Strona główna Grupy pl.sci.medycyna Piwo a rak.

Grupy

Szukaj w grupach

 

Piwo a rak.

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 7


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2004-02-07 20:17:22

Temat: Piwo a rak.
Od: "Seb P." <l...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

Witajcie.
Mam w rodzinie osobe chora na zlosliwy nowotwor.[Zaczelo sie od guza na
nerce, nerka zostala wycieta ale nastapily niestety przerzuty]. Zaden lekarz
nie podejmuje sie juz leczenia z racji zaawansowania choroby i wieku. Ale
chodzi mi o jedna sprawe...a mianowicie babcia[bo to wlasnie Ona jest ta
chora], zawsze unikala alkoholu, a jesli juz sie napila to raz na ruski rok.
A teraz codziennie ma ogromnego smaka na piwo. W pzychodni lekarz powiedzial
ze mamy dawac babci piwo, bo podobno pomaga to na raka. Ccialbym sie
dowiedziec skad taka ochota na piwo sie wziela i czy faktycznie ma to jakies
pozytywne efekty?
Dziekuje za uwage.
pozdr.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


2. Data: 2004-02-08 11:10:18

Temat: Re: Piwo a rak.
Od: woo-cash <w...@W...konto.pl> szukaj wiadomości tego autora

Seb P. <l...@w...pl> był(a) tak miła/y i napisał(a) w wiadomości
<c03h92$o3j$1@nemesis.news.tpi.pl> datowanej sob 7. lutego 2004 21:17:


> A teraz codziennie ma ogromnego smaka na piwo. W pzychodni
> lekarz powiedzial ze mamy dawac babci piwo, bo podobno pomaga to na raka.

Pierwsze słyszę. Spotkałem się również przypadkami raka w moim najbliższym
otoczeniu, ale w życiu nie słyszałem takiej opinii z ust lekarza.

W kwestii "dawać czy nie dawać", to ja się przychylam - dawać. Pomóc to
raczej nie pomoże (pomijając przepłukanie drugiej nerki), ale zaszkodzić
też raczej nie da rady. Jeśli ma ochotę to dawać.

> Ccialbym sie dowiedziec skad taka ochota na piwo sie wziela i czy
> faktycznie ma to jakies pozytywne efekty?

Ochota to ja nie mam pojęcia skąd się wzięła. Pozytywne efekty: subiektywnie
odczuwane samopoczucie (jak to po piwku), przepłukanie drugiej nerki. Nie
słyszałem o pozytywnym oddziaływaniu piwa w przebiegu leczenia nowotworów.

Pozdrawiam,
[nie-lekarz]
Woo.

PS. Ja już bardziej wierzę w siłę tkwiącą w ludzkim organiźmie - jeśli
babcia będzie wierzyć, że to piwo jej pomaga, to może faktycznie będzie
skuteczniej organizm walczyć z chorobą.


--
= Łukasz Dąbrowski vel Woo-cash = "Prawda jest jak dupa.
= = Każdy ma swoją."
= http://www.woo.strefa.pl = (C) K. Daukszewicz

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


3. Data: 2004-02-08 22:49:36

Temat: Re: Piwo a rak.
Od: "strychnos" <s...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora

Może zaszkodzić jeśli nie jest z butelki!

KF

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


4. Data: 2004-02-09 00:40:09

Temat: Re: Piwo a rak.
Od: j...@g...pl (Jakub Zoledziowski) szukaj wiadomości tego autora


"strychnos" <s...@o...pl> wypocił(a)
w news:c06ee4$59d$1@news.onet.pl co następuje:

> Może zaszkodzić jeśli nie jest z butelki!
>
> KF
>

To żart, czy prawda ?
Pytam, bo jeśli żart to IMO raczej kiepski.

Kuba


--
Archiwum grupy: http://niusy.onet.pl/pl.sci.medycyna

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


5. Data: 2004-02-09 11:14:03

Temat: Re: Piwo a rak.
Od: piotrpanek <W...@l...gazeta.PARISpl.ROME> szukaj wiadomości tego autora

Dnia 04-02-07 21:17, w liście od osoby znanej jako Seb P. było:

>
> W pzychodni lekarz powiedzial
> ze mamy dawac babci piwo, bo podobno pomaga to na raka.

Gdzieś czytałem (pewnie GW albo WiŻ, więc pisma o delikatnie mówiąc,
nienajwyższym impact factor :-) ), że picie piwa w ilościach rozsądnych
zmniejsza prawdopodobieństwo zapadnięcia na raka pęcherza. Argumentacja
ad hoc była taka, że piwo jest moczopędne, więc zmusza do częstego
opróżniania pęcherza, co skraca czas oddziaływania substancji zawartych
w moczu, w tym kancerogenów, na pęcherz. Nikt tam jednak nie sugerował,
że piwo pomaga przy już istniejącym nowotworze...

pzdr
piotrek


--
Co prawda, ZUS jest organizacją przestępczą,
ale na pewno nie jest to przestępczość zorganizowana

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


6. Data: 2004-02-09 14:29:45

Temat: Re: Piwo a rak.
Od: La Luna <b...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Mon, 09 Feb 2004 12:14:03 +0100, na pl.sci.medycyna, piotrpanek napisał(a):

> Nikt tam jednak nie sugerował,
> że piwo pomaga przy już istniejącym nowotworze...

Byc moze cala ta sprawa wynikla z jakiegos niezrozumienia lekarza - czesto
tak bywa ze organizm nagle wyraza "zapotrzebowanie" na cos, nagle mamy
wielka ochote na cos i mozemy sie tym wrecz zajadac. Bo to cos zawiera
jakis skladnik ktory jest nam akurat potrzebny. Np. ja raz na wiele
miesiecy mam dzika ochote na oliwki - choc w pozostalym czasie praktycznie
mi nie smakuja i ich widok wogole na mnie nie dziala.

Piwo zawiera w sobie sporo skladnikow - byc moze lekarz uznal ze taka nagla
chec na picie tego napoju wynika z tego ze organizm potrzebuje czegoc co
jest w nim zawarte?


--
Pozdrawiam serdecznie
Agnieszka Mockałło
http://www.zwierzeta.cisza.pl/
Odpisując na priv, wytnij USUN_TO z adresu.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


7. Data: 2004-02-10 07:11:10

Temat: Re: Piwo a rak.
Od: "Jadarek" <dkral@_BEZ_TEGO_poczta.onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

> > Nikt tam jednak nie sugerował,
> > że piwo pomaga przy już istniejącym nowotworze...
>
> Byc moze cala ta sprawa wynikla z jakiegos niezrozumienia lekarza - czesto
> tak bywa ze organizm nagle wyraza "zapotrzebowanie" na cos, nagle mamy
> wielka ochote na cos i mozemy sie tym wrecz zajadac. Bo to cos zawiera
> jakis skladnik ktory jest nam akurat potrzebny. Np. ja raz na wiele
> miesiecy mam dzika ochote na oliwki - choc w pozostalym czasie praktycznie
> mi nie smakuja i ich widok wogole na mnie nie dziala.
>
> Piwo zawiera w sobie sporo skladnikow - byc moze lekarz uznal ze taka
nagla
> chec na picie tego napoju wynika z tego ze organizm potrzebuje czegoc co
> jest w nim zawarte?

Muszę coś od siebie wtrącić - przykro mi... miałem siem tu już nie odzywać
ale w tym temacie jestem mocno doświadczony przez los to i nie zdzierżyłem.

Na wykładach lekarzy stosujących Żywienie Optymalne mówią oni, że metabolizm
komórek nowotworowych opiera się na glukozie (powołują się na istniejące
badania). Piwo zawiera cukier prosty - maltozę. Jest to cukier, który ma
najwyższy tzw. wskaźnik glikemiczny (tzn. po jego spożyciu najszybciej
rośnie poziom cukru we krwi - to dla tych co nie wiedzą o co chodzi ;-) ). Z
moich obserwacji i wiedzy lekarzy tzw. "optymalnych" wynika, że w przypadku
chorób nowotworowych należy znacznie ograniczyć spożycie węglowodanów
(zwłaszcza prostych) nawet do 20-30g na dobę. Przeciwnicy ZO od razu mnie
zakrzyczą , że : ketoza, ketonuria, zakwaszanie itp. Tak, to wszystko może
wystąpić ale jest to "mniejsze zło". Żeby nie było tak prosto to w przypadku
drastycznego ograniczenia spożycia węglowodanów organizm zacznie produkować
glukozę z białka (nazywa siem to neoglikogeneza - czy jakoś tak...) i "rak"
ma znowu co jeść. Tak, że również należy ograniczyć spożycie białka (do ok.
0.3 g na kilogram masy należnej ciała). Jak pacjent to wytrzyma (brakujące
białko i inne mikroelementy pobierane są z innych organów ciała i cała
nadzieja, że z tych najbardziej "niepotrzebnych"...) to jest szansa, że
choroba co najmniej się zatrzyma a może i cofnie (komórki nowotworowe w
przypadku braku dostępu do glukozy - obumierają).

Uważam, że nie każda "zachcianka" organizmu jest prawidłowym sygnałem o jego
prawdziwych potrzebach (vide : alkohol, narkotyki i inne takie.... co to się
wstrzykuje, spożywa, wącha... a prowadzą do samounicestwienia organizmu).

Pozdrawiam

"Jadarek" - Dariusz Kral

PS. Do uważnych czytelników listy - moja mama ciągle żyje choć walczymy z
kolejnym rzutem choroby...



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ]


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Alveo a migrena
akupunktura
problem z wchlanianiem
Białystok - bezpłatne spirometrie i rtg klatki piersiowej
kolka nerkowa

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Demokracja antyludowa?
Semaglutyd
Czym w uk zastąpić Enterol ?
Robot da Vinci
Re: Serce - które z badań zrobić ?

zobacz wszyskie »