« poprzedni wątek | następny wątek » |
11. Data: 2003-04-16 21:34:44
Temat: Re: Komary jak plaga egipska"Dirko" <d...@w...pl> napisał:
> Hejka, to komarzyce boją się komarów? To jak "oni" się rozmnażają?
Pisałem już o tym a pamiętam dobrze, bo po 12 dniach głodówki pamięć lepiej
pracuje. Ale do rzeczy - tylko zapłodnione samice muszą się napić krwi. A
skoro są już zapłodnione, to uciekają przed samcami.
--
Pozdrawiam, Jan
http://members.chello.pl/j.ciecinski
--
Archiwum grupy: http://niusy.onet.pl/pl.rec.ogrody
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
12. Data: 2003-04-16 21:50:26
Temat: Re: Komary jak plaga egipska"Michal Misiurewicz" <m...@i...rr.com> napisał:
> Czy sól kuchenna jest szkodliwa dla czlowieka?
>
> Otoz musze Cie zmartwic, ze wedlug aktualnych pogladow medycyny
> amerykanskiej odpowiedz brzmi "tak". Ale tym ja sie tak nie przejmuje,
> bo sol byla w pozywieniu czlowieka od tysiacleci.
Masz rację, ale nie do końca. Organizm człowieka dla prawidłowego
funkcjonowania potrzebuje ok. 5 g (aż pięć gramów!) soli dziennie. Przecież
nasza krew jest słona! Niedobór soli wywołuje m. in. dotkliwe bóle mięśni.
Niemniej, dla przeciętnego Amerykanina sól jako przyprawa w domu jest
szkodliwa, ponieważ już w gotowych produktach zjadanych przez niego (chleb,
masło, konserwy, fast food itp.) jest mnóstwo soli.
--
Pozdrawiam, Jan
http://members.chello.pl/j.ciecinski
--
Archiwum grupy: http://niusy.onet.pl/pl.rec.ogrody
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
13. Data: 2003-04-16 22:19:53
Temat: Re: Komary jak plaga egipskaW wiadomości news:zqjna.90164$JI.24297031@twister.neo.rr.com Michal
Misiurewicz <m...@i...rr.com> napisał(a):
>
> Zaraz, zaraz. Mala toksycznosc to nie jest brak toksycznosci.
>
Hejka. Już pisałem, że życie jest szkodliwe, bo prowadzi do śmierci.
Boimy się tego, czego nie znamy.
Pozdrawiam nieszkodliwie Ja...cki
H.Z: Szela jest okrwawiony, co wywołuje odpowiedni nastrój. :-(
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
14. Data: 2003-04-17 00:00:59
Temat: Odp: Komary jak plaga egipska
Użytkownik Michal Misiurewicz <m...@i...rr.com> w wiadomości do
grup dyskusyjnych napisał:lddna.87717$J...@t...neo.rr.com..
.
> Niewatpliwie jest to wielka ingerencja w nature, jak i wiekszosc tego,
> co czlowiek robi. Musimy sobie jednak zdac sprawe z tego, ze ingerencje
> polegajace na masowym niszczeniu komarow, i to na skale naprawde ogromna,
> byly w przeszlosci podejmowane i nadal sa. W klimacie troche cieplejszym
> niz nasz wielkim problemem jest malaria, roznoszona wlasnie przez komary.
Hmmm.
(Komary _przenoszą_ zarodźca, który wywołuje malarię (gwoli upierdliwstwa
mojego:-), ludzie są nosicielami/przechowalniami form zarodźca zdolnych do
_przenoszenia_ w ciałku komara).
Ale problem jest inny:
Nie rozumiem dlaczego ekolodzy nie traktują człowieka jako fragmentu
ekosystemu? Jesteśmy częścią natury, i ta natura dała nam określone
możliwości w zwalczaniu innych gatunków, które nam, ludziskom, przeszkadzają
panować (niepodzielnie). Po to mamy tak rozwinięty system nerwowy (mózg) aby
przetrwać, myślenie to taki nasz sposób na przetrwanie, a mózg to narzędzie
takie jak aparat gębowy komara, skóra kameleona, kły tygrysa, szyja żyrafy,
kwiat sterczyka, skrzydła ptaka, itp.do tego służące.
Walka z komarami to taki sam sposób na przetrwanie jak komarów pochłanianie
składników odżywczych z krwi kręgowców. Są to takie same mechanizmy walki o
przetrwanie gatunku.
Darwinizm czysty czyli natura, a równowaga ustala się sama.
> Kiedys stosowano DDT i do dzis tocza sie zazarte dyskusje, czy bylo to
> sluszne, czy nie. Z tym, ze argumenty przeciwnikow skupiaja sie raczej na
> jego szkodliwosci dla ludzi i ptakow, a nie na tym, ze ryby nie beda mialy
co jesc.
Problem z DDT polega na tym, że nie ulega biodegradacji, czyli nie jest
rozkładany przez bakterie glebowe, przez to może być rakotwórczy (organizmy
żywe też nie rozkładają DDT) ale od lat piędziesiątych zmądrzeliśmy
chemicznie, żeby przetrwać:-)
Pozdrawiam
p...@r...pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
15. Data: 2003-04-17 00:59:38
Temat: Re: Komary jak plaga egipska"Jan P. Cieciński " <j...@c...pl> wrote in message
news:002b01c30461$f254fa20$5d35b33e@chello.pl...
>
> Masz rację, ale nie do końca. Organizm człowieka dla prawidłowego
> funkcjonowania potrzebuje ok. 5 g (aż pięć gramów!) soli dziennie. Przecież
> nasza krew jest słona! Niedobór soli wywołuje m. in. dotkliwe bóle mięśni.
> Niemniej, dla przeciętnego Amerykanina sól jako przyprawa w domu jest
> szkodliwa, ponieważ już w gotowych produktach zjadanych przez niego (chleb,
> masło, konserwy, fast food itp.) jest mnóstwo soli.
Masz racje, ale nie do konca :-) Przecietny amerykanin jest straszony sola,
poniewaz u niektorych ludzi z nadcisnieniem (w dodatku nie wiadomo u
ktorych) nadmiar sodu w pozywieniu jeszcze dodatkowo cosnienie podnosi.
Poniewaz normy, powyzej ktorych orzeka sie nadcisnienie, sa systematycznie
obnizane, osob z nadcisnieniem jest coraz wiecej (zdaje sie, ze 40-50%) i
wszystkim im mowi sie, ze sol jest szkodliwa. A przy okazji tym, co nie maja
nadcisnienia tez, no bo przeciez jak beda jesc za duzo soli, to dostana
nadcisnienia (co jest oczywista bzdura, rzecz jasna). A z powodow, o ktorych
wspomniales, niedobor sodu nikomu nie grozi.
Jesli zas chodzi o to, ile sodu potrzeba, to podawanie liczby absolutnej jest
pewnym uproszczeniem. Raczej powinno sie liczyc 1 gram sodu na litr wody
(pitej i tej w pozywieniu). A wiec jesli pijemy wiecej, potrzebujemy wiecej sodu
( i odwrotnie, przeciez po slonym chce sie pic).
Pozdrowienia,
Michal
--
Michal Misiurewicz
m...@m...iupui.edu
http://www.math.iupui.edu/~mmisiure
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
16. Data: 2003-04-17 01:03:00
Temat: Re: Komary jak plaga egipska"Dirko" <d...@w...pl> wrote in message
news:b7kkuq$klq$1@nemesis.news.tpi.pl...
>
> Hejka. Już pisałem, że życie jest szkodliwe, bo prowadzi do śmierci.
Zgadza sie. Zycie jest to smiertelna choroba przenoszona droga plciowa :-)
> Boimy się tego, czego nie znamy.
Zdarza sie, ze czym lepiej poznajemy, tym bardziej sie boimy :-(
Pozdrowienia,
Michal
--
Michal Misiurewicz
m...@m...iupui.edu
http://www.math.iupui.edu/~mmisiure
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
17. Data: 2003-04-17 04:50:37
Temat: Re: Komary jak plaga egipska"Piotr Siciarski" <p...@r...pl> wrote in message
news:b7kr0e$pot$1@atlantis.news.tpi.pl...
>
> Nie rozumiem dlaczego ekolodzy nie traktują człowieka jako fragmentu
> ekosystemu? Jesteśmy częścią natury, i ta natura dała nam określone
> możliwości w zwalczaniu innych gatunków, które nam, ludziskom, przeszkadzają
> panować (niepodzielnie). Po to mamy tak rozwinięty system nerwowy (mózg) aby
> przetrwać, myślenie to taki nasz sposób na przetrwanie, a mózg to narzędzie
> takie jak aparat gębowy komara, skóra kameleona, kły tygrysa, szyja żyrafy,
> kwiat sterczyka, skrzydła ptaka, itp.do tego służące.
> Walka z komarami to taki sam sposób na przetrwanie jak komarów pochłanianie
> składników odżywczych z krwi kręgowców. Są to takie same mechanizmy walki o
> przetrwanie gatunku.
Zgadzam sie calkowicie.
> Darwinizm czysty czyli natura, a równowaga ustala się sama.
I w tym jest problem. Czy rownowaga ustali sie z gatunkiem homo sapiens
czy bez niego?
Pozdrowienia,
Michal
--
Michal Misiurewicz
m...@m...iupui.edu
http://www.math.iupui.edu/~mmisiure
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
18. Data: 2003-04-17 07:14:02
Temat: Re: Komary jak plaga egipskaWitajcie
To ja może wrócę do mojego problemu z komarami. Zasugerowałam, że słyszałam
o istnieniu preparatu, który nie pozwala komarzycy się rozmnożyć. Ponoć jest
to jakaś bakteria, atakująca komara - jego układ rozrodczy? Czyli żadna
chemia tylko żywa istotka. W naszym mieście - Szczecin, stosuje się opryski,
ale tylko w obrębie miasta. My za miastem juz się nie łapiemy , chemikaliów
nie lubimy, usłyszałam o czymś takim to pytam fachowców.
Mój problem z komarami to nie sztuczne oczko wodne tylko okoliczne podmokłe
bagienne łąki i naturalne zbiorniki wodne w bardzo pobliskim lesie.
Joaśka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
19. Data: 2003-04-17 08:43:17
Temat: Re: Komary jak plaga egipska"Joanna Żbikowska" wrote
> To ja może wrócę do mojego problemu z komarami. Zasugerowałam, że
słyszałam
> o istnieniu preparatu, który nie pozwala komarzycy się rozmnożyć. Ponoć
jest
> to jakaś bakteria, atakująca komara - jego układ rozrodczy? Czyli żadna
> chemia tylko żywa istotka. W naszym mieście - Szczecin, stosuje się
opryski,
> ale tylko w obrębie miasta. My za miastem juz się nie łapiemy ,
chemikaliów
> nie lubimy, usłyszałam o czymś takim to pytam fachowców.
> Mój problem z komarami to nie sztuczne oczko wodne tylko okoliczne
podmokłe
> bagienne łąki i naturalne zbiorniki wodne w bardzo pobliskim lesie.
To ja moze dokladniej sformuluje moje zdanie na ten temat. IMHO koszt
(finansowy) akcji, ktora by dala w Twoim przypadku rezultaty jest bardzo
wysoki. Aby miala ona wymierne skutki w zmniejszeniu liczby owadow musi byc
w/g mnie kampania przeprowadzona na duzym terenie i odpowiednimi srodkami.
Dlaczego? A dlatego, ze sama masz male szanse dotrzec do kazdej kaluzy i
cieku w ktorym te zwierzatka sie rozmnazaja. Nawet kilkukrotne wpuszczenie
srodka do okolicznych bajorek raczej nic nie zmieni, bo przyleca nowe z
dalej polozonych terenow i beda sie rozmnazaly w tych miejscach, ktorych nie
zabezpieczylas. Dlatego, zeby bylo to skuteczne wydaje mi sie, ze trzeba by
to robic np. przy pomocy opryskow z samolotow czy czegos podobnego. Dlatego
uwazam, ze nie ma to sensu. Tak jak pisalam, wydaje mi sie, ze takie srodki
moga bys stosowane na terenach stosunkowo suchych, gdzie sztucznie stworzone
oczka wodne sa pod kontrola czlowieka. Taka sytuacje zapewnia miasto lub np.
stawy hodowlane. To jedna strona medalu - brak skutecznosci.
Druga, to fakt, ze tego typu ingerencja, mimo, ze nie przyniesie Tobie
korzysci na jakie liczysz moze zaszkodzic innym stworzeniom. To z kolei
wydaje mi sie, ze nie jest w porzadku. Oczywiscie, zmieniamy srodowisko
wokol siebie. Oczywiscie, przezyja na koniec te gatunki, ktore beda sie
potrafily przystosowac do koegzystencji z czlowiekiem. Teraz tez mamy takie:
golebie, wroble, szczury, karaluchy, muchy i troche innych. Pewnie dla
niektorych bedziemy tworzyli sztucznie srodowiska, w ktorych beda mogly
egzystowac. Tak, tylko, ze nadal mi z tego nie wynika, ze musimy ten proces
przyspieszac. Tak jak nie czuje potrzeby przejezdzania samochodem lisa
przechodzacego przez droge, tylko dlatego, ze i tak wyginie, a poza tym moze
przenosic wscieklizne, tak samo wydaje mi sie, ze nie nalezy ingerowac w
zyjace sobie na podmoklych terenach stworzenia. U nas na szczescie nie ma
ani malarii, ani goraczki nilowej, wiec mozna z tym jakos zyc.
Wyjsciem wydaje mi sie odpowiednie ubieranie, mozna zasadzic rosliny
odstraszajace komary. Na pewno dobrym pomyslem jest wentylacja mechaniczna w
domu, ktora umozliwia nieotwieranie okien w okresie lata, zapewniajac
jednoczesnie swierze (i troche chlodniejsze) powietrze. Mozna tez montowac
moskitiery. Jak kto woli.
Co do naturalnosci rozwiazan typu bakteria, to nie do konca tak. Pewnie jest
to cos innego niz zwiazki chemiczne, ale dalekosiezne skutki takich dzialan
nie sa znane. Tego sie po prostu nie da sprawdzic.Moze sie nic nie stac, a
mozemy w efekcie wychodowac malo ciekawa dla nas lub naszego inwentarza
bakterie lub znacznie gorsze odmiany komarow.
Pozdrawiam
Agnieszka Biernacka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
20. Data: 2003-04-17 09:08:57
Temat: Re: Komary jak plaga egipska "Michal Misiurewicz" <m...@i...rr.com> napisał:
> Przecietny amerykanin jest straszony sola,
> poniewaz u niektorych ludzi z nadcisnieniem (w dodatku nie wiadomo u
> ktorych) nadmiar sodu w pozywieniu jeszcze dodatkowo cosnienie podnosi.
> A przy okazji tym, co nie maja
> nadcisnienia tez, no bo przeciez jak beda jesc za duzo soli, to dostana
> nadcisnienia (co jest oczywista bzdura, rzecz jasna).
Całkowicie się z Tobą zgadzam i życzę Wesołych, zdrowych i pogodnych Świąt
Wielkanocnych, Wesołego Jajka i Mokrego Śmigusa.
--
Pozdrawiam, Jan
http://members.chello.pl/j.ciecinski
--
Archiwum grupy: http://niusy.onet.pl/pl.rec.ogrody
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |