Path: news-archive.icm.edu.pl!news.rmf.pl!news.ipartners.pl!newsfeed.tpinternet.pl!at
lantis.news.tpi.pl!news.tpi.pl!not-for-mail
From: "... z Gormenghast" <p...@p...onet.pl>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: Re: O roli autorytetów w sztuce ... było: "Artystów" karzą...
Date: Mon, 4 Aug 2003 00:56:59 +0200
Organization: Purgatorio, co na jedno wychodzi
Lines: 131
Message-ID: <b...@g...h887c023b.invalid>
References: <b...@g...h59cb9e40.invalid> <bgg4p6$mo3$1@news.onet.pl>
<b...@g...h9bc0901e.invalid> <bgj392$36l$1@news.onet.pl>
NNTP-Posting-Host: pe49.jeleniag.cvx.ppp.tpnet.pl
Mime-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; charset="iso-8859-2"
Content-Transfer-Encoding: 8bit
X-Trace: nemesis.news.tpi.pl 1059952004 23727 213.77.237.49 (3 Aug 2003 23:06:44 GMT)
X-Complaints-To: u...@t...pl
NNTP-Posting-Date: Sun, 3 Aug 2003 23:06:44 +0000 (UTC)
X-Priority: 3
X-MSMail-Priority: Normal
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 5.50.4133.2400
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V5.50.4133.2400
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:218165
Ukryj nagłówki
"starsza" w news:bgj392$36l$1@news.onet.pl...
/.../
> > > autorytety w sztuce sa potzrebne twórcom....a nie odbiorcom.... /.../
> > Generalnie tak. Ale znajdę na poczekaniu grupy odbiorców, które bez
> > wsparcia autorytetu (lokalnego lub najwyższego!;) będą jak dzieci we mgle. /.../
> rozumiem, że teraz przechodzimy do analizy
> i oceny TREŚCI dzieła... czyli do interpretacji....
Niekoniecznie ;). To tylko zawirowanie w jednej głowie ;).
> tak... do tego pomocne są autorytety o ile
> zachodzi potzreba 'zajęcia stanowiska'.....
> słuchacze RM deklarują aktywne kultywowanie
> pewnych wartości... zdaje się, że dość
> bezkrytyczne (ale to info z trzeciej ręki, bo ja
> to nie teges)... i to guru jest od interpretacji
> 'faktów' i DEKRETOWANIA ich zgodności/niezgodności
> z tymi wartościami......
> jest to sytuacja szczególna, bowiem w tej grupie
> odbiorców występuje potzreba/konieczność
> zgadzania się z guru.....
> z tego punktu widzenia nie jest to odbiorca
> 'typowy' że tak sie wyrażę.....
Zgoda. Przykład miał wskazać istnienie potrzeby posiadania przewodnika
duchowego w dość jasnym miejscu (ja też nie teges...;).
Ze sztuką zapewne jesteśmy bardziej ostrożni. Ot - krytycy sobie,
a "mnie się i tak podoba" lub nie podoba, w zależności od własnego
przekonania, a w nim również _potrzeby_ zgadzania się z "wzorcową"
opinią, lub wręcz przeciwnie - potrzeby buntu przed wpływem autorytetu.
Jakiegokolwiek... dla zasady. (Amneeeesiac!!;)
> wyobraź sobie inną sytuację... idziesz do teatru
> na awangardowe przedstawienie... siedzisz
> i sie gapisz i niczego nie kumasz.... wychodzisz
> z teatru albo:
> 1. z poczuciem, że jesteś niewrażliwym niekulturalnym półgłupkiem
> 2. że ci faceci powariowali.... że to głupie... bez sensu..
> hohsztaplerka... pic_ na_wodę_fotomontaż.....
>
> (hehehehe....nota bene to 'cudna' cecha - jeśli czegoś nie
> rozumiem, to odrzucam jako głupie/złe - nieodmiennie
> taka postawa mnie śmieszy ale i wzrusza)
Niemal powszechna!! I głęboko zakorzeniona w ludzkiej naturze,
w słabościach, w sumie całkiem naturalnych.
> wracając do sprawy....
> i co robisz jako ten niekumaty widz?
> w 2 wypadku nic nie robisz... już zająłes stanowisko
> natomiast w przypadku 1 możesz odwołac się
> do autorytetu... o ile chcesz zrozumieć swoje
> niezrozumienie.... albo wiedzieć co odpowiadać
> na pytanie znajomych: jak Ci się to podobało...;)
> ale to trochę inne zagdanienie, dlaczego czujemy
> potzrebe wydania oceny...zajęcia stanowiska
> wobec jakiegoś zjawiska....
Przykład interesujący. Mój przypadek jakiś szczególny, gdyż ani wariant
pierwszy, ani drugi :). Może to wynika z pokory, z wiary w uczciwość
intelektualną innych, szczególnie twórców, a równocześnie akceptacja
własnej niedoskonałości? To wszystko oczywiście w przypadku wspomnianego
"przerastania", przejawiającego się nierozumieniem, i o ile umysł nie pokusi
się jednak o własny werdykt kontra, mimo małpiego zachwytu tłumu...
Tłumu który chwilowo czeka na znak aprobaty bądź dezaprobaty autorytetu.
Weryfikację autorytetów rozpoczynamy jak sądzę w dość młodym wieku,
i pierwszymi jej ofiarami są często rodzice. Okres buntu, wzmożonej krytyki
podpartej obserwacjami, że nie wszystko jest takie różowe, jak było dotychczas.
Potem rychło okazuje się, że i w innych obszarach działań człowieka widać
niedoskonałości, fuszerki, tandetę, lenistwo i efekty głupoty. Trudno tego
nie komentować. Ale komentowanie może być twórcze lub "wtórcze", jak
to kiedyś wyłapano tu zgrabną literówkę.
> 'dzieło' można analizować w różnych 'warstwach'.....
> tresi/idei/przekazu... formy/sposobu przedstawienia...
> i na koniec warsztatu... ale w tej dyskusji interesuje
> nas chyba wrażenie/odbiór całościowy... więc nie rozwijam...
Generalnie interesował mnie pogląd na miejsce autorytetu we współczesnym
świecie, gdyż przebijał się on tu na grupie w różnych myśłach. Na ogół
krytycznych. Wchodząc w pole sztuki nieco zawęziliśmy temat a rozdrabniając
to na poszczególne warstwy będzie jeszcze gorzej ;) - jak sądzę.
Daleki jestem od gloryfikowania autorytetu jako czegoś stabilnego, gdyż to
właśnie uważam za powód deprecjacji wartości zawartych w tym określeniu.
Wszystko jest przecież procesem, podlega zmianom. Ktoś, kto namiętnie
i konsekwentnie zajmuje się wyłapywaniem błędów w jakiejś szczególnej
dziedzinie życia, zostanie w końcu uznany za eksperta, a więc również
autorytet. Jego przemyślenia, uwagi, komentarze mogą być przez długi czas
bardzo cenne tam, gdzie jest potrzeba pójścia na skróty (np. oceny
rzeczoznawców, ekspertyzy sądowe, tworzenie zrębów opinii publicznej
drogą medialną). Ślisko zaczyna się robić wówczas, gdy głos takiego
autorytetu ma zaważyć w sprawie nowej. Np. jakiejś kreacji artystycznej.
Pokusę będzie miał on zawsze, choćby dlatego, ze bycie ekspertem w stadzie
przynosi określone profity. Natomiast w takim przypadku zderzając się
z nowym, zmuszany jest często do pracy poza granicami własnego stanu
posiadania - czyli wariant z awangardowym przedstawieniem teatralnym...
na którym również "nasz autorytet" zbaraniał.
No i tu mamy punkt krytyczny.
Gość się nie przyzna przecież, że mu się wiedza lub wyobraźnia skończyła.
Wyda werdykt - bo musi!! Inaczej natychmiast traci własną pozycję
autorytetu, gdyż tłum _oczekuje od niego_ wskazówki. Czy klaskać
czy gwizdać ;)).
W chwilę potem - gdy werdykt jednak był kontrowersyjny, on sam
poddawany jest krytyce i stopniowo przestaje być autorytetem.
Wyrasta nowy.
Nowy, którego jedni słuchają a inni nie.
Jedni potrzebują a inni nie.
> starsza, chtura wydala się odbierać wrażenia od
> natury i odbierze samodzielnie, bez pomocy
> autorytetów...... paa:)
>
I jak wrażenia?;))
pozdrawiam
All
|