Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Profesorowi Chazanowi...

Grupy

Szukaj w grupach

 

Profesorowi Chazanowi...

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 15


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2014-07-12 23:59:53

Temat: Profesorowi Chazanowi...
Od: Ikselka <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

...dedykuję:
http://tiny.pl/q8bqh
http://tiny.pl/q8bxk


Miał Pan rację, Panie Profesorze!
--
XL "Nie należy mylić prawdy z opinią większości." Jean Cocteau

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


2. Data: 2014-07-13 00:13:13

Temat: Re: Profesorowi Chazanowi...
Od: Ikselka <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Sat, 12 Jul 2014 23:59:53 +0200, Ikselka napisał(a):

Miał Pan rację!


> http://tiny.pl/q8bxk

"Maria Pikuła dla Fronda.pl: W żadnym momencie ciąży nie czułam się
chodzącą trumną dla mojego dziecka.

U córeczki Marii zdiagnozowano taką samą wadę, jak u dziecka kobiety z
"Wprost". Maria jednak w ogóle nie brała pod uwagę aborcji. A jej Mąż do
ostatnich chwil śpiewał małej Asi kołysanki.

Marta Brzezińska-Waleszczyk: Co Pani poczuła, kiedy lekarze przedstawili
diagnozę?

Maria Pikuła: Byłam w szoku. To chyba takie standardowe uczucie, kiedy
człowiek dowiaduje się o chorobie dziecka. Na początku nie dowierzałam,
dopytywałam, czy to już pewne. Chciałam zweryfikować diagnozę u innych
lekarzy.

Proponowali aborcję?

Prawie od razu zasugerowali ,,rozwiązanie" tego problemu. Usłyszałam, że nie
jest jeszcze za późno, że wciąż można usunąć ciążę. Jeszcze nie oswoiłam
się z myślą o chorobie córeczki, a już musiałam rozpoczynać licytację z
lekarzami, którzy namawiali, by ją zabić. Nie chciałam w ogóle o tym
słyszeć. Prosiłam jedynie, żeby wytłumaczyli mi dokładnie, na czym polega
choroba Asi.
Ks. Henryk Zieliński: Głowa Chazana na misie "Głowa Chazana na misie"

Nie oferowali opieki nad Panią i dzieckiem?

Jestem z Krakowa, więc znalezienie specjalistycznego USG nie było trudne.
Kiedy potwierdziła się diagnoza, że Asia jest chora, skierowano mnie do
Genomu w Rudzie Śląskiej. Jednak nie po to, aby mnie wesprzeć, podejmując
się prowadzenia tak trudnej ciąży, ale dlatego, że tam mieli mi ,,pomóc",
czyli zrobić aborcję. Powiedziałam, że to nie wchodzi w grę, więc próbowano
mnie przekonać innym argumentem, czyli lepszym, specjalistycznym sprzętem.
Pojechałam do Genomu, oczywiście nie po to, żeby zabić swoje dziecko, ale
po to, żeby się dokładnie przebadać.

Na co była chora Pani córka?

Asia nie miała części czaszki. Ponadto, stwierdzono bardzo poważne ubytki w
mózgu. To było bezczaszkowie, bezmózgowie. Dziecko miało się urodzić martwe
albo umrzeć jeszcze w moim łonie. Gdyby przeżyło, to bardzo krótko po
porodzie.

Co wydarzyło się w Rudzie Śląskiej?

Badanie w Genomie potwierdziło wadę. Od razu padła też propozycja
,,rozwiązania", zabieg aborcji mógł być wykonany jeszcze tego samego dnia.
Nie zgodziłam się.

Jak zareagowali lekarze?

Byli skonsternowani. Powtarzali, że przecież dziecko i tak umrze. Wydawało
im się, że mój sprzeciw wynika z braku świadomości na temat stanu zdrowia
córki. Wielokrotnie musiałam im tłumaczyć, że wszystko rozumiem, przyjęłam
do wiadomości chorobę dziecka, ale nie godzę się na zabieg. Lekarze byli
speszeni, że aborcja to jedyne, co mają mi do zaoferowania. Kiedy
zrozumieli, że nie zabiję swojego dziecka, zaproponowali, żebym
przyjeżdżała do nich na kolejne USG. Później byliśmy w Rudzie Śląskiej
tylko raz, pomoc lekarzy z Krakowa była dla nas wystarczająca.

Musiała Pani tłumaczyć lekarzom, dlaczego nie godzi się na aborcję?

Byłam skupiona na sobie i dziecku, na swoim cierpieniu. Nie chciałam wdawać
się w dyskusje światopoglądowe. Powiedziałam im jedynie, że nawet jeśli
Asia umrze, to z powodu choroby, a nie z powodu mojej decyzji czy decyzji
lekarza. Dodałam też, że fakt, iż córeczka będzie żyła po urodzeniu bardzo
krótko (albo w ogóle nie będzie żyła), nie oznacza, że mam skracać jej
życie przed narodzeniem.

Feministki nazwałaby Panią ,,inkubatorem" czy ,,chodzącą trumną"...

Tyle, że kobiecie nie pomoże się, zabijając jej dziecko. W żadnym momencie
ciąży nie czułam się jak ,,inkubator" czy ,,chodząca trumna" dla mojego
dziecka. Dlaczego? Bo uświadomiłam sobie, że jestem jedynym ziemskim domem
dla mojej córeczki. Jedynym miejscem, w którym ona może być cieleśnie.
Wanda Półtawska mówi, że kobieta jest sanktuarium życia i to wtedy bardzo
mocno do mnie dotarło. Zdałam sobie sprawę, często spacerując wtedy z
mężem, że Asia nigdy nie zobaczy drzew, słońca, jeziora, kwiatów... To mnie
motywowało do tego, by stworzyć dla niej jak najgodniejsze warunki. Choć
wiedziałam, że moja córka niebawem umrze, nie zaprzestałam zdrowej, bogatej
w witaminy diety. Nie piłam kawy, alkoholu, brałam kwas foliowy, robiłam to
wszystko, co w normalnej sytuacji robi kobieta w ciąży z szacunku do
dziecka.
Zwalniając prof. Chazana, ratusz mógł złamać prawo! Zwalniając prof.
Chazana, ratusz mógł złamać prawo!

Faktem jednak jest, że w tej sytuacji kobieta nosi pod sercem dziecko,
które zaraz umrze...

Ale nigdy nie jest ,,grobem" albo ,,inkubatorem" dla dziecka! Jest jedyną
osobą w tak dramatycznej sytuacji, która może je bezpiecznie zachować,
otulić miłością. To pokazuje, jak wielka jest godność kobiety. Owszem, jest
to trudny czas, w którym potrzeba wielkiego wsparcia ze strony
najbliższych.

Pogodziła się Pani z tym, że Asia wkrótce umrze?

Tak, jak żałoba ma pewne swoje etapy, tak samo godzenie się na śmierć
swojego dziecka ma pewne stadia, to też jest proces. Na pewno nie jest tak,
że kobieta od razu po takiej diagnozie, która właściwie jest wyrokiem,
poczuje się ,,sanktuarium życia"... Na początku jest szok, niedowierzanie ale
po tej rozpaczy przychodzi moment akceptacji. Kobieta zaczyna dbać o
teraźniejszość.

W normalnej sytuacji, kobieta w ciąży kupuje ubranka, łóżeczko, wózek,
szykuje pokój dla dziecka... Pani, wiedząc, że Asia umrze po porodzie, nie
mogła tego robić. Co czuje w takiej chwili kobieta, pod której sercem
jednak rośnie dziecko?

To bardzo trudne, tym bardziej, że powiedzieliśmy o chorobie Asi tylko
najbliższej rodzinie. Dalszych znajomych nie informowaliśmy o szczegółach,
więc czasem padały pytania, czy kupiliśmy już wózek albo łóżeczko... Nie
odsłaniałam się z całą prawdą o moim położeniu, bo to było dla mnie za
trudne. Miałam niesamowite wsparcie ze strony najbliższych, przede
wszystkim mojego Męża.

Przez okres ciąży Mąż śpiewał Asi kołysanki. Na dzień przed porodem
poczułam się nieco dziwnie. Poszliśmy rano na Mszę świętą, później
położyłam, się by odpocząć. I Mąż zaczął śpiewać Asi kołysankę.

Przygotowywaliście się Państwo na odejście córki?

Przygotowaliśmy się na to, co jest teraz, nie na to, że Asia z nami
zostanie. Szkoda nam było marnować na to czas. Gdyby jednak z nami została,
to i tak pewnie byłby to tylko czas w szpitalu, więc pewne rzeczy można
było szybko dokupić. Nie chcieliśmy dopuścić do takiej sytuacji, że wracamy
do domu, a tam czeka wózek i ubranka, których Asia nie może założyć.
Skupiliśmy się na teraźniejszości, na byciu z naszym dzieckiem, modleniu
się za nie. Co dzień je błogosławiliśmy. Każdego dnia starałam się znaleźć
czas, by w szczególny sposób ,,być" z Asią, wyjść na spacer, położyć się
wsłuchać w jej delikatne ruchy, bicie serca, pogłaskać brzuszek. To takie
normalne zachowania większości kobiet w ciąży, tylko u nas było trochę
bardziej wyjątkowe, bo tylko tak mogliśmy być z Asią.

To pomogło pogodzić się z myślą, że ona umrze po porodzie?

Mieliśmy czas, by pogodzić się chorobą Asi i powiedzieć jej wszystko to, co
ważne i potrzebne, by potem przeżyć żałobę. Zdążyłam jej powiedzieć, jak
bardzo się cieszę, że z nami jest, jak bardzo mi przykro, że nie będzie jej
z nami po porodzie i wiele innych rzeczy, bardzo osobistych. Miałam
pewność, że ona to słyszy. Na modlitwie, podczas adoracji ofiarowywałam
córeczkę Panu Bogu, zgadzałam się na to, żeby ją zabrał, jeśli taka jest
Jego wola. Mam wrażenie, że właśnie dzięki temu, żałoba po porodzie i
śmierci Asi przyszła tak naturalnie.

A gdyby dokonała Pani aborcji, ciężej byłoby się pożegnać z dzieckiem?

Kobieta, która dowiaduje się o śmiertelnej chorobie swojego nienarodzonego
dziecka i od razu słyszy propozycję aborcji, nie ma szansy na spokojne
przeżycie żałoby. Żeby przeżyć żałobę, trzeba sobie uświadomić, jaką
poniosło się stratę. Po płodzie, embrionie czy zlepku komórek nie ma się
żałoby. Taka kobieta jest pozbawiona możliwości pełnego przeżywania swojej
straty. Trzeba mieć świadomość, że straciło się dziecko, by móc przeżyć
żałobę.

Niektóre kobiety, dowiadując się o chorobie dziecka, decyduję się jednak na
zabieg...

Wiele kobiet w takiej trudnej sytuacji nie może liczyć na wsparcie męża czy
kogoś bliskiego. Jeśli kobieta nie zdąży się jeszcze pozbierać po
druzgoczącej diagnozie, a już dostaje propozycję aborcji, na którą w szoku
przystaje, to od razu dostaje kolejną traumę, z którą musi się pogodzić.
Jeszcze nie zdążyło przeminąć jedno bolesne doświadczenie, a już przychodzi
drugie, o wiele boleśniejsze.

Dla matki równie trudnym doświadczeniem jest zobaczenie swojego dziecka bez
części twarzy czy czaszki... Być może także dlatego, kobiety decydują się na
aborcję...

Dla nas czas przygotowania na narodziny Asi był trudny, ale nie dlatego, że
nie zdecydowaliśmy się na przerwanie ciąży, ale dlatego, że była ona chora.
Etapy godzenia się z tym, żegnania z Asią, dziękowania za to wszystko
sprawiły, że godnie przyjęliśmy jej pojawienie się na świecie, a później
narodziny, będące jednocześnie śmiercią.



Jak wyglądał sam poród? W Polsce rodzenie dzieci z tak poważnymi wadami
albo poronienia i to, co dzieje się później z ciałkiem dziecka, jeszcze do
niedawna było tematem tabu.

Zapytałam moją lekarkę, który szpital poleca w takiej sytuacji. W placówce,
do której się udaliśmy, zostaliśmy potraktowani z godnością. Dzięki temu,
że mieszkam w Krakowie, mogłam wybrać szpital, który z szacunkiem przyjmuje
każde dziecko, zarówno zdrowe, jak i chore.

Pani córka urodziła się żywa?

Asia zmarła tuż po porodzie. Kiedy było już po wszystkim, chciałam jeszcze
raz pożegnać się z nią. Bardzo mi na tym zależało, więc zawieziono mnie do
jej ciałka na wózku, żebym mogła jeszcze potrzymać ją za rączkę.

A jak wyglądał pogrzeb?

Ksiądz proboszcz stanął na wysokości zadania. W tak trudnej sytuacji zrobił
wszystko, żeby nam ulżyć. Msza święta odbyła się według normalnych procedur
liturgicznych, z rytem pogrzebu dziecka zmarłego, które zostało ochrzczone.
Eucharystia została odprawiona w intencji mojej i męża, aby podnieść nas na
duchu.

Tydzień temu ,,Wprost" opublikował rozmowę z pacjentką prof. Bogdana
Chazana, której ten odmówił wykonania aborcji. Dziecko kobiety, jak wynika
z tego wywiadu, ma taką samą wadę, jak Pani córka. Przez rozmówczynię
,,Wprost" przemawia pewien żal, jakby odmawiając jej aborcji, pozbawiono ją
jakiegoś dobra. Kobieta mówi, że nie chce, by jej dziecko cierpiało. Co
powiedziałaby jej Pani?

Jej cierpienie jest na pewno wielkie. Śmierć dziecka na pewno będzie dla
niej wielką stratą. Pewnie przechodzi teraz przez etap buntu,
niezrozumienia, złości. Czasem w tym wielkim cierpieniu, zwłaszcza kiedy
nie ma się kogoś bliskiego, kto wesprze, można ten swój gniew skierować na
inne osoby. Na pewno nie chcę w żaden sposób osądzać tej kobiety, ona
cierpi. Jej cierpienie jest jednak związane z chorobą dziecka, z tym, że
ono umrze. Powodem tego cierpienia nie jest odmowa aborcji.

Gdyby prof. Chazan wskazał lekarza, który podejmie się wykonania aborcji,
cierpiałaby mniej?

To normalne, że kobieta, która jest w ciąży, rodzi dziecko. Kobieta z
,,Wprost" nie będzie rodziła dziecka dlatego, że ktoś odmówił jej aborcji,
ale dlatego, że jest w ciąży. Fakt, że jej dziecko jest ciężko chore to
rzeczywiście źródło wielkiego cierpienia. Radziłabym jej skupienie się na
tym, że TERAZ jej dziecko JEST z nią, że TERAZ może mu powiedzieć wszystko,
co tylko pragnie mu powiedzieć, że TERAZ jej dziecko NIE CIERPI, że TERAZ
jej dziecko WSŁUCHUJE się w bicie jej serca, że TERAZ karmi się tym, co
ona, jako matka mu daje, że TERAZ może być otulone jej miłością. Po
porodzie będzie mogła w sposób godny pożegnać się ze swoim dzieckiem,
jeżeli tylko będzie miała takie życzenie. Czasem dla kobiety jest to po
prostu zbyt trudne. Tym bardziej, że wada, o której mówimy, jest związana z
dużą deformacją główki. Trudno mi powiedzieć, co powiedziałabym tej
kobiecie. Myślę, że ją trzeba po prostu bardzo mocno przytulić, by
wiedziała, że nie jest sama.

To, co spotkało Panią i Pani męża, to trudne doświadczenie. Po ludzku można
dopytywać, dlaczego to Państwa spotkało, dlaczego Bóg pozwolił na taką
tragedię? Czy patrząc na to z perspektywy jakiegoś czasu, potrafi Pani
zrozumieć, dlaczego tak się stało? Jak zmieniło się Pani życie?

Oboje bardzo dojrzeliśmy. Oczywiście wiedzieliśmy, że życie ludzkie zaczyna
się od poczęcia, ale wtedy doświadczyliśmy tego bardzo mocno. Wiemy, że
nasza córeczka we mnie żyła, jej serce biło. Przyjęliśmy to cierpienie i
oddaliśmy je Bogu. Bardzo łatwo jest przyjmować od Boga dary, ale przyjąć
stratę... Na tym jednak polega nasza wiara. To był chyba taki test wiary. Czy
kochamy Boże dary, czy kochamy Boga? Czy jesteśmy Mu wierni, bo daje nam
przyjemne rzeczy, czy jesteśmy wierni, bo chcemy Mu służyć? Nasze
małżeństwo dojrzało, utwierdziliśmy się w naszej wierze.

W tym czasie urodziły się Państwu kolejne dzieci.

Dwa lata po śmierci Asi na świat przyszły nasze córeczki, bliźniaczki. W
naszych rodzinach wada, jaką miała Asia, nigdy wcześniej się nie pojawiła,
podobnie, jak nigdy nie było bliźniąt. Zobaczyliśmy, jak życie potrafi
zaskakiwać. Jak warto otwierać się na działanie Pana Boga w każdej sytuacji
i do końca Mu zaufać. W 2012 roku na świat przyszedł nasz syneczek,
wychowujemy więc troje dzieci, ale mamy czworo. Dziewczynki mają trzy lata
i osiem miesięcy, wiedzą o Asi, że jest w niebie. W naszym domu wisi ramka
z trzema zdjęciami - na jednym jestem ja w ciąży z Asią, na drugim
dziewczynki, a na trzecim Mareczek. Chcieliśmy, żeby wszystkie nasze dzieci
były na tym zdjęciu, choć Asia jest ,,tylko" w brzuchu. Dziewczynki mają już
tego świadomość.

Całkowicie pogodziła się Pani z doświadczeniem śmierci dziecka?

Są takie momenty, w których ludzie pytają nas, dlaczego tak się stało. My
też o to pytaliśmy. Dlaczego akurat my? Przyszedł jednak moment akceptacji
i przyjęcia krzyża, pogodzenia się z cierpieniem, oddania go Panu Bogu.
Myślę, że ludziom ciężko jest to zrozumieć, bo my dziś nie potrafimy ani
czekać, ani tracić. Jesteśmy wychowani tylko po to, aby zdobywać. Wiedzę,
sukcesy, pieniądze. Jesteśmy uczeni, że wszystko musi być jak najszybciej,
bo czas to pieniądz. W przypadku tak poważnych chorób dzieci, trzeba czekać
na stratę. To jest coś, z czym wielu współczesnych ludzi ma problem. Nie
dość, że trzeba czekać, to jeszcze na stratę. Nie potrafimy dziś ani
czekać, ani tracić. To na pewno wymaga wielkiego poświęcenia, ale jestem
głęboko przekonana, że warto do końca zaufać Panu Bogu.

Rozmawiała Marta Brzezińska-Waleszczyk "
--
XL "Nie należy mylić prawdy z opinią większości." Jean Cocteau

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


3. Data: 2014-07-13 03:40:07

Temat: Re: Profesorowi Chazanowi...
Od: Aicha <b...@t...ja> szukaj wiadomości tego autora

W dniu 2014-07-13 00:13, Ikselka pisze:

> przeżycie żałoby. Żeby przeżyć żałobę, trzeba sobie uświadomić, jaką
> poniosło się stratę. Po płodzie, embrionie czy zlepku komórek nie ma się
> żałoby. Taka kobieta jest pozbawiona możliwości pełnego przeżywania swojej
> straty. Trzeba mieć świadomość, że straciło się dziecko, by móc przeżyć
> żałobę.

Czyli co, kobiety, które grzebią "resztki po poronieniu" (naturalnym,
nie sztucznym), jak się to zwie medycznie, robią sobie cyrk, żeby dostać
zasiłek? Nie rozumiem tej kobiety.

--
Nie sztuka być wielkim kucharzem mając kasę i kuchnię wielką
jak studio TV. Sztuką jest tworzyć dzieła kucharskie na 4m. kw.,
bez spiżarni i z lodówką, w której zwykle spore luzy ;)

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


4. Data: 2014-07-13 06:36:26

Temat: Re: Profesorowi Chazanowi...
Od: glob <r...@g...com> szukaj wiadomości tego autora

Aicha
Przecież to by była Kapo w oświeńcimiu czy w innym obozie, jak to nawet obecnie modli
się do dr.Mengele vel Chazan co eksperymentuje, torturuje i znęca się nad kobietami.
To są potwory takie coś jak Ikselka i jej krwawa sekta. Zapomij, że jak taki katol
jak będzie wiercił jakieś kobiecie w macicy, to coś ze wsi kieleckiej poczuje, jakieś
ludzkie odruchy. To zatrudniano jako katów czy ich pomocników, jak łamano czy
przypiekano prądem, gdyż to nie ma cech ludzkich.







› Pokaż wiadomość z nagłówkami


5. Data: 2014-07-13 08:46:20

Temat: Re: Profesorowi Chazanowi...
Od: glob <r...@g...com> szukaj wiadomości tego autora

CBOS prezentuje dane dotyczące klauzuli sumienia. Czy Polacy są jej zwolennikami?

Zdecydowana większość Polaków, bo 73 proc. uważa, że nawet w sytuacji konfliktu
sumienia lekarz, który ma określone kompetencje, nie może odmówić wydania skierowania
na badania prenatalne, gdy istnieje poważne ryzyko wady genetycznej lub rozwojowej
płodu. Zdaniem ankietowanych (62 proc.) lekarz nie może odmówić wydania skierowania
na zabieg przerwania ciąży, w sytuacji gdy kobieta kwalifikuje się do takiego
zabiegu. Ankietowani uważają również, że lekarz w sytuacji konfliktu sumienia nie
może odmówić wypisania leków antykoncepcyjnych.

Przeciwnikami klauzuli sumienia są osoby niepraktykujące religijnie i mieszkańcy
dużych miast. Przede wszystkim są to prywatni przedsiębiorcy.

Za klauzulą sumienia są przede wszystkim osoby religijne, z podstawowym
wykształceniem, głównie rolnicy, emeryci, osoby po 65. roku życia, którzy mało
zarabiają.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


6. Data: 2014-07-14 21:14:51

Temat: Re: Profesorowi Chazanowi...
Od: ikka <i...@n...pl> szukaj wiadomości tego autora

W dniu 2014-07-13 00:13, Ikselka pisze:
> Dnia Sat, 12 Jul 2014 23:59:53 +0200, Ikselka napisał(a):
>
> [...]

ta kobieta miała prawo decydować, kobieta, która znalazła się pod
"kuratelą" eksperymentatora - który ani razu nie odwiedził życia, które
"uratował" - tego prawa została pozbawiona.

przypominam, że kobieta ta miała prawo wykonać aborcję.
przypominam też, że zapłodniona kobieta nie staje się
ubezwłasnowolniona.

życie tego dziecka to była wegetacja na morfinie i w ogromnym bólu. nie
zaznało tej miłości, o której gdzieś tu pisałaś, bo jedyne, czego
zaznało to cierpienie.
rodzice też swoje przeszli.
a ty rozwaliłaś dupsko przed kompem, dupsko, którego nikt nigdy
porządnie nie skopał i wypisujesz bzdety.
nigdy nie byłaś przy umierającym i cierpiącym dziecku a jesteś pierwsza
do wymądrzania się.

ile razy pomagałaś w hospicjach?
nigdy? to się zamknij i uszanuj czyjeś cierpienie i czyjeś decyzje,
które nigdy twoimi nie będą.


--
You are the result of 4 bilion
years of evolutionary success.
Fucking act like it!

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


7. Data: 2014-07-14 22:20:13

Temat: Re: Profesorowi Chazanowi...
Od: k...@g...pl szukaj wiadomości tego autora

fajne, ale tu jest lepszy hardcore:
https://www.google.pl/search?q=bli%C5%BAni%C4%99ta+s
yjamskie+foto&newwindow=1&tbm=isch&tbo=u&source=univ
&sa=X&ei=yjrEU4vjK-Kh4gS09IGYDw&ved=0CC4QsAQ&biw=142
8&bih=842

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


8. Data: 2014-07-14 23:16:47

Temat: Re: Profesorowi Chazanowi...
Od: FEniks <x...@p...fm> szukaj wiadomości tego autora

W dniu 2014-07-14 21:14, ikka pisze:

> a ty rozwaliłaś dupsko przed kompem, dupsko, którego nikt nigdy
> porządnie nie skopał i wypisujesz bzdety.

Najciekawsze jest to, że wypisywanie bzdetów idzie swoją drogą, a
praktyka i życie swoją. Podobnie jest ze szczepieniem dzieci i mnóstwem
innych rzeczy. Tak więc na te występy trzeba patrzeć z przymrużeniem oka.

Ewa

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


9. Data: 2014-07-15 15:31:10

Temat: Re: Profesorowi Chazanowi...
Od: Andrzej Lawa <a...@l...SPAM_PRECZ.com> szukaj wiadomości tego autora

W dniu 12.07.2014 23:59, Ikselka pisze:
> ...dedykuję:
> http://tiny.pl/q8bqh
> http://tiny.pl/q8bxk
>
>
> Miał Pan rację, Panie Profesorze!

Nie miał ani racji, ani prawa. To odrażający hipokryta.

Bez kory nowej nie ma i nie może być człowieka.

Równie dobrze można próbować ratować i opłakiwać nowotworowe guzy czy
choćby pojedyncze nadmiarowe kończyny/organy pozostałe po wchłoniętym
bliźniaku.

--
Świadomie psujący kodowanie i formatowanie wierszy
są jak srający z lenistwa i głupoty na środku pokoju.
I jeszcze ci durnie tłumaczą to nowoczesnością...

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


10. Data: 2014-07-15 15:42:51

Temat: Re: Profesorowi Chazanowi...
Od: Ikselka <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Tue, 15 Jul 2014 15:31:10 +0200, Andrzej Lawa napisał(a):

> W dniu 12.07.2014 23:59, Ikselka pisze:
>> ...dedykuję:
>> http://tiny.pl/q8bqh
>> http://tiny.pl/q8bxk
>>
>>
>> Miał Pan rację, Panie Profesorze!
>
> Nie miał ani racji, ani prawa.

Jesli chodzi o rację, to nie Tobie sądzić w sprawie sumienia katolika. A
jeśli chodzi o prawo do takiego sumienia...
http://monitako.mobile.salon24.pl/595953,krotkie-nog
i-klamstwa-manipulacja-zdemaskowana

> To odrażający hipokryta.
>
> Bez kory nowej nie ma i nie może być człowieka.
>
> Równie dobrze można próbować ratować i opłakiwać nowotworowe guzy czy
> choćby pojedyncze nadmiarowe kończyny/organy pozostałe po wchłoniętym
> bliźniaku.

Równie dobrze - dla Ciebie. Współczuję.
--
XL "Nie należy mylić prawdy z opinią większości." Jean Cocteau

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ] . 2


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

?
Rodzinka.pl - o pomstę do nieba wołam.
http://loansforhelp-cont act.olympe.in/contact/en /
Wadliwy płód z in vitro - dlaczego media milczą o tym?
Chazanowe "przestępstwo" - trzecia strona medalu.

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

samotworzenie umysłu
Re: Zachód sparaliżowany
Irracjonalność
Jak z tym ubogacaniem?
Trzy łyki eko-logiki ?????

zobacz wszyskie »