.
Buch! - pękła jedna z żarówek.

Wtem Wroniec zwinął skrzydła, szarpnął nieprzytomnego ojca Adasia - i razem
z nim runął W noc.
Pozostał wir czarnych piór, białego śniegu i strzępów papieru z rozdartych
książek. Papiery, dokumenty, wyrwane kartki walały się po całym pokoju.
Adaś i wujek rzucili się do okna. Mroźny wicher wycisnął im z oczu łzy.
Adaś chciał się wspiąć na parapet, ale wujek go powstrzymał. Wskazał tylko
cień malejący, na nocnym niebie nad blokowiskiem, ponad dachami i dźwigami.

Wujek z babcią przenieśli mamę do drugiego pokoju. Wujek pobiegł do
telefonu. Babcia próbowała opatrzyć mamę. Wroniec dziabnął ją nad sercem.
Na mamy nocnej koszuli rosła czerwona plama.
Mama nie otwierała oczu.
Adaś stał w kącie i gryzł palce.

Zjawił się sąsiad od telefonu.
- Zaraz tu będą - powiedział.
Babcia obejrzała się na przerażonego Adasia.
- Niech pan go zabierze, panie Janie.
Pan Jan zatrzasnął pospiesznie drzwi swojego mieszkania. Przekręcił
wszystkie zamki i założył łańcuchy.
Złapawszy dech, ostrożnie odsunął klapkę judasza i wyjrzał przez szklane
oczko na klatkę.
- Idą - szepnął.
- Kto?
- Oni.
I położył palec na wargach.
Adaś przycisnął ucho do drzwi.

Najpierw poszedł klatką wiatr. Trzasnęły okiennice, futryny. Zaszurały
wycieraczki. Huknęły drzwi klatki na dole. Potem rozległ się tupot wielu
par ciężkich butów. TUP-ŁUP, TUP-ŁUP. Oni biegli, ale jakby wcale się nie
spiesząc. Piętro za piętrem, coraz bliżej. Adaś oderwał na moment ucho od
drzwi. Nie zatrzymali się, pobiegli wyżej. Do mieszkania Adasia.
Pan Jan znowu przyłożył palec do warg. Usłyszeli krzyki babci. Wujek Kazek
też mówił coś głośno.
kroki znowu zaczęły się zbliżać. Przebiegli z powrotem w dół. TUP-ŁUP,
TUP-ŁUP. Po raz drugi huknęły drzwi na dole klatki.
I cisza.

Pan Jan otworzył drzwi, wyjrzał na zewnątrz. Adaś przemknął mu pod ręką i
pierwszy popędził na górę, do domu.
Już nie było domu. Połamali, porozbijali, porozdzierali, powywracali,
porozlewali, potłukli, porozsypywali, podziurawili, powyrywali, pobrudzili,
pokaleczyli, pognietli, postrącali, pomieszali, poniszczyli, zniszczyli.
Adaś zajrzał do łóżeczka siostrzyczki. Puste.
Ani śladu też po mamie, babci, wujku Kazku.
Wszystkie okna otwarte albo wybite. Po ruinie hulał wiatr ze śniegiem.
Pan Jan i Adaś stąpali po ubraniach, papierach, kawałkach sprzętów i mebli.
- Gdzie mama?
- zabrali ich.

Adaś wspiął się na parapet. Pan Jan złapał go za kołnierz.
Na śniegu pod blokiem widniały ślady olbrzymich psich łap z głębokim
bieżnikiem. Pod blokowym śmietnikiem stał człowiek w czarnym płaszczu z
pięciometrową igłą anteny wyrastającą ze szczytu czaszki. Obracał głową na
wszystkie strony, a stalowy szpic kreślił
w nocy kółka i ósemki.
- Wzięły ich Suki - zaburczał-zahurczał pan Jan, przyciskając do siebie
Adasia grubym ramieniem. Dla chłopca zabrzmiało to, jakby w głębi piersi
łysego sąsiada zakręciła się betoniarka.
- Zostawili Szpicla. Uważaj, mały, bo nas zobaczy. Nadaje wszystko do
Wrońca.
Adaś zadrżał.
- Z-z-zimno.

Wrócili do mieszkania pana Jana.
Pan Jan zaparzył herbatę. Sobie nalał z butelki do kieliszka Coś
Mocniejszego. Łyknął i chuchnął.
- Jak ci na imię, mały?
- Adaś - chlipnął Adaś.
Sąsiad wyciągnął do niego wielgachną dłoń.
_ Jan Stanisław Wieńczysław Beton.
Adaś z trudem uścisnął mu kciuk i palec wskazujący.
- Czemu ma pan takie duże ręce?
- Temi ręcami! - zahurczał pan Beton. - Temi ręcami zbudowałem!
- Co pan zbudował?
- Domy! Ulice! Fabryki budowaliśmy! Miasta!
- Aha.

Pan Beton wrócił na górę po ciepłe ubranie dla Adasia.
Adaś tymczasem oglądał ustawione na regale stare fotografie Jana Stanisława
Wieńczysława.
Wszystkie wykonano na wielkich placach budowy. Pan Beton jeszcze miał włosy
na głowie. Goły do pasa stał tam z cegłówkami w rękach. Albo ze szpachlą i
wiadrem. Na tle maszyn budowlanych. Wkoło pięły się też mury i betonowe
słupy. Wisiały na nich wstęgi i transparenty. 1000 PROCENT NORMY. 20 000
PROCENT NORMY. 25 0000 PROCENT NORMY.

Były także zdjęcia mniejsze, z boku. Nieco starszemu panu Betonowi
towarzyszyli na nich ładna pani z bardzo długimi włosami oraz chłopiec:
kilkuletni, a potem kilkunastoletni. Wszyscy uśmiechali się szeroko.

Pan Jan z trudem znalazł dla Adasia dobre ubranie. Sweter został rozdarty
na rękawie, spodnie miały dziurę, a buty były nie do pary. Kurtce oberwano
pół kołnierza.
- Poczekamy- powiedział pan Jan. - Twój wujek zadzwonił do rodziny.
Wszystko będzie dobrze, mały. Ciotka albo dziadek zabierze cię, zanim
Wroniec się dowie.
- Ale co z tatą? Co z mamą, proszę pana?
Pan Jan potarł łysinę.
- A, to. Przykra sprawa.
- Ale oni wrócą, prawda?
- Z Wrońcem nie ma żartów.
Ktoś zapukał do drzwi.

Był to sąsiad zza ściany pana Jana. Wszystko słyszał. A może i widział
przez judasza. Wszedł, wszedł, i zagadał|, zagadał do pana Jana. Pan Jan
kiwał głową. Sąsiad uśmiechał się, uśmiechał do Adasia. Adaś udawał, że
interesuje go tylko gorąca herbata, którą siorbał z łyżeczki.
- Mogę mogę dać dać panu panu klucze klucze do przejścia do przejścia przez
piwnicę przez piwnicę - mówił sąsiad.
Pan Jan mu podziękował. Sąsiad poszedł, poszedł do siebie po klucze.(...)"



ŚWIETNA książka! Warto.
--
XL
"Szczęście jest jak motyl, ścigaj je, a umknie ci. Usiądź spokojnie, a
spłynie na twoje barki." A. de Mello.

 

Zobacz także


Następne z tego wątku Najnowsze wątki z tej grupy Najnowsze wątki
03.07 ? ? ? ? ? ???
03.07 Andromeda
03.07 CookieM
03.07 Andromeda
03.07 Ikselka
Comprehensive Protection Guide with IObit Malware Fighter Pro 11.3.0.1346 Multilingual
Advanced SystemCare Pro 17.5.0.255: Ultimate Performance Optimizer
IObit Uninstaller Pro 13.6.0.5 Multilingual Review and Tutorial
"Prawdziwy" mężczyzna.
Senet parts 1-3
Chess
Dendera Zodiac - parts 1-5
Vitruvian Man - parts 7-11a
Vitruvian Man - parts 1-6
Dlaczego faggoci są źli.
samotworzenie umysłu
Re: Zachód sparaliżowany
Irracjonalność
Jak z tym ubogacaniem?
Trzy łyki eko-logiki ?????
Krzew-drzewo
Comprehensive Protection Guide with IObit Malware Fighter Pro 11.3.0.1346 Multilingual
Advanced SystemCare Pro 17.5.0.255: Ultimate Performance Optimizer
IObit Uninstaller Pro 13.6.0.5 Multilingual Review and Tutorial
"Prawdziwy" mężczyzna.
Naprawa klimy przenośnej - czy to opłacalne?
Maseczki za 9 miliardów zlotych ida na przemial
Ideologia Geniuszy-Mocarzy wer. 9420
Sztuka Edukacji wer. 6462
Próbna wiadomość
Jakie znacie działające serwery grup dyskusyjnych?
Senet parts 1-3
Chess
Dendera Zodiac - parts 1-5
Senet parts 1-3