Data: 2010-09-02 13:09:15
Temat: Re: Dwulatek i prawdopodobna śmierć matki
Od: "Chiron" <c...@o...eu>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Lebowski" <lebowski@*****.com> napisał w wiadomości grup
>> Raczej pomyśl, co możesz Ty. Jeśli rzeczywiście nie przeszkadza Ci bycie
>> takim, jaki jesteś, jeśli jesteś zadowolony ze swoich relacji i związków
>> z innymi ludźmi- no to oczywiście możesz wymyślać jakiejś mniej lub
>> bardziej przeintelektualizowane odpowiedzi. Gdyby jednak okazało się, że
>> w jakiś sposób zdajesz sobie sprawę z tego, że Twoje życie osobiste to
>> porażka- to może będziesz chciał to zmienić. A jesteś jedyną osobą,
>> która może to zmienić. I jedynym na to sposobem jest zmiana siebie.
>> Tylko trzeba chcieć. Pomimo ogromnych trudności- szczególnie na
>> początku- efekt takich poczynań wynagrodzić może w sposób nieskończony
>> ciężką pracę jaką należy wykonać, by się tak bardzo zmienić- i zacząć
>> czuć...
Trochę przyciąłem- bo mało czytelne. Tak, właśnie...Dobrze- wyłącznie z
czysto emocjonalnego punktu widzenia- lecz oczywiście połączonego ze
zrozumieneim emocji:
>
> Uwazasz, ze jestes lepszy, bo byc moze potrafisz wspolczuc czlowiekowi,
> ktory prawdopodobnie jest wspolodpowiedzialny za smierc swojej partnerki i
> ryzyko podobnej smierci swojego syna?
> Z informacji ktore podal z duzym prawdopodobienstwem wynika, ze nie mogla
> podjac stosownej terapii na raka, poniewaz zaszla ciaze, ktora
> cytostatytyki czy naswietlania momentalnie by zlikwidowaly.
> W dodatku z duzym prawdopodobienstwem obciazyli dziecko genetycznie
> ryzykiem tej choroby.
Ja nie uważam, żebym był lepszy (ani gorszy) od kogokolwiek. Powaga.
Nie wiemy, czy naświetlania czy cytostatyki by ją uratowały-
i_nigdy_już_się_tego_nie_dowiemy. Ważne, że taką Natek podjęła decyzję.
Podejmując taką decyzję zgodnie z wszelkimi prawami rządzącymi nami, naszym
światem- naładowała nas, tych co o tym wiemy a także nawet tych, którzy nie
są tego świadomi- wiarą w człowieczeństwo. Jeśli chodzi o mnie- z radością
będę opowiadał znajomym, że miałem okazję pisać z kimś tak wspaniałym i
jednocześnie wyrażam żal, że nie poznałem jej w realu. Przed kimś takim-
chapeau bas! I to baaardzo nisko.
> Widziales kiedys, jak umiera czlowiek na raka, ktory wyniszcza nie tylko
> jego organizm, ale dusze, nadzieje i wole zycia, az w koncu modli sie o
> smierc?
Wekslujesz życie człowieka. Starasz się obliczyć, czy co i jak się opłaca
wymienić za czyjeś inne, w jakim stanie i warunkach opłaca się (lub nie)
żyć. Życia człowieka i wartości, które wyznaje- zwekslować się nie da.
Wielu, którzy czytają Twoje wekslarskie wystąpienia- po prostu odczuwają
złość i nie chcą z Tobą dyskutować.
> Ciekawe jak to sobie wyobrazasz w moim przypadku.
> Mam zaczac szczerzyc zeby do ludzi i oszukiwac siebie, ze sa cudowni majac
> jednoszesnie swiadomosc, jacy sa naprawde?
Ludzie są dobrzy i wspaniali. Jeśli kogoś odbieramy inaczej- no cóż, po
prostu zbyt mało jest w nas miłości. Jeśli założymy sobie i uwierzymy, że
świat jest jakiś i ludzie są tacy, to świat nam odpowiada w dokładnie taki
sam sposób. Tak to wygląda- to_jest_prawo. Niczym się nie różni od prawa
grawitacji. Możesz w nie nie wierzyć- ale rzucając się z dachu wieżowca na
beton przekonasz się, że ono działa. Podobnie, jak założysz sobie, że ludzie
są źli. Świat odpowie Ci w taki sposób: doznasz od nich zła. Możesz w to nie
wierzyć, ok. Jednak i tak to zadziała.
Owszem- nie zrobisz tego na siłę. Po prostu- trzeba w to uwierzyć, że ludzie
są dobrzy. Ty wierzysz że jest przeciwnie- więc nie dziw się skutkom.
> Czy gdybys mial wybor, to zaryzykowalbys taki los dla swojego dziecka,
> a potem zadal wspolczucia i sympatii za to?
> Mam byc wspolczujacy, poniewaz ktos taki teraz prosi tu o wspolczucie i
> pomoc, bo ciezko teraz jemu zyc?
> Choc wszyscy dobrze wiemy, ze wsrod wrazliwego spoleczenstwa takiego jak
> ty, ta prosba jest rownoznacza z zadaniem, poniewaz kazdy kto jej nie
> spelni, przynajmniej w zakresie wpolczucia, jest pietnowany i kamienowany
> przez te wrazliwe spoleczenstwo.
> Jesli rzeczywiscie nie przeszkadza ci bycie w zaklamniu i jestes
> zadowolony ze swoich realcji i zwazkow, to mozesz udawac, ze sa inne niz w
> rzeczywistosci zamiast swiadomie nazywac rzeczy po imieniu i uczciwie
> tolerowac lub nie takie, jakie sa.
W żadnym razie nie odniosłem wrażenia, żeby Szaulo żądał wręcz (a choćby
potrzebował) współczucia. Chłopak prosi o konkretną pomoc- i kto może-
udziela mu jej (lub się deklaruje). To mi imponuje wręcz. Wyobrażam go sobie
jako odpowiedzialnego i dobrego tatę.
Społeczeństwo- wbrew pozorom czy temu, jak piszesz- w swej masie raczej nie
jest wrażliwe. Na ogół lubi robić sobie dobrze. Zamiast czuć i robić coś po
prostu, z serca- wymyśla, żeby tylko zrobić sobie dobrze (patrzcie, jaki
jestem dobry! Pomogłem mu w takiej chwili) To jednak moja obserwacja- i
spore uogólnienie.
--
Chiron
Prawda, Prostota, Miłość.
|