Strona główna Grupy pl.soc.rodzina Cierpie..czy jestem sam sobie winny?Co robic?

Grupy

Szukaj w grupach

 

Cierpie..czy jestem sam sobie winny?Co robic?

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 67


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2002-12-26 19:31:23

Temat: Cierpie..czy jestem sam sobie winny?Co robic?
Od: Gandalf <s...@p...fm> szukaj wiadomości tego autora

Witam wszystkich grupowiczow.

Mimo,ze nie spodziewam sie,ze ktos bedzie mi w stanie pomoc...To wykorzystuje
wszelkie mozliwe srodki,aby zmniejszyc moje cierpienie.Moze ktos mnie zrozumie?

Mimo,ze niemozliwe jest streszczenie w kilku zdaniach wszystkiego,co sie
zdarzylo,wszystkich uczuc...Sprobuje przynajmniej nakreslic sytuacje.

Od poczatku to byl dziwny zwiazek.Znamy sie od okolo 6 lat.Skonczylem wlasnie
23 lata.Ona jest mlodsza o 3 lata. Znamy sie z wakacji, ktore czesto
spedzalismy razem (to samo miejsce).Mieszka kilkaset kilometow ode
mnie.Pierwsze zauroczenie przyszlo jakies 5 lat temu. Szczenieca milosc.Bez
zobowiazan...typu: fajnie jest miec dziewczyne. Po wakacjach utrzymalo sie
jakies pol roku...I cisza.W czasie nastepych wakacji nie widzielsmy sie.Przed
nastepnymi, w maju dostalem list...List, w ktorym pisala,ze przyjezdza do
mojego miasta i chcialby sie spotkac..Ze nie zapomniala..Mialem mieszane
uczcuia,ale postanowilem sie spotkac.Potem wspolne wakacje...razem,w tym samym
miejscu.Tym razem to trwalo...Do niedawna - ponad 3 lata.Cos,co kiedys bylo
zabawa stalo sie wspolnym planowaniem przyszlosci.Smieszne?Moze...Ale ten
zwiazek opieral sie wlasciwie tylko na rozmowie.Nie widywalismy sie czesto...W
najlepszym przypadku - raz na miesiac.Moglismy wiec tylko rozmawiac.Nie moglem
jej przytulic,kiedy tego potrzebowala, nie bylem blisko niej w waznych
chwilach w jej zyciu.Ale trwalismy...

Jestem czlowiekim uwazanym za opanowanego,spokojnego,inteligentnego.Mam dziwne
podejscie do swiata.Bylem wychowywany tylko przez mame,ale nie jestem
jedynakiem.Rozumiem pojecie mainsynek, lecz wydaje mi sie,ze nie jestem
taki.Ona (juz nie moja dziewczyna) jest kims zupelnie innym.Potrafi sie
bawic,lubi to,spotkania z przyjaciolmi, ludzmi.Miala wielu przyjaciol -
facetow.Miala wielu chlopakow,wczesnie zaczela swoje doswiadczenia.Zachowuje
sie jeszcze czase niedojrzale,niemadrze.Nie przepada za praca,nie obchodzi jej
to za bardzo...Ma inne priorytety...Ale potrafi sie uczyc i jak zechce to
potrafi pracowac...Z drugiej strony ja - potrafiacy sie zmobilizowac,
doskonala opinia, kiedys kujonek,teraz po prostu czlowiek, ktory wie,czego
chce...(nie zawsze niestety).Ona byla moja pierwsza dziewczyna.Opowisc jak z
Harlequinow..Pierwszy pocalunek...Pierwsza dziewczyna...Brak jakichkolwiek
zlych doswiadczen...Sam sie dziwie,jak moglem sie uchowac...

Do tej pory jakos potrafilismy sie porozumiec.Pod moim wplywem (chociaz caly
czas twierdzi,ze robila to poniewaz tego chciala) zaczela pracowac,zaczela sie
rozwijac.Cieszylem sie.Nie wychodzila czesto do klubow,rzadko..Ale zdarzalo
sie,a mnie wtedy drazylo uczucie zazdrosci.tlumaczylem sobie...to nic takiego
przeciez,nic sie nie dzieje,ale...Na poczatku trwania naszego zwiazku
zdradzila mnie...Zdrada polegala na tym,ze chodzila przez jakis tydzien z
jaims facetem,calowali sie...(tydzien i sie calowala!)Dowiedzialem sie i
zapytalem jej o to.Oklamala mnie,patrzac mi prosto w oczy.Uwierzylem
jej.Niedawno dowiedzialem sie,ze jednak mnie oklamala.

A problemy zaczely sie,kiedy namowilem ja do tanczenia w zespole (ponad
rok).Nie myslalem,ze bede miec z tym takie problemy...A jednak.Tanczy z
roznymi ludzmi.Chodzi tam czesto, kilka razy w tygodniu,po pare godzin kazde
spotkanie (proba).Zespol stal sie jej zyciem.Stalem sie zazdrosny.Czulem,ze
odsuwa sie ode mnie.Ale nic nie mowilem.Uwazalem,ze jezeli daje jej to
szczescie..niech chodzi.Pyala sie mnie czy ma to przerwac,ale wiedziala,ze
nigdy jej tego ine powiem.problem polega na tym,ze ona wierzy w przyjazn
miedzy facetem a dziewczyna.Ja nie.Uwazam,ze kazda taka przyjazn niesie w
sobie albo podtekst,albo niebezpieczenstwo...Dobry przyjaciel moze sie z dnia
na dzien stac kims wiecej.Ona sie ze mna nie zgadza.A znalazla tam
przyjaciela.Kogos, z kim tanczy.Z kim rozmawia, kto w tej chwili jest jej
wsparciem (tak mi powiedziala).Wiedziala,ze jestem o niego zazdrosny.Nie
dowiedzialbym sie o nim,gdyby nie awantura pare miesiecy temu,przed
wakacjami.Wtedy wyszlo,ze ktos taki jest.Probowal sie z nia kilka razy
umowic,ale zawsze mowila mu,ze ma mnie...(przynajmniej tak mi twierdzila).
Balem sie,balem sie jej zawierzyc,mimo,ze twerdzila,ze jestem jej calym zyciem
i nie wyobraza sobie ,ze mialaby byc z kims innym.Przyjechala do mnie na
wakacje.Wszytsko sie uspokoilo.Po jej powrocie do domu,znowu zaczely sie
proby(ten rok szkolny). bylem zly,chodzilem niepocieszony,nie ptrafilem
okazywac jej milosci.Ona to czula.Nie czula sie kochana,ale tez twierdzila,ze
obojetnie jak bylo zle miedzy nami,to kocha mnie calym sercem...Twierdzila po
wakacjach,ze z NIM nie rozmawiala,jedynie "czesc" na korytarzu...


Po tym,jak zaczela wychodzic coraz czesciej z zespolem (to sie nazywalo
wspolne wyjscia zespolu,ale najczesciej na nim bylo dwoch facetow, w tym
ON,oraz trzy dziewczyny, w tym ONA), postanowilem to skonczyc.Plakalem mowiac
jej ,ze to koniec,ze mi zle i ze nigdy sie nie dogadamy.Ona jeszcze przez
kilka dni blagala mnie,zebym nie zrywal...A potem cisza.Cisza po trzech
latach,w czasie ktorych dawalismy sobie sygnaly co 5 minut i rozmawialismy
przez internet,komorki i telefony domowe....Nie moglem sobie z tym
poradzic.Odezwalem sie do niej.Przez dluzszy czas ja bylem aktywny...Wysylalem
smsy, okazywalem milosc ze wszystkichs i,o nic nie pytalem....Ona jak
glaz.Zero..Nic...Twierdzila,ze ja skrzywdzilem,obrazilem...Napisalem
pamietnik, w ktorym wszytsko jej opisalem...Jak martwilem sie o nia,co do niej
czulem,mimo tego,jak mnie traktowala...Mialem go wyslac 1 stycznia (wtedy
mialem przestac sie starac,bowiem wychodzi na sylwestra z zespolem...z
NIM),ale mielismy w domu strasznie smutna wigilie...Wyslalem go wczesnieji od
tamtej chwili kontakt sie urwal...Odzew byl prawie natychmiastowy.Ze w glebi
serca nadal mnie kocha,ale nie chce byc ze mna..bo sie boi tego,jak
bedzie...Wiec zerwalem wszelki kontakt..I choc ciagnie mnie do komorki,
programupocztowego...gadu-gadu...milcze...Wyslala mi zyczenia na
urodziny..Bardzo mile i cieple...Ze zawsze pozostane dla niej kims waznym,ze
mysli o mnie z drzeniem serduszka...zawsze...i ze zyczy mi jak najlepiej...

O ile mowila,ze z NIM nie rozmawiala...to teraz jest jej wsparciem...Podobno
tez mial dziewczyne,ktora nie rozumiala jego tanczenia...Byla dziewczyne..Moja
Ukochana powiedziala mi,ze on ja rozumie...i ze "tylko czlonek zespolu moze to
zrozumiec".Jezeli z NIM wczesniej nie rozmawiala,to co...nagle zaczal?Albo ona
zaczela?Nie wiem co myslec...

Nie wyobrazam sobie zycia bez niej...z nia tez nie...Staralem sie to
wytlumaczyc,chcialem,zeby mnie zrozumiala....nie potrafila.Jestem
zazdrosny.Ona twierdzi,ze chorobliwie...Byc moze...Ale po tym
wszystkim?Zdrada,klamstwo,"wsparcie" w zespole?Jestem zalamany...Nie potrafie
sobie z tym poradzic...Nawet jesli zechcialaby do mnie wrocic...To mam tak
dalej zyc?Pozwolic jej na wszytsko?Na wyjscia z NIM?
Doradzcie prosze....Placze prawie codziennie...I nie piszcie "wez sie w
garsc"...Ja to wszystko rozumiem...Sprzatam,gotuje,wychodze z przyjaciolmi
(dopiero teraz,bo nigdy nie mialem na to czasu - ciezko pracuje)...I tak
pamietam...
Czy jesli by byla starsza wygladaloby to inaczej?Po skonczeniu przeze mnei
studiow bede musial jeszcze czekac na nia trzy lata - studiuje na dobrej
uczelnii powinna ja skonczyc.Potem miala sie do mnie przeniesc.

Na pewno o wszystkim nie napisalem...Nie opowiem wszystkiego,to jest niestety
tylko zarys.Ale moze ktos mi cos doradzi?



Zrozpaczony Gandalf

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


2. Data: 2002-12-26 21:49:09

Temat: Re: Cierpie..czy jestem sam sobie winny?Co robic?
Od: "brow\(J\)arek" <b...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Gandalf" <s...@p...fm> napisał w wiadomości
news:CFN376168551333333@news.tpi.pl...


Hmm... stary przeczytaj co sam napisałeś i przemyśl to jeszcze raz.

Po pierwsze to chyba sam ze sobą musisz dojść do ładu.

>Nie czula sie kochana,ale tez twierdzila,ze
> obojetnie jak bylo zle miedzy nami,to kocha mnie calym sercem

[ciach]

>Ona jeszcze przez
> kilka dni blagala mnie,zebym nie zrywal...

[ciach]

>Odzew byl prawie natychmiastowy.Ze w glebi
> serca nadal mnie kocha,ale nie chce byc ze mna..bo sie boi tego,jak
> bedzie...Wiec zerwalem wszelki kontakt..I choc ciagnie mnie do
komorki,
> programupocztowego...gadu-gadu...milcze...Wyslala mi zyczenia na
> urodziny..Bardzo mile i cieple...Ze zawsze pozostane dla niej kims
waznym,ze
> mysli o mnie z drzeniem serduszka...zawsze...i ze zyczy mi jak
najlepiej...


Zastanów się czy TY chcesz tak naprawdę z nią być (bo Ona tych
wątpliwości wydaje się nie mieć).

W szczenięcych latach,jak nie byłem przekonany czy chcę być z jakąś
dziewczyną to też sobie imaginowałem różne problemy, które w
konsekwencji doprowadzały do zrywania... aż w końcu trafiłem na taką
co do której nie miałem wątpliwości... i dzięki Bogu od ponad pięciu
lat jest moją żoną.


--
brow(J)arek pozdrawia




› Pokaż wiadomość z nagłówkami


3. Data: 2002-12-26 21:59:20

Temat: Re: Cierpie..czy jestem sam sobie winny?Co robic?
Od: Gandalf <s...@p...fm> szukaj wiadomości tego autora

On Thu, 26 Dec 2002 22:49:09 +0100 "brow\(J\)arek" <b...@w...pl> wrote:

> Hmm... stary przeczytaj co sam napisałe? i przemy?l to jeszcze raz.
>
> Po pierwsze to chyba sam ze sob? musisz doj?ć do ładu.
>
> Zastanów się czy TY chcesz tak naprawdę z ni? być (bo Ona tych
> w?tpliwo?ci wydaje się nie mieć).
>
> W szczenięcych latach,jak nie byłem przekonany czy chcę być z jak??
> dziewczyn? to też sobie imaginowałem różne problemy, które w
> konsekwencji doprowadzały do zrywania... aż w końcu trafiłem na tak?
> co do której nie miałem w?tpliwo?ci... i dzięki Bogu od ponad pięciu
> lat jest moj? żon?.
Mam watpliwosci,poniewaz nie wiem czy moge jej zaufac.A skoro ona nie ma
watpliwosci,to czemu nie chce ze mna byc??Mimo tego,co robi?Chodzilo mi o
to,ze ona z jednej strony zachowuje sie jakby mnie kochala a z drugiej
postepuje w sposob dajacy mi podstawy do myslenia,ze mniie zdradza...Nadal
jestem w kropce...

Ale dziekuje...Tez chcialbym byc juz pewny swoich wyborow.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


4. Data: 2002-12-26 22:01:33

Temat: Re: Cierpie..czy jestem sam sobie winny?Co robic?
Od: "Mrowka" <m...@p...wp.pl> szukaj wiadomości tego autora

Naprawde nie wiem co Ci powiedziec...,ze najlepszym lekarstwem na jedna
milosc jest druga.....Moze w Twoim wypadku powiedzenie ze przeciwnosci sie
przyciagaja nie potwierdza sie.Jestescie jak ogien i woda.A moze powinienes
wyleczyc sie z tej milosci,tym bardziej ze nie potrafisz jej
zaufac.Porozmawiajcie,powiedz czego oczekujesz po niej ,a ona niech powie
jak wyobraza sobie zycie z Toba.Jezeli nie znajdziecie wspolnej plaszczezny
,nie pojdziecie na kompromisty to nic z Waszego zwiazku nie bedzie.Takie
jest moje zdanie.

Pozdrawiam.Magda

PS.Mam nadzieje ze nasi Kochani grupowicze nie naskocza na Gandolfa ze
swoimi znanymi tekstami ze zazdrosc to glupota,choroba i ze sam jest sobie
winien....


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


5. Data: 2002-12-26 22:04:32

Temat: Re: Cierpie..czy jestem sam sobie winny?Co robic?
Od: Gandalf <s...@p...fm> szukaj wiadomości tego autora

On Thu, 26 Dec 2002 23:01:33 +0100 "Mrowka" <m...@p...wp.pl> wrote:

> Naprawde nie wiem co Ci powiedziec...,ze najlepszym lekarstwem na jedna
> milosc jest druga.....Moze w Twoim wypadku powiedzenie ze przeciwnosci sie
> przyciagaja nie potwierdza sie.Jestescie jak ogien i woda.A moze powinienes
> wyleczyc sie z tej milosci,tym bardziej ze nie potrafisz jej
> zaufac.
>Porozmawiajcie,powiedz czego oczekujesz po niej ,a ona niech powie
> jak wyobraza sobie zycie z Toba.Jezeli nie znajdziecie wspolnej plaszczezny
> ,nie pojdziecie na kompromisty to nic z Waszego zwiazku nie bedzie.Takie
> jest moje zdanie.
Nasz zwiazek opieral sie PRZEDE WSZYSTKIM na rozmowie zpowodu odleglosci,
ktore nas dzielily.Ja ja przynajmniej staralem sie zrozumiec,a wydaje mi
sie,ze ona nigdy nawet nie probowala zrozumiec mnie.Chcialem sie dowiedziec
czy uwazacie,ze slusznie ja podejrzewam?Czy jest tu ktos,kto potrafilby jej
zaufac?Jezeli wiekszosc,to czy znaczy,ze to byla chora zazdrosc?

>
> Pozdrawiam.Magda
>
> PS.Mam nadzieje ze nasi Kochani grupowicze nie naskocza na Gandolfa ze
> swoimi znanymi tekstami ze zazdrosc to glupota,choroba i ze sam jest sobie
> winien....
Ja tez mam taka nadzieje <smutny usmiech>

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


6. Data: 2002-12-26 22:17:13

Temat: Re: Cierpie..czy jestem sam sobie winny?Co robic?
Od: m...@o...pl szukaj wiadomości tego autora


> Na pewno o wszystkim nie napisalem...Nie opowiem wszystkiego,to jest niestety
> tylko zarys.Ale moze ktos mi cos doradzi?

Mam/mialem bardzo podobna sytuacje - moja kobieta wybrala prace i ludzi ze
swojej pracy. Miotalem sie z tym co ONA robila - klamstwach,
oszukiwaniu, "patrzeniu prosto w oczy", spotykaniu z innym facetem, lazeniu
gdzies po pracy itd. przez 6 miesiecy. Niestety (a moze stety) pod koniec
listopada, po miesiacach proszenia i przygladania sie temu, nie mialem juz
sily tak dalej zyc. Odszedlem - tak jak ona chciala. Ona jest zadowolona, ja
mam depresje, z jaka powoli i ciezko sobie radze.

Co z tego zostalo ? -
1. rozbite malzenstwo
2. 3-letnie dziecko
3. sprawa w sadzie

Jesli chcesz mojej rady (tylko rob to na wlasna odpowiedzialnosc):
1. porozmawiaj - szczerze
2. nic na sile - z polrocznego doswiadczenia wiem - jak kobieta sie uprze - nic
nie pomoze - i nic nie zmieni jej zdania - proszenie, grozenie, placz,
blaganie - nic
3. nie narzucaj sie z kontakatami - kobiety to lubia - widza ze facetowi zalezy
i sie tym bawia - miej troche swojej godnosci
4. jesli nie bedziecie ze soba szczerzy (!_szczerzy_!) - rozstancie sie, bedzie
bolalo, bedzie - ale nikogo innego oprocz was*/ciebie*/jej* (niepotrzebne
skreslic)

M.B.

--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


7. Data: 2002-12-26 22:19:13

Temat: Re: Cierpie..czy jestem sam sobie winny?Co robic?
Od: "Mrowka" <m...@p...wp.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Gandalf" <s...@p...fm> napisał w wiadomości
news:CFN376169614814815@news.tpi.pl...

Chcialem sie dowiedziec
> czy uwazacie,ze slusznie ja podejrzewam?

Tego to chyba nikt Ci nie powie bo na jakiej niby podstawie?
Sa osoby ktore potrafia przyjaznic sie z kims z plci przeciwnej bez
podtekstow ,a sa takie co nie potrafia,nie jestem w stanie powiedziec do
ktorej grupy nalezy Twoja dziewczyna.

Czy jest tu ktos,kto potrafilby jej
> zaufac?Jezeli wiekszosc,to czy znaczy,ze to byla chora zazdrosc?

Nie wydaje mi się aby to była chora zazdrość.Jeżeli dowiedziałabym się ze
mój facet który najpierw zapewnia mnie o swojej wierności i miłości całował
się z jakąś panienka to także miałabym problem z zaufaniem.Ja jestem z tych
osób które ,gdy maja jednego faceta to nie szukają przygód z innymi.Jeżeli
przejdzie mi miłość do danego faceta ,kończę związek i dopiero szukam
następnego.No ale ja to z tych staroświeckich osób jestem.....
Jeżeli ona szuka przygód z innymi facetami to po prostu Cię nie kocha.Teraz
tylko należy rozróżnić czy ona tylko się przyjaźni z tym gościem czy jest
to cos więcej.....

Magda


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


8. Data: 2002-12-26 22:19:33

Temat: Re: Cierpie..czy jestem sam sobie winny?Co robic?
Od: Gandalf <s...@p...fm> szukaj wiadomości tego autora

On Thu, 26 Dec 2002 23:19:13 +0100 "Mrowka" <m...@p...wp.pl> wrote:

>
> Chcialem sie dowiedziec
>> czy uwazacie,ze slusznie ja podejrzewam?
>
> Tego to chyba nikt Ci nie powie bo na jakiej niby podstawie?
[ciach]
> Czy jest tu ktos,kto potrafilby jej
>> zaufac?Jezeli wiekszosc,to czy znaczy,ze to byla chora zazdrosc?
>
> Nie wydaje mi się aby to była chora zazdro?ć.Jeżeli dowiedziałabym się ze
> mój facet który najpierw zapewnia mnie o swojej wierno?ci i miło?ci całował
[ciach]

Bardzo Ci dziekuje Magdo.Oczywiscie wiem,ze sam musze sobie poradzic,ale i tak
wstapila we mnie jakas otucha.Ze moze nie jestem tak zupelnie pokrecony.Do tej
pory szukalem winy tylko w sobie...A moze po prostu sie nie potrafimy
zrozumiec?Strasznie mi przykro,zwiazalem sie z nia bardzo...Ale oczywiscie
takie jest zycie. ;,,,(


Zycze Ci duzo szczescia..

Gandalf

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


9. Data: 2002-12-26 22:25:16

Temat: Re: Cierpie..czy jestem sam sobie winny?Co robic?
Od: Gandalf <s...@p...fm> szukaj wiadomości tego autora

On 26 Dec 2002 23:17:13 +0100 m...@o...pl wrote:

>
>> Na pewno o wszystkim nie napisalem...Nie opowiem wszystkiego,to jest
niestety
>> tylko zarys.Ale moze ktos mi cos doradzi?
>
> Mam/mialem bardzo podobna sytuacje - moja kobieta wybrala prace i ludzi ze
> swojej pracy. Miotalem sie z tym co ONA robila - klamstwach,
> ...
> sily tak dalej zyc. Odszedlem - tak jak ona chciala. Ona jest zadowolona, ja
> mam depresje, z jaka powoli i ciezko sobie radze.
>
> Jesli chcesz mojej rady (tylko rob to na wlasna odpowiedzialnosc):
> 1. porozmawiaj - szczerze
Niestety,nasz zwiazek opieral sie przede wszystkim na rozmowach...Nic wiecej
powiedziec nie moge.Ona po prostu mnie ine rozumie.Albo udaje,ze nie
rozumie,bo tak jest jej wygodnie.
> 2. nic na sile - z polrocznego doswiadczenia wiem - jak kobieta sie uprze -
nic
> nie pomoze - i nic nie zmieni jej zdania - proszenie, grozenie, placz,
> blaganie - nic
Dlatego milcze,chociaz boli jak cholera.
> 3. nie narzucaj sie z kontakatami - kobiety to lubia - widza ze facetowi
zalezy
> i sie tym bawia - miej troche swojej godnosci
Dziekuje,tego potrzebowalem.
> 4. jesli nie bedziecie ze soba szczerzy (!_szczerzy_!) - rozstancie sie,
bedzie
> bolalo, bedzie - ale nikogo innego oprocz was*/ciebie*/jej* (niepotrzebne
> skreslic)
;,,(

Wdzieczny...Gandalf

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


10. Data: 2002-12-26 22:41:37

Temat: Re: Cierpie..czy jestem sam sobie winny?Co robic?
Od: "Ole[ń]ka" <o...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Gandalf" <s...@p...fm> napisał w wiadomości > powiedziec
nie moge.> bedzie
> > bolalo, bedzie - ale nikogo innego oprocz was*/ciebie*/jej*
(niepotrzebne
> > skreslic)
> ;,,(
>
> Wdzieczny...Gandalf

Bedzie bolalo ale z czasem minie , wszystko co nas nie zabije to nas
wzmacnia!!!

Jedna rada- im sie bardziej kogos olewa tym on bardziej stara sie to
zmienic- pomysl czy tak wlasnie nie bylo?/Nie daj sie wiecej!:))))))))

Ola


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ] . 2 ... 7


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Wigilia nie Wigilia
Zazdrosze wam
O składaniu życzeń.
Na ile 9-letnie dziecko powinno być samodzielne?
Zyczenia

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

"Nie będziesz cudzołożył."
Znalazłam kanał na YouTube dla dzieci i nie tylko i poszukuję podobnych
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.

zobacz wszyskie »