Data: 2003-02-06 11:07:46
Temat: Re: Kamienie kałowe
Od: "Juanito" <j...@k...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Marek Bieniek" <m...@p...wytnij.onet.pl> napisał w
wiadomości news:1nc991ynermgs$.1fu7csq96pybd.dlg@40tude.net...
> On Thu, 6 Feb 2003 10:29:04 +0100, Juanito wrote:
>
> > Nie moge pojąć, jak człowiek o takiej wiedzy, jak Pan Marek, może być
> > jednocześnie ortodoksą... gdzie to drzemie ?
>
> Wyczuwam pewną ironię w tym akapicie:)
> Jestem młodym lekarzem i jeszcze bardzo wiele o medycynie musze się
> nauczyć. Część z tego co kiedyś umiałem zresztą już zapomniałem...
> Jako lekarz musze się na czymś opierać. Co prawda na grupie dyskusyjnej
> pisuję *_wyłącznie prywatnie_*, nie jako przedstawiciel jakiejkolwiek
> instytucji, ale pisząc wystawiam świadectwo środowisku lekarskiemu
> ogólnie. Lekarz powinien uprawiać medycynę opierając się na sprawdzonych
> wytycznych (w skrajnej postaci nazywa się to EBM ;) ), i _nie powinien_
> zalecać ani popierać praktyk z tego punktu widzenia bezcelowych,
> zwłaszcza, jeśli mogą potencjalnie nieść ryzyko powikłań.
> Obecnie żaden ksiądz nie poleci książeczek Anthony'ego DeMello - mimo,
> że piękne i dobre zostały jednak przez autorytety Kościoła katolickiego
> uznane za szkodliwe. Nie lubię instytucji Kościoła (jako tworu
> administracyjno - ekonomiczno - represyjnego), zresztą i tam zdarzają
> się różne rzeczy, ale w tym kontekscie konsekwentne przestrzeganie tego,
> co stanowi dogmat, jest tym, czego my - lekarze - powinniśmy się od
> księży uczyć.
> Powinno być tak z dwóch przyczyn: po pierwsze lekarze powinni "mówić
> jednym głosem" jeśli chodzi o podstawy medycyny (pamiętam dyskusję na
> temat endoskopii, gdzie któryś z Kolegów wyraził niekłamaną radość, że
> posty jego i mój napisane niezależnie niosły ten sam przekaz - o
> tempora, o mores!), a po drugie - sam wiem już o nowotworach na tkance
> stanu lekarskiego pod postacią lekarzy studiujących prawo (nie wierzę,
> że po to, żeby bronić kolegów, bo z tego pieniądze mierne by były w
> porównaniu ze sprawami cywilnymi o błędy lekarskie), i w tej sytuacji
> powinniśmy jako lekarze tym bardziej unikać propagowania praktyk o
> dyskusyjnej użyteczności i wartości.
> Dlatego - zwłaszcza w sprawach terapii - jestem (a właściwie staram się
> być) ortodoksą. Jako naukowiec (którym każdy lekarz może być) mógłbym
> dywagować, jako lekarz praktyk - nie.
No nawet taki zgryźliwiec jak ja nie mogę nic zarzucić tym treściom co
napisałes. Wbrew pozorom nie sprawia mi to jednak przykrości :-)
Jak jednak pogodzić słuszne przekonanie z telewizyjnymi reklamami preparatów
opartych na ibupromie czy pacetamolu... te rzeczy szkodzą ewidentnie; kiedys
były wyłącznie na receptę (ibuprom) i stosowane przez reumatologów. Skutki
dla pacjentów były opłakane...
Szkodliwość kontrolowanego płukania jelitek, króre jest monitorowane, jest
niczym w stosunku do działań ubocznych ww preparatów. Liczba ludzi, którzy
mają problemy z układem wydalniczym jest ogromna. Byłem w głupiej sytuacji,
kiedy wiejski lekarz w okolicy Salzburga, do którego byłem zmuszony się udać
z podejrzeniem "ślepej kiszki, spytał: kiedy Pan ostatnio wykonywał płukanie
jelit... oczywiście nałgałem, ze dwa lata temu. Był bardzo zniesmaczony. To
lekkomyslność, mruczał... Wiejski lekarz, który sam robił analizy, posiadał
EKG (Siemens), USG (Tektronix), duży RTG i sprzęt do płukania... Był rok
1999.
Takiego wyposażenie nie posiadają pewnikiem nawet przychodnie
specjalistyczne u nas, oczywiście. Na pocieszenie powiem, że pobrał (tj.
wręczył rachunek do uregulowania) 1600 ATS... co spowodowało natychmiastowe
ustapienie symptomów :-)
Ale ten moment spowodował, że zacząłem się interesować
taką terapią, przepytywałem starych lekarzy. Okazało się, ze dla starych
jest to oczywiste i kiedyś powszechnie stosowane. Ba, w opisach misji Apollo
13 stoi opis, jak ta bodajże Armstrong, wlał w siebie (wstępująco) 5 litrów
wody i musiał z ta wodą biegać po piętrach. Na schodach spotkał blond
lekarkę , co do której miał jednoznaczne zamiary, i wtedy niestety oddał
cała zawartośc jelit...Na blondynce nie zrobiło to wiekszego wrażenia.
Obecnie stosowany sprzęt sprawia, że jest to nieporównywalne, bezpieczne i
bezzapachowe. Pacjent przez okienko może sobie popatrzeć, co z niego
wychodzi, jak ma silne nerwy :-) Sam to przeszedłem niedawno i poza
kieszenią, nie odczułem przykrości. strach był, ale stomatologczy okulista
wywołuje u mnie większy...
Tak więc obawy są nieuzasadnione; to nie jest coś nowego, to już było, tylko
zostało zapomniane. A wróciło w nowej postaci z komputerową technologią.
Pozdrawiam
Juanito
|