Strona główna Grupy pl.sci.psychologia "Psychologiczny" aspekt przywracania wzroku

Grupy

Szukaj w grupach

 

"Psychologiczny" aspekt przywracania wzroku

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2002-08-11 20:32:15

Temat: "Psychologiczny" aspekt przywracania wzroku
Od: "amnesiac_wawa" <a...@Z...SPAMUpoczta.onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

W trakcie nieustannej homo-debaty rozwija się szereg wątków pobocznych,
niektóre z nich już praktycznie nic nie mają wspólnego z tematem wątku.
Korzystając z sezonu ogórkowego, chciałbym zwrócić uwagę Szanownych
Grupowiczów na jeden z nich (MZ całkiem ciekawy). Poniżej fragmenty
dyskusji, jaka się toczy między Krzysztofem a moją skromną osobą. Rzecz
dotyczy następującego problemu: czy z "psychologicznego punktu widzenia"
korzystne jest "przywracanie" wzroku dorosłej osobie, która jest niewidoma
od urodzenia? Oczywiście korzystne dla takiej osoby. MZ rzecz wcale nie jest
jednoznaczna. Niebezpieczeństwa z zakończonego sukcesem takiego leczenia
mogą być niemałe. Mówiąc brutalnie: osoba, która "uzyskała wzrok", może w
wyniku szoku, zostać poważnie "poturbowana psychicznie". Co o tym sądzicie?

[Krzysztof:]
> Śmiem watpić, że to możliwe. Jakoś trudno mi to sobie wyobrazić...
> Najpóźniej w momencie wyboru szkoły tą ułomność sobie uświadomi.

[amnesiac:]
Nie w tym rzecz. Ułomność oczywiście uświadomi sobie, ale brak wzroku jako
taki nie będzie dla tej osoby żadnym dyskomfortem. Wyobraż sobie, że wszyscy
poza Tobą dysponują szóstym zmysłem, który ma jakąś tam nazwę. Ty jesteś
tego świadomy, ale - ponieważ masz tak od urodzenia - MZ nie będzie to dla
Ciebie problemem.

[Krzysztof:]
> Nie znam osób od urodzenia niewidomych.
> Ale znam osoby z innymi chorobami wrodzonymi.I nie zauważyłem, żeby dal
> nich taki stan był normalny.

[amnesiac:]
Sytuacja, w której pozbawiony jesteś od urodzenia jakiegoś ZMYSŁU jest
szczególna. Porównanie do innych "chorób wrodzonych" nie ma tutaj
zastosowania. Świadomość człowieka w decydującym stopniu kształtowana jest
za pośrednictwem zmysłów. W konsekwencji jest ona uwarunkowana "zmysłowymi
możliwościami". W wersji łagodniejszej: daltonista_od_urodzenia, choć jest
świadomy swojej ułomności, nie jest w stanie wyobrazić sobie czego tak
naprawdę mu "brakuje". Widzi świat inaczej niż inni, ale on widzi go tak od
samego początku i jest to dla niego "normą".

[Krzysztof:]
> Przed czym go przestrzec? Przed wydumanymi konsekwencjami?
> Przed bliżej nieokreślonym "zwariowaniem" (co Ty w ogóle rozumiesz przez
> to określenie???)

[amnesiac:]
Człowiek zdrowy operuje pewnymi pojęciami, które są dla niego oczywiste i
bez których nie jest w stanie wyobrazić sobie czegokolwiek. Pierwsze z
brzegu przykłady: wysokość, szerokość, ciemność, jasność, kolor, proporcje,
przestrzeń, płaszczyzna, niebo itd. Otóż osoba niewidoma od urodzenia w
ogóle nie dysponuje tymi pojęciami! A jeśli "posługuje się" nimi, to rozumie
je zupełnie inaczej niż ludzie widzący. Inny przykład. Załóżmy, że od
urodzenia cierpisz na chorobę wzroku, przez którą widzisz wszystko inaczej
niż inni. Decydujesz się na operację, po której widzisz już "normalnie". I
wtedy zauważasz, że Twoja dziewczyna tak naprawdę nie jest brunetką z 170 cm
wzrostu, fajnym biustem i pupą, tylko różową istotką z czułkami o wysokości
45 cm, inni ludzie mają postać rzadkiej cieczy, a Ty sam masz 18 pępków i
łuski na trzecim nosie. W dodatku niebo jest białe w fioletowe ciapki, a
deszcz pada wyłącznie czerwony. Być może udałoby Ci się nie zwariować w dniu
po operacji. Ale pamiętaj, że w przypadku "przywrócenia" wzroku osobie
niewidomej od urodzenia konsekwencje byłyby o wiele bardziej radykalne.

[Krzysztof:]
> Nie ma czegoś takiego jak "bliżej nieokreślone zaburzenia psychiczne
> spowodowane trudnym do wyobrażenia szokiem".
> Wymyślasz sobie po prostu.

Nie jestem specjalistą od chorób psychicznych. Wiem jednak, że nieraz szok
był przyczyną poważnych zaburzeń psychicznych, jakkolwiek je nazwiemy. Mimo
mojej bujnej wyobraźni, nie potrafię sobie wyobrazić większego szoku, niż
ten, jaki może przeżyć niewidzący od urodzenia dorosły człowiek, który
"uzyska" wzrok. Czy uważasz, że nic się nie stanie? Jeśli zamkniesz oczy,
bez trudu "odtworzysz w myślach" obrazy innych ludzi i rzeczy. Ktoś, kto nie
widzi od urodzenia, NIE MA TAKICH OBRAZÓW. Ale ma - inne! I właśnie "te
inne" obrazy tworzą świat takiej osoby. Po "uzyskaniu" wzroku ten świat
całkowicie zawali się. Zastanawiam się czy w ogóle możliwe jest uniknięcie
szoku.

pozdrawiam
amnesiac


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


1. Data: 2002-08-11 20:59:00

Temat: Re: "Psychologiczny" aspekt przywracania wzroku
Od: "Krzysztof" <k...@a...mail.ru> szukaj wiadomości tego autora

amnesiac_wawa wrote:

> Nie jestem specjalistą od chorób psychicznych. Wiem jednak, że nieraz
> szok był przyczyną poważnych zaburzeń psychicznych, jakkolwiek je
> nazwiemy.

Co rozumiesz przez szok?
Wstrząs jest niewątpliwe stanem, który może doprowadzić do zmian
organicznych w mózgu na tle niedokrwiennym.

Mimo mojej bujnej wyobraźni, nie potrafię sobie wyobrazić
> większego szoku, niż ten, jaki może przeżyć niewidzący od urodzenia
> dorosły człowiek, który "uzyska" wzrok. Czy uważasz, że nic się nie
> stanie? Jeśli zamkniesz oczy, bez trudu "odtworzysz w myślach" obrazy
> innych ludzi i rzeczy. Ktoś, kto nie widzi od urodzenia, NIE MA
> TAKICH OBRAZÓW. Ale ma - inne! I właśnie "te inne" obrazy tworzą
> świat takiej osoby. Po "uzyskaniu" wzroku ten świat całkowicie zawali
> się. Zastanawiam się czy w ogóle możliwe jest uniknięcie szoku.

Uważam, że przesadzasz.

Uważam, że nieetyczne jest pozbawianie kogoś możliwości wyzdrowienia.
To on ma prawo świadomie podjąć decyzję.

Szczerze mówiąc trudno mi z Tobą dyskutować, ponieważ moje odczucia to
odraza i obrzydzenie. Takie emocje budzi we mnie usprawiedliwianie
nieleczenia kogoś wydumanymi następstwami psychicznymi. I takie same
emocje odczuwam wobec osoby, która to robi. I pomijam tutaj całkowicie
realność przedstawionej sytuacji i Twój rzeczywisty wpływ na leczenie
bądź zaniechanie leczenia kogolwiek. Mogę mieć jedynie nadzieję, ze
nigdy w podobnej sytuacji nie znajdzie się Twoje dziecko, lub osoba,
której bedziesz prawnym opiekunem.

Pozdrawiam,
Krzysztof




› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-08-11 21:35:21

Temat: Re: "Psychologiczny" aspekt przywracania wzroku
Od: "amnesiac_wawa" <a...@Z...SPAMUpoczta.onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Krzysztof":

> Co rozumiesz przez szok?
> Wstrząs jest niewątpliwe stanem, który może doprowadzić do zmian
> organicznych w mózgu na tle niedokrwiennym.

OK, niech będzie wstrząs. Nie jestem psychologiem ani psychiatrą.

> >Po "uzyskaniu" wzroku ten świat całkowicie zawali
> > się. Zastanawiam się czy w ogóle możliwe jest uniknięcie szoku.
> Uważam, że przesadzasz.

I tylko tyle? Jakieś uzasadnienie może?

> Uważam, że nieetyczne jest pozbawianie kogoś możliwości wyzdrowienia.
> To on ma prawo świadomie podjąć decyzję.

A czy ja kiedykolwiek stwierdziłem, że należy kogoś "pozbawić możliwości
wyzdrowienia"? Oczywiste jest, że sama osoba zainteresowana podejmie
decyzję.

> Szczerze mówiąc trudno mi z Tobą dyskutować, ponieważ moje odczucia to
> odraza i obrzydzenie.

Skoro dyskusja wzbudza w Tobie "odrazę i obrzydzenie", to nie dziwię się, że
trudno jest Ci ze mną dyskutować.

> Takie emocje budzi we mnie usprawiedliwianie
> nieleczenia kogoś wydumanymi następstwami psychicznymi. I takie same
> emocje odczuwam wobec osoby, która to robi.

No, ale chyba pomyliłeś mnie z kimś innym. Nigdy nie mówiłem o
"usprawiedliwianiu nieleczenia". Mówiłem o możliwych konsekwencjach
wyleczenia, które Ty po raz n-ty nazywasz "wydumanymi", nie ustosunkowując
się ani razu do moich argumentów.

> Mogę mieć jedynie nadzieję, ze
> nigdy w podobnej sytuacji nie znajdzie się Twoje dziecko, lub osoba,
> której bedziesz prawnym opiekunem.

BTW założę się, że znaczna część (większość?) niewidomych od urodzenia wcale
nie byłaby zainteresowana leczeniem. Może ktoś ma jakiś namiar na ewentualne
dane w tej kwestii???

amnesiac


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-08-11 21:50:07

Temat: Re: "Psychologiczny" aspekt przywracania wzroku
Od: "Krzysztof" <k...@a...mail.ru> szukaj wiadomości tego autora

amnesiac_wawa wrote:

> OK, niech będzie wstrząs. Nie jestem psychologiem ani psychiatrą.

wsztrząs? nie wydaje mi się, żeby ryzyko było wieksze niż przy
jakimkowliek abiegu operacyjnym.

>>> Po "uzyskaniu" wzroku ten świat całkowicie zawali
>>> się. Zastanawiam się czy w ogóle możliwe jest uniknięcie szoku.
>> Uważam, że przesadzasz.
>
> I tylko tyle? Jakieś uzasadnienie może?

A Ty masz jakieś?
Mam za pomoca argumentów obalać tezę o wystąpieniu czegoś, co nie
istnieje?

Kiedy będę wiedział, co masz na myśli pisząc o szoku, mogę zacząć
dyskutować.

> A czy ja kiedykolwiek stwierdziłem, że należy kogoś "pozbawić
> możliwości wyzdrowienia"? Oczywiste jest, że sama osoba
> zainteresowana podejmie decyzję.

Dlaczego podejmie? Czyli cała sytuacja jest Twoim zdaniem realna?

> Skoro dyskusja wzbudza w Tobie "odrazę i obrzydzenie", to nie dziwię
> się, że trudno jest Ci ze mną dyskutować.

Cieszę się, że nie dziwisz się, że jest mi trudno z Tobą dyskutować.

>> Takie emocje budzi we mnie usprawiedliwianie
>> nieleczenia kogoś wydumanymi następstwami psychicznymi. I takie same
>> emocje odczuwam wobec osoby, która to robi.
>
> No, ale chyba pomyliłeś mnie z kimś innym. Nigdy nie mówiłem o
> "usprawiedliwianiu nieleczenia".

Nie, nie mówiłeś. Nie parafrazowałem w tym przypadku Twoich słów.
Tak ja to odbieram. Znalazłeś argument - leczenie doprowadzi do "bliżej
nieokreślonych zaburzeń psychicznych" i do "szoku". Obu pojęć nie
rozumiem.

Mówiłem o możliwych konsekwencjach
> wyleczenia, które Ty po raz n-ty nazywasz "wydumanymi", nie
> ustosunkowując się ani razu do moich argumentów.

Dopóki nie zrozumiem, co masz na myśli pisząc o bliżej nieokreślonych
zaburzeniach psychicznych i szoku nie będę w stanie się ustosunkować. Po
prostu nie rozumiem Twojej wypowiedzi.

Pozdrawiam,
Krzysztof


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-08-11 22:35:01

Temat: Re: "Psychologiczny" aspekt przywracania wzroku
Od: "amnesiac_wawa" <a...@Z...SPAMUpoczta.onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Krzysztof":

> wsztrząs? nie wydaje mi się, żeby ryzyko było wieksze niż przy
> jakimkowliek abiegu operacyjnym.

Nie chodzi mi o sam zabieg (o nim niec nie wiemy), tylko o konsekwencje
"uzyskania" wzroku.

> >> Uważam, że przesadzasz.
> > I tylko tyle? Jakieś uzasadnienie może?
> A Ty masz jakieś?

Mam i kilka razy je już przedstawiałem. Zastanawiam się czy Ty w ogóle
czytasz moje posty. Ale specjalnie dla Ciebie zrobię to jeszcze raz. Otóż
świat człowieka niewidomego i świat osoby widzącej - to dwa zupełnie różne
światy. Niewidomy nie dysponuje wieloma pojęciami, które są zasadnicze dla
osoby widzącej. Podawałem przykłady: długość, wielkość, kolor, światło.
Niewidomy dysponuje też całkowicie odmiennym niż widzący "obrazem" istotnych
przedmiotów poznania zmysłowego, np. innych ludzi, pomieszczenia
zamkniętego, nieba itd. W przypadku osób dorosłych te "światy" są już
właściwie całkowicie ukształtowane. "Uzyskanie" wzroku przez niewidomego
będzie oznaczało RUINĘ całego jego dotychczasowego świata. Jeśli coś takiego
nie spowoduje u niego wstrząsu, to co innego mogłoby tego dokonać?

> Mam za pomoca argumentów obalać tezę o wystąpieniu czegoś, co nie
> istnieje?

Co mianowicie - Twoim zdaniem - nie istnieje?

> Kiedy będę wiedział, co masz na myśli pisząc o szoku, mogę zacząć
> dyskutować.

Włóz trochę więcej dobrej woli i wysiłku intelektualnego, to będziesz
wiedział, co mam na myśli.

> > Oczywiste jest, że sama osoba
> > zainteresowana podejmie decyzję.
> Dlaczego podejmie? Czyli cała sytuacja jest Twoim zdaniem realna?

Sam przecież napisałeś, że to ona powinna "podjąć decyzję". A teraz się
pytasz: "dlaczego podejmie?" O co Ci właściwie chodzi? Sytuacja jest
hipotetyczna, choć wyobrażam sobie, że może być realna.

> > Skoro dyskusja wzbudza w Tobie "odrazę i obrzydzenie", to nie dziwię
> > się, że trudno jest Ci ze mną dyskutować.
> Cieszę się, że nie dziwisz się, że jest mi trudno z Tobą dyskutować.

Ścisle rzecz biorąc, Ty nie dyskutujesz ze mną, tylko dzielisz się swoimi
emocjami. Czekam na argumenty cały czas.

> > No, ale chyba pomyliłeś mnie z kimś innym. Nigdy nie mówiłem o
> > "usprawiedliwianiu nieleczenia".
> Nie, nie mówiłeś. Nie parafrazowałem w tym przypadku Twoich słów.
> Tak ja to odbieram.

Błędnie odbierasz. W dodatku nie miałeś żadnych podstaw do takiego
stwierdzenia.

> Znalazłeś argument - leczenie doprowadzi do "bliżej
> nieokreślonych zaburzeń psychicznych" i do "szoku". Obu pojęć nie
> rozumiem.

Mam nadzieję, że już zrozumiałeś. Jeśli nie, patrz wyżej.

> Dopóki nie zrozumiem, co masz na myśli pisząc o bliżej nieokreślonych
> zaburzeniach psychicznych i szoku nie będę w stanie się ustosunkować. Po
> prostu nie rozumiem Twojej wypowiedzi.

Pamiętasz wymyślony przeze mnie przykład o dziewczynie z czułkami? Jak
myślisz czy tamto hipotetyczne zdarzenie miałoby jakiś wpływ na Twoją
"psychikę"?
Już pisałem: nie jestem psychiatrą ani nawet psychologiem, więc nie potrafię
przewidzieć jaki konkretny kształt miałyby konsekwencje wspomnianego
wstrząsu. MZ byłyby one jednak - delikatnie mówiąc - dość znaczące.

amnesiac


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-08-11 23:15:02

Temat: Re: "Psychologiczny" aspekt przywracania wzroku
Od: "Krzysztof" <k...@a...mail.ru> szukaj wiadomości tego autora

amnesiac_wawa wrote:

> Mam i kilka razy je już przedstawiałem. Zastanawiam się czy Ty w ogóle
> czytasz moje posty.

Tak czytam.
Ale wciąż nie wiem, co rozumiesz pod pojęciem "wstrząs", "szok".

Zapewniam Cię, ze wstrząsu nie spowoduje.

Wprawdzie nie interesuję się anestezjologią, ale nie słyszałem o
wstrzasie psychogennym. Z takich czynników psychocznych mogących wywołać
wstrząs można by w zasadzie wymienić jedynie ból. Ale musi mieć
odpowiednie natężenie, np. przy urazach genitaliów.

Ale specjalnie dla Ciebie zrobię to jeszcze raz.
> Otóż świat człowieka niewidomego i świat osoby widzącej - to dwa
> zupełnie różne światy. Niewidomy nie dysponuje wieloma pojęciami,
> które są zasadnicze dla osoby widzącej. Podawałem przykłady: długość,
> wielkość, kolor, światło. Niewidomy dysponuje też całkowicie
> odmiennym niż widzący "obrazem" istotnych przedmiotów poznania
> zmysłowego, np. innych ludzi, pomieszczenia zamkniętego, nieba itd. W
> przypadku osób dorosłych te "światy" są już właściwie całkowicie
> ukształtowane. "Uzyskanie" wzroku przez niewidomego będzie oznaczało
> RUINĘ całego jego dotychczasowego świata. Jeśli coś takiego nie
> spowoduje u niego wstrząsu, to co innego mogłoby tego dokonać?

Co innego? Np. wspomniany ból. Reakcja alergiczna. Wstrząs kardiogenny.
Itd.

>> Mam za pomoca argumentów obalać tezę o wystąpieniu czegoś, co nie
>> istnieje?
>
> Co mianowicie - Twoim zdaniem - nie istnieje?

Szok. Wstrząs w następstwie urazów psychicznych. "Bliżej nieokreślone
zaburzenia psychiczne". Te blizej nieokreslone zaburzenai psychiczne -
sam nie wiem czemu - rodzą u mnie skojarzenia ze schizofenią bezobjawową
(dzięki temu rozpoznaniu można było umieścić w szpitalu psychiatrycznym
zdrowych opozycjonistów).

>> Kiedy będę wiedział, co masz na myśli pisząc o szoku, mogę zacząć
>> dyskutować.
>
> Włóz trochę więcej dobrej woli i wysiłku intelektualnego, to będziesz
> wiedział, co mam na myśli.

Dobrej woli włożyłem sporo.
Już wydawało mi się, że świta, a tu nagle wstrząs. I wciąż nie wiem, o
co Ci chodzi.

Wysiłku intelektualnego też wkładam sporo.
Może doszedłem do kresu swoich mozliwości intelektualnych? Nie wiem.
Ale stram się przyczyn nie szukac tylko w sobie.

> Sam przecież napisałeś, że to ona powinna "podjąć decyzję". A teraz
> się pytasz: "dlaczego podejmie?" O co Ci właściwie chodzi? Sytuacja
> jest hipotetyczna, choć wyobrażam sobie, że może być realna.

Uzyłeś trybu oznajmujacego, to mnie zastanowiło.

>>> Skoro dyskusja wzbudza w Tobie "odrazę i obrzydzenie", to nie dziwię
>>> się, że trudno jest Ci ze mną dyskutować.
>> Cieszę się, że nie dziwisz się, że jest mi trudno z Tobą dyskutować.
>
> Ścisle rzecz biorąc, Ty nie dyskutujesz ze mną, tylko dzielisz się
> swoimi emocjami.

Czy dobrze zrozumiałem, że irytuje Cię to, że dzielę się swoimi
emocjami?

> Czekam na argumenty cały czas.

Argumenty za/ przeciwko czemu?
Sprecyzuj proszę, co się Twoim zdaniem stanie z osobą niewidomą do
urodzenia, która odzyska wzrok. Wtedy będę mógł dyskutować.

>>> No, ale chyba pomyliłeś mnie z kimś innym. Nigdy nie mówiłem o
>>> "usprawiedliwianiu nieleczenia".
>> Nie, nie mówiłeś. Nie parafrazowałem w tym przypadku Twoich słów.
>> Tak ja to odbieram.
>
> Błędnie odbierasz. W dodatku nie miałeś żadnych podstaw do takiego
> stwierdzenia.

Rozumiem.

>> Znalazłeś argument - leczenie doprowadzi do "bliżej
>> nieokreślonych zaburzeń psychicznych" i do "szoku". Obu pojęć nie
>> rozumiem.
>
> Mam nadzieję, że już zrozumiałeś. Jeśli nie, patrz wyżej.

Nie - powyzej opisałeś, że chodzi Ci o wstrząs.
Odpowiadam - wstrząsu moim zdaniem nie będzie.
W jakim mechanizmie miałby wystąpić?

> Pamiętasz wymyślony przeze mnie przykład o dziewczynie z czułkami? Jak
> myślisz czy tamto hipotetyczne zdarzenie miałoby jakiś wpływ na Twoją
> "psychikę"?

Tak. Miałoby. Jestem przekonany, że każdy bodziec ma wpływ na psychike.
Ale nie wiem jaki ta sytacja miałaby na mnie. Wzrost moje dziewczyny,
wielkość jej pośladków i biustu znałbym z dotyku. Podobnie obecność
czułków. Skoro nigdy wczesniej bym ich nie dostrzegł, dotykiem,
zacząłbym podejrzewać, że cierpię na omamy wzrokowe.

Zaś kolor nieba - nie ma dla mnie większego znaczenia, podobnie jak kolr
deszczu (akurat czerwony lubię, ogladanie go sprawiłoy mi przyjemność).

Jeśli chodzi o obecność trzeciego nosa i łusek na nim - skoro potrafię
się golić bez lustra, to tym bardziej zdawałbym sobie sprawę z obecności
trzeciego nosa (BTW ten drugi też by mnie zastanowił, ponieważ mam
jeden).

> Już pisałem: nie jestem psychiatrą ani nawet psychologiem, więc nie
> potrafię przewidzieć jaki konkretny kształt miałyby konsekwencje
> wspomnianego wstrząsu. MZ byłyby one jednak - delikatnie mówiąc -
> dość znaczące.

Konsekwencje wstrząsu są oczywiste: nieleczony prowadzi do zgonu.

Pozdrawiam,
Krzysztof


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-08-11 23:26:04

Temat: Re: "Psychologiczny" aspekt przywracania wzroku
Od: Marek Kruzel <h...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Sun, 11 Aug 2002 22:32:15 +0200 "amnesiac_wawa"
<a...@z...spamupoczta.onet.pl> <aj6he5$b9e$1@news.onet.pl>:

> Po "uzyskaniu" wzroku ten świat całkowicie zawali się.
> Zastanawiam się czy w ogóle możliwe jest uniknięcie szoku.

Życie czasem się przewraca do góry nogami.
Najgorzej, gdy było wczesniej usłane różami.

Tse Tse ;)


--
Nie oszukujmy sie - wszyscy jestesmy jak dzieci.:)

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-08-12 06:12:48

Temat: Re: "Psychologiczny" aspekt przywracania wzroku
Od: "Pyzol" <p...@s...ca> szukaj wiadomości tego autora


"amnesiac_wawa"
> BTW założę się, że znaczna część (większość?) niewidomych od urodzenia
wcale
> nie byłaby zainteresowana leczeniem.

Chyba bys ten zaklad przegral,ale nie bede sie licytowac. Jak mnie psphome
uruchomila skrzydla, to zaraz polecialam!:)

Może ktoś ma jakiś namiar na ewentualne
> dane w tej kwestii???

Dane,t o moga byc tylko takie:
-jezeli istnieje mozliwosc zmiany , to kazdy kto sobie jej zyczy, powinien
miec dostep do odpowiedniej technoilogii. W przypadku dzieci, oczywiscie,
decydowaliby rodzice, baz prawni opiekunowie.

Rozumiem jednakze, ze ciebie interesuje cos troche innego. Niemniej takie
jest moje stanowisko: szok, nie szok, jesli ktos chce widziec - to nalezy mu
to zalatwic, jesli to mozliwe i juz. Oczywiscie, proces rehabilitacji bedzie
szczegolny i na poczatku bedzie sie popelniac bledy, ale wraz z nabywaniem
doswiadczenia bedzie ich coraz mniej. Tak bylo zawsze , tak bedzie i tutaj.

Kaska


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-08-12 11:03:17

Temat: Re: "Psychologiczny" aspekt przywracania wzroku
Od: "amnesiac_wawa" <a...@Z...SPAMUpoczta.onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Krzysztof":

> Tak czytam.
> Ale wciąż nie wiem, co rozumiesz pod pojęciem "wstrząs", "szok".
> Zapewniam Cię, ze wstrząsu nie spowoduje.
> Wprawdzie nie interesuję się anestezjologią, ale nie słyszałem o
> wstrzasie psychogennym.

Skoro jesteś fachowcem, to odpowiedz mi na pytanie, jakie mogą być
psychiczne konsekwencje przeżyć określanych jako "traumatyczne". Co
przykładowo grozi kilkuletniemu dziecku, który traci wszystkich swoich
bliskich w wypadku samochodowym? A samo - w konsekwencji tegoż wypadku - ma
amputowane nogi? Przepraszam za makabryczność przykładu.

> Czy dobrze zrozumiałem, że irytuje Cię to, że dzielę się swoimi
> emocjami?

Nie. Irytuje mnie, że emocje ZASTĘPUJĄ argumentację.

> Wzrost moje dziewczyny,
> wielkość jej pośladków i biustu znałbym z dotyku.

Nie! Twoje wyobrażenie "wielkości" byłoby zupełnie inne niż osoby widzącej!
W ogóle nie postrzegałbyś swojej dziewczyny jako istoty przestrzennej!
Pojęcie "przestrzeni" jest zrozumiałe jedynie dla osób dysponujących
wrażeniami wzrokowymi.

> Podobnie obecność
> czułków. Skoro nigdy wczesniej bym ich nie dostrzegł, dotykiem,
> zacząłbym podejrzewać, że cierpię na omamy wzrokowe.

I to prawdopodobnie czeka taką osobę: MZ wszystko, co zobaczy, będzie
postrzegała jako omamy! Będąc niewidomym, posiadałbyś zupełnie inne
wyobrażenie świata niż osoba widząca. Twój świat, tworzony m.in. za pomocą
dotyku, wyglądałby inaczej. Gdybyś nawet swoją dziewczynę przez 50 lat
dotykał i znał każdy jej najmniejszy fragment, to i tak Twój obraz jej byłby
zupełnie inny niż w sytuacji, gdybyś dysponował wzrokiem!

> Zaś kolor nieba - nie ma dla mnie większego znaczenia, podobnie jak kolr
> deszczu (akurat czerwony lubię, ogladanie go sprawiłoy mi przyjemność).

Rozumiem, że gdybyś któregoś dnia obudził się i zobaczył, że niebo jest
zielone i pada czerwony deszcz, to po prostu przeszedłbyś z tym do porządku
dziennego, mówiąc: "o, jaki ładny widok!". I nie miałoby to żadnego wpływu
na Twoją psychikę.

> Jeśli chodzi o obecność trzeciego nosa i łusek na nim - skoro potrafię
> się golić bez lustra,

BTW sądzę, że niewidomemu bardzo trudno zrozumieć "potrzebę" golenia się. No
bo po co on niby miałby to robić? Rytuał jakiś?

pozdrawiam
amnesiac



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-08-12 11:07:05

Temat: Re: "Psychologiczny" aspekt przywracania wzroku
Od: "amnesiac_wawa" <a...@Z...SPAMUpoczta.onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Pyzol":

> Dane,t o moga byc tylko takie:
> -jezeli istnieje mozliwosc zmiany , to kazdy kto sobie jej zyczy, powinien
> miec dostep do odpowiedniej technoilogii. W przypadku dzieci, oczywiscie,
> decydowaliby rodzice, baz prawni opiekunowie.

Oczywiście masz rację. Ale interesuje mnie czy dorośli niewidomi wyrażają
zainteresowanie ich leczeniem. O takie dane mi chodzi.

> Oczywiscie, proces rehabilitacji bedzie
> szczegolny i na poczatku bedzie sie popelniac bledy, ale wraz z nabywaniem
> doswiadczenia bedzie ich coraz mniej. Tak bylo zawsze , tak bedzie i
tutaj.

Można powiedzieć, że nawet bardzo szczególny. Nie twierdzę, że nie
zakończyłby się sukcesem. Choć brakuje mi tu opinii samych zainteresowanych
:-(

pozdro
amnesiac


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ] . 2 ... 5


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Drapetomania bylo Wytyczne APA
Re: pytanko do speców
Re: Czy istnieja jeszcze romantyczni mezczyzni?
Do osob z nerwica lekowa, atakami paniki i agorafobia
(SPAM) BIG RED IMPORT USA - BCM KUP TERAZ Allegro NAJTANIEJ!!!

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Senet parts 1-3
Chess
Dendera Zodiac - parts 1-5
Vitruvian Man - parts 7-11a
Vitruvian Man - parts 1-6

zobacz wszyskie »