Data: 2013-07-15 22:22:03
Temat: Re: Jak to jest??????????????!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Od: e <r...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
W dniu 2013-07-15 21:53, FEniks pisze:
> W dniu 2013-07-15 21:30, e pisze:
>> Więzi społeczne były znacznie silniejsze,
>> gdyby było inaczej nie udałyby się te całe przemiany.
> Tak właśnie sobie o tym myślałam dzisiaj pod wpływem tej tutaj
> dyskusji... Więzi społeczne wynikały też - w sumie głównie - ze sposobu
> i warunków życia, a nawet były czymś wymuszonym. Kiedyś ludzie bardziej
> byli "skazani" na siebie, pracując całymi latami w jednym zakładzie (nie
> było potrzeby zmian, na pewno nie tak często jak dziś), mieszkając
> ciągle w jednym miejscu. Niekoniecznie się lubili. Dzisiaj jesteśmy
> (wielu z nas) w ciągłym ruchu, zmieniamy pracę, miejsce zamieszkania o
> setki kilometrów od domu rodzinnego. A nawet będąc w ruchu często
> pozostajemy sami, bo poruszamy się samochodami, nie spotykamy się na
> przystankach tramwajowych, autobusowych, czy w osiedlowym sklepie. Z
> jednej strony to szkodzi, bo nie mamy okazji się lepiej poznać, a z
> drugiej - utrzymujemy kontakt z tymi, których naprawdę lubimy i na
> których nam zależy. Przemiany społeczne to coś naturalnego, a każda z
> nich ma plusy i minusy.
Nie jest tak źle jeśli miało się dom, w którym nie było siania
nienawiści, nieufności, ksenofobii.
I jeśli był ktoś w tym domu, kto potrafił rozmawiać, przedstawiać
różne punkty widzenia.
Mam troje dorosłych dzieci które mają przyjaciół, dobrych znajomych
nawet jeśli na stałe się nie spotykają, to mogą na siebie liczyć.
Myślę, że jest w tym jakaś moja mała zasługa.
>> Jedno czego nie lubiłam to nadawani przez partię
>> kretyńscy kierownicy (chociaż nie wszyscy)
>> ale i tak można było pracować, jakoś ich olewając.
>
> Teraz też możesz mieć "kretyńskiego kierownika" z nadania. Tylko to
> nadanie już według innego klucza, niekoniecznie partyjnego.
Masz rację :). Dlatego uważam że najlepiej pracować u siebie
i za siebie odpowiadać. A jeśli już u kogoś, to świadcząc mu usługi.
Większa odpowiedzialność ale i niezależność.
> PS: Czy te miłe wspomnienia z PRL-u to przypadkiem nie po prostu miłe
> wspomnienia młodości? :)
Żyło się jakoś inaczej, było większe bezpieczeństwo socjalne.
Nawet w ciężkim okresie (około) stanu wojennego człowiek wierzył,
że sobie poradzi. Poza tym wspólny wróg jednoczy ;)
Wiedzą to dobrze dzisiejsi spindoktorzy... trzeba ludowi podsuwać
wspólnych wrogów, wtedy przestaje myśleć logicznie i pozwala się
prowadzić.
> Ewa
E. :)
|