Użytkownik "Fragile" napisał w wiadomości:

> > Coz, mnie najbardziej przerazaja ci, ktorych ta globalna
> > niesprawiedliwosc nie rusza ...

> Nie ma czegoś takiego jak globalna niesprawiedliwość. A nawet jeśli
> jest, nie mamy na nią żadnego wpływu.

Odpowiadalam na post michala, a poniewaz uzyl terminu "globalna
niasprawiedliwosc", pozostalam przy Jego nazewnictwie. /michal: "...a
jeszcze inni cierpią tylko patrząc na globalną niesprawiedliwość..."/

Myślałem, że w samym zestawieniu tych dwu słów pobrzmiewa wyraźny przekąs.
Powinienem ten zwrot wziąć w "obcysłów". :)

> Myślisz, że gdybyśmy przestali żyć w zbytku (mówię ogólnie - my jako
> społeczeństwo tzw. Zachodu), to nagle np. w Afryce zniknąłby problem
> głodu?

Nagle zapewne nie. Mysle jednak, ze te piniazki, ktore kraje
"cywilizowane" przeznaczaja na "atrakcje", moglyby tym glodujacym w
minimalnym chociaz stopniu pomoc... I nie chodzi mi tylko o tych
glodujacych w Afryce... W Polsce rozwniez sa dzieci glodne/chore/
samotne, ktorym nawet polowa kwoty wywalonej na fajerwerki w Sylwestra
przez np. miasto Wroclaw czy Warszawe wystarczylaby na pare posilkow
czy lekarstw...

Ale przecież to się robi. Działają organizacje w kraju, działają na
świecie. I wciąż głosi się w jakimś stopniu apele o czynną współczulność.
Dyskutuje się też w poważnych ośrodkach naukowych i politycznych nad
nowymi metodami skutecznej pomocy egzystencjalnej dla krajów, które nigdy
sobie z tym nie poradzą same.
Ale w każdym rodzaju niesienia pomocy jest takie mnóstwo wciąż
istniejących starych i nowych problemów łącznie z tym problemem, kiedy
ofiary wcale tej pomocy nie chcą (bo są takie nierzadkie przypadki) - że
są to arcytrudne przedsięwzięcia. ;)
Ale na pewno rezygnacja z fety, nie pomoże wiele. Do niesienia pomocy
innym potrzebny jest także entuzjazm. Uroczyste witanie nowego roku moim
zdaniem należy też do form "ładowania akumulatorów". Popatrzmy na globalne
problemy bardziej kompleksowo.

--
Dosiego Roku!
michał