« poprzedni wątek | następny wątek » |
31. Data: 2020-05-30 14:24:02
Temat: Re: Pocieszcie mnie lub rozwścieczcie, kogo na to stać :-( [NTG]Dzięki. Wyczuwam dobre intencje - to wyjątkowe u ciebie. Serio.
---
Musze nad nim jeszcze ciut POpracowac ale swietego z niego zrobic to bendzie sensacja
w NIEbie ;P
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
32. Data: 2020-05-30 19:24:23
Temat: Re: Pocieszcie mnie lub rozwścieczcie, kogo na to stać :-(On 2020-05-30 06:24, gazebo wrote:
> W dniu 30/05/2020 o 00:57, Izaura pisze:
>> On 2020-05-29 19:13, gazebo wrote:
>>> W dniu 28/05/2020 o 23:45, Izaura pisze:
>>>> On 2020-05-28 19:41, XL wrote:
>>>>> W sobotę, 23 maja, moje najsłodsze, najmilejsze jedwabnosierściuchowe,
>>>>> uszaste, aksamitnopysiaste, czworonożne i ogoniaste słoneczko
>>>>> zaszło mi na
>>>>> zawsze - w wieku lat 8 zachorzawszy srogo i beznadziejnie. Misiek
>>>>> wydawał się zdrowy jak rydz - najpierw niby ,,tylko" zatkanie psiego
>>>>> ,,dowodu
>>>>> osobistego", co go każdy pies nosi ze sobą w tylnej kieszeni... Piesio
>>>>> odetkany i ,,osobiście", i jelitowo (drugie związane z
>>>>> pierwszym...), ale po
>>>>> narkozie mocno dyszący i męczliwy, z wysiękiem przy serduszku - bo
>>>>> oto się
>>>>> tamże OKAZAŁ POTWÓR. Mało, że w serduszku (powód wysięku), to i
>>>>> wszędzie,
>>>>> także wokół ,,dowodu" potwór-zdradziejec licznie schowany ?
>>>>> A ja zaraz się zapłaczę do cna.
>>>>> Proszę życzluwych o pocieszenie, a niezyczliwych o porządne
>>>>> wkurzenie -
>>>>> takie, żeby mnie krew jasna.... no to byłoby dziś dla mnie
>>>>> lekarstwem choć
>>>>> na chwilę, aby mnie ta cisza i pustka nie zabiły. Już wolę
>>>>> wściekłość, niż
>>>>> tę rozpacz i beznadzieję...
>>>>> https://youtu.be/wNcV_dHUHSs
>>>>>
>>>>>
>>>>
>>>> Nie smuc siem, za bardzo... duszyczka ma juz nowy przydzial...
>>>
>>> TERAZ ZWIERZETA MAJA DUSZE
>>
>>
>> //zawsze mialy... i rosliny, rowniez...
>
> slowo istnieje o wielu znaczeniach tumanko
>
//moze popatrz troche dluzej na rysunek...?
Juz Starozytni Grecy o tym wiedzieli... jednak ta wiedza do dzis, nie
dotarla, do niektorych...
Byl taki pan Arystoteles, (ur. 384 p.n.e., zm. 322 p.n.e.), rozroznial
trzy aspekty owej...
https://pl.wikipedia.org/wiki/Dusza_(filozofia)#/med
ia/Plik:Arystoteles-dusza.png
//a moze cos zakumasz?
--
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
33. Data: 2020-05-30 19:26:53
Temat: Re: Pocieszcie mnie lub rozwścieczcie, kogo na to stać :-(On 2020-05-30 13:34, Sylvio Balconetti wrote:
> Am 30.05.20 um 01:59 schrieb Izaura:
>> On 2020-05-29 19:36, Sylvio Balconetti wrote:
>>>
>>>>>>
>>>>>>
>>>>>
>>>>> Nie smuc siem, za bardzo... duszyczka ma juz nowy przydzial...
>>>>
>>>> TERAZ ZWIERZETA MAJA DUSZE
>>>
>>> Moze nie wszystkie ...
>>>
>>> https://www.flickr.com/photos/zabajawa/49949430712/i
n/album-72157714500488466/
>>>
>>> https://www.flickr.com/photos/zabajawa/49949433082/i
n/album-72157714500488466/
>>>
>>
>>
>> A krasnale gdzie...?
>>
>> Muslimy spalili...?
>>
>
> Zmien okulary i zdejmij maseczke, to zobaczysz. Chociaz na obsesje to
> nawet dobry urolog nie pomoze.
>
> https://www.flickr.com/photos/zabajawa/49949454397/i
n/album-72157714500488466/
>
>
//a krasnale, jak znikly 5 lat temu, tak do dzis nie ma...!
--
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
34. Data: 2020-05-30 19:50:47
Temat: Re: Pocieszcie mnie lub rozwścieczcie, kogo na to stać :-(On 2020-05-30 07:14, XL wrote:
> Izaura <d...@d...net> wrote:
>> On 2020-05-29 23:30, XL wrote:
>>> Izaura <d...@d...net> wrote:
>>>> On 2020-05-28 19:41, XL wrote:
>>>>> W sobotę, 23 maja, moje najsłodsze, najmilejsze jedwabnosierściuchowe,
>>>>> uszaste, aksamitnopysiaste, czworonożne i ogoniaste słoneczko zaszło mi na
>>>>> zawsze - w wieku lat 8 zachorzawszy srogo i beznadziejnie. Misiek
>>>>> wydawał się zdrowy jak rydz - najpierw niby ,,tylko" zatkanie psiego ,,dowodu
>>>>> osobistego", co go każdy pies nosi ze sobą w tylnej kieszeni... Piesio
>>>>> odetkany i ,,osobiście", i jelitowo (drugie związane z pierwszym...), ale po
>>>>> narkozie mocno dyszący i męczliwy, z wysiękiem przy serduszku - bo oto się
>>>>> tamże OKAZAŁ POTWÓR. Mało, że w serduszku (powód wysięku), to i wszędzie,
>>>>> także wokół ,,dowodu" potwór-zdradziejec licznie schowany ?
>>>>> A ja zaraz się zapłaczę do cna.
>>>>> Proszę życzluwych o pocieszenie, a niezyczliwych o porządne wkurzenie -
>>>>> takie, żeby mnie krew jasna.... no to byłoby dziś dla mnie lekarstwem choć
>>>>> na chwilę, aby mnie ta cisza i pustka nie zabiły. Już wolę wściekłość, niż
>>>>> tę rozpacz i beznadzieję...
>>>>> https://youtu.be/wNcV_dHUHSs
>>>>>
>>>>>
>>>>
>>>> Nie smuc siem, za bardzo... duszyczka ma juz nowy przydzial...
>>>>
>>>> https://youtu.be/FPGEULrtuow?t=838
>>>>
>>>> //sama chcialas zeby bylo slodko_kwasno...
>>>>
>>>
>>> Dzięki. Nie trafię na nią - to był mój ostatni pies w życiu, a PIERWSZY
>>> TAKI.
>>>
>>
>> Raz jeszcze powtorze... nie smuc siem :)
>
> Żeby się tak dało - po prostu przestać. Po ośmiu latach nieustającego
> codziennego zachwytu 24 h na dobę tym psim oddanym do cna sercem i
> mądrością, delikatnością i uczuciowością... Może kiedyś. Za następne 8 lat
> chyba. O ile tyle pożyję.
>
>> //jest bardzo prawdopodobne, ze spotkasz kogos, (lub jakies zwierzatko),
>> ktore poznasz po tym swiatelku w duszy i ten ktos, (lub to ono), pozna
>> rowniez Ciebie...
>>
>
> Wiesz, on był ostatni nie na użytek mojej egoistycznej rozpaczy. Widzę
> JEDEN obiektywny plus jego odejścia. Cytując MŚK (zootechnik - więc pomimo
> smutku równego mojemu, zawsze, więc i teraz, potrafi zauważać rzeczy
> zasadnicze w relacjach ludzi i zwierząt): ,,Lepiej, gdy zwierzę zdycha
> właścicielowi, niż gdyby to właściciel zdechł swemu zwierzęciu. Jak
> ukochane zwierzę miałoby zrozumieć jego odejście?"
> Jadąc (paskudną skądinąd) Szymborską w jej przejmującym wierszu - ,,tego nie
> robi się kotu".
> Pomaga. Na chwilę.
>
A Siergiej Nikolajewicz, ten 'czarownik' z Jejska, pisze o czyms takim i
nazywa to "przylgnieciem do ziemskiego", albo "absolutyzacja ziemskosci".
//juz w pierwszej czesci wyjasnia to dosc jednoznacznie, ze zbytnie
przywiazanie moze byc powodem 'deformacji pol morficznych' ludzi a takze
zwierzat.
https://megawrzuta.pl/download/663f152d00e510344e1ed
e1bd9f6ec42.html
//tu wyjasnial jednej Pani, ktora miala mysli samobojcze i przez to jej
kotu spadala odpornosc.....
https://youtu.be/ev3bAjF_eOE?t=56
--
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
35. Data: 2020-05-30 23:17:25
Temat: Re: Pocieszcie mnie lub rozwścieczcie, kogo na to stać :-(Trybun <L...@j...cb> wrote:
> W dniu 28.05.2020 o 19:41, XL pisze:
>> W sobotę, 23 maja, moje najsłodsze, najmilejsze jedwabnosierściuchowe,
>> uszaste, aksamitnopysiaste, czworonożne i ogoniaste słoneczko zaszło mi na
>> zawsze - w wieku lat 8 zachorzawszy srogo i beznadziejnie. Misiek
>> wydawał się zdrowy jak rydz - najpierw niby ,,tylko" zatkanie psiego ,,dowodu
>> osobistego", co go każdy pies nosi ze sobą w tylnej kieszeni... Piesio
>> odetkany i ,,osobiście", i jelitowo (drugie związane z pierwszym...), ale po
>> narkozie mocno dyszący i męczliwy, z wysiękiem przy serduszku - bo oto się
>> tamże OKAZAŁ POTWÓR. Mało, że w serduszku (powód wysięku), to i wszędzie,
>> także wokół ,,dowodu" potwór-zdradziejec licznie schowany ?
>> A ja zaraz się zapłaczę do cna.
>> Proszę życzluwych o pocieszenie, a niezyczliwych o porządne wkurzenie -
>> takie, żeby mnie krew jasna.... no to byłoby dziś dla mnie lekarstwem choć
>> na chwilę, aby mnie ta cisza i pustka nie zabiły. Już wolę wściekłość, niż
>> tę rozpacz i beznadzieję...
>> https://youtu.be/wNcV_dHUHSs
>>
>>
>
> W sumie na co zszedł był ten pies?
Miał nowotwór (guz) serduszka z towarzyszącym typowym dla tego schorzenia
wysiękiem do worka osierdziowego i do płuc, a także guzy w innych
miejscach.
Wszystko dziaio się skrycie, wyniki (badań okresowych) były OK, poki nie
pojawił się nadziąślak wokoło górnej ósemki, ósemka się strasznie zepsuła i
trzeba było w narkozie usunąc ją wraz z ogromnym już nadziąślakiem. Po
narkozie pies wrocił słaby, z pokasływaniem. Wiedzieliśmy, że narkoza dla
starego psa to zagrożenie, ale przecież nie mogliśmy go tak zostawic z
bolem zęba i nadziąślakiem utrudniającym gryzienie. Kilka dni po tym
zatkały się gruczoły przyodbytowe, przypadłość częsta u zdrowych psów. Pies
w ciągu dwóch dni wylizał podogonie do krwi, wcześniej zupeinie stracił
wigor i apetyt, całkiem przestał jeść, ale myśleliśmy że grymasi. Kiedy
jednak podtykane największe jego smakołyki były kwitowane żałosnym
odwracaniem głowy, przypisaliśmy sprawę tym gruczołom. Gruczoły zostaiy
oczyszczone w narkozie, po której pies nie doszedł do siebie - niewydolność
wysiłkowa była tak wielka, że nie mógł przejść kilkunastu kroków i się
kładł cięzko dysząc. Nosiliśmy go (50 kg) na wypróżnienia i z powrotem po
schodach... to nieważne zreszta. Lekarz zalecił super wzmacniajace
kroplówki. Po pierwszej nie było poprawy, a powinna. Druga kroplówka już
,,nie weszła" - prześwuetlenue wykazało ogromny wysięk j.w. opisałam, po
prostu tam lądowała cała zawartośc kroplówki...
ALE prześwietlenie wykazało też przyczynę powiększającego się tragicznie
wysięku - guz w sercu, gruczolakomięsak czy jakoś tak. I nie wszystko.
Zatkanie gruczołów miało związek z ulokowanymi w ich sąsuedztwie wieloma
podobnymi guzami, rozsianymi też w innych narządach. Pojawiły się na
zdjęciach nagle - kilka tyg wcześniej ich nie było!
Pies został uśpiony, bo nie miał szans. Można było robić to czy tamto, ale
bezcelowe przedłużanie mu męki było dla nas nie do przyjęcia. I teraz z
rozpaczy i tęsknoty za psem o mało sama nie umrę. Mąż udaje, że się trzyma.
> Współczuję z powodu straty
> przyjaciela,
Toteż o samą stratę mi chodzi.
O nic innego. Opis (zresztą niepełny) służył jedynie naświetleniu jej
okoliczności.
> samą śmiercią zwierzaka już bym się nie przejmował,
Śmierci tej spodziewałam się od dawna - kupując pieska tej rasy poważny
człek godzi się z jej krótkowiecznością związaną z przerasowieniem. Znaczy
- odtworzenie rasy nastąpiło około 1910 roku z jedynie kilkunastu(sic!)
istniejących egzemplarzy -> chów wsobny zakcelerował już na wejściu
przenoszenie niepożadanych obciążeń zdrowotnych (dysplazji stawu
biodrowego, nowotworów itp). Niespotykana inteligencja i wspaniałe cechy
charakteru i osobowości zostały okupione skroceniem czasu przezycia do max
8-10 lat :-(
> bo o
> ile przyjmujemy że u ludzi śmierć postaci fizycznej jest tylko etapem na
> dalszej drodze to i dlaczego inaczej by miało być w wypadku naszych
> mniejszych braci, czworonogich, skrzydlatych czy płetwiastych itd..
Niby ze zwierzakami też powinno tak być, ale w chrześcijaństwie
niekoniecznie. Jednak nie zaprzata mnie ten problem zbytnio - będzie jak
będzie. Zaprząta mnie jedynie tęsknota, wielka jak czarny ocean. O tyle
straszna, że nie mam pojęcia, kiedy zelżeje. I czy.
--
XL Homoseksualizm NIE JEST wrodzony:
https://www.homoseksualizm.edu.pl/terapia/faq/337-mi
t-1-homoseksualizm-jest-wrodzony?fbclid=IwAR3bkm3Vwz
J2sQ5ctFV6BfG52bOppwjyFLf5H2fEqMH9VdsD-t4X9Aea8eE
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
36. Data: 2020-05-30 23:18:20
Temat: Re: Pocieszcie mnie lub rozwścieczcie, kogo na to s tać :-( [NTG]<m...@g...com> wrote:
> Dzięki. Wyczuwam dobre intencje - to wyjątkowe u ciebie. Serio.
> ---
> Musze nad nim jeszcze ciut POpracowac ale swietego z niego zrobic to
> bendzie sensacja w NIEbie ;P
>
Już lepiej ja nad nim popracuję.
--
XL Homoseksualizm NIE JEST wrodzony:
https://www.homoseksualizm.edu.pl/terapia/faq/337-mi
t-1-homoseksualizm-jest-wrodzony?fbclid=IwAR3bkm3Vwz
J2sQ5ctFV6BfG52bOppwjyFLf5H2fEqMH9VdsD-t4X9Aea8eE
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
37. Data: 2020-05-30 23:20:29
Temat: Re: Pocieszcie mnie lub rozwścieczcie, kogo na to stać :-(Izaura <d...@d...net> wrote:
> On 2020-05-30 07:14, XL wrote:
>> Izaura <d...@d...net> wrote:
>>> On 2020-05-29 23:30, XL wrote:
>>>> Izaura <d...@d...net> wrote:
>>>>> On 2020-05-28 19:41, XL wrote:
>>>>>> W sobotę, 23 maja, moje najsłodsze, najmilejsze jedwabnosierściuchowe,
>>>>>> uszaste, aksamitnopysiaste, czworonożne i ogoniaste słoneczko zaszło mi na
>>>>>> zawsze - w wieku lat 8 zachorzawszy srogo i beznadziejnie. Misiek
>>>>>> wydawał się zdrowy jak rydz - najpierw niby ,,tylko" zatkanie psiego ,,dowodu
>>>>>> osobistego", co go każdy pies nosi ze sobą w tylnej kieszeni... Piesio
>>>>>> odetkany i ,,osobiście", i jelitowo (drugie związane z pierwszym...), ale po
>>>>>> narkozie mocno dyszący i męczliwy, z wysiękiem przy serduszku - bo oto się
>>>>>> tamże OKAZAŁ POTWÓR. Mało, że w serduszku (powód wysięku), to i wszędzie,
>>>>>> także wokół ,,dowodu" potwór-zdradziejec licznie schowany ?
>>>>>> A ja zaraz się zapłaczę do cna.
>>>>>> Proszę życzluwych o pocieszenie, a niezyczliwych o porządne wkurzenie -
>>>>>> takie, żeby mnie krew jasna.... no to byłoby dziś dla mnie lekarstwem choć
>>>>>> na chwilę, aby mnie ta cisza i pustka nie zabiły. Już wolę wściekłość, niż
>>>>>> tę rozpacz i beznadzieję...
>>>>>> https://youtu.be/wNcV_dHUHSs
>>>>>>
>>>>>>
>>>>>
>>>>> Nie smuc siem, za bardzo... duszyczka ma juz nowy przydzial...
>>>>>
>>>>> https://youtu.be/FPGEULrtuow?t=838
>>>>>
>>>>> //sama chcialas zeby bylo slodko_kwasno...
>>>>>
>>>>
>>>> Dzięki. Nie trafię na nią - to był mój ostatni pies w życiu, a PIERWSZY
>>>> TAKI.
>>>>
>>>
>>> Raz jeszcze powtorze... nie smuc siem :)
>>
>> Żeby się tak dało - po prostu przestać. Po ośmiu latach nieustającego
>> codziennego zachwytu 24 h na dobę tym psim oddanym do cna sercem i
>> mądrością, delikatnością i uczuciowością... Może kiedyś. Za następne 8 lat
>> chyba. O ile tyle pożyję.
>>
>>> //jest bardzo prawdopodobne, ze spotkasz kogos, (lub jakies zwierzatko),
>>> ktore poznasz po tym swiatelku w duszy i ten ktos, (lub to ono), pozna
>>> rowniez Ciebie...
>>>
>>
>> Wiesz, on był ostatni nie na użytek mojej egoistycznej rozpaczy. Widzę
>> JEDEN obiektywny plus jego odejścia. Cytując MŚK (zootechnik - więc pomimo
>> smutku równego mojemu, zawsze, więc i teraz, potrafi zauważać rzeczy
>> zasadnicze w relacjach ludzi i zwierząt): ,,Lepiej, gdy zwierzę zdycha
>> właścicielowi, niż gdyby to właściciel zdechł swemu zwierzęciu. Jak
>> ukochane zwierzę miałoby zrozumieć jego odejście?"
>> Jadąc (paskudną skądinąd) Szymborską w jej przejmującym wierszu - ,,tego nie
>> robi się kotu".
>> Pomaga. Na chwilę.
>>
>
> A Siergiej Nikolajewicz, ten 'czarownik' z Jejska, pisze o czyms takim i
> nazywa to "przylgnieciem do ziemskiego", albo "absolutyzacja ziemskosci".
>
> //juz w pierwszej czesci wyjasnia to dosc jednoznacznie, ze zbytnie
> przywiazanie moze byc powodem 'deformacji pol morficznych' ludzi a takze
> zwierzat.
>
> https://megawrzuta.pl/download/663f152d00e510344e1ed
e1bd9f6ec42.html
>
> //tu wyjasnial jednej Pani, ktora miala mysli samobojcze i przez to jej
> kotu spadala odpornosc.....
>
> https://youtu.be/ev3bAjF_eOE?t=56
>
Też chwilami obecnie ocieram się o takie myśli, ale jestem w stanie
dostrzec ich absurdalność. Mam nadzieję, że zdołam zachować tę przytomność.
--
XL Homoseksualizm NIE JEST wrodzony:
https://www.homoseksualizm.edu.pl/terapia/faq/337-mi
t-1-homoseksualizm-jest-wrodzony?fbclid=IwAR3bkm3Vwz
J2sQ5ctFV6BfG52bOppwjyFLf5H2fEqMH9VdsD-t4X9Aea8eE
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
38. Data: 2020-05-30 23:59:41
Temat: Re: Pocieszcie mnie lub rozwścieczcie, kogo na to stać :-(Trybun <L...@j...cb> wrote:
> W dniu 28.05.2020 o 19:41, XL pisze:
>> W sobotę, 23 maja, moje najsłodsze, najmilejsze jedwabnosierściuchowe,
>> uszaste, aksamitnopysiaste, czworonożne i ogoniaste słoneczko zaszło mi na
>> zawsze - w wieku lat 8 zachorzawszy srogo i beznadziejnie. Misiek
>> wydawał się zdrowy jak rydz - najpierw niby ,,tylko" zatkanie psiego ,,dowodu
>> osobistego", co go każdy pies nosi ze sobą w tylnej kieszeni... Piesio
>> odetkany i ,,osobiście", i jelitowo (drugie związane z pierwszym...), ale po
>> narkozie mocno dyszący i męczliwy, z wysiękiem przy serduszku - bo oto się
>> tamże OKAZAŁ POTWÓR. Mało, że w serduszku (powód wysięku), to i wszędzie,
>> także wokół ,,dowodu" potwór-zdradziejec licznie schowany ?
>> A ja zaraz się zapłaczę do cna.
>> Proszę życzluwych o pocieszenie, a niezyczliwych o porządne wkurzenie -
>> takie, żeby mnie krew jasna.... no to byłoby dziś dla mnie lekarstwem choć
>> na chwilę, aby mnie ta cisza i pustka nie zabiły. Już wolę wściekłość, niż
>> tę rozpacz i beznadzieję...
>> https://youtu.be/wNcV_dHUHSs
>>
>>
>
> W sumie na co zszedł był ten pies? Współczuję z powodu straty
> przyjaciela, samą śmiercią zwierzaka już bym się nie przejmował, bo o
> ile przyjmujemy że u ludzi śmierć postaci fizycznej jest tylko etapem na
> dalszej drodze to i dlaczego inaczej by miało być w wypadku naszych
> mniejszych braci, czworonogich, skrzydlatych czy płetwiastych itd..
>
>
Główne schorzenie (choć trudno mi orzec, czy na pewno główne) - artykuł
opisuje objawy i wysięk oraz guz, o których mówiłam w poście sprzed chwili:
https://weterynarianews.pl/nowotwory-serca-psow-koto
w/
--
XL Homoseksualizm NIE JEST wrodzony:
https://www.homoseksualizm.edu.pl/terapia/faq/337-mi
t-1-homoseksualizm-jest-wrodzony?fbclid=IwAR3bkm3Vwz
J2sQ5ctFV6BfG52bOppwjyFLf5H2fEqMH9VdsD-t4X9Aea8eE
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
39. Data: 2020-05-31 00:03:50
Temat: Re: Pocieszcie mnie lub rozwścieczcie, kogo na to stać :-(XL <i...@g...pl> wrote:
> Trybun <L...@j...cb> wrote:
>> W dniu 28.05.2020 o 19:41, XL pisze:
>>> W sobotę, 23 maja, moje najsłodsze, najmilejsze jedwabnosierściuchowe,
>>> uszaste, aksamitnopysiaste, czworonożne i ogoniaste słoneczko zaszło mi na
>>> zawsze - w wieku lat 8 zachorzawszy srogo i beznadziejnie. Misiek
>>> wydawał się zdrowy jak rydz - najpierw niby ,,tylko" zatkanie psiego ,,dowodu
>>> osobistego", co go każdy pies nosi ze sobą w tylnej kieszeni... Piesio
>>> odetkany i ,,osobiście", i jelitowo (drugie związane z pierwszym...), ale po
>>> narkozie mocno dyszący i męczliwy, z wysiękiem przy serduszku - bo oto się
>>> tamże OKAZAŁ POTWÓR. Mało, że w serduszku (powód wysięku), to i wszędzie,
>>> także wokół ,,dowodu" potwór-zdradziejec licznie schowany ?
>>> A ja zaraz się zapłaczę do cna.
>>> Proszę życzluwych o pocieszenie, a niezyczliwych o porządne wkurzenie -
>>> takie, żeby mnie krew jasna.... no to byłoby dziś dla mnie lekarstwem choć
>>> na chwilę, aby mnie ta cisza i pustka nie zabiły. Już wolę wściekłość, niż
>>> tę rozpacz i beznadzieję...
>>> https://youtu.be/wNcV_dHUHSs
>>>
>>>
>>
>> W sumie na co zszedł był ten pies?
>
> Miał nowotwór (guz) serduszka z towarzyszącym typowym dla tego schorzenia
> wysiękiem do worka osierdziowego i do płuc, a także guzy w innych
> miejscach.
> Wszystko dziaio się skrycie, wyniki (badań okresowych) były OK, poki nie
> pojawił się nadziąślak wokoło górnej ósemki, ósemka się strasznie zepsuła i
> trzeba było w narkozie usunąc ją wraz z ogromnym już nadziąślakiem. Po
> narkozie pies wrocił słaby, z pokasływaniem. Wiedzieliśmy, że narkoza dla
> starego psa to zagrożenie, ale przecież nie mogliśmy go tak zostawic z
> bolem zęba i nadziąślakiem utrudniającym gryzienie. Kilka dni po tym
> zatkały się gruczoły przyodbytowe, przypadłość częsta u zdrowych psów. Pies
> w ciągu dwóch dni wylizał podogonie do krwi, wcześniej zupeinie stracił
> wigor i apetyt, całkiem przestał jeść, ale myśleliśmy że grymasi. Kiedy
> jednak podtykane największe jego smakołyki były kwitowane żałosnym
> odwracaniem głowy, przypisaliśmy sprawę tym gruczołom. Gruczoły zostaiy
> oczyszczone w narkozie, po której pies nie doszedł do siebie - niewydolność
> wysiłkowa była tak wielka, że nie mógł przejść kilkunastu kroków i się
> kładł cięzko dysząc. Nosiliśmy go (50 kg) na wypróżnienia i z powrotem po
> schodach... to nieważne zreszta. Lekarz zalecił super wzmacniajace
> kroplówki. Po pierwszej nie było poprawy, a powinna. Druga kroplówka już
> ,,nie weszła" - prześwuetlenue wykazało ogromny wysięk j.w. opisałam, po
> prostu tam lądowała cała zawartośc kroplówki...
> ALE prześwietlenie wykazało też przyczynę powiększającego się tragicznie
> wysięku - guz w sercu, gruczolakomięsak czy jakoś tak. I nie wszystko.
> Zatkanie gruczołów miało związek z ulokowanymi w ich sąsuedztwie wieloma
> podobnymi guzami, rozsianymi też w innych narządach. Pojawiły się na
> zdjęciach nagle - kilka tyg wcześniej ich nie było!
> Pies został uśpiony, bo nie miał szans. Można było robić to czy tamto, ale
> bezcelowe przedłużanie mu męki było dla nas nie do przyjęcia. I teraz z
> rozpaczy i tęsknoty za psem o mało sama nie umrę. Mąż udaje, że się trzyma.
>
>
>> Współczuję z powodu straty
>> przyjaciela,
>
> Toteż o samą stratę mi chodzi.
> O nic innego. Opis (zresztą niepełny) służył jedynie naświetleniu jej
> okoliczności.
>
>> samą śmiercią zwierzaka już bym się nie przejmował,
>
> Śmierci tej spodziewałam się od dawna - kupując pieska tej rasy poważny
> człek godzi się z jej krótkowiecznością związaną z przerasowieniem. Znaczy
> - odtworzenie rasy nastąpiło około 1910 roku z jedynie kilkunastu(sic!)
> istniejących egzemplarzy -> chów wsobny zakcelerował już na wejściu
> przenoszenie niepożadanych obciążeń zdrowotnych (dysplazji stawu
> biodrowego, nowotworów itp). Niespotykana inteligencja i wspaniałe cechy
> charakteru i osobowości zostały okupione skroceniem czasu przezycia do max
> 8-10 lat :-(
>
>> bo o
>> ile przyjmujemy że u ludzi śmierć postaci fizycznej jest tylko etapem na
>> dalszej drodze to i dlaczego inaczej by miało być w wypadku naszych
>> mniejszych braci, czworonogich, skrzydlatych czy płetwiastych itd..
>
> Niby ze zwierzakami też powinno tak być, ale w chrześcijaństwie
> niekoniecznie. Jednak nie zaprzata mnie ten problem zbytnio - będzie jak
> będzie. Zaprząta mnie jedynie tęsknota, wielka jak czarny ocean. O tyle
> straszna, że nie mam pojęcia, kiedy zelżeje. I czy.
>
>
Przy czym stawia mnie do pionu (chwilowo, ale zawsze coś) pytanie, które
sobie zadaję: czy rozpacz moja nie jest aby wynikiem litowania się nad samą
sobą?
Jak długo się nad tym zastanawiam, tak długo z obawy przed tym udaje mi się
ją tłumić...
--
XL Homoseksualizm NIE JEST wrodzony:
https://www.homoseksualizm.edu.pl/terapia/faq/337-mi
t-1-homoseksualizm-jest-wrodzony?fbclid=IwAR3bkm3Vwz
J2sQ5ctFV6BfG52bOppwjyFLf5H2fEqMH9VdsD-t4X9Aea8eE
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
40. Data: 2020-05-31 03:08:58
Temat: Re: Pocieszcie mnie lub rozwścieczcie, kogo na to stać :-(On 2020-05-30 23:20, XL wrote:
> Izaura <d...@d...net> wrote:
>> On 2020-05-30 07:14, XL wrote:
>>> Izaura <d...@d...net> wrote:
>>>> On 2020-05-29 23:30, XL wrote:
>>>>> Izaura <d...@d...net> wrote:
>>>>>> On 2020-05-28 19:41, XL wrote:
>>>>>>> W sobotę, 23 maja, moje najsłodsze, najmilejsze jedwabnosierściuchowe,
>>>>>>> uszaste, aksamitnopysiaste, czworonożne i ogoniaste słoneczko zaszło mi na
>>>>>>> zawsze - w wieku lat 8 zachorzawszy srogo i beznadziejnie. Misiek
>>>>>>> wydawał się zdrowy jak rydz - najpierw niby ,,tylko" zatkanie psiego ,,dowodu
>>>>>>> osobistego", co go każdy pies nosi ze sobą w tylnej kieszeni... Piesio
>>>>>>> odetkany i ,,osobiście", i jelitowo (drugie związane z pierwszym...), ale po
>>>>>>> narkozie mocno dyszący i męczliwy, z wysiękiem przy serduszku - bo oto się
>>>>>>> tamże OKAZAŁ POTWÓR. Mało, że w serduszku (powód wysięku), to i wszędzie,
>>>>>>> także wokół ,,dowodu" potwór-zdradziejec licznie schowany ?
>>>>>>> A ja zaraz się zapłaczę do cna.
>>>>>>> Proszę życzluwych o pocieszenie, a niezyczliwych o porządne wkurzenie -
>>>>>>> takie, żeby mnie krew jasna.... no to byłoby dziś dla mnie lekarstwem choć
>>>>>>> na chwilę, aby mnie ta cisza i pustka nie zabiły. Już wolę wściekłość, niż
>>>>>>> tę rozpacz i beznadzieję...
>>>>>>> https://youtu.be/wNcV_dHUHSs
>>>>>>>
>>>>>>>
>>>>>>
>>>>>> Nie smuc siem, za bardzo... duszyczka ma juz nowy przydzial...
>>>>>>
>>>>>> https://youtu.be/FPGEULrtuow?t=838
>>>>>>
>>>>>> //sama chcialas zeby bylo slodko_kwasno...
>>>>>>
>>>>>
>>>>> Dzięki. Nie trafię na nią - to był mój ostatni pies w życiu, a PIERWSZY
>>>>> TAKI.
>>>>>
>>>>
>>>> Raz jeszcze powtorze... nie smuc siem :)
>>>
>>> Żeby się tak dało - po prostu przestać. Po ośmiu latach nieustającego
>>> codziennego zachwytu 24 h na dobę tym psim oddanym do cna sercem i
>>> mądrością, delikatnością i uczuciowością... Może kiedyś. Za następne 8 lat
>>> chyba. O ile tyle pożyję.
>>>
>>>> //jest bardzo prawdopodobne, ze spotkasz kogos, (lub jakies zwierzatko),
>>>> ktore poznasz po tym swiatelku w duszy i ten ktos, (lub to ono), pozna
>>>> rowniez Ciebie...
>>>>
>>>
>>> Wiesz, on był ostatni nie na użytek mojej egoistycznej rozpaczy. Widzę
>>> JEDEN obiektywny plus jego odejścia. Cytując MŚK (zootechnik - więc pomimo
>>> smutku równego mojemu, zawsze, więc i teraz, potrafi zauważać rzeczy
>>> zasadnicze w relacjach ludzi i zwierząt): ,,Lepiej, gdy zwierzę zdycha
>>> właścicielowi, niż gdyby to właściciel zdechł swemu zwierzęciu. Jak
>>> ukochane zwierzę miałoby zrozumieć jego odejście?"
>>> Jadąc (paskudną skądinąd) Szymborską w jej przejmującym wierszu - ,,tego nie
>>> robi się kotu".
>>> Pomaga. Na chwilę.
>>>
>>
>> A Siergiej Nikolajewicz, ten 'czarownik' z Jejska, pisze o czyms takim i
>> nazywa to "przylgnieciem do ziemskiego", albo "absolutyzacja ziemskosci".
>>
>> //juz w pierwszej czesci wyjasnia to dosc jednoznacznie, ze zbytnie
>> przywiazanie moze byc powodem 'deformacji pol morficznych' ludzi a takze
>> zwierzat.
>>
>> https://megawrzuta.pl/download/663f152d00e510344e1ed
e1bd9f6ec42.html
>>
>> //tu wyjasnial jednej Pani, ktora miala mysli samobojcze i przez to jej
>> kotu spadala odpornosc.....
>>
>> https://youtu.be/ev3bAjF_eOE?t=56
>>
>
> Też chwilami obecnie ocieram się o takie myśli, ale jestem w stanie
> dostrzec ich absurdalność. Mam nadzieję, że zdołam zachować tę przytomność.
>
Poczytaj co tam ten Lazariew nawypisywal...
Gwaranyuje, ze zachowasz.
:)
--
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |