« poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2002-06-15 14:39:30
Temat: A cóż to jest "mistycyzm"? było: Re: [bylo: Porozmawiac o..] ...mistycyzmie?PowerBox <p...@p...onet.pl>
w news:aee0j6$ag4$1@news.tpi.pl...
[...]
> > Fascynujace, ze akurat taki przyklad przyszedl ci do glowy!;););)
>
> - to jest zwykły przykład na to jaki wpływ na realne życie ma nieadekwatność
> mapy(przekonań, na których ktoś opiera działanie) w stosunku do obiektywnego
> terenu. To wszystko toczy się w czasie rozmowy na temat sposobu pozyskiwania
> wiedzy o rzeczywistości. W każdym z tych przypadków nasz ktoś posługiwał się
> mistycznym sposobem nabywania wiedzy i za każdym razem uzyskiwał mapę inną
> od faktycznego terenu. Gdyby posługiwał się racjonalnym sposobem
> pozyskiwania wiedzy o świecie to nie dochodziłoby do rozdźwięku pomiędzy
> mapą (przekonaniami) a terenem w którego realiach fizycznie się porusza
> (obiektywną rzeczywistością). To wszystko. Wielu ludzi, szczególnie
> starszych, ma ostre problemy ze skumaniem tak banalnie prostych i
> przeteoretyzowanych rzeczy...Pa.
Nie masz _zielonego_ pojęcia o tym, co _dokładnie_ znaczy słówko
"mistycyzm" czy "mistyczny sposób nabywania wiedzy". A ponieważ
nie rozumiesz tego, to zamiast właściwych treści DOMYŚLNIE wska-
zywanych przez to słówko podstawiasz pod nie diametralnie błędne
skojarzenia, tj. takie, które w przybliżeniu adresuje słowo "mi-
tyczny". Jeśli w swoich tekstach powymieniasz wszędzie "mistycz-
ny" na "mityczny" to będą O.K. z jednym jedynym wyjątkiem (który
wszakże kładzie na łopatki cały twój tok 'rozumowania'). Otóż to,
co nazywasz "racjonalnym nabywaniem wiedzy" NIE MA NIC WSPÓLNE-
GO z jakąkolwiek rzeczywistą racjonalnością. To co nazywasz jako
"racjonalną 'mapę', obiektywną w stosunku do rzeczywistego 'tere-
nu'" Einstein nazwał "czysto logicznym rozumowaniem", które...
podsumował:
<< Czysto logiczne rozumowanie nie da nam żadnej wiedzy o real-
nym świecie.>>
O zgrozo (dla ciebie) - właściwym rozumowaniem jest rozumowanie
właśnie MISTYCZNE, ale o tym, jaki rodzaj bardzo specyficznych
skojarzeń naprawdę to słówko wskazuje - jak powiedziałem - nie
masz najmniejszego pojęcia, po prostu dlatego, że namolnie nie
myliłbyś ich z 'mitycznymi'.
To co nazywasz jako "racjonalny sposób myślenia" w innych słowach
jest myśleniem KONKRETNYM, zaś myślenie "mistyczne" o które cho-
dziło Einsteinowi (choć nie używał tego słówka) to inaczej myśle-
nie ABSTRAKCYJNE. Jak 'zwał tak zwał' ("mistyczny" czy "abstrak-
cyjny") nie ma najmniejszego znaczenia, dopóki dokładnie nie bę-
dziesz Rozumiał, na co (na jaki rodzaj skojarzeń diametralnie od-
miennych od skojarzeń konkretnych) precyzyjnie wskazują te słów-
ka.
Ponieważ nauczenie się poprawnej "sztuki myślenia" (właśnie "mi-
stycznej" vel "abstrakcyjnej") jest krańcowo trudne (a słówko
jest namolnie a zupełnie błędnie ciągle używane/powtarzane) to
większość nie będąca w stanie w jakikolwiek sposób pojąć rzeczy-
wistych treści ("abstrakcyjnych") podstawia pod nie dziecięcą baj-
kologię, po czym dzieli się na jej 'gorących' zwolenników i rów-
nie drapieżnych "szkiełkoocznych pozytywistów" - zawzięcie zwal-
czających swoich 'religijnych' wrogów/przeciwników.
I obydwie grupy mają świetny powód do okładania się pięściami kom-
pletnie nie przypuszczając (nawet 'w najśmielszych snach') że jed-
ni i drudzy w dokładnie takim samym stopniu (choć z przeciwnych
stron barykady) nie mają racji, a "dziecko wylali z kąpielą", cał-
kowicie nie będąc tego świadomymi, bardzo dawno temu... (Dokład-
niej mówiąc: pozwierzęca nieświadomość ŚCIŚLE BLOKUJE jakiekolwiek
szanse na właściwe zrozumienie treści abstrakcyjnych, tzn. owego
"dziecka" większość nie była, nie jest i nie będzie w stanie doj-
rzeć przez całe życie. Bo większość była, jest i będzie kompletnie
'ślepa'=NIEŚWIADOMA.)
Powtórzę i tu ważny cytat:
<< Każdy, kto jest poważnie zaangażowany w badania naukowe, na-
biera przekonania, że w prawach wszechświata zamanifestowany jest
duch - duch znacznie przewyższający ducha człowieka, wobec które-
go my, z naszymi skromnymi mocami, musimy odczuwać pokorę. >>
[Albert Einstein]
Powyżej słówko "duch" jak i cały cytat wywołuje u ciebie całą
masę 'mistycznych' skojarzeń? Z pewnością. U mnie również, róż-
nica tkwi w tym, że ani jedno z moich skojarzeń nie pokrywa się
z twoimi.
Hint: za dużo bardzo mądrych ludzi (geniuszy) używało tego rodza-
ju słówek, by używali ich podkładając pod nie dziecięco bajkowe
mitologie. Czy jest możliwe, by nagle totalnie głupieli (gdy my-
śleli na tematy "mistyczne" vel "religijne") a za chwilę (na prze-
mian) produkowali genialnie doskonałe, 'wieczne' dzieła czysto
naukowe ? (Jeśli ktokolwiek tak opiniuje geniuszy, to jest to
wyłącznie typowa projekcja... jego własnego stanu intelektual-
nego...)
JeT.
P.S. Różnica pomiędzy mistykiem a klechą tak samo jak pomiędzy
Uczonym a naukawcem może być zewnętrznie (konkretnie) niezauwa-
żalna, tzn. mogą mówić dokładnie takim samym tekstem, a mimo to
będą mówić o diametralnie innych (jakościowo) wyobrażeniach.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
1. Data: 2002-06-15 16:02:24
Temat: Re: A cóż to jest "mistycyzm"? było: Re: [bylo: Porozmawiac o..] ...mistycyzmie?
"Jerzy Turynski" <j...@p...com> wrote in message
news:aefjqi$3r3$3@news.tpi.pl...
> Nie masz _zielonego_ pojęcia o tym, co _dokładnie_ znaczy słówko
> "mistycyzm" czy "mistyczny sposób nabywania wiedzy". A ponieważ
> nie rozumiesz tego, to zamiast właściwych treści DOMYŚLNIE wska-
> zywanych przez to słówko podstawiasz pod nie diametralnie błędne
> skojarzenia, tj. takie, które w przybliżeniu adresuje słowo "mi-
> tyczny".
Dziekuje.
Mnie w tekstach Power Boxa uderza jeszcze silny emocjonalizm i takie jakies
propagandowe natrectwo, jakby sila w tym pudle byla wylacznie kipiaca i
wielce butna zloscia.
W ten sposob PB rozklada nie tylko "mistycyzm" ( nawet ten w jego
rozumieniu), ale i racjonalizm. Pozostaje psedudonaukowa papka,
naszpikowana nawalnica nie do konca przemyslanych slow.
Kaska
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-06-16 00:03:34
Temat: Re: A cóż to jest "mistycyzm"? było: Re: [bylo: Porozmawiac o..] ...mistycyzmie?> > > Fascynujace, ze akurat taki przyklad przyszedl ci do glowy!;););)
> >
> > - to jest zwykły przykład na to jaki wpływ na realne życie ma
nieadekwatność
> > mapy(przekonań, na których ktoś opiera działanie) w stosunku do
obiektywnego
> > terenu. To wszystko toczy się w czasie rozmowy na temat sposobu
pozyskiwania
> > wiedzy o rzeczywistości. W każdym z tych przypadków nasz ktoś posługiwał
się
> > mistycznym sposobem nabywania wiedzy i za każdym razem uzyskiwał mapę
inną
> > od faktycznego terenu. Gdyby posługiwał się racjonalnym sposobem
> > pozyskiwania wiedzy o świecie to nie dochodziłoby do rozdźwięku pomiędzy
> > mapą (przekonaniami) a terenem w którego realiach fizycznie się porusza
> > (obiektywną rzeczywistością). To wszystko. Wielu ludzi, szczególnie
> > starszych, ma ostre problemy ze skumaniem tak banalnie prostych i
> > przeteoretyzowanych rzeczy...Pa.
>
> Nie masz _zielonego_ pojęcia o tym, co _dokładnie_ znaczy słówko
> "mistycyzm" czy "mistyczny sposób nabywania wiedzy".
- wiem, że to jest naciągane pojęcie ale ono naturalnie wyewoluowało w
czasie rozmowy o bogu, która toczy się od ponad tygodnia. Jeśli włączyłeś
się dopiero teraz, to faktycznie może to wszystko dla Ciebie nie mieć sensu.
Początkowo chodziło dokładnie o mistycyzm, czyli o rodzaj filozofii,
bazującej na epistemologii niezmysłowej. Generalnie chodziło w tej filozofii
o kontakt z różnymi bożkami, ale skoncentrowaliśmy się na razie prawie tylko
na aspekcie epistemologicznym. Mistycyzm został użyty jako przeciwstawienie
do obiektywizmu, który posługuje się zmysłami, wnioskowaniem i logiką jako
sposobem poznania świata. Dokładniej 'mistyczny sposób nabywania wiedzy'
oznacza dla mnie teraz w tej rozmowie epistemologię, polegającą na poznaniu
pozazmysłowym. Osobiście nie widzę sensu nazywania tego mitycznym sposobem
nabywania wiedzy - skoro już to zostało wyrażone w ten lekko niefortunny
sposób. Dalej użyłem przykładów posługiwania się niezmysłowym (takim jak w
mistycyzmie=mistycznym) sposobem poznania rzeczywistości, które nawiązywały
m.in. do faceta bez spadochronu. Rzeczywiście, jeśli dopiero teraz ktoś na
to spojrzy, to może odnieść wrażenie, że nazwano takiego skoczka mistykiem a
to może się wydać dziwne.
> Otóż to,
> co nazywasz "racjonalnym nabywaniem wiedzy" NIE MA NIC WSPÓLNE-
> GO z jakąkolwiek rzeczywistą racjonalnością. To co nazywasz jako
> "racjonalną 'mapę', obiektywną w stosunku do rzeczywistego 'tere-
> nu'" Einstein nazwał "czysto logicznym rozumowaniem", które...
> podsumował:
> << Czysto logiczne rozumowanie nie da nam żadnej wiedzy o real-
> nym świecie.>>
- no to mamy kolejną filozofię, tym razem Pana Einstein'a.
W Twoim zdaniu: "To co nazywasz jako "racjonalną 'mapę', obiektywną w
stosunku do rzeczywistego 'terenu' Einstein nazwał "czysto logicznym
rozumowaniem", mieszasz dwie rzeczy. 'Mapa', czyli moje zdanie na temat
'terenu' nie jest sposobem poznania terenu, czyli mapa nie jest logicznym
rozumowaniem (cokolwiek to znaczy).
Wcześniej zakładaliśmy, że istnieje teren (obiektywna rzeczywistość). Ludzie
w ciągu życia poznają w jakiś tam sposób ten teren. Nabywają o nim wiedzę.
Budują przekonania na temat świata (terenu) i to zostało nazwane "mapą".
Teraz, w dalszej rozmowie chodziło o sposób, w jaki człowiek rysuje tę mapę
(swoje przekonania o rzeczywistości). Jedni używają do tego szczerych prób
racjonalnego, logicznego myślenia opartego na wnioskowaniu, inni (tu
mistycy) używają zgadywania albo objawień dotyczących rzeczywistości.
Problem jest znacznie poważniejszy niż tylko spór o SPOSÓB poznania,
ponieważ wielu "mistyków" w swej filozofii w ogóle nie zakłada, że istnieje
coś takiego jak obiektywna rzeczywistość.
> O zgrozo (dla ciebie) - właściwym rozumowaniem jest rozumowanie
> właśnie MISTYCZNE,
- masz pełne prawo dobrać sobie filozofię stosowną do potrzeb i do własnych
możliwości. Dalszy problem polega na tym, że aksjomatów filozoficznych, jak
sama nazwa wskazuje, nie da się udowodnić, czyli musimy się ograniczyć do
stwierdzenia, że wyznajemy różne filozofie i nie ma sensu się na wzajem do
nich przekonywać używając argumentów "jedyne właściwe jest". Natomiast
obiektywiści posługują się chętniej terminem: "daje lepsze w odniesieniu do
czegoś rezultaty". Na przykład można pokusić się o rozmowę jaki sposób
nabywania wiedzy o świecie daje lepsze rezultaty odnośnie przeżycia skoczka.
Jeśli skoczek zakłada w ciemno, nie posługując się swoimi zmysłami, że ma
spadochron - to efekty tego można względnie łatwo porównać z efektami
pochodzącymi z działania na bazie swoich zmysłów i zdolności wnioskowania
użytych w tej sytuacji do poznania rzeczywistego stanu - czy na plecach ma
spadochron, czy nie.
> To co nazywasz jako "racjonalny sposób myślenia" w innych słowach
> jest myśleniem KONKRETNYM, zaś myślenie "mistyczne" o które cho-
> dziło Einsteinowi (choć nie używał tego słówka) to inaczej myśle-
> nie ABSTRAKCYJNE.
- myślenie kreatywne, lateralne, poziome, abstrakcyjne może być łatwo
pomylone z generalną zasadą weryfikacji wiedzy o jakiej mówimy w konkretnym
systemie filozoficznym n.p. zasadą logicznej weryfikacji opartej na zmysłach
i wnioskowaniu i logice albo może chodzić o zasadę akceptowania czegoś jako
prawdziwe (uzupełnianie mapy) w całkowitym oderwaniu od zmysłów - jak ma to
miejsce w filozofiach posługujących się nie zmysłowym sposobem poznania np.
w mistycyzmie.
> Ponieważ nauczenie się poprawnej "sztuki myślenia" (właśnie "mi-
> stycznej" vel "abstrakcyjnej") jest krańcowo trudne (a słówko
> jest namolnie a zupełnie błędnie ciągle używane/powtarzane) to
> większość nie będąca w stanie w jakikolwiek sposób pojąć rzeczy-
> wistych treści ("abstrakcyjnych") podstawia pod nie dziecięcą baj-
> kologię, po czym dzieli się na jej 'gorących' zwolenników i rów-
> nie drapieżnych "szkiełkoocznych pozytywistów" - zawzięcie zwal-
> czających swoich 'religijnych' wrogów/przeciwników.
U Ciebie 'podstawianie bajek' to jest to, co u mnie 'branie na wiarę'. Czyli
jest to sposób rysowania swojej mapy w oderwaniu od realiów, których ktoś
nie może nazwijmy to: zrozumieć.
> I obydwie grupy mają świetny powód do okładania się pięściami kom-
> pletnie nie przypuszczając (nawet 'w najśmielszych snach') że jed-
> ni i drudzy w dokładnie takim samym stopniu (choć z przeciwnych
> stron barykady) nie mają racji, a "dziecko wylali z kąpielą", cał-
> kowicie nie będąc tego świadomymi, bardzo dawno temu... (Dokład-
> niej mówiąc: pozwierzęca nieświadomość ŚCIŚLE BLOKUJE jakiekolwiek
> szanse na właściwe zrozumienie treści abstrakcyjnych, tzn. owego
> "dziecka" większość nie była, nie jest i nie będzie w stanie doj-
> rzeć przez całe życie. Bo większość była, jest i będzie kompletnie
> 'ślepa'=NIEŚWIADOMA.)
> Powtórzę i tu ważny cytat:
> << Każdy, kto jest poważnie zaangażowany w badania naukowe, na-
> biera przekonania, że w prawach wszechświata zamanifestowany jest
> duch - duch znacznie przewyższający ducha człowieka, wobec które-
> go my, z naszymi skromnymi mocami, musimy odczuwać pokorę. >>
> [Albert Einstein]
> Powyżej słówko "duch" jak i cały cytat wywołuje u ciebie całą
> masę 'mistycznych' skojarzeń? Z pewnością. U mnie również, róż-
> nica tkwi w tym, że ani jedno z moich skojarzeń nie pokrywa się
> z twoimi.
- nasze mapy się różnią ;)
> Hint: za dużo bardzo mądrych ludzi (geniuszy) używało tego rodza-
> ju słówek, by używali ich podkładając pod nie dziecięco bajkowe
> mitologie. Czy jest możliwe, by nagle totalnie głupieli (gdy my-
> śleli na tematy "mistyczne" vel "religijne") a za chwilę (na prze-
> mian) produkowali genialnie doskonałe, 'wieczne' dzieła czysto
> naukowe ? (Jeśli ktokolwiek tak opiniuje geniuszy, to jest to
> wyłącznie typowa projekcja... jego własnego stanu intelektual-
> nego...)
- jest to możliwe. Einstein mógł w pewnej chwili dobrze wywnioskować teorię
i późniejsze obiektywne badania stwierdziły, że teoria względności ma
racjonalne uzasadnienie w odniesieniu do rzeczywistości. Równocześnie w
rozmowie z żoną Einstein mógł wyjawiać głebokie przekonania o stanie rzeczy,
np. że jest "zawalony po uszy robotą", innym razem mógł wejść do labu
wierząc, ze tam ktoś jest ale faktycznie tam nikogo nie było, jeszce kiedy
indizej mógł wierzyć w anioły - a tam niczego takiego nie było... We
wszystkich tych przypadkach (oprócz zdefiniowania teorii) mógł potencjalnie
posługiwać się niezmysłowym sposobem 'poznania' (było: typowym dla
mistyków). To była taka drobna projekcja mojego stanu intelektualnego :)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-06-16 11:50:42
Temat: Re: A cóż to jest "mistycyzm"? było: Re: [bylo: Porozmawiac o..] ...mistycyzmie?> Mnie w tekstach Power Boxa uderza jeszcze silny emocjonalizm i takie
jakies
> propagandowe natrectwo, jakby sila w tym pudle byla wylacznie kipiaca i
> wielce butna zloscia.
- ja jestem spokojny, tylko zdecydowanie się wyrażam. Może to trochę
kontrastować z tzw. 'szarym' podejściem, które obecnie zdecydowanie przeważa
nie tylko na grupie, ale w całym społeczeństwie.
> propagandowe natręctwo.
- ogólnie nie widzę potrzeby powtarzania na różne sposoby tego, co chcę
zakomunikować. Problem w tym, że kiedy piszę o potrzebie wysiłku - to
przychodzi post że obiektywiści nic, tylko chcieli by wszystko łatwo. Kiedy
pisze, że obiektywiści przeciwstawiają się interwencjonizmowi to Ty sama
piszesz, w następnym liście, że dążą do dyktatury a niestety jest dokładnie
odwrotnie. Powtarzam wówczas spokojnie, lecz zdecydowanie jakie jest moje
stanowisko żeby nie dochodziło do nieporozumień na poziomie podstawowej
komunikacji. Potem mówisz, że to powtarzanie jest propagandowym natręctwem.
Jakby to zagęścić i wybrać kondensat - byłby to istny kabaret.
> W ten sposob PB rozklada nie tylko "mistycyzm" ( nawet ten w jego
> rozumieniu), ale i racjonalizm. Pozostaje psedudonaukowa papka,
> naszpikowana nawalnica nie do konca przemyslanych slow.
- moje słowa z mojej strony - na tyle ile potrafiłem względem swoich
skromnych możliwości - są przemyślane. Natomiast jeśli Tobie jawią się jako
papka, to oprócz moich braków w podstawowych umiejętnosciach komunikacji -
może to też być wynikiem Twojego braku przygotowania na odbiór takich
informacji. Mogę pisać bardziej naukowo, ale skoro masz kłopoty za
zrozumieniem prostego języka to zakładanie, ze zrozumiesz to samo przekazane
naukowym słownictwem byłoby z mojej strony naiwnością. Jeżeli chodzi o
logikę to pozostaje ona taka sama zarówno w mowie potocznej jak i w
naukowej.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-06-16 12:19:47
Temat: Re: A cóż to jest "mistycyzm"? było: Re: [bylo: Porozmawiac o..] ...mistycyzmie?"PowerBox"
> - moje słowa z mojej strony - na tyle ile potrafiłem względem swoich
> skromnych możliwości - są przemyślane. Natomiast jeśli Tobie jawią się jako
> papka, to oprócz moich braków w podstawowych umiejętnosciach komunikacji -
> może to też być wynikiem Twojego braku przygotowania na odbiór takich
> informacji. Mogę pisać bardziej naukowo, ale skoro masz kłopoty za
> zrozumieniem prostego języka to zakładanie, ze zrozumiesz to samo przekazane
> naukowym słownictwem byłoby z mojej strony naiwnością. Jeżeli chodzi o
> logikę to pozostaje ona taka sama zarówno w mowie potocznej jak i w
> naukowej.
Jeśli chodzi o logikę, to nic tu u Ciebie nie widzę nowego ponad to, co już było
wiele razy w historii - począwszy od zrzucania słabszych ze skały w starożytności,
poprzez wyniszczanie plemion rodzimej ludności przez różnej maści konkwistadorów,
[na różnych kontynentach] i dalej : niewolnictwo, feudalizm, kapitalizm z wilczą
twarzą,
nazizm.
Korwin Mikke to przy Tobie super facet, obdarzony cudownym poczuciem humoru.:)
Zzzzimno się robi, kiedy się Ciebie czyta.
Cóś Ty musisz być ostro sfrustrowany facet. Współczuję !
Eva
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-06-16 16:33:54
Temat: Re: A cóż to jest "mistycyzm"? było: Re: [bylo: Porozmawiac o..] ...mistycyzmie?> Jeśli chodzi o logikę, to nic tu u Ciebie nie widzę nowego ponad to, co
już było
> wiele razy w historii - począwszy od zrzucania słabszych ze skały w
starożytności,
> poprzez wyniszczanie plemion rodzimej ludności przez różnej maści
konkwistadorów,
> [na różnych kontynentach] i dalej : niewolnictwo, feudalizm, kapitalizm z
wilczą twarzą,
> nazizm.
Jak dobrze doczytasz poprzednie listy, to tam jest wyrażnie napisane, ze
osobiście się temu wszystkiemu sprzeciwiam. Znów dochodzi do sytuacji, ze
ktoś całkowicie przekręca poprzednie listy i wmawia mi, że popieram przmoc.
Przeczytaj dziecko dokładnie to co napisałem i zobacz, że mówię wprost, że
obiektywizm opiera się na szczerym wysiłku wobec siebie, wobec zrozumienia
rzeczywistości i na zaniechaniu przemocy wobec innych.
> Korwin Mikke to przy Tobie super facet, obdarzony cudownym poczuciem
humoru.:)
> Zzzzimno się robi, kiedy się Ciebie czyta.
- tak, wielu ludziom zimno się robi kiedy dowiadują się że są za wszystko
odpowiedzialni, że muszą się wysilać żeby dożyć jutra, że nie ma boskich
stworzeń, które za nich zdadzą egzamin i że rzeczywistość się nimi w ogóle
nie interesuje. Ani nie pomaga, ani nie przeszkada, rzeczywistość po prostu
jest. Strasznie zzzzzimno.
> Cóś Ty musisz być ostro sfrustrowany facet. Współczuję !
- zawsze podziwiałem jak na tej grupie prawie każdorazowo rozmowa schodzi na
tematy osobiste z całkowitym pominięciem merytorycznym głównego wątku.
Moim zdaniem sfrustrowani ludzie właśnie unikają stawiania czoła FAKTOM.
Taki akt wymaga stabilnej, szczerej i silnej psychiki. Jeśli Ciebie na to
nie stać, to musisz wierzyć w szczęście na loterii w zabobony, w opiekę
stworzeń nadprzyrodzonych, w to, ze odbieranie innym owoców ich wysiłku jest
etyczne i w inne bzdury w prostej linii prowadzące do socjalizmu. Wówczas mi
robi się gorrrrąco i zastanawiam się jak dalece taka osoba jest
nieodpowiedzialna i emocjonalnie niedojrzała że utrzymuje fikcję i pokrętną
filozofie osobistą.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-06-16 18:37:23
Temat: Re: A cóż to jest "mistycyzm"? było: Re: [bylo: Porozmawiac o..] ...mistycyzmie?PowerBox napisał(a):
>
mysle ze juz czas ...
ciekawym kolejnej eksplozji
pozdrawiam
Marsel
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-06-16 23:25:28
Temat: etyka obiektywna> Jeśli chodzi o logikę, to nic tu u Ciebie nie widzę nowego ponad to, co
już było
> wiele razy w historii - począwszy od zrzucania słabszych ze skały w
starożytności,
> poprzez wyniszczanie plemion rodzimej ludności przez różnej maści
konkwistadorów,
> [na różnych kontynentach] i dalej : niewolnictwo, feudalizm, kapitalizm z
wilczą twarzą,
> nazizm.
- generalnie wszystko to odrzucam i co więcej - prezentuję skrajnie odwrotne
podejście. Jednak ciekawe wydało mi się określenie 'kapitalizm z wilczą
twarzą'. Domyślam się, o co Tobie może chodzić. Przyjrzyjmy się temu
dokładniej:
- powiedzmy pieczesz placek. Wkładasz w to swój czas, swoje produkty i
umiejętności. Po 2 godzinach dzięki swojemu wysiłkowi masz gotowy wypiek,
Twój wypiek. W tym momencie przychodzi sąsiad, albo dowolny inny przestępca
i chce Ci zabrać połowę. Wygląda z tej perspektywy, że sąsiad ma wilczą
twarz - chce zabrać siłą lub podstępem Twoje dobra. Teraz spójrzmy na to od
strony sąsiada. Sąsiad nie umie piec ciasta, nie chce mu się, albo nie
posiada produktów, albo jest chory. Tymczasem żreć się cholera chce. Sąsiad
kombinuje, że pójdzie do Ciebie i weźmie Ci połowę powołując się na dobre
stosunki sąsiedzkie, na prawa człowieka, na głód, na 10 przykazań itd... Ale
Ty powiedzmy masz inne plany odnośnie swojego placka -masz go dla
przewidzianych gości i nie oddajesz połowy. Dla sąsiada wygląda teraz, że
masz wilczą twarz.
Mamy więc sytuację, kiedy oboje macie wilcze twarze. Jak stwierdzić, kto ma
rację? Pytanie dotyczy etyki. Każdy ma swoją odpowiedź i swoje
uzasadnienie - każdy posługuje się na co dzień jakąś etyką. Spójrzmy tylko
co o tym sądzą obiektywiści wraz ze swoją szmatławą etyką. Otóż oni uważają,
że w takim wypadku sąsiad kradnąc, wymuszając, manipulując w celu zabrania
Twojej wartości postępuje nieetycznie. Sąsiad po prostu próbuje ominąć
konstruktywny wysiłek i chce mieć plony nigdy nie siejąc - chce zgwałcić
prawo natury i Ty masz ponieść koszt tej operacji pokrywając go ze swoich
ograniczonych zasobów. Dlatego obiektywnie uznaje się, że to on ma wilczą
twarz a nie Ty. Ty możesz mu dać placek jeśli chcesz, ale jeśli nie chcesz,
to twój kapitalizm nie ma wilczej twarzy - ma natomiast twarz jak
najbardziej normalną. Jest to twarz jaką ma każde stworzenie, które pracuje,
wytwarza obiektywne wartości żeby przeżyć. Twoja twarz dla przeciętnego
pasożyta może wyglądać na wilczą, bo utrudnia mu zdobycie nagrody podczas,
gdy on unika wysiłku i pracy i poświęcania swoich drogocennych zasobów.
Podsumowując, obiektywiści bardzo lubią normalny nieregulowany kapitalizm,
bo nie ma górnego pułapu szczerego wytwarzania wartości własnym,
konstruktywnym wysiłkiem. W takim systemie podatki są zmniejszone do minimum
potrzebnego do sprawnego funkcjonowania sądów, policji i wojska. Zostaje Ci
o połowę więcej pieniędzy, które możesz przeznaczyć na co chcesz. Możesz
zapisać syna do szkoły, możesz wpłacić ubezpieczenie na wypadek, gdyby Twoja
zdolność wytwarzania okazała się czasowo niewystarczająca i zostałabyś
bezrobotną. W takim wypadku miałabyś zasiłek, ale zrealizowany zupełnie
innym sposobem. Niestety to jest zabawa tylko dla ludzi odpowiedzialnych,
którzy nie przechleją kasy, nie zostaną bez środków do życia i nie zaczną
żebrać. Obecnie większość ludzi ma takie tendencje i dzisiejsze systemy
koncentrują się całkowicie na utrzymywaniu przy życiu najsłabszych kosztem
najlepszych. Lekko do góry nogami, tak jeszcze będzie przez jakiś czas...
Dzisiejsze pasożyty są jak oswojone zwierzęta - gdyby je nagle wypuścić na
wolność, to nie umiałyby niczego wyprodukować ani zorganizować sobie
pożywienia drogą konstruktywnej pracy. Dla nich wszystkich kapitalizm ma
cholernie wilczą twarz.
To była polityka i gospodarka, która obecnie ku uciesze pasożytów skierowuje
się w stronę dyktatury socjalistycznej. Natomiast w wielu dziedzinach panują
normalne warunki. Przykładowo niewiele można zmajstrować przy doborze
partnerów. Ktoś, kto niczego nie dostarcza dla związku i tylko kombinuje
staje się nieatrakcyjnym partnerem i przegrywa w konkurencji z osobą o
szczerym umyśle.
W sporcie to samo, chociaż stosowanie niedozwolonych środków psuje wyraźny
obraz. Jeśli drużyna piłkarska włożyła dużo wysiłku w treningi i w poznanie
rzeczywistości na tyle -żeby tę wiedzę wykorzystać - to ma ona autentyczną
przewagę nad tymi, którzy byli leniwi, głupi. Tym drugim pozostają czerwone
kartki, ciąganie za koszulki i kombinujący dość wilczy wyraz twarzy, wieczne
niezadowolenie ze świata i z siebie samych.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-06-17 01:01:36
Temat: Re: A cóż to jest "mistycyzm"? było: Re: [bylo: Porozmawiac o..] ...mistycyzmie?
PowerBox <p...@p...onet.pl>
w news:aeglci$7qi$1@news.tpi.pl...
> - wiem, że to jest naciągane pojęcie ale ono naturalnie wyewoluowało w
> czasie rozmowy o bogu, która toczy się od ponad tygodnia. Jeśli włączyłeś
> się dopiero teraz, to faktycznie może to wszystko dla Ciebie nie mieć sensu.
> Początkowo chodziło dokładnie o mistycyzm, czyli o rodzaj filozofii,
> bazującej na epistemologii niezmysłowej. Generalnie chodziło w tej filozofii
> o kontakt z różnymi bożkami
[...]
Rany boskie...
Ja: Mistycyzm nie ma nic wspólnego z wiarą w krasnoludki, bożki itd...
Ty: Rozumiem, bo... mistycyzm to taka strasznie idiotyczna wiara
w pozazmysłowe krasnoludki etc. etc.
Głupolu: Twoja "epistemologia/poznanie pozazmysłowe" to dokładnie:
"Prawdy się nie odkrywa, prawdę się WYMYŚLA"
[Albert Einstein]
Zmysły dostarczają PRZEDE WSZYSTKIM całkowicie bezwartościowej (z
punktu widzenia "wartości poznawczej") informacji KONKRETNEJ, któ-
rą dopiero trzeba nauczyć się filtrować w procesie zwanym ABSTRA-
HOWANIEM, z absolutnie niezbędnym zjawiskiem WGLĄDU vel ZROZUMIE-
NIA (zwanym także i nie bez powodu "doświadczeniem mistycznym").
"Surowy' "materiał zmysłowy" - taki 'jaki jest' - nie nadaje się
'wprost' do niczego, ważne jest tylko to CO SIĘ _NAPRAWDĘ_ ZMIE-
NIA w danym "bycie" na skutek zewnętrznych w stosunku do niego bo-
dźców/oddziaływań, a nie to, co wyraźnie, _konkretnie_ 'widać',
bo jest stałe, duże, błyszczy, 'przykuwa uwagę' i najłatwiej/naj-
szybciej można to coś 'bezproblemowo' zauważyć i sklasyfikować...
Konkretnie 'myślą' zwierzęta i nieświadomi ludzie, którym wystar-
cza właśnie na podstawie konkretnego wyglądu 'obiektu' JAK NAJ-
SZYBSZE sklasyfikowanie go i uruchomienie wobec niego kompletnie
nieświadomej, wyuczonej bądź bezwarunkowej/'genetycznej' procedu-
ry 'obsługi' typu konsumpcja, ucieczka bądź zniszczenie. Jeśli
bilans energetyczny (nieświadomy rzecz jasna) nie klasyfikuje
danego obiektu do wykonania jednej z powyższych 'procedur obsłu-
gi', to dany obiekt jest w ogóle ignorowany, tak, jakby w ogóle
nie istniał.
Wtedy takiego klienta trzeba siłowo zmuszać, by w ogóle był ra-
czył ów obiekt zauważyć, a i tak... zamiast ze wskazywanego by-
tu zauważać cokolwiek - obiektem jego percepcji staje się 'wska-
zywacz', wobec którego delikwent 'wymyśla' wybór i wykonanie je-
dnej z onych trzech 'politycznie słusznych' a 'znanych mu' moż-
liwości własnej reakcji.
Stąd większość ludzi dąży do jak najszybszego nazwania 'nowe-
go' obiektu, bo ze 'zlokalizowaną' nazwą wiążą (podświadomie)
odruchowy sposób 'jedynie właściwej' dla danej nazwy swojej reak-
cji. Ich 'myślenie' sprowadza się wyłącznie do wyszukania owej
nazwy/wykonania 'klasyfikacji' a potem wyłącznie do _nieświado-
mego_ wykonania czynności obsługi i SIŁOWEJ obrony 'niepodważal-
nie słusznego' schematu 'obdziałania klienta'... za 'wszelką'
(tj. 'energetycznie' - wg. ich nieświadomości - uzasadnioną)
cenę.
Jak marketingowo (czyt. czysto manipulacyjnie) wbijesz im do
głów określoną nazwę (znak firmowy) - rzecz jasna z potrzebnym
manipulantowi rodzajem 'obsługi' danej nazwy, to dalej... więk-
szość zadziała dokładnie tak, jak marionetki na sznurkach...
Stąd również bierze się praktyczna niepodważalność 'pierwszego
wrażenia'. Czym większe zwierzę, tym trudniej przełamać to, co
mu w pierwszym odruchu do łba z sufitu (od "marketingowca" vel
manipulanta) przywiało...
W olbrzymiej większości przypadków (wbrew wszelkim pozorom) z
onym czysto instynktownym 'pierwszym wrażeniem' pozostaje do
u.ś.
Weź zimny prysznic na wstrzymanie, po czym przeanalizuj sobie
pod tym kątem chociażby De Mello.
To rzeczywisty Mistyk. Jeśli znajdziesz u niego chociażby jed-
nego przedszkolnego bożka, toś idiota... Za to u twoich 'obiek-
tywnych i racjonalnych' 'naukowych' pozytywistów owe bożki -
wszelkiej maści aż po żłobek włącznie - kłębią się chmarami, po
prostu dlatego, że większość z nich to "pozbawieni umiejętności
racjonalnego myślenia" [Einstein], 'naukowo' przemalowani wyłącz-
nie z wierzchu... kretyni. Wyjątki jedynie potwierdzają regułę.
JeT.
P.S. Osobnik KUZ nie jest w stanie pojąć czegokolwiek z jakich-
kolwiek rzeczywiście poprawnych (tj. abstrakcyjnych) treści,
dlatego nawet Einsteina może sklasyfikować wyłącznie jako 'wa-
riata' lub z 'przeciwpołożnej' - narzędzie - poprzez podpięcie
się pod jego wykute schematy/'autorytet' - ułatwiające zdobywa-
nie 'smacznych' obiektów do własnej "konsumpcji".
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-06-17 12:11:21
Temat: Re: etyka obiektywna"PowerBox"
> - generalnie wszystko to odrzucam i co więcej - prezentuję skrajnie odwrotne
> podejście. Jednak ciekawe wydało mi się określenie 'kapitalizm z wilczą
> twarzą'. Domyślam się, o co Tobie może chodzić.
Cieszę się, że jednak coś Cię w tym stwierdzeniu zafrapowało;),
już myślałam, że mnie stratujesz :-P
> Przyjrzyjmy się temu dokładniej:
>
> - powiedzmy pieczesz placek. Wkładasz w to swój czas, swoje produkty i
> umiejętności. Po 2 godzinach dzięki swojemu wysiłkowi masz gotowy wypiek,
> Twój wypiek. W tym momencie przychodzi sąsiad, albo dowolny inny przestępca
> i chce Ci zabrać połowę. Wygląda z tej perspektywy, że sąsiad ma wilczą
> twarz - chce zabrać siłą lub podstępem Twoje dobra. Teraz spójrzmy na to od
> strony sąsiada. Sąsiad nie umie piec ciasta, nie chce mu się, albo nie
> posiada produktów, albo jest chory. Tymczasem żreć się cholera chce. Sąsiad
> kombinuje, że pójdzie do Ciebie i weźmie Ci połowę powołując się na dobre
> stosunki sąsiedzkie, na prawa człowieka, na głód, na 10 przykazań itd... Ale
> Ty powiedzmy masz inne plany odnośnie swojego placka -masz go dla
> przewidzianych gości i nie oddajesz połowy. Dla sąsiada wygląda teraz, że
> masz wilczą twarz.
No, widzę że używasz przykładów dla gospodyń domowych;),
bardzo dobrze !, tyle że ja garnków nie lubię;)).
Choć nie chcem ale muszem:)
Ale nie chcę wdawać się w te strasznie długaśne rozważania.
Powiem więc tylko to, co inni już powiedzieli, tzn. to, że podział
ludzkości;) na czarną i białą, pasożytów i plackorobów;)
wierzących i niewierzących, głupich i mądrych - prowadzi na mamowce;))
intelektualne.
Ilu znasz osobiście pasożytów ? Ja przyznam się, że osobiście nie znam
chyba żadnego. Owszem, kręcą się różni tacy i nie pracują chyba, ale żyją.
Raczej wygląda na to, że nie jest ich winą to, że trafili tam, gdzie są.
Nie mam odwagi ich zapytać wprost przy mojej posturze;), ale taki silny
człowiek jak Ty, mógłby to zrobić..
Kiedyś w szczytowym porywie dobrego;) humoru wymyśliłam nawet
lekarstwo na tych "pasożytów", których z taką lubością wrzucasz do jednego
worka - działkę cyjanku dla Każdego, który z przyczyn Obiektywnych
nie radzi sobie z tym plackiem.
Jeśli zaś chodzi o te Mapy, o których mówisz, to jest dobre by wstrząsnąć
mózgami młodych i zdrowych, którzy nie potrafią ich dostrzec.
Są jednak jeszcze całe rzesze tych, których morze wyrzuciło na brzeg
całkiem nieznanej wyspy, rojącej się od dzikich zwierząt.
Cóż z tego, że nawet znajdą mapę ?
Wg Twoich teorii powinni sobie wmówić, że tych dzikich nie ma;) ?
Na miotacz ognia już się chyba nie zdobędą...
Im przydałby się właśnie ten cyjanek;) chyba, jak myślisz ?
Na giełdę pójdą grać ?
Z tym jednym bonem od ministra przekształceń;), lub dwoma ?
Są jeszcze tacy, choć może o tym nie wiesz, którzy całe życie pracowali,
ubezpieczali się;(, budowali i sadzili Drzewa, ba.. odważyli się nawet kiedyś mieć
dzieci ! i to wcale nie kilkanaście sztuk;), a jednak rzeczywistość ich przerosła.
Jak myślisz, powinni znaleźć odpowiednio wysoką skałę i udać się tam
wraz z nimi;) ? Czy może jednak spróbować te dzieci jakimś cudem ocalić ?
A wiesz, bywają takie dni i noce, że mogą tylko się modlić..
Powiedz komuś w wieku mojej matki, że wiara nie daje nadziei i siły.
Powiedz jej, że jest głupia i że nie zna mapy;), albo powiedz jej,
że była ostatnią kretynką, ponieważ za komuny odważyła się mieć dzieci.
Powinna wtedy chyba też zażyć ten cyjanek lub zacząć kraść.
Teraz być może nie miałaby sobie nic do zarzucenia,
gdy widzi że jej dzieci też tego nie potrafią.
I tak to wygląda sprawa z tą etyką.
Zupełnie obiektywną;) z mojej strony.
Ten normalny uregulowany kapitalizm może będziemy mieć za 50 lat,
jeśli nie będzie wojny, rewolucji lub innego kataklizmu.
A w międzyczasie tzw. ?
> Podsumowując, obiektywiści bardzo lubią normalny nieregulowany kapitalizm,
> bo nie ma górnego pułapu szczerego wytwarzania wartości własnym,
> konstruktywnym wysiłkiem. W takim systemie podatki są zmniejszone do minimum
> potrzebnego do sprawnego funkcjonowania sądów, policji i wojska. Zostaje Ci
> o połowę więcej pieniędzy, które możesz przeznaczyć na co chcesz. Możesz
> zapisać syna do szkoły, możesz wpłacić ubezpieczenie na wypadek, gdyby Twoja
> zdolność wytwarzania okazała się czasowo niewystarczająca i zostałabyś
> bezrobotną. W takim wypadku miałabyś zasiłek, ale zrealizowany zupełnie
> innym sposobem. Niestety to jest zabawa tylko dla ludzi odpowiedzialnych,
> którzy nie przechleją kasy, nie zostaną bez środków do życia i nie zaczną
> żebrać. Obecnie większość ludzi ma takie tendencje i dzisiejsze systemy
> koncentrują się całkowicie na utrzymywaniu przy życiu najsłabszych kosztem
> najlepszych. Lekko do góry nogami, tak jeszcze będzie przez jakiś czas...
> Dzisiejsze pasożyty są jak oswojone zwierzęta - gdyby je nagle wypuścić na
> wolność, to nie umiałyby niczego wyprodukować ani zorganizować sobie
> pożywienia drogą konstruktywnej pracy. Dla nich wszystkich kapitalizm ma
> cholernie wilczą twarz.
>
> To była polityka i gospodarka, która obecnie ku uciesze pasożytów skierowuje
> się w stronę dyktatury socjalistycznej. Natomiast w wielu dziedzinach panują
> normalne warunki. Przykładowo niewiele można zmajstrować przy doborze
> partnerów. Ktoś, kto niczego nie dostarcza dla związku i tylko kombinuje
> staje się nieatrakcyjnym partnerem i przegrywa w konkurencji z osobą o
> szczerym umyśle.
>
> W sporcie to samo, chociaż stosowanie niedozwolonych środków psuje wyraźny
> obraz. Jeśli drużyna piłkarska włożyła dużo wysiłku w treningi i w poznanie
> rzeczywistości na tyle -żeby tę wiedzę wykorzystać - to ma ona autentyczną
> przewagę nad tymi, którzy byli leniwi, głupi. Tym drugim pozostają czerwone
> kartki, ciąganie za koszulki i kombinujący dość wilczy wyraz twarzy, wieczne
> niezadowolenie ze świata i z siebie samych.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |