Strona główna Grupy pl.soc.rodzina Nie pozwalam!

Grupy

Szukaj w grupach

 

Nie pozwalam!

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 53


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2003-03-25 12:56:49

Temat: Nie pozwalam!
Od: "agi ( fghfgh )" <a...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora


Odswiezajac stare watki natknelam sie na bardzo charakterystyczna
sytuacje.

"[...]
> > Więc go oszukałaś, on pokazał Ci siebie a Ty postanowiłaś że go potem
> > zmienisz.
> >
>
> Raczej samą siebie, bo myślałam że skoro teraz ma mnie to nie będzie
> potrzebował pornosów [...] "

Skad nam sie bierze ta nagla chec zabraniania, zakazywania, nakazywania,
zmieniania partnera na swoj obraz i podobienstwo gdy juz jestesmy po
slubie? Dlaczego ktos, kochany przeciez wczesniej i akceptowany - w
pewnym momencie zaczyna byc przez nas 'tresowany'? Skad to milczace
zalozenie, ze druga strona powinna sie zmienic?
Uprzedzajac ew. uwagi - sama w sobie odkrylam ostatnio symptomy czegos
takiego i ostro walcze z takimi checiami stad obserwacja i
zastanowienie.
pzdr
agi

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


2. Data: 2003-03-25 13:04:31

Temat: Odp: Nie pozwalam!
Od: "OWCAWWIELKIM" <p...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

> Skad nam sie bierze ta nagla chec zabraniania, zakazywania, nakazywania,
> zmieniania partnera na swoj obraz i podobienstwo gdy juz jestesmy po
> slubie? Dlaczego ktos, kochany przeciez wczesniej i akceptowany - w
> pewnym momencie zaczyna byc przez nas 'tresowany'? Skad to milczace
> zalozenie, ze druga strona powinna sie zmienic?
> Uprzedzajac ew. uwagi - sama w sobie odkrylam ostatnio symptomy czegos
> takiego i ostro walcze z takimi checiami stad obserwacja i
> zastanowienie.

Każdy pewnie ma w sobie takie zapędy, bez względu na dziedzinę
której dotyczą. Tu było to oglądanie pornoli a gdzie indziej
może to być sposób składania ręcznika. Ważne jednak jest to
że udaje się Tobie, mi czy komukolwiek innemu zauważyć ten fakt i realnie
na to patrzeć. Bo nie ma sensu wdawać się w analizę szczegółów - bo każdy ma
inne priorytety, zwyczaje itp. Fakt jednak zadumy nad swoją skłonnością
do "urabiania" drugiej strony to moim zdaniem już cenne i może
pozwolić trochę złagodzić to postępowanie lub dostosować je do
rzeczywistych
możliwości partnera. Bo są rzeczy ważne i mniej ważne, źle jeśli te nieważne
staną się powodem sztucznych problemów. Bo takim sztucznym problemem
jest np. ten nieszczęsny sposób składania ręcznika czy coś w tym guście.
A Tobie chwała za zauważenie problemu. No i miło jesli obie strony
go zauważą - nawet jeśli sądzą że ich nie dotyczy. Pewnie w różnym stopniu
ale na pewno dotyczy każdego....


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


3. Data: 2003-03-25 13:53:33

Temat: Re: Nie pozwalam!
Od: "puchaty" <p...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

agi ( fghfgh ) wrote:
> Skad nam sie bierze ta nagla chec zabraniania, zakazywania,
> nakazywania, zmieniania partnera na swoj obraz i podobienstwo gdy juz
> jestesmy po slubie? Dlaczego ktos, kochany przeciez wczesniej i
> akceptowany - w pewnym momencie zaczyna byc przez nas 'tresowany'?

Wg mnie jest w tym zjawisku pewna sprzeczność. Z jednej strony chcemy
zmieniać innych "na swój obraz i podobieństwo" z drugiej natomiast strony
sądzę, że powodem chęci zmieniania innych jest brak akceptacji/świadomości
własnych cech. I nie chodzi mi tutaj nawet o szczytne: "Kto jest bez winy
niech pierwszy rzuci kamieniem". Bardziej raczej chodzi mi o taką sytuację,
w której podświadomie nie akceptując jakichś swoich cech, przenosimy tą
nieakceptację na otoczenie.

Myślę, że w małżeństwie/związku jest tak, że na początku poznajemy siebie
nawzajem i jest OK, jest ciekawie. W pewnym momencie dochodzimy do stanu, w
którym stwierdzamy, że dalsza "eksploracja" drugiej strony nie ma sensu, bo
np.:
- wydaje się nam, że już wszystko wiemy,
- lub i tak nie poznamy do końca tej drugiej strony.
Pojawia się sytuacja, w której zaczynamy "eksplorować" siebie samych w
związku. I tu najczęściej dochodzą do głosu jakieś mniej lub bardziej
mroczne strony naszej osobowości. Zaczyna coś nam niepasować i na to ego
mówi - "Przecież ty jesteś w porządku, niech on/ona się zmienia". A IMO jest
to znak, że trzeba zacząć zmieniać siebie.

> Skad to milczace zalozenie, ze druga strona powinna sie zmienic?

Bo nasza podświadomość panicznie boi się zmian (w swym obrębie).

puchaty


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


4. Data: 2003-03-25 14:19:11

Temat: Re: Nie pozwalam!
Od: "Madda" <m...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora


"agi ( fghfgh )" <a...@p...onet.pl> wrote in message
news:3E805211.CDBAD871@poczta.onet.pl...
>
> Odswiezajac stare watki natknelam sie na bardzo charakterystyczna
> sytuacje.
>
> "[...]
> > > Więc go oszukałaś, on pokazał Ci siebie a Ty postanowiłaś że go
potem
> > > zmienisz.
> > >
> >
> > Raczej samą siebie, bo myślałam że skoro teraz ma mnie to nie będzie
> > potrzebował pornosów [...] "
>
> Skad nam sie bierze ta nagla chec zabraniania, zakazywania,
nakazywania,
> zmieniania partnera na swoj obraz i podobienstwo gdy juz jestesmy po
> slubie? Dlaczego ktos, kochany przeciez wczesniej i akceptowany - w
> pewnym momencie zaczyna byc przez nas 'tresowany'? Skad to milczace
> zalozenie, ze druga strona powinna sie zmienic?
> Uprzedzajac ew. uwagi - sama w sobie odkrylam ostatnio symptomy czegos
> takiego i ostro walcze z takimi checiami stad obserwacja i
> zastanowienie.

Pewnie nie powinnam się odzywać bo to co chcę napisać jest trochę obok
tematu ale skoro zostałam zacytowana. Ten cytat naprawdę nie jest dobrym
przykładem na chęć zmieniania partnera po ślubie. To że myślałam, że
kiedy mąż ma mnie nie będzie potrzebował pornosów, wynikało z tego że
myślałam że taki jest mechanizm, że pornosów potrzebują mężczyźni
niezaspokojeni to raz, a dwa że miłość romantyczna (myślałam że taka nas
łączy) wyklucza pornosy. Pochlebiam sobie że w żadnym momencie wspólnego
życia nie starałam się zmieniać męża. Mimo nacisków ze strony mojej mamy
i jego mamy ("zrób coś z nim, niech sobie wreszcie kupi nowe buty" :)).
Powiedziałam im że jego mama miała swój czas na wychowywanie go, a ja
widziałam co brałam więc nie mam teraz prawa wymagać od niego zmian. Co
nie znaczy że się nie zmienił i że ja się nie zmieniłam w trakcie tych
kilku lat.

Pozdrawiam
M.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


5. Data: 2003-03-25 14:35:32

Temat: Re: Nie pozwalam!
Od: "agi ( fghfgh )" <a...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora



Madda wrote:


> ale skoro zostałam zacytowana. Ten cytat naprawdę nie jest dobrym
> przykładem na chęć zmieniania partnera po ślubie.

Wybacz- nie bylo moim celem ani reaktywowanie tamtego watku i tematyki
ani wzywanie Ciebie do tablicy. Po prostu akurat ta wypowiedz uwypuklala
zjawisko, które dostrzegam dosc mocno zarówno wokol siebie jak i w swoim
zwiazku ( dokladnie tak jak napisali panowie ) i które mnie intryguje.
pzdr
agi

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


6. Data: 2003-03-25 14:51:21

Temat: Re: Nie pozwalam!
Od: "Madda" <m...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora


"agi ( fghfgh )" <a...@p...onet.pl> wrote in message
news:3E806934.18EEB293@poczta.onet.pl...
>
>
> Madda wrote:
>
>
> > ale skoro zostałam zacytowana. Ten cytat naprawdę nie jest dobrym
> > przykładem na chęć zmieniania partnera po ślubie.
>
> Wybacz- nie bylo moim celem ani reaktywowanie tamtego watku i tematyki
> ani wzywanie Ciebie do tablicy. Po prostu akurat ta wypowiedz
uwypuklala
> zjawisko, które dostrzegam dosc mocno zarówno wokol siebie jak i w
swoim
> zwiazku ( dokladnie tak jak napisali panowie ) i które mnie intryguje.

A broń Boże, ja też nie chcę nic reaktywować. Chciałam zaznaczyć że w
moim związku to zjawisko nie występuje.

Pozdrawiam
M.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


7. Data: 2003-03-25 19:31:50

Temat: Re: Nie pozwalam!
Od: "rena" <r...@p...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "agi ( fghfgh )" <a...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:3E805211.CDBAD871@poczta.onet.pl...

> Skad nam sie bierze ta nagla chec zabraniania, zakazywania, nakazywania,
> zmieniania partnera na swoj obraz i podobienstwo gdy juz jestesmy po
> slubie? Dlaczego ktos, kochany przeciez wczesniej i akceptowany - w
> pewnym momencie zaczyna byc przez nas 'tresowany'?

ja mysle, ze to wielka sztuka kochac kogos z calym dobrodziejstwem
inwentarza, tj. i z wadami. wiekszosc ludzi (wsrod moich znajomych przduja w
tym kobiety) staraja sie zmienic swoich partnerow i akurat slub nie jest tym
momentem przelomowym, a raczej zamieszkanie ze soba.

ja i moj mezczyzna nie zmieniamy siebie, a raczej dowcipkujemy na temat
naszych wad. absolutnie nie chcialabym, aby on sie zmienial. kocham jego
wady, bo tworza one jego calego. bez nich nie bylby soba, tylko jaka
landrynka, pasazkiem bez skazy. oczywiscie pewnych rzeczy musialam go
"uczyc", jak chocby dzwonienia, jak delegacja, czy cos w pracy sie
przedluza. teraz juz sa komorki, wiec kontakt jest lepszy, ale kiedys mnie
tak zalatwil, ze widzac moja zapuchnieta od placzu twarz, raczej juz sie
nauczyl dzwonic, ze sie spozni.

moze wiec te proby zmieniania wynikaja z tego, ze ludzie sie zle dobieraja,
zle im ze soba i probuja to zmienic bez wymiany partnera? nie wiem...a moze
za powaznie podchodzimy do swoich wad? w moim zwiazku smiech rozladowuje
wiele sytuacji.







› Pokaż wiadomość z nagłówkami


8. Data: 2003-03-25 21:07:33

Temat: Re: Nie pozwalam!
Od: "Blanka" <b...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "agi ( fghfgh )" <a...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:3E805211.CDBAD871@poczta.onet.pl...
> Skad nam sie bierze ta nagla chec zabraniania, zakazywania, nakazywania,
> zmieniania partnera na swoj obraz i podobienstwo gdy juz jestesmy po
> slubie? Dlaczego ktos, kochany przeciez wczesniej i akceptowany - w
> pewnym momencie zaczyna byc przez nas 'tresowany'? Skad to milczace
> zalozenie, ze druga strona powinna sie zmienic?

Ja mam przed oczami stary dowcip rysunkowy. Przy stoliku w kawiarni siedzi
para. Dziewczyna mówi do faceta: kochanie, jak chciałeś mnie wychowywać, to
trzeba było mnie adoptować, a nie się ze mną żenić.
Staram się to zawsze pamiętać.

--

Blanka

b...@p...onet.pl



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


9. Data: 2003-03-25 21:45:51

Temat: Re: Nie pozwalam!
Od: "Agati\(Aga\)" <a...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


> Skad nam sie bierze ta nagla chec zabraniania, zakazywania, nakazywania,
> zmieniania partnera na swoj obraz i podobienstwo gdy juz jestesmy po
> slubie? Dlaczego ktos, kochany przeciez wczesniej i akceptowany - w
> pewnym momencie zaczyna byc przez nas 'tresowany'?

Tak mi sie zdaje, ze wiele cech partnera poczatkowo wydajacych sie do
przyjecia, tolerujemy z taka mysla , ze z czasem cos sie na to poradzi, albo
ze sie do tego przyzwyczaimy. A czas pokazuje co innego (chociaz pewnie nie
zawsze). To co ledwo przeszkadzało często robi sie nie do zniesienia. Wydaje
mi sie jednka, że wynika to nie tyle z tych przeszkadzajacych cech, co z
pewnych niespełnionych oczekiwan, jakie sie pokładało w partnerze. Jak cos
nie pasuje (a nie zawsze wie sie co) to wyszukuje sie te drobiazgi i
tresuje. Wydawało by sie, ze jak juz sie kogos "wytresuje" i np. skarpetki
trafia tam gdzie trzeba, to znajdzie sie nastepna rzecz do potepienia.

> Skad to milczace zalozenie, ze druga strona powinna sie zmienic?

moze z faktu, ze nie umiemy sie tak zyczajnie pogodzic z faktem, ze tak musi
byc i koniec. Dla mnie najgorsza jest bezsilnosc, wiec wykonuje ruchy, zeby
cos zmienic, ale zamist w sobie, to w tej drugiej osobie - bo chyba łatwiej
mi narzekac i winic innych...

> Uprzedzajac ew. uwagi - sama w sobie odkrylam ostatnio symptomy czegos
> takiego i ostro walcze z takimi checiami stad obserwacja i
> zastanowienie.
> pzdr
> agi

Moj TZ skutecznie mnie oducza tresownia Jego osoby. Predzej pewnie On mnie
wytresuje ;-) zebym nie czepiała sie głupst, tylko powiedziala o co mi tak
naprawde chodzi.

Pozdrawiam Agata


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


10. Data: 2003-03-26 00:02:11

Temat: Re: Nie pozwalam!
Od: "Z. Boczek" <z...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

Wprąciłem się, ponieważ Madda <m...@p...onet.pl> popełnił(a) co
następuje:

| Ten cytat naprawdę nie jest dobrym
| przykładem na chęć zmieniania partnera po ślubie. To że myślałam, że
| kiedy mąż ma mnie nie będzie potrzebował pornosów, wynikało z tego że
| myślałam że taki jest mechanizm, że pornosów potrzebują mężczyźni
| niezaspokojeni to raz, a dwa że miłość romantyczna (myślałam że taka nas
| łączy) wyklucza pornosy.

Mam rozumieć, że już uświadomiłaś sobie błędność owych oczekiwań, czyli:

1) Mechanizm działa nawet, gdy mąż jest "regularnie i solidnie dymany"
(niektórym to określenie się spodobało :]);
2) Miłość romantyczna nie wyklucza pornosów, wykałaczek, podkołderników
jadowitych i bekania po coli,

czyli mąż ma pełną swobodę w doborze rodzaju filmu? :]

Tak się upewniam na stówę, bo po co temat ma wysychać, gdy można coś
jeszcze dopowiedzieć? :)
Wybacz, jeśli dałaś jasną odpowiedź a ja nie rozumiem ;] Do mnie jasno cza
:)

| Pochlebiam sobie że w żadnym momencie wspólnego
| życia nie starałam się zmieniać męża.

Masz rację - pochlebiasz sobie :)

| Mimo nacisków ze strony mojej mamy
| i jego mamy ("zrób coś z nim, niech sobie wreszcie kupi nowe buty" :)).

To mnie siostra też zmieniła niedawno - a ja nawet nie wiedziałem :]

| Powiedziałam im że jego mama miała swój czas na wychowywanie go, a ja
| widziałam co brałam więc nie mam teraz prawa wymagać od niego zmian. Co
| nie znaczy że się nie zmienił i że ja się nie zmieniłam w trakcie tych
| kilku lat.

Już sobie to wyobrażam: "Mamo, jeśli ja i Ty nie uczyłyśmy <tu imię męża>
oglądać porno - to skąd do cholery, on to umie?!"
:]

To jak stanęło (albo opadło) z tymi eXXXtra filmami? :]


--
Z poważaniem,
Z. Boczek


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ] . 2 ... 6


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

MEDIALNE KARTKI POCZTOWE
pytanie.
pomocy !!!
ubranka
Troche Ot, ale niech będzie

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

"Nie będziesz cudzołożył."
Znalazłam kanał na YouTube dla dzieci i nie tylko i poszukuję podobnych
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.

zobacz wszyskie »