Strona główna Grupy pl.sci.psychologia O zwiazku 4,5 letnim CD i koniec...

Grupy

Szukaj w grupach

 

O zwiazku 4,5 letnim CD i koniec...

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2002-06-04 14:52:34

Temat: O zwiazku 4,5 letnim CD i koniec...
Od: "Bruno" <a...@i...pl> szukaj wiadomości tego autora

No i stało sie... dziś usłyszałem, że to koniec. Nie będzie kolejnej szansy,
ona wie, że ja wszystko dla niej robilem, wie, że ją kocham, docenia to
ale... nic nie czuje w serduszku....

I teraz pytanie do kobiet zwłaszcza. Powiedzcie mi, czy to normalne, że tak
jak opisywałem, przez 4,5 roku byliśmy razem, Planowaliśmy rodzinę, dom,
dzieci... Tuż przed wyjazdem jej na trzy tygodnie - to właśnie po tym
wszystko się wydarzylo... - zmieniłem mieszkanie, które ona mi pomagała
wybierac bo mieliśmy w nim docelowo razem zamieszkać. jeszcze w dzień
wyjazdu słyszałem zapewnienia o milości, itp... Po tygodniu telefon:
tęsknię, kocham.. Po drugim : tęsknię, kocham, ale już było dziwnie... Teraz
przyjeżdża, mówi mi, że dużo myślała, jakiś miły chlopiec przytulił,
pocałował, dał cos czego ostatnio ze mną nie było, jakąś spontaniczność i
radość....
Dziś pojechalem do niej jak szaleniec w nocy o 1 i rozmawialiśmy do 4
rano... wydawalo mi sie, że będzie ok, pytała jak ja to widze, mowiła, że
sama nie wie... Dzis mieliśmy sie zobaczyć o 16. Dzwonię o 9.30 słyszę, że
pojechała do mnie... Pojechała... tylko, że do niego pogadać i oczywiście
sobir znowu pokorzystał, przytulił, poopowiadał... I jak przyszla do mnie to
juz totalnie była na NIE. w ten sposob po 4,5 roku został mi zwrócony
pierścionek zaręćzynowy (nie przyjąlem) a moje życie radyklanie się
zmienilo...

Pytanie do kobiet: powiedzcie mi, czy to mozliwe by taka miłosć, piękne,
wspólna nagle przez przygodę, czy nawet przez myśli o moim zapracowaniu
porafila doprowadzić do stwierdzenia, że "już nic nie czuję" ?? Czy
faktycznie można przestać czuć ot tak w rakcie kilkunastu dni, nie dać
szansy porozmawiać, nie dać drugiej szansy być razem ?? To jest tak dziwne,
że aż nieprawdziwe....
Czy w takim razie to tylko amok, totalna fascynacja, czyms innym, czego
brakowało ?
Jak to widziecie ze swojej strony? Czy wciąż naciskać, dzwonić (trochę to
chyba głupie) w chwili, gdy już usłyszałem NIE... ? Jak uważacie ? poddawać
sie nie chcę, ale też i nie naciskać niepotrzebnie ? Czy to fascynacja,
która mija, jak słyszę od znajomych dziewcząt równie szybko jak się
pojawiła, czy tez coś wiecej ?

Pozdrawiam wszystkich i nie zróbcie tego błędu co ja: nie ceńcie pracy nad
miłość.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


1. Data: 2002-06-04 15:02:03

Temat: Re: O zwiazku 4,5 letnim CD i koniec...
Od: "WLK. INKWIZYTOR" <m...@p...gazeta.pl> szukaj wiadomości tego autora


> No i stało sie... dziś usłyszałem, że to koniec. Nie będzie kolejnej
szansy,
> ona wie, że ja wszystko dla niej robilem, wie, że ją kocham, docenia to
> ale... nic nie czuje w serduszku....
>
> I teraz pytanie do kobiet zwłaszcza. Powiedzcie mi, czy to normalne, że
tak
> jak opisywałem, przez 4,5 roku byliśmy razem, Planowaliśmy rodzinę, dom,
> dzieci... Tuż przed wyjazdem jej na trzy tygodnie - to właśnie po tym
> wszystko się wydarzylo... - zmieniłem mieszkanie, które ona mi pomagała
> wybierac bo mieliśmy w nim docelowo razem zamieszkać. jeszcze w dzień
> wyjazdu słyszałem zapewnienia o milości, itp... Po tygodniu telefon:
> tęsknię, kocham.. Po drugim : tęsknię, kocham, ale już było dziwnie...
Teraz
> przyjeżdża, mówi mi, że dużo myślała, jakiś miły chlopiec przytulił,
> pocałował, dał cos czego ostatnio ze mną nie było, jakąś spontaniczność i
> radość....
> Dziś pojechalem do niej jak szaleniec w nocy o 1 i rozmawialiśmy do 4
> rano... wydawalo mi sie, że będzie ok, pytała jak ja to widze, mowiła, że
> sama nie wie... Dzis mieliśmy sie zobaczyć o 16. Dzwonię o 9.30 słyszę, że
> pojechała do mnie... Pojechała... tylko, że do niego pogadać i oczywiście
> sobir znowu pokorzystał, przytulił, poopowiadał... I jak przyszla do mnie
to
> juz totalnie była na NIE. w ten sposob po 4,5 roku został mi zwrócony
> pierścionek zaręćzynowy (nie przyjąlem) a moje życie radyklanie się
> zmienilo...
>
> Pytanie do kobiet: powiedzcie mi, czy to mozliwe by taka miłosć, piękne,
> wspólna nagle przez przygodę, czy nawet przez myśli o moim zapracowaniu
> porafila doprowadzić do stwierdzenia, że "już nic nie czuję" ?? Czy
> faktycznie można przestać czuć ot tak w rakcie kilkunastu dni, nie dać
> szansy porozmawiać, nie dać drugiej szansy być razem ?? To jest tak
dziwne,
> że aż nieprawdziwe....
> Czy w takim razie to tylko amok, totalna fascynacja, czyms innym, czego
> brakowało ?
> Jak to widziecie ze swojej strony? Czy wciąż naciskać, dzwonić (trochę to
> chyba głupie) w chwili, gdy już usłyszałem NIE... ? Jak uważacie ?
poddawać
> sie nie chcę, ale też i nie naciskać niepotrzebnie ? Czy to fascynacja,
> która mija, jak słyszę od znajomych dziewcząt równie szybko jak się
> pojawiła, czy tez coś wiecej ?
>
> Pozdrawiam wszystkich i nie zróbcie tego błędu co ja: nie ceńcie pracy nad
> miłość.

hmmm... kobieta zmienna jest, a podobno faceci to swinie??? wiecej nic nie
pisze bo musze zadzwonic do swojej dziewczyny i upewnic sie czy jej tez juz
sie przypadkiem nie odmienilo :(((((

--
uszanowanko
WIELKI INKWIZYTOR



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-06-04 18:15:31

Temat: Re: O zwiazku 4,5 letnim CD i koniec...
Od: "Marta" <m...@i...pl> szukaj wiadomości tego autora

Hej!
Moge CI powiedziec jak bylo u mnie ... otoz mi tez niby wszystko przeszlo po
ponad 4 latach wspolnego zycia. Nie chcialam juz dluzej byc z moim facetem,
ba nie chcialam go nawet widziec na oczy. Wszytko mi spowdzenialo ...
ROzstalismy sie na dwa miesiace. Na szczescie on nie dawal za wygrana i od
czasu do czasu sie odzywal. Poczatkowo bylam na niego zla, ale jakos w koncu
sie dogadalismy i od raoku znowu jestesmy razem .. ciagle sie tylko
zastanawiam, czy warto bylo wracac. Juz nic nie jest jak kiedys ... jest
inaczej, gorzej ... WYdaje mi sie, ze mozna cos takiego wybaczyc, ale nie da
sie zapomniec.
Zastanow sie, czy bedziesz potrafil byc takie jak wczesniej i czy chcesz tak
naprawde jeszcze tego zwiazku. Jesli tak, to trzymam za Ciebie kciuki i
proboj! Jak nie teraz to za tydzien dwa, najlepiej delikatnie, powoli.

Trzymaj sie cieplo!
Pozdrawiam
Marta


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-06-04 21:27:04

Temat: Re: O zwiazku 4,5 letnim CD i koniec...
Od: "promyczka" <m...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Bruno" <a...@i...pl> napisał w wiadomości
news:adik79$g73$1@news.tpi.pl...

Odpowiem na to tak, dziś jak wracałam od mojego chłopaka autobusem,
ok 22 zastanawiałam się gdzie podziały się czasy kiedy mężczyzna odprowadzał
swoją panią do domu, i pilnował żeby nic jej sie nie stało (?)
I takie tam różne drobnostki.
W autobusie siedział koło mnie sympatyczny chłopak w garniturze, chyba
wracał z pracy,
wypuścił mnie pierwszą przez drzwi, potem podbiegł do mnie i zapytał czy
może mnie odprowadzić.
Odmówiłam.
Powiedziałam to mojemu chłopakowi, o on odpowiedział mi tylko "tak?"
i zaczoł inny temat.
Chciałam mu dać do zrozumienia, żeby mnie lepiej pilnował, nie dlatego że
jestem jakas latwica,
bo nie jestem, tylko po to zebym czuła ze jestem dla kogoś bardzo wazna.
Czy faceci potrafią dbac o kobiete tylko na poczatku?
Czasami wydaje mi się że dla niego średnio ważne jest to co myślę, co czuje.
Ważne żebym była. Po prostu.
Żeby mógł do mnie przyjechać, przytulić się, opowiedzieć coś..
a ja powinnam być piekna, słuchać, cieszyć się.
Co z tego że kupuje mi tyle rzeczy, kiedy na prawde nie wie co siedzi w
mojej głowie, duszy.
Co z tego że za nim tęsknie kiedy go nie ma, że dla niego się staram,
że dał mi pierścionek, że opowiada o wspólnym domu, rodzinie skoro nie wie o
czym ja marzę.
Tyle razy próbowałam mu powiedzieć, on słucha, ale to jakoś nie dociera.
Jak mam mu dac do zrozumienia żeby mnie wreszcie uważnie słuchał!?
Oprócz zdrady to chyba najgorsze co mozna zrobić kobiecie - nie słuchać.

A czy z dnia na dzień mozna kogos przestać kochać? Nie sądzę.

promyczka
(dziś smutna)



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-06-04 21:55:19

Temat: Re: O zwiazku 4,5 letnim CD i koniec...
Od: "Maciej M." <m...@c...pl> szukaj wiadomości tego autora

> Pozdrawiam wszystkich i nie zróbcie tego błędu co ja: nie ceńcie pracy nad
> miłość.

To nie byl twoj blad generalnie, po prostu tak sie _mialo stac_. Powiem Ci
ze twoj przypadek jest identyczny do mojego kiedys - tyle ze tu nie chodzilo
o zwiazek 4,5 letni lecz o zwiazek 2 letni - ale wszystko sie zgadza.
No i jestem nieco mlodszy, nie bylo zareczyn, itd. Rowniez po 3 tygodniach
jej wyjazdu wszystko sie zmienilo :-( Tyle ze do tego doszla jej zdrada.
Osoba ktora potrafila kochac poczula ze przeciez mozna spedzac czas
w lozku z roznymi osobami - chyba ciekawsze... :-(
Badz co badz ja mialem wyjete z zycia kilka miesiecy zanim sie pozbieralem
:(

Pozdrawiam
--
Maciej "raistlin" M.
r...@k...one.pl


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-06-04 22:04:15

Temat: Re: O zwiazku 4,5 letnim CD i koniec...
Od: "promyczka" <m...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "promyczka" <m...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:adjbad$d10$1@wysocki.lodz.pdi.net...

Wybacz bruno, nie potzrebnie to wszystko napisałam.
Chciałam sie wyżalić, i sie wyżaliłam.
U mnie sytuacja jest troche inna.

To nie była całkowicie Twoja wina.
Może faktycznie za bardzo się skupiłes na pracy,
ale tak jak zrobiła ona - po prostu sie nie robi.
Nie wykręca sie ze związku w ten sposób, i nie po tak długim czasie
bycia ze sobą.
Jak można jedno uczucie, tyle planów, w jednej chwili zastapic innym?
promyczka

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-06-04 22:14:56

Temat: Re: O zwiazku 4,5 letnim CD i koniec...
Od: "Maciej M." <m...@c...pl> szukaj wiadomości tego autora

[...]
> To nie była całkowicie Twoja wina.
> Może faktycznie za bardzo się skupiłes na pracy,
> ale tak jak zrobiła ona - po prostu sie nie robi.
> Nie wykręca sie ze związku w ten sposób, i nie po tak długim czasie
> bycia ze sobą.
> Jak można jedno uczucie, tyle planów, w jednej chwili zastapic innym?

no wlasnie apropo tego i w polaczeniu z moim wczesniejszym postem
to ja bym jeszcze wymierzyl sprawiedliwosc temu debilowi - bo
sadze ze wiedzial ze dziewczyna "jest zajeta" - tak wiem wybaczcie
rozwiazanie silowe nie jest na miejscu - jednak wyrazam jedynie
swoja opinie! mnie niestety nie byla dana szansa "porozmawiac"
z tym smieciem ktory wykorzystal moja sympatie.

!
--
Maciej "raistlin" M.
r...@k...one.pl


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-06-04 23:50:25

Temat: Re: O zwiazku 4,5 letnim CD i koniec...
Od: "Bruno" <a...@i...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Maciej M." <m...@c...pl> napisał w wiadomości
news:adje31$mds$1@news.tpi.pl...
> no wlasnie apropo tego i w polaczeniu z moim wczesniejszym postem
> to ja bym jeszcze wymierzyl sprawiedliwosc temu debilowi - bo
> sadze ze wiedzial ze dziewczyna "jest zajeta" - tak wiem wybaczcie
> rozwiazanie silowe nie jest na miejscu - jednak wyrazam jedynie
> swoja opinie! mnie niestety nie byla dana szansa "porozmawiac"
> z tym smieciem ktory wykorzystal moja sympatie.

Witam. Dwa słowa. Promyczku.... Nie ma za co przepraszać. Problem w moim
przypadku byl chyba przegięciem w druga stronę. Od kiedy się poznaliśmy i
zaczęliśmy być razem adorowalem bezgranicznie moją lubą. Nie tylko
puszczałem ja zawsze przodem, ale np. przez półtora roku , tak ze dwa lata
temu kończyłem pracę o 19, odprowadzałem kwiatuszek na zajęcia, potem
jechałem do domu samochodem ok. 15 km, przebierałem się, na szybko cos
jadłem i jechałem z powrotem, żeby odebrać ją o 22 z zajęć tańca (tego
samego ktory teraz stał się przyczyną nieszczęścia), zawoziłem do domu i
ostatcznie sam wracałem do siebie tak gdzieś na 23.... A o 6 trano pobudka
bo do pracy znowu czas.... Dwa razy w tygodniu, tydzień w tydzień. Poza tym
adorowałem ja jak tylko mogłem, czekałem na sygnał na telefon po każdym
późnym powrocie do domu, a jak go nie było to albo ja dzwonilem, albo
jechałem od razu i często spotykalem przeprosiny że "się zapomniało" ; ).
Czekałem, odwodziłem, zawozilem, kupowałem, dbałem, podlwalem,
pielęgnowałem.... Pomijam to, że namówiłem do chodzenia w sukienkach, do
chodzenia do fryzjera, do ubierania sie ładnie, do dbania o siebie, do
lekkiego makijażu, do atrakcyjnego wyglądu... Doglądałem i podlewałem jak
tylko można było. Ale przyszedł ten ostatni rok, ktory miał być ostatnim
rokiem mojej cieżkiej pracy i potem już wspólne mieszkanie, spokój,
miłość... Ten wyjazd ja wykorzystałem na dopinanie wszystkiego na ostatni
guzik, jeszcze dostałem telefon pełen milości z niego, że wszystko w
porządku i nic się nie dzieje złego.... Stąd mój absolutny szok.... Wiem, że
zabrakło przez te ostatnie miesiace tych spotkań, wyjazdów, spacerów,
kwiatów i pocałunków... Wiem, ale pisałem jej raz w liście przed innym
wyjazdem, że jeszcze troszkę, że musimy być silni.. Odpisała, że wierzy,
kocha, czeka i nie ma zamiaru nawet się rozglądać... To było dwa miesiace
temu....
Promyczka rozumiem Twoje rozczarowanie. Ja wiem co zawalilem, ale wierzyłem,
że jesli byloby bardzo źle to ja pierwszy dowiedzialbym się o tym, a nie
przypadkowy chłopiec na wyjeździe.... ktory przytulil, dał ukojenie,
pocałował.... naprawdę, ja od lat mowiłem, że tą kobietę puściłbym z setką
facetów na wyjazd i byłbym bezpieczny, bo tak jej ufałem. To ta kobieta, gdy
ktos ją nawet za rękę chwycił, to wyrywała się i była niedostępna dla
innych... Stad cały szok....

A co do tego chłopca... Wiedział, że jest zaręczona, wiedział, że szykujemy
wcześniej czy później ślub, wspolne mieszkanie... Mam mu za złe, że nie
wsparł jej jesli już musiał silnym słowem, wiarą w miłość, tylko realizował
swój plan... A teraz.. Jeszcze w nocy rozmawialiśmy, było nawet dobrze..
Rano pojechala do niego i do mnie przyjechala juz inna, zła, rozżalona....

Słuchajcie, nie wiem co myśleć, ale pisze na grupę bo jest to ciekawy
przypadek i ciekawa sytuacja. Totalne zaskoczenie, totalny wypadek...
Zastanawiam się na ile podziałała tu psychologia kobiety, na ile emocje, na
ile chwilowa fascynacja, ktora za chwilę może skończyć się tragedią....

A co ja zrobie? Sam nie wiem, trudno mówić... Narazie żyję pewnością, że nic
nie konczy się ot tak, a kazda zla rzecz w efekcie staje sie dobrą. Jeśli
dla niej będzie dobra - cieszę się. Jeśli dla mnie - rownież, bez względu na
to, jak to dobro ma wyglądać... Ale tego jak się zawiodłem to niestety nikt
mi nie odbierze... Oby się tylko opamiętała....

Pozdrawiam. Bruno.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-06-05 00:06:05

Temat: Re: O zwiazku 4,5 letnim CD i koniec...
Od: "Maciej M." <m...@c...pl> szukaj wiadomości tego autora

> Słuchajcie, nie wiem co myśleć, ale pisze na grupę bo jest to ciekawy
> przypadek i ciekawa sytuacja. Totalne zaskoczenie, totalny wypadek...
> Zastanawiam się na ile podziałała tu psychologia kobiety, na ile emocje,
na
> ile chwilowa fascynacja, ktora za chwilę może skończyć się tragedią....
>
> A co ja zrobie? Sam nie wiem, trudno mówić... Narazie żyję pewnością, że
nic
> nie konczy się ot tak, a kazda zla rzecz w efekcie staje sie dobrą. Jeśli
> dla niej będzie dobra - cieszę się. Jeśli dla mnie - rownież, bez względu
na
> to, jak to dobro ma wyglądać... Ale tego jak się zawiodłem to niestety
nikt
> mi nie odbierze... Oby się tylko opamiętała....

Wiesz... mam nadzieje ze sie opamieta, ale sadze ze "dawanie szansy" itd
to jedynie brednie. Co sie stalo to sie nie odstanie. Tylko troche przykro
sluchac, jak sie niektore rzeczy tak koncza. Coz... wyleczyles ja z
kompleksow,
wyhodowales piekny kwiat i teraz ten kwiat chyba zacznie korzystac
z zycia. Co do tego kolesia to sie jeszcze zastanow ;-) No i najwazniejsze,
to glowa do gory! Milosc przychodzi, odchodzi. Napisales, ze inwestowales
w mieszkanie, pewnie masz dobra prace - teraz tylko poczekaj az rzuca
sie na Ciebie inne kobiety :)
Trzymam kciuki !

--
Maciej "raistlin" M.
r...@k...one.pl

ps. no i pamietaj zeby sie zastanowic nad tym kolesiem!


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-06-05 00:19:58

Temat: Re: O zwiazku 4,5 letnim CD i koniec...
Od: "Bruno" <a...@i...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Maciej M." <m...@c...pl> napisał w wiadomości
news:adjkjd$jnt$1@news.tpi.pl...
> wyhodowales piekny kwiat i teraz ten kwiat chyba zacznie korzystac
> z zycia. Co do tego kolesia to sie jeszcze zastanow ;-) No i
najwazniejsze,
> to glowa do gory! Milosc przychodzi, odchodzi. Napisales, ze inwestowales
> w mieszkanie, pewnie masz dobra prace - teraz tylko poczekaj az rzuca
> sie na Ciebie inne kobiety :)
> Trzymam kciuki !

Faktycznie stałą się piękną kobietą, ale nie przypuszczałem nigdy, że
wykorzysta to przeciw mnie.... A co do pieniedzy. Powiem tyle, że trzy lata
temu jak wynajmowalem mieszkanie, nota bene jak najbliżej niej, by być
blisko, to miałem w portfelu 250 zł i ... tyle. Przez te lata pracowałem dla
niej, by nie była zmęczona życiem, by nie musiała harować jak nie
przymierzając ja, by miała dom, a nie tułanie się po wynajmowanych chatkach.
Stworzyłem trzy silne firmy, szereg drobnych inwestycji - jednym słowem
udało się... I ona na mecie zrezygnowała.... Jakis absurd...
A co do tego dawania szansy. Cały czas myślę, czy nawet to opamiętanie by
cokolwiek zmieniło, bo przeciez takcsamo już nigdy by byc nie mogło. Dużo
osob napisało w poprzednim wątku, że może to scementowac związek, ale z
drugiej strony... Pewna czystość została skażona... i to w sposób strasznie
dziwny i błahy... Mam wrażenie, że to życie chyba oboje przegraliśmy, jeśli
nawet ona się opamięta... A jeśli nie to możebędzie faktycznie szczęśliwa w
innym zwiażku, bo ja takowego nie zamierzam zakładać. Pewnego słowa raz
danego nie łamie się... nawet z powodu kobiety....
Dziwny jest ten świat...


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ] . 2 ... 6


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Re: Pijany swiat
Pytanie do matek
jak ... ?
Wycieczka musi sie zwrocic
Puszka Pandory

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Dlaczego faggoci są źli.
samotworzenie umysłu
Re: Zachód sparaliżowany
Irracjonalność
Jak z tym ubogacaniem?

zobacz wszyskie »