Data: 2019-01-13 01:14:28
Temat: Re: Chinski hokus pokus przy gotowaniu pierogow
Od: XL <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Pszemol <P...@P...com> wrote:
> <d...@g...com> wrote in message
> news:de157401-d38d-4f63-9d61-985084ad3825@googlegrou
ps.com...
>> On Thursday, January 10, 2019 at 8:16:41 PM UTC+1, stefan wrote:
>>> W dniu 2019-01-10 o 19:43, Stokrotka pisze:
>>>>
>>>>>> Dolewając wody, zimnej, nie spowodujesz mocniejszego ugotowania
>>>>>> farszu,
>>>>>> nawet jeśli był on surowy.
>>>>>> Na pewno zaś zwiększy się końcowa ilość glutenu.
>>>>>> Niedawno w TV, w geograficznym filmie o Chinach ("Na jedwabnym
>>>>>> szlaku" - zdaje się) , podali że oni bardzo lubią wszelkie kremy.
>>>>>> Żarcie ma się jak rozumiem ciągnąć.
>>>>>> Dlatego lubią gluten i rozgotowanie.
>>>>>>
>>>>>
>>>>> Nie wytrzymałem i odpowiem krótko - ale pieprzysz głupoty...
>>>>> Nie ma, nie było i nie będzie NIGDY kuchni chińskiej.
>>>>> To co jest znamieniem kuchni kantońskiej nie będzie nim w kuchni
>>>>> szanghajskiej. Nie chce mi sie wyliczać ale jadłem i próbowałem (na
>>>>> miejscu) kilkanaście co najmniej kuchni regionalnych (a region to tak
>>>>> z pół naszej milutkiej i malutkiej Europy.
>>>>> A za rozgotowane a dokładniej rozparzone pierożki won kucharz popełnia
>>>>> zawodowe samobójstwo. Zaznaczam pan kucharz, kobiety do mycia garów...
>>>>
>>>>
>>>> Sam piepszysz głupoty.
>>>> Może w twoim malutkim rozumku się nie zmieści, że wraz z rozwojem
>>>> cywilizacji
>>>> zmienia się świat. I tak jak zmienia się kuhnia polska, tak zmienia się
>>>> i kuhnia Chińczyka.
>>>> Zmiana polega między innymi na akceptacji samego Chińczyka, nawet jak
>>>> jest z innego, mniejszego kraju, np. Wietnamu,
>>>> że jest postszegany w Europie jako Chińczyk.
>>>> Analogicznie z kuhninią.
>>>> Jak idzies z do baru do CHińczyka, to mało prawdopodobne, że bedzie tam
>>>> CHińczyk, ale bardzo prawdopodobne, że będzie tam skośnooki. Za to
>>>> jedzenie "U CHińczyka" będzie prawdopodobnie podobne i w Warszawie, i w
>>>> Wołominie, i w Krakowie.
>>>>
>>> Odpowiem ci krótko. W Polsce NIGDY nie jadłem w barach ani restauracjach
>>> serwujących jadło "azjatyckie".
>>> W Chinach, Japonii i Wietnamie spędziłem razem jakieś dwa lata, w
>>> wielkich miastach o których nawet nie słyszałaś a są dużo większe np od
>>> Warszawy, i małych wioseczkach, gdzie turyści nigdy nie zaglądają.
>
>> Może nas oświeć mistrzu jakie to restauracje w miastach większych od
>> Warszawy w Chinach i Wietnamie o których nie słyszeliśmy serwują nagminnie
>> nie-chińskie potrawy ?
>
> Przecież on tego nie napisał... On tylko słusznie stwierdził, że nie ma
> czegoś
> takiego jak kuchnia chinska, bo Chiny to ogromny kraj gdzie każdy region
> wielkości części naszej Europy, ma swoje charakterystyczne smaki i
> upodobania.
> Zresztą nawet w naszej "małej" Polsce inaczej wygląda kuchnia na Śląsku,
> inaczej na Ukrainie a inaczej na Pomorzu... co dopiero w ogromnych Chinach.
> Rozumiesz teraz?
>
> Stefan ma tą przewagę że jeździ i je u lokalsów - nie polega na książkach
> czy filmach tylko podróżuje. Kuchnia "u Chinczyka" w Polsce czy w USA
> to zupełnie coś innego niż kuchnia gotowana na miejscu, w Chinach...
> Jeszcze w dużych miastach USA w dzielnicach azjatyckich, tak zwanych
> "Chinatown" (jest takie u mnie w Chicago) można dorwać w miarę autentyczną
> restaurację serwującą kuchnię zbliżoną do tego co można dostać w Chinach.
> Ale w przypadkowej budce "u Chinczyka" będziesz miał jakąś wersję
> zeruopeizowaną tej potrawy pod gusta klientów europejskich, nie to samo.
>
> Mam przykład u siebie w Chicago pod nazwą "Polska Kiełbasa".
> Sprzedają coś takiego w amerykańskich sklepach. Słyszałeś o czymś takim?
> http://www.johnsonville.com/products/premium-polish-
kielbasa-sausage.html
> Ja też nie. A 28 pierwszych lat mojego życia mieszkałem i jadłem kiełbasy w
> PL :-)
A chociaż u siebie?
LOL
--
XL Wołynia nie zapomnimy!
https://m.interia.pl/nowa-historia/news,nId,2603974
|