Path: news-archive.icm.edu.pl!pingwin.icm.edu.pl!warszawa.rmf.pl!news.tpi.pl!bti.pl!o
rion.cst.tpsa.pl!news.tpnet.pl!not-for-mail
From: "Duch" <a...@f...onet.pl>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
References: <3...@n...vogel.pl>
Subject: Re: >Kuba daje czadu.... Ave wrażliwość ;)
Lines: 113
X-Priority: 3
X-MSMail-Priority: Normal
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 5.00.2417.2000
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V5.00.2314.1300
Message-ID: <ixxn5.6682$194.165436@news.tpnet.pl>
Date: Sat, 19 Aug 2000 15:16:30 GMT
NNTP-Posting-Host: 212.160.167.115
X-Complaints-To: a...@t...pl
X-Trace: news.tpnet.pl 966698190 212.160.167.115 (Sat, 19 Aug 2000 17:16:30 MET DST)
NNTP-Posting-Date: Sat, 19 Aug 2000 17:16:30 MET DST
Organization: TPNET - http://www.tpnet.pl
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:56053
Ukryj nagłówki
Rozumiem Cie i mam pare slow (paredziesiat ;)) .
Juz wiesz, ze ludzie tworza "blokady" na np.
wrazliwosci i jak sie ona pojawi to ja spychaja, rowniez
u innych, co powoduje u "wrazliwego" duza krzywde. Ze mna bylo i jest
tak samo.
My (przypuszczam, ze jestesmy podobni) chcielismy bardzo akceptacji
i kazde "zle slowko" bardzo na nas "dolujaca" dzialalo.
To cale spychanie, czy tez wysmiewanie, albo "wylewanie pomyj"
jest dosc bolesne. Ludzie radza sobie z tym w ten sposob, ze staja sie
"betonami", nie reaguja juz na pomyje innych osob. Ale poprzez "betonowosc"
traci sie niestety lekkosc i radosc zycia.
> No nic ale mi się tak trochę ze mną skojarzyło... bo ja uwielbiam swoją
> wrażliwość i w ogóle wiem, że takie posty wkórzają takich osobniczków
którzy
> nie nawidzą tego w sobie... hi...hi ;)
Z tego co piszesz czuje, ze nie mogles rozwinac skrzydel bo jak wykonales
pewien ruch to ktos Cie "ubijal" - "glupio mowisz",
co powodowalo nieakcepatcje siebie, wydawalo Ci sie jakby ten ktos Cie nie
akceptowal, a to chodzi przeciez o to, ze Ty tym twoim tekstem naruszyles
swiat "ktosia" i on Cie "przeganial".
Mam podobnie.
Moze to brak wsparcia?
Ale kto ma to wsparcie dac? Moze rodzina?
Mam wrazenie, ze to co przezywasz to jakby dopiero pierwszy etap.
Dopiero co uwierzyles wreszcie w siebie i czujesz krzywde do umniejszaczy.
Ok, zrozumiale. Nastepny etap jest taki, ze wreszcie poczujesz swoja
wartosc,
ale nawet nie to ze jestes lepszy, poprostu ze jestes "rowny" i tez
"zaslugujesz".
I gdy juz wejdziesz w naturalny stan takiego odczuwania (czego Ci zycze),
to okazauje sie ze Ci "umniejszacze", to biedni i zaslugujacy na
"wspolczucie" ludzie.
Po prostu, im udalo sie "zabetonowac", "usztywnic" i wytworzyc
pewien pancerz a nam nie, przez co musielismy sie mocno miotac.
Caly jednak problem w tym, ze nie ma innej drogi:
albo sie zabetonowac, albo umiec przyjac na siebie pomyje (tu jest wyjscie).
Ci ludzie sie boja ale udalo im nieswiadomie stworzyc mechanizm ktory
"spycha" ale przez przypadek niszczy innych.
Nam sie to nie udalo i nazwalismy to nieszczesciem (!!!)
Ale jest trzecia droga... to jakby "chciec to przyjac na klate".
Caly problem polega na tym ze ten pancerz jest potrzebny - on chroni
czlowieka. Jezeli go nie masz -tak jak my- to musisz Ciagle przyjmowac
na siebie "pomyje" i "latac do kola z przerazeniem".
Twoja pozycja jest taka, ze uwazasz ze Ci co sie bronia,
"spychaja" sa jakaby gorsi, tepi.
Cytuje:
> Wszyscy dalej
> karmią się tą złudą... Chcą być poważani, wielcy... fantastyczni i takie
> poglądy zaszczpiają innym i cała zabawa w ciuciubabkę zaczyna się od nowa.
Nie zaprzeczaj, zgodzam sie. Bo tu na ziemi jest pieklo, my jestesmy tymi co
przez
"zle dzialania" weszlismy w to bagno. Ale mozemy z tego wyjsc, chociaz
to bardzo trudne, trzeba na siebie spojrzec i na to calo bagno w jakim sie
jest
i przyznac sie do niego...
To co chce Ci przekazac jest dosc trudne, moze sprobuje jeszcze inaczej:
"Oni" spychaja bo sie boja. Nawet nie wiedza ze spychaja.
"Ty" juz to rozumiesz, nie godzi w Ciebie juz to spychanie tak bardzo
, ale (Uwazaj!) - spychasz, umniejszasz ludzi za ten ich mechanizm,
za to ze tak wlasnie dzialaja (!!!). Potem za jakis czas "Oni" beda mieli co
Ciebie pretensje, ze im nie mowiles ze sa czegos warci tylo ich
krytykowales. To, ze ich krytykujesz powoduje, ze oni maja
jeszcze mniejsze szanse na wyjscie z tego (inna sprawa czy chca).
Spoko, to naturalny co robisz, tylko Ci zwracam na to uwage (nie wiem
czy dobrze robie), ale nie dlatego zebys sie poprawil tylko chce zebys
wiedzial.
Mowisz: "jestescie do kitu bo sie wszystkiego boicie i musicie
reagowac histerycznie spychajac".
Zobacz:
> Hi ale to głupotka i nikt nie
> był na tyle mądry aby mi to powiedzieć. Nikt też nie jest na tyle mądry
aby
> to powiedzieć sobie... Niestety (prócz mnie oczywiście ;))...
Ale dlaczego tego sobie *sam* nie powiedziales wczesniej?
Przeciez by Ci to przynioslo ulge... od razu...
Caly czas chciales zeby Ci to ktos *inny* powiedzial...
Ja prowokuje... W pytaniu
"Ale dlaczego tego sobie nie powiedziales sobie wczesniej?"
jest bardzo gleboka mysl.
Inaczej.... czy czujesz mechanizm ktory powodowal ze
nie mogles/nie chciales sobie tego sam odpowiedziec?
Wiadomo, strach... ale przed czym? Troche czuje,
ale pytam Ciebie.
I teraz dalej... dlaczego "nie lubisz" tego mechanizmu "umniejszania"
u innych, no wiadomo, bo Cie ranil, ale teraz gdy go juz znasz i
wiesz "ze to ze strachu", czy nie wydaje Ci sie on obrzydliwy?
Wiesz dlaczego ludzie siedza w tym "mechanizmie dzialania"?
Bo wydaje sie on wlasnie i nie tylko wydaje - on jest
obrzydliwy. Zeby z niego wyjsc trzeba go zobaczyc,
zeby go zobaczyc trzeba spojrzec na bagno w
jakim sie jest i zobaczyc siebie w strasznie obrzydliwej
postaci, potworka siedzacego w odchodach po uszy,
czyli tez - siebie samego skrytykowac...
Pozdrufka i powodzenia
Duch
|