Strona główna Grupy pl.soc.rodzina Cierpie..czy jestem sam sobie winny?Co robic?

Grupy

Szukaj w grupach

 

Cierpie..czy jestem sam sobie winny?Co robic?

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 67


« poprzedni wątek następny wątek »

11. Data: 2002-12-26 22:50:31

Temat: Re: Cierpie..czy jestem sam sobie winny?Co robic?
Od: Gandalf <s...@p...fm> szukaj wiadomości tego autora

On Thu, 26 Dec 2002 23:41:37 +0100 "Ole[ń]ka" <o...@o...pl> wrote:

> Bedzie bolalo ale z czasem minie , wszystko co nas nie zabije to nas
> wzmacnia!!!
> Jedna rada- im sie bardziej kogos olewa tym on bardziej stara sie to
> zmienic- pomysl czy tak wlasnie nie bylo?/Nie daj sie wiecej!:))))))))
I za to Ci dziekuje Olu...Chociaz na razie nie potrafie zrobic nic z
uczuciami,ktore bola,ale kiedys ,to co napsialas, do mnie dotrze ...

G

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


12. Data: 2002-12-27 01:58:11

Temat: Re: Cierpie..czy jestem sam sobie winny?Co robic?
Od: "Iwon\(k\)a" <i...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

"Gandalf" <s...@p...fm> wrote in message news:CFN376168551333333@news.tpi.pl...
> Witam wszystkich grupowiczow.
>
> Mimo,ze nie spodziewam sie,ze ktos bedzie mi w stanie pomoc...To wykorzystuje
> wszelkie mozliwe srodki,aby zmniejszyc moje cierpienie.Moze ktos mnie zrozumie?

z tego co napisales w zasadzie znasz ta dziewczyne z rozmow, czyli
kochasz wizerunek tej dziewczyny, bo rzeczywistosc cie przytlacza
i zatapia w rozpaczy. Mysle, ze powinienes starac sie nie kontunuowac
tego zwiazku, i przezyc jakos to cierpienie ktore cie teraz ogarnelo.
sam piszesz, ze nie jest to chyba dziwczyna dla ciebie, a i z listu tez
jakos to wynika dla mnie jasno, ze nie dopelniacie sie a wrecz jestescie
przeciwienswtami. o ile to moze wyzowlic w mezczyznie chce opieki i troski
w tym wypadku dla ciebie jest to zabojcze. mysle, ze w miare mozliwosci
powinienes otworzyc sie na inne znajomosci, na pewno znajdziesz dziewczyne, ktora
bedzie szczera, bedzie szanowala twoje uczucie, po prostu bedzie cie kochala!!!
trzymaj sie!!!
iwon(k)a

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


13. Data: 2002-12-27 07:06:08

Temat: Re: Cierpie..czy jestem sam sobie winny?Co robic?
Od: "Sokrates" <d...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Gandalf" <s...@p...fm> napisał w
wiadomości news:CFN376168551333333@news.tpi.pl...
> Witam wszystkich grupowiczow.
>
> Mimo,ze nie spodziewam sie,ze ktos bedzie mi w stanie
pomoc...To wykorzystuje
> wszelkie mozliwe srodki,aby zmniejszyc moje
cierpienie.Moze ktos mnie zrozumie?

Oczywiście, czemu nie? Ją też mażna zrozumieć. Jesteście
przypadkiem "przerośniętej" wakacyjnej miłości, która stała
się trwalsza, niż to zwykle bywa i nie wiem, czy się ze mną
zgodzisz, ale ma ona charakter poniekąd platoniczny, ze
względu na dzielącą was odległość. Ładnie opisujesz koleje
waszego związku, wasze oddalenia i powroty, twoją zazdrość,
która wypełnia dzielącą was odległość i po przeczytaniu
twojego postu brakuje mi w nim jednej podstawowej rzeczy,
która nie pozwala mi w jakiś sensowny sposób tobie
odpowiedzieć. Chodzi mi mnianowicie o wasz brak określenia
waszych życiowych wspólnych planów. Rozmawiacie sobie,
piszecie listy, wysyłacie SMSy, spotykacie się sporadycznie.
Ja się pytam I Co Dalej???? Na czym wasz ewentualny związek
ma polegać? Na korespondencji??? Oboje jesteście mimo
wszystko młodymi osobami, które jak odczuwam nie radzą sobie
z takim odległościowym związkiem. Twoja zazdrość i
podejrzliwość oraz jej chęć życia nie pasują ze sobą
zupełnie w miłości na odległość. Odnoszę wrażenie, że twoja
dziewczyna mimo własnych potknięć ciebie kocha, co wcale nie
znaczy, że myślenie o tobie i zapełniania rozłąki
korespondencją ma być jej całym światem. Sam podsunąłeś jej
życiową pasję, która ciebie przerosła i teraz masz do niej
pretensję, że ma przyjaciół, że mają wspólne przeżycia.
Wiesz, ja też wierzę w przyjaźń między męźczyzną i kobietą i
odwrotnie i potrafię taką przyjaźń praktykować i trwale
utrzymywać ją w ryzach wyłącznie przyjaźni i tutaj ją
rozumiem a tobie się dziwię, że jesteś człowiekiem małej
wiary.
I nie dziwię się wcale, że to jej przyjaciel z zespołu jest
dla niej większym wsparciem, niż ty platoniczny zazdrośnik.
Z tego, co piszesz, wnioskuję, że ona potrafi nie
przekraczać granic przyjaźni, a że to jest trudna sprawa, to
zapewne nie wszystko tobie mówi, bo jesteś człowiekiem małej
wiary.

Jeśli nie wyobrażasz sobie życia bez niej, to podejmijcie
wreszcie jakieś plany, jakieś kroki, które jednoznacznie
określiłyby wasze wzajemne uczucia i ich trwałość. Przede
wszystkim powinniście częściej się widywać, częściej być ze
sobą. W innym przypadku może się wam nie udać wspólnie
przetrwać i to nie koniecznie z jej "winy".
Sokrates

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


14. Data: 2002-12-27 08:16:46

Temat: Re: Cierpie..czy jestem sam sobie winny?Co robic?
Od: "Sokrates" <d...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "brow(J)arek" <b...@w...pl> napisał w
wiadomości news:aufteq$pi0$1@news.tpi.pl...

> Zastanów się czy TY chcesz tak naprawdę z nią być (bo Ona
tych
> wątpliwości wydaje się nie mieć).


Mam właśnie takie same odczucia, po przeczytaniu jego wątku.
Wydaje mi się, że Gandalf nie potrafi poradzić sobie sam ze
sobą kochając kobietę na odległość. Wydaje mu się, że czas
rozłąki między kolejnymi spotkaniami powinien polegać na
popadaniu w ascetyczną zadumę i tęsknotę. Myślę, że takie
uczucia na odległość są bardzo trudne do realizacji,
ponieważ wymagają wiele dojrzałego zrozumienia, zaufania,
cierpliwości i wyrozumiałości na nie do końca prostą drogę,
czego jemu, a może im obojgu brakuje. Nie wiem, czy Gandalf
będzie w stanie poradzić sobie z własną zazdrością i
podejrzliwością i możliwe, że jedynym lekarstwem może być
znalezienie sobie innej kobiety, którą będzie miał cały czas
"na oku", ale nasuwa się pytanie, czym w takim razie jest wg
Gandala uczucie wzajemnej miłości?
Sokrates

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


15. Data: 2002-12-27 08:45:12

Temat: Re: Cierpie..czy jestem sam sobie winny?Co robic?
Od: "Mrowka" <m...@p...wp.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Gandalf" <s...@p...fm> napisał w wiadomości
news:CFN376169719199074@news.tpi.pl...


>Zycze Ci duzo szczescia..

Ja Tobie takze Gandalfie,pamietaj ze czas leczy rany ....Wierze ze wszystko
sie ulozy i bedziesz szczesliwy (nie koniecznie z ta dziewczyna).


Pozdrawiam cieplutko.Magda




› Pokaż wiadomość z nagłówkami


16. Data: 2002-12-27 09:13:42

Temat: Re: Cierpie..czy jestem sam sobie winny?Co robic?
Od: Gandalf <s...@p...fm> szukaj wiadomości tego autora

On Fri, 27 Dec 2002 08:06:08 +0100 "Sokrates" <d...@w...pl> wrote:

>
> Oczywi?cie, czemu nie? J? też mażna zrozumieć. Jeste?cie
> przypadkiem "przero?niętej" wakacyjnej miło?ci, która stała
> się trwalsza, niż to zwykle bywa i nie wiem, czy się ze mn?
> zgodzisz, ale ma ona charakter poniek?d platoniczny, ze
> względu na dziel?c? was odległo?ć.
>Chodzi mi mnianowicie o wasz brak okre?lenia
> waszych życiowych wspólnych planów. Rozmawiacie sobie,
> piszecie listy, wysyłacie SMSy, spotykacie się sporadycznie.
> Ja się pytam I Co Dalej????
Koleje tego zwiazku zostaly precyzyjnie przez nas sformulowane.Mialem na nia
zaczekac,po skonczeniu studiow,sadzilem,ze jak zacze pracowac,to mi sie
rozluzni troche moj napiety harmonogram (ciagne 2 kierunki,teraz praca
magisterska...) i bede mogl do niej przyjezdzac.Po skonczeniu przze nia
studiow przeprowadzialby sie do mnie.Dziecko najprawdodpodbniej na jej 5
roku.Nasze plany zostaly sformulowane jasno i precyzyjnie.

>Oboje jeste?cie mimo
> wszystko młodymi osobami, które jak odczuwam nie radz? sobie
> z takim odległo?ciowym zwi?zkiem.
Ona jest mlodsza,a jednak wydawaloby sie,ze radzi sobie z nim o wiele
lepiej>jest mlodsza,ale bardziej doswiadczona.Ja natomiast jestem ofiara
pierwszej milosci...

> Sam podsun?łe? jej
> życiow? pasję, która ciebie przerosła i teraz masz do niej
> pretensję, że ma przyjaciół, że maj? wspólne przeżycia.
> Wiesz, ja też wierzę w przyjaĽń między męĽczyzn? i kobiet? i
> odwrotnie i potrafię tak? przyjaĽń praktykować i trwale
> utrzymywać j? w ryzach wył?cznie przyjaĽni i tutaj j?
> rozumiem a tobie się dziwię, że jeste? człowiekiem małej
> wiary.
Znam ja i wiem,ze ona ine ma takiej dyscypliny,zeby sie zmobilizowac.Ja
moglbym przyjaznic z dziewczyna,bowiem wiem,ze nigdy bym jej nie zdradzil (nie
tylko jej,po prostu am pewne zasady, ktorych sie trzymam).Ona nie ma jak gdyby
tych zasad jasno sformulowanych.Potrafila mnie zdradzic i oklamac patrzac
prostow oczy,Co prawda byo to dawno temu,ale czy to cos zmienia?Potrafilbym
uwierzyc w przyjazn faceta i dziewczyny,lecz ona mi jak gdyby nie pozwala.Moze
zwalam na nia wine,ale wydaje mi sie,ze gdyby zachowywala sie rozsadniej i nie
starala sie mnie tak bardzo przekonac co do istnienia przyjazni miedzy facetem
a dziewczyna,to myslalbym chyba inaczej.

Abstrahujac od mojej sytuacji - taka przyjazn zawsze ma pewien inny smaczek...

> I nie dziwię się wcale, że to jej przyjaciel z zespołu jest
> dla niej większym wsparciem, niż ty platoniczny zazdro?nik.
> Z tego, co piszesz, wnioskuję, że ona potrafi nie
> przekraczać granic przyjaĽni, a że to jest trudna sprawa, to
> zapewne nie wszystko tobie mówi, bo jeste? człowiekiem małej
> wiary.
Czyli nigdy nie bede mogl liczyc na pelna szczerosc?Chyba,ze sie
zmienie?Jezeli bym to zaakceptowal...to co...?

Dziekuje Ci Sokratesie.Potrzebuje takich madrych ludzi jak Ty...

G

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


17. Data: 2002-12-27 09:19:56

Temat: Re: Cierpie..czy jestem sam sobie winny?Co robic?
Od: Gandalf <s...@p...fm> szukaj wiadomości tego autora

On Fri, 27 Dec 2002 09:16:46 +0100 "Sokrates" <d...@w...pl> wrote:

>
>> Zastanów się czy TY chcesz tak naprawdę z ni? być (bo Ona
> tych
>> w?tpliwo?ci wydaje się nie mieć).
>
>
> Mam wła?nie takie same odczucia, po przeczytaniu jego w?tku.
> Wydaje mi się, że Gandalf nie potrafi poradzić sobie sam ze
> sob? kochaj?c kobietę na odległo?ć. Wydaje mu się, że czas
> rozł?ki między kolejnymi spotkaniami powinien polegać na
> popadaniu w ascetyczn? zadumę i tęsknotę.
Chyba macie racje...Moje wyobrazenie milosci jest prawdopodobnie zbyt
wyidealizowane.Nie moge poweidziec,zebym soibe z tego sprawy nie
zdawal,ale...Co....pstryk palcami i jestem innym czlowiekiem?Caly czas probuje
zrozumiec,odpowiedziec sobie na wszystkie pytania.Gdybym zrozumial,potrafilbym
sie zachowac...Ale na razie jak widze daleko mi do tego.Czesto tak jest...Np.
rozum mowi ine badz zazdrosny,przeciez i tak niczego to nie zmieni...Jezeli
cos sie dzieje to nie masz na to wplywu...A z drugiej strony...serce
powoduje,ze barwa glosu przybiera zimna barwe,kiedy z nia
rozmawiam...Spojrzenie rzuca blyskawice...Jak sobie z tym poradzic?


>ale nasuwa się pytanie, czym w takim razie jest wg
> Gandala uczucie wzajemnej miło?ci?
> Sokrates
Uwazasz,ze ja jej nie kocham?Ze robiac to wszystko nie mysle o niej?

G

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


18. Data: 2002-12-27 09:51:14

Temat: Re: Cierpie..czy jestem sam sobie winny?Co robic?
Od: "Zbyszek" <z...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Gandalf" <s...@p...fm> napisał w wiadomości
news:CFN376168551333333@news.tpi.pl...
> Witam wszystkich grupowiczow.

jestes sobie winny ze pozwalasz sobie cierpiec..
Czasem znajomosc sie nie uklada, kazdy ma inne srodowisko.
A jesli nie ma szacunku, zaufania ani zrozumienia ciezko o wyzsze uczucia.
Chrzan to wszystko przespij bide znajdz kogos na sylwestra z ogloszenia i
twoje szanse na szczescie wzrosna. Setki dziewczyn marza o delikatnych
romantykach :-) a JEJ daj moze troche swobody, if you love somebody set
them free. Moze to nie z toba bedzie szczesliwa.

Z


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


19. Data: 2002-12-27 09:56:57

Temat: Re: Cierpie..czy jestem sam sobie winny?Co robic?
Od: Gandalf <s...@p...fm> szukaj wiadomości tego autora

On Fri, 27 Dec 2002 08:06:08 +0100 "Sokrates" <d...@w...pl> wrote:

>
> Użytkownik "Gandalf" <s...@p...fm> napisał w
> wiadomo?ci news:CFN376168551333333@news.tpi.pl...
>> Witam wszystkich grupowiczow.
>>
> Wiesz, ja też wierzę w przyjaĽń między męĽczyzn? i kobiet? i
> odwrotnie i potrafię tak? przyjaĽń praktykować i trwale
> utrzymywać j? w ryzach wył?cznie przyjaĽni i tutaj j?
> rozumiem a tobie się dziwię, że jeste? człowiekiem małej
> wiary.
Jestem przekonany,ze do tego,by przyjaznic sie z osoba plci przeciwnej trzeba
dojrzec.Trzeba miec pewna sile, to co napisalem - umiec trzymac sie w ryzach.A
tego u niej nie widze.

> I nie dziwię się wcale, że to jej przyjaciel z zespołu jest
> dla niej większym wsparciem, niż ty platoniczny zazdro?nik.
> Z tego, co piszesz, wnioskuję, że ona potrafi nie
> przekraczać granic przyjaĽni, a że to jest trudna sprawa, to
> zapewne nie wszystko tobie mówi, bo jeste? człowiekiem małej
> wiary.
Nie wiem z czego wniskujesz,ze potrafi nie przekraczac tych granic...Z tego,ze
potrafila mnie zdradzic i oklamac patrzac prosto w oczy?Napisz prosze cos
jeszcze...

G

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


20. Data: 2002-12-27 10:17:20

Temat: Re: Cierpie..czy jestem sam sobie winny?Co robic?
Od: "Sokrates" <d...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Gandalf" <s...@p...fm> napisał w
wiadomości news:CFN376174261893518@news.tpi.pl...

Koleje tego zwiazku zostaly precyzyjnie przez nas
sformulowane.Mialem na nia
zaczekac,po skonczeniu studiow,sadzilem,ze jak zacze
pracowac,to mi sie
rozluzni troche moj napiety harmonogram (ciagne 2
kierunki,teraz praca
magisterska...) i bede mogl do niej przyjezdzac.Po
skonczeniu przze nia
studiow przeprowadzialby sie do mnie.Dziecko
najprawdodpodbniej na jej 5
roku.Nasze plany zostaly sformulowane jasno i precyzyjnie.


No to dobrze:-))) W takim razie waszą jedyną kwestią jest
wytrwanie w tym czekaniu na realizację waszych późniejszych
zamierzeń. Pytanie, jak to zrobić i tutaj nikt wam nie poda
idealnej recepty. Tylko wy się znacie na tyle dobrze, że
powinniście wiedzieć na ile wasz związek jest silny i trwały
i myślę, że powinniście sobie to raz jeszcze wyjaśnić
szczerymi rozmowami. Myślę, że między wami jest co nieco
niedomówień, które potrafią rozbić zaawansowane związki
małżeńskie, nie mówiąc już o związkach, które dopiero
zaczynają się kształtować. Myślę, że np. twoim
niedomówieniem jest sprawa jej tańca. Podsunąłeś jej
fantastyczną pasję, która nie może się obejść bez bliskiego
kontaktu z innymi ludźmi, taniec jest zajęciem partnerskim.
Podobnie byłoby, gdyby była łyżwiarką figurową. Tego nie
można realizować "na zimno", z dystansem. Myślę, że
wyraziłeś jej swoich obaw i swojego ambiwalentnego podejścia
do tej sprawy, uniemożliwiając jej utwierdzenie ciebie, że
zaangażowanie w taniec nie ma nic wspólnego z uczuciami do
ciebie.


>Ona jest mlodsza,a jednak wydawaloby sie,ze radzi sobie z
nim o wiele
lepiej, jest mlodsza,ale bardziej doswiadczona.Ja natomiast
jestem ofiara
pierwszej milosci...

Też mi sie tak wydaje i też jestem ofiarą pierwszej miłości,
tylko, że ofiarą szczęśliwą.


Znam ja i wiem,ze ona ine ma takiej dyscypliny,zeby sie
zmobilizowac.Ja
moglbym przyjaznic z dziewczyna,bowiem wiem,ze nigdy bym jej
nie zdradzil (nie
tylko jej,po prostu am pewne zasady, ktorych sie
trzymam).Ona nie ma jak gdyby
tych zasad jasno sformulowanych.

Wiesz, że nie można mierzyć ludzi swoją własną miarą? Myślę,
że nie powinieneś zbyt pochopnie jej oceniać. Poza tym nie
każdy ma "wrodzone" pojęcie przyjaźni i często jej definicję
kształtuje się w trakcie jej doświadczania.

>Potrafila mnie zdradzic i oklamac patrzac
prostow oczy,Co prawda byo to dawno temu,ale czy to cos
zmienia?

Nie przywiązywałbym do tej zadawnionej zdrady tyle uwagi.
Oboje jesteście w trudnej sytuacji będąc od siebie daleko i
na tamtejszym etapie takie rzeczy mogły się zdarzyć. Nie
wiem czy jest sens tłumaczyć tobie, że okłamując cię w żywe
oczy możliwe, że robiła to ze strachu przed utratą ciebie a
nie z wyrachwania. Są dwie drogi zachowania w takiej
sytuacji. Bicie się w piersi, albo ukrycie. Ona dojrzała
jedynie do tej drugiej metody.

Potrafilbym
uwierzyc w przyjazn faceta i dziewczyny,lecz ona mi jak
gdyby nie pozwala.Moze
zwalam na nia wine,ale wydaje mi sie,ze gdyby zachowywala
sie rozsadniej i nie
starala sie mnie tak bardzo przekonac co do istnienia
przyjazni miedzy facetem
a dziewczyna,to myslalbym chyba inaczej.

Przyjaźń między kobietą a mężczyzną jest chyba
najtrudniejszym z uczuć, trudniejszym od miłości i to nie w
sensie jej realizacji, co rozumienia tego przez któregoś z
ich partnerów. Myślę, że właśnie dlatego ona tak bardzo
próbuje cię przekonać, że ma TYLKO przyjaciela, ponieważ
obawia się braku zrozumienia z twojej strony i wcale się jej
nie dziwię. Bardzo trudnym jest zaakceptowanie posiadania
przyjaciela płci przeciwnej przez naszych partnerów. Do tego
na prawdę trzeba dojrzeć by być godnym zaufania, by nie być
zazdrosnym. Wyobraź sobie, że ludzie z kilkunastoletnim
stażem małżeńskim mają opory, by poinformować swoich
partnerów, że mają przyjaciela, ponieważ się boją złego
zrozumienia i podejrzeń, a co dopiero powiedzieć o was, tak
młodych wobec tamtych małżeństw, którzy znają sie od
podszewki. Przemyśl to sobie.


Abstrahujac od mojej sytuacji - taka przyjazn zawsze ma
pewien inny smaczek...


Nie prawda, to są tylko twoje założenia i nie generalizuj
tego, bo np. mnie w tym momencie urażasz, a twoją dziewczynę
tym bardziej.


>Czyli nigdy nie bede mogl liczyc na pelna
szczerosc?Chyba,ze sie
zmienie?

Myślę, że tak. Twoja zazdrość i brak wiary powoduje, że nie
jesteś chwilowo najlepszym materiałem na pełną szczerość.
Zbyt łatwo ciebie zranić czymś co wcale temu nie służy.

Jezeli bym to zaakceptowal...to co...?

To myślę, że poznacie się lepiej i wtedy wyrobicie o sobie
dokładniejsze mniemanie, jacy jesteście na prawdę.

Sokrates

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 . [ 2 ] . 3 ... 7


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Wigilia nie Wigilia
Zazdrosze wam
O składaniu życzeń.
Na ile 9-letnie dziecko powinno być samodzielne?
Zyczenia

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

"Nie będziesz cudzołożył."
Znalazłam kanał na YouTube dla dzieci i nie tylko i poszukuję podobnych
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.

zobacz wszyskie »