« poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2005-11-28 16:39:55
Temat: Re: Nasz pose
Użytkownik "Adam Pietrasiewicz" <a...@p...com> napisał w wiadomości
news:YsNCGBC28112005163741.nqcvrg@cbyobk.pbz...
>
>
> W poniedziałek 28-listopada-2005 o godzinie 16:28:16 LM napisał/a
>
> >Jedyne co się próbuje się robić, to podkopywać, dewaluować te wartości w
> >imię bliżej nieokreślonego prawa do wolności osobistej, której granic na
> >dobrą sprawę nikt dzisiaj nie jest w stanie określić.
>
> Ja bym chciał SZCZEGÓLNIE podkreślić to, co powyżej, czyli zwrócić
> uwagę na fakt że obecnie NIE MA ŻADNYCH granic tego, co dopuszczalne.
>
> Proszę moich adwersarzy o wyznaczenie granic czasowych aborcji i
> uzasadnienie dlaczego akurat takie, a nie inne, oraz, tak przy okazji
> o wyjasnienie, dlaczego te granice 30 lat temu były ustalone na 6
> tygodni i zapewniano wówczas, że się nie zmienią.
Drogi Adamie, adwersarzy tu chyba nie będzie, choć to miłe z Twojej strony,
że próbujesz wezwać mi kogoś na pomoc. Tak się ciekawie lub nieciekawie (w
stadzie jednak zawsze bezpieczniej) złożyło, że dyskusja jest w dużej mierze
jednostronna, a jedynym adwersarzem jestem ja i na dobrą sprawę, zaniedbuję
przez to inne obowiązki, co oczywiście musi się w końcu skończyć, bo i tak
wiem, że pozostaniemy przy swoich stanowiskach.
Jeśli chodzi o ustalenia czasowe aborcji, niech zajmą się tym ludzie, którzy
się na tym lepiej znają lub uważają, że mają moralne prawo to zrobić.
Meritum sprawy dotyczy czegoś całkiem innego. W jednym ze swoich postów
napisałem wyraźnie, że dla mnie również aborcja jest złem i dramatem każdej
kobiety, obojętne, czy do aborcji dochodzi bezpośrednio po zapłodnieniu czy
w 12 tygodni potem. Różnimy się tylko w ocenie, jakimi metodami należy
doprowadzić do ograniczenia tego zjawiska. Ja w zakazy restrykcyjne nie
wierzę, bo doświadczenie pokazuje, że faktycznym skutkiem jest nie tyle
ograniczenie zabiegów, ile raczej rozwój podziemia aborcyjnego. Chroniąc
życie płodu nie możemy zapominać o życiu kobiety. Jak będzie zdeterminowana,
to i tak tej aborcji dokona, tylko pokątnie z narażeniem swojego zdrowia i
życia. Oczywiście nas to może nie obchodzić, ale czy na pewno nie powinno?
Czy na pewno nie powinien obchodzić nas poziom oświaty seksualnej? Nie
zgadzam się z Tobą, gdy twierdzisz, że wiara w taką oświatę jest naiwna, a
wszystko załatwi rodzina i podwórko. Nie zgadzam sie również, że ze środkami
antykoncepcyjnymi w naszym kraju nie ma problemu? Problem jest, z jednej
strony cenowy, z drugiej światopoglądowy. Znane jest wszystkim stanowisko
Kościoła wobec stosowania takich środków, a w ślad za nim stanowisko wielu
naszych decydentów. Oczywiście nie utrzymuję, że wszyscy słuchają Kościoła,
wielu przytakuje, ale i tak robi swoje. Ale jednak znaczna część ludzi stara
się to stanowisko w swoim postępowaniu uwzględniać. Jeszcze inni w ogóle o
takich środkach (pomijając prezerwatywy) nie wiedzą, albo wstydzą się
zapytać lekarza.
> Gdyby ktoś miał jakieś wątpliwości przy tej dyskusji, to wyjasnie i
> podkreślę, że jestem zadeklarowanym ateistą.
>
Dla mnie nie ma to absolutnie żadnego znaczenia.
Z poważaniem!
Tomek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
« poprzedni wątek | następny wątek » |