« poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2001-05-09 07:47:53
Temat: Re: Feynman a fanatyzm... c.d.Witam !
Ewa po prostu <p...@g...pl>
napisała w <9d9pvs$pd9$1@news.tpi.pl>...
> Jerzy Turynski"
> > Proszę, skomentuj to, co _SAMA_ napisałaś, ale z perspektywy słów
> > Feynmana:
> > << Tego, czego nie potrafimy wytłumaczyć studentom pierwszego roku,
> > tego sami nie rozumiemy... >>
> ------ OK, spróbuję.
> Przede wszystkim informacja - nie jestem zwolenniczką aborcji, jakkolwiek
[...]
> Przepraszam tych, którzy poczuja się w tym momencie urażeni - ale jakże często
> wystarczy pokrzyczeń - zakaz, morderstwo i mieć już miłe poczucie
> spełnionego obowiązku...
> Pozdrowienia Ewa
Moją intencją było, by tematem tego wątku stał się wniosek Feynmana
i jego związek z mechanizmem (powstawania) fanatyzmu.
> przepraszam, ale w tym momencie kończę swój udział w dyskusji o abor-
> cji
Aborcja jest _konkretnym_ 'powodem' tutejszej aktualnej _bijatyki_,
a 'rzecz', o którą mi chodzi - równie dobrze może dotyczyć dowolnej
sprawy, w której potrafi 'urodzić się' 'jedynie słuszność' vel dog-
matyzm vel fanatyzm vel zaślepienie... Wiesz - 'w granicy' - chodzi
mi nawet również o taką wersję _już_ fanatyzmu vel głupoty, gdy ktoś
mówi, że np. blacha ma dwa milimetry grubości. NIE MA, bo mieć nie
może... dlatego, że każde jednoznaczne stwierdzenie jest absolutem,
czyli niezwykle (abstrakcyjnie) istotną bzdurą... (Również powyższe,
celowo wstawione "NIE MA dwóch milimetrów").
Właśnie o to chodzi - jeśli postawić pytanie: czy blacha wprost z hu-
ty opisana jako "2 mm grubości" ma 2 mm grubości? to argumenty zarów-
no "na tak", jak i "na nie" _można_zbierać_ w nieskończoność... wywo-
łując tym samym dogmatyczną bijatykę... Dodanie 'tolerancji' niczego
nie zmienia... Przestawia problem jedynie 'o kroczek' w górę...
A'propos Feynmana i jakości Twojego tłumaczenia 'problemu aborcji':
Udało się ? Jaką 'ocenkę' sobie wystawisz ?
Jeśli zamienić temat aborcji na temat np. nauczania fizyki, to
sam Feynman wystawił sobie (za swoją umiejętność nauczenia ko-
goś - podkreślę celowo - rozumienia fizyki a nie aborcji&seksu&
damskomęskości&rodzicielstwa) ocenkę... Gibbona (i co ciekawsze -
uważał swoje osiągnięcia edukacyjne - nie wiem tylko, czy włącznie
z własnoręcznie wystawionym Gibbonem - za ważniejsze od Nobla...)
Przypominam jeszcze raz:
"Nauczanie rzadko okazuje się prawdziwie skuteczne, z wyjąt-
kiem tych szczęśliwych jednostek, dla których jest ono nie-
mal zbędne". [Gibbon]
Więc - jeśli o mnie chodzi, to ja Tobie za Twoje wyjaśnienie 'abor-
cji' też stawiam Gibbona...
Mam nadzieję, że dobrze _wyczujesz_, że to nie jest jakowyś atak
na Ciebie, ale postawienie Ciebie - w kategoriach 'edukacyjnego nie-
udacznictwa' - ramię w ramię z Feynmanem (... Einsteinem, i w ogó-
le... wszystkimi nawet największymi, a także, rzecz jasna ze mną,
bo nieodmiennie - póki co - też stawiam sobie same Gibbony...)
Pozdrawiam serdecznie
JeT.
P.S. Dzięki za wszystkie bardzo mi potrzebne odpowiedzi i komenta-
rze (także z priva). Próbowałem wysłowić jakieś odpowiedzi, ale...
nie wysłałem ich, bo potrzebuję trochę więcej czasu... niż mam aktu-
alnie do dyspozycji...
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
« poprzedni wątek | następny wątek » |