Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Proszę księdza, chcę odejść -czyli kto ucieka z Kościoła?

Grupy

Szukaj w grupach

 

Proszę księdza, chcę odejść -czyli kto ucieka z Kościoła?

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 69


« poprzedni wątek następny wątek »

61. Data: 2007-10-25 20:47:38

Temat: Re: Proszę księdza, chcę odejść -czyli dlaczego się ucieka z Kościoła?
Od: "Sky" <s...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Chiron" <eleuzis@nospam_polbox.com> napisał w wiadomości
news:ffpjo5$9ag$1@node1.news.atman.pl...
>
> Użytkownik "Sky" <s...@o...pl> napisał w wiadomości
> news:ffpho8$ka5$1@news.onet.pl...
>
> >> > Lepiej sam napisz, jak Cię kołem ta inkwizycja
> >> > łamała i co Ci dobrego księża katoliccy zrobili, że na nich tyle
> >> > piesków
> >> > powiesiłeś?:-)
> >>
> >> Czy ty zdajesz sobie człowieku sprawę że tak rzecz stawiając sam siebie
> >> dyskwalifikujesz jako osobę której warto byłoby o swoim życiu
> >> opowiedzieć?
> >> O powyzszych sprawach rozmawiam w realu...i to z nielicznymi...
> >> a tobie jak widać nie miałoby sensu nawet próbować sprawy przybliżyć.
> Po pierwsze- nawet nie czuję się na siłach przyjmowania spowiedzi.W
> szczególności internetowej. Nie o to mi szło.

Może szło ci o ubranie zła [nie-do-końca-dobra]
w szatki dobra [absolutnego]...?

> Spójrz w treść: co oni Ci
> zrobili DOBREGO.

i "...jak Cię kołem ta inkwizycja łamała[...]że na nich tyle piesków
powiesiłeś"... oto owa reszta treści pytania...więc nie wciskaj kitu że o
hipotetczne dobro ci jedynie chodziło. Chodziło ci o postawienie pytania
które miało zamknąć usta...skoro zrobili przecież "choć odrobinę"
[domyślnie tak zakładasz] dobrego to nie ma co zawracać komukolwiek głowy
ich [już przecież przeszłymi -hehe] błędami...skoro mleko już się
rozlało...a gdzie drwa rąbią tam i wióry lecą...ta? ;)

> I na to pytanie możesz sobie sam odpowiedzieć. Bo nie
> wierzę, żeby tylko samo zło.

Dobrymi chęciami piekło wybrukowane...znasz to?

> Z Twoich postów wnoszę, że nie umiesz wybaczyć-

To o nie-wybaczaniu to rozumiem taki straszak:
nie wybaczyłeś więc sam jesteś "be"...więc nie
wytykaj innym belek w ich oczach [albo tylko drzazg, wyolbrzymionych
przecież rzekomych twoich krzywd] gdy sam masz jakąś drzazgę [którą oni sami
zresztą w owo oko ci "w dobrej wierze" wbili...]?

Co nazywasz wybaczeniem? Przełknięcie w kącie konsekwencji czyichś "błędów i
wypaczeń", samodzielne pozbieranie się po szturchańcach czy nawet kopniakach
[danych przecież "w dobrej wierze"] i pójście dalej? Wybaczenie odbywa zdaje
się z udziałem "winowajców" -prawda? nNależy wybaczyć jeśli są w stanie
przyznać się do popełnionego zła [lub zaniedbania dobra]i za nie podjąć
wysiłek zadoścuczynienia...tyle że ci o których mowa absolutnie nie mają ani
na to ochoty [przecież trzeba ich za to co robią całować po rękach] ani
możliwości...bo im w tym przekonanie o własnym samopoświęceniu życia nieco
przeszkadza["ja się tu poswieciłem a jeszcze mam przyznać ze z tego
poświęcenia wiecej szkód niż pozytku?"]

> a o tym już pisałem...ale Ty w to nie wierzysz- Twoja rzecz. Kolejna
sprawa-
> mnie naprawdę nie zżera ciekawość, co tam Ci się zadziało w życiu.

to po co propozycje w stylu: "napisz jak Cię kołem ta inkwizycja
łamała[...]że na nich tyle piesków powiesiłeś..."?

>Różnych
> opowiadań od ludzi naprawdę skrzywdzonych- w tym przez księży KK-
słyszałem
> mnóstwo i to takich nieraz na opowieść kryminalną- tak więc jeszcze jedna
mi
> na nic. Powiem Ci coś, czego pewnie nie wiesz: ludzie mi opowiadali swoje
a
> ja im moją historię- po to głównie, żeby się w drugim człowieku przejrzeć
> jak w lustrze. Żeby móc umieć popatrzyć na swoje problemy z należnego im
> dystansu, często poprzez pryzmat kogoś innego. Korzyść z tego miał ten, co
> to w końcu z siebie wywalił. Czesem też ten, któremu się podczas takich
> opowiadań coś "otworzyło". Dla osoby, która była po prostu słuchaczem i z
> niczym z jej życia się nie kojarzyło- to było raczej mało przyjemne...

wygadanie się [wywalenie z siebie] nie niweluje konsekwencji życiowych
danych wydarzeń jakich się doświadczyło...zresztą po co gadać o tym komuś
kto raz że niechętnie słucha [bo to nic przyjemnego...znam znam jak to jest
z obu stron] i nic z tym czego wysłuchał nie może i tak właściwie zrobić...

> > Zresztą wątpię czy serio chciałbyś się dowiedzieć...wolisz próbować
> > sugestii
> > iż cokolwiek krytycznie mógłby o nich ktoś mówić to przysłowiowe
> > wpchanie dziecka w brzuch...bo przecież wszystko da się wyjasnić
> > niezrozumieniem ich intencji czy szczytnych celów [usprawiedliwiajacych
> > wszelkie stosowane środki?] a jesli już okazałoby się że nawet ty nie
> > znalazłbyś "wyższych" usprawiedliwień tego lub owego, to formułka
awaryjna
> > w
> > deseń "przecież to tylko ludzie" niczego nie załatwi...
> >
> Jak Ty już wiesz z góry, prawda?

Ja to wiem z dołu...po wielokroć z dołu...a i z góry też...widać z daleka co
oferujesz, podobnych jest na pęczki. Jesteś standardowym przejawem pewnej
postawy wobec własnych przekonań i grupy z jaką sie utożsamiasz -której to
postawy zresztą sam kiedyś byłem ponoć "wybitnym" [i innym za wzór
stawianym] przykładem...

> IMHO nie potrafisz odróżnić Drogi od tego,
> który ją pokazuje.

Co to za "doskonała droga" która nie udoskonala wprzódy po niej przewodnika?

> Znajomy buddysta- który praktykował w Anglii u
> hinduskiego mistrza opowiadał, że ten wspaniały, cudowny mistrz,
nauczyciel,
> Baba, który go tyle nauczył (a raczej: przy którym on się nauczył)- miał
> słabość do alkoholu...I on mi to powiedział z wyjaśnieniem, że wielu tym
> człowiekiem wręcz pogardzało tylko dlatego, że pił. To takie europejskie.
> Jednak on mu pokazał Drogę. Czy podobnie nie jest z Tobą?

Za niedługo zaproponujesz wniosek ze im gorszego się ma nauczyciela
[prawa jazdy] tym szybciej uczeń sam się wyuczy "prowadzić"...

> To jak to jest-
> spotyałeś złych księży- czy religia jest zła?

skoro nie pomaga "wyjść na ludzi" w pierwszej kolejności jej
reprezentantom to jak uważasz -co o niej trzeba sądzić?
To zresztą żadna "religia" -to ideologia, niespójna
niczym ser szwajcarski -jak wszystkie pozostałe...

> A jeśli spotykałeś złych- to i
> dobrzy pewno byli.

Jeśli milczenie, bezradność, rozkładanie rąk i spuszczanie wzroku nazwać
dobrem to jakoś strasznie smutno i minorowo się robi od takiego "dobra"...

> Stąd zasadne pytanie- jeszcze raz: co takiego DOBREGO
> zrobił Ci KK?

i "...jak Cię kołem ta inkwizycja łamała[...]że na nich tyle piesków
powiesiłeś"...ot ci przypomnę -bo widać zapomniałeś- resztę owego "zasadnego
pytania" dodać...

Ale przecież tego akurat nie jesteś przecież ciekaw...prawda?
Twoje pytanie jest więc absolutnie niezasadne ale na tyle przewrotne
że mam ochotę ją obnażyć [podchwytliwość to rzecz drugorzędna].

Więc odpowiem ci tak:

W skrócie:
To co się uważa powszechnie za "dobre"
może być już dawno "nie dość dobre"...
a nawet mocno szkodliwe.

W formie rozbudowanej:

To co jedni uważają za "dobre" patrząc na sprawy "od środka"
ktoś kto spojrzał z zewnątrz [znając wcześniej spojrzenie od środka]
bez trudu może rozpoznać za "nie dość dobre"...by było wystarczające do
odnalezienia realnych metod odpowiadania wyzwaniom teraźniejszości,
i to w kazdym detalu -w każdym miejscu jakiego się tylko nie dotknie
[jeśli chodzi o "metodologię uświęcania" czyli promowane praktyki religijne]
To wszystko po prostu można wywalić do kosza...żeby zaradzić dalszej utracie
kontaktu z "zapleczem", ale jak wielu na samej górze musiałoby się poczuć
"wywalonych"...żeby coś można choć ciut poprawić...wiec raczej "niestety"
nic nie zrobią...

Tzw "Rzymski Katolicyzm" jest od wielu stuleci nieustannie
w nie-do-czasie, wciąż niewydala, wciąż nie nadąża,
wciąż musi ratować sam siebie, a szczepionki które sobie
po czasie [inercja tak ogromnego systemu] aplikuje
są gorsze od chorób na jakie miały zadziałać...

Zastanawiające jest jak to się stało że nie słychać ciągłego głośnego
rachunku sumienia -dlaczego i dziś w kościele [w wymiarze powszechnym]
nie jest jak wśród pierwszych chrześcijan...a nie jest...i wiem co mówię.

Miłych kontrrozważań... ;)


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


62. Data: 2007-10-26 00:14:31

Temat: Re: Proszę księdza, chcę odejść -czyli dlaczego się ucieka z Kościoła?
Od: "Chiron" <eleuzis@nospam_polbox.com> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Sky" <s...@o...pl> napisał w wiadomości
news:ffqvfh$1qk$1@news.onet.pl...

Gorycz, gorycz, i jeszcze raz gorycz. Wciskasz mi słowa (intencje) których
we mnie nie ma. Przeinaczasz, lawirujesz. Odnoszę wrażenie, że zależy Ci
przede wszystkim na tym, żeby wyszło na Twoje. Niech i tak będzie.
Jeśli poskromisz jakoś swoją żałość, żeby Ci nie przesłaniała innych rzeczy,
a także jak przestaniesz się nad sobą użalać i obwiniać innych za to, co Cię
złego spotkało (tu Ci wierzę, że ktoś- być może ksiądz wyrządził Ci
krzywdę), to wtedy będziesz umiał popatrzeć na to, co się stało z
odpowiednim dystansem.
Goryczy na chwilę obecną jest w Tobie tyle, że nawet na proste pytanie, do
którego zachęciłem, abyś nawet tylko sam sobie odpowiedział: co Ci KK zrobił
dobrego? tak zamotałeś, zalawirowałeś (że to, co dobre- dawno już może nie
dość dobre, nawet szkodliwe etc), że zadaję sobie pytanie, dlaczego aż tak
bardzo uciekasz? Zatrzymaj się, proszę, i odpowiedz sobie po prostu na to:
co oni Ci zrobili dobrego? To proste pytanie. Przecież po pierwsze- to
kwestia Twojego osądu- więc nie podlega dyskusji, po drugie- nie ma
potrzeby, abyś o tym dyskutował z kimś- po prostu odpowiedz sobie. I jeszcze
na drugie: dlaczego i naprawdę od czego tak uciekasz? Dlaczego doszukujesz
się w tym, co mówię (robię) drugiego, trzeciego itd dna?
Kolejne sprawy: do przebaczenia komuś potrzebny jest
wyłącznie...przebaczający. Jak w tym procesie uczestniczy też druga strona-
sprawa może być łatwiejsza. Tylko tyle.
Dalej: dobrymi chęciami piekło wybrukowane. Mam głębokie przekonanie, że to
nieprawda. Prawdą jest natomiast: "po owocach ich poznacie"- a to całkowicie
wyklucza poprzednie.
Kwestia wygadania się: mam głębokie przekonanie, że nie potrafisz rozmawiać
o takich zwykłych, prostych sprawach chyba z nikim. Kryjesz się. Co mogę
powiedzieć? Może warto z tym popracować? Warto siękomuś wygadać choćby po
to, żeby mieć właściwy ogląd danej sprawy. Czasem jest tak, że jak nic nie
mówimy o problemie- wydaje się bardzo skomplikowany. Wystarczy, że z kimś o
nim pogadamy- sami może podczas rozmowy znajdziemy jego rozwiązanie.
Spróbuj- co Ci zależy? Oczywiście że nie mnie, ale podejrzewam, że
znajdziesz kogoś takiego, jak o tym pomyślisz. Może warto napisać list
(e-mail) a później zastanowić się, komu go wysłać? Założę się też, ze są
ludzie, którym na Tobie zależy. Może komuś z nich?

> Lepiej sam napisz, jak Cię kołem ta inkwizycja
> łamała i co Ci dobrego księża katoliccy zrobili, że na nich tyle
> piesków
> powiesiłeś?:-)

Był to - jak dla mnie- oczywisty żart. Lekka ironia. No cóż- jeśli Cię
uraziło- serdecznie przepraszam.

> Miłych kontrrozważań... ;)

nie będę kontrrozważał. Piszę tak, jak czuję

pozdrawiam serdecznie

Chiron

p.s.
Pisałem Ci o rozróżnieniu Drogi i wskazującego Drogę. No cóż- chyba żaden
argument Cię przekonać nie zdoła. Chińczycy mówią o takich sytuacjach: "żeby
ci ręka wskazująca księżyc nie przesłoniła księżyca"...



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


63. Data: 2007-10-26 10:15:05

Temat: Re: Proszę księdza, chcę odejść -czyli kto ucieka z Kościoła?
Od: "humanista \(mruczus\)" <m...@g...com> szukaj wiadomości tego autora

Psychologiem dosyć często chcą być ludzie, którzy sami mają zaburzenia
emocjonalne przez wiele lat wcześniej. Myślą że posiadanie takiego zawodu im
pomoże dać sobie z tym radę.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


64. Data: 2007-10-26 13:54:46

Temat: Psychologiem zamiast pacjentem
Od: "JaKasia" <m...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "humanista (mruczus)"

> Psychologiem dosyć często chcą być ludzie, którzy sami mają zaburzenia
> emocjonalne przez wiele lat wcześniej. Myślą że posiadanie takiego zawodu
> im pomoże dać sobie z tym radę.

Jak ty myslisz - pomaga?



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


65. Data: 2007-10-26 18:18:34

Temat: Re: Psychologiem zamiast pacjentem
Od: Flyer <f...@p...gazeta.pl> szukaj wiadomości tego autora

JaKasia; <ffsru3$rdc$1@nemesis.news.tpi.pl> :

> Użytkownik "humanista (mruczus)"
>
> > Psychologiem dosyć często chcą być ludzie, którzy sami mają zaburzenia
> > emocjonalne przez wiele lat wcześniej. Myślą że posiadanie takiego zawodu
> > im pomoże dać sobie z tym radę.
>
> Jak ty myslisz - pomaga?

Sądząc z narzekań facetów, którzy byli w związkach z psycholożkami, to
nie za bardzo ;)

Pozdrawiam
Flyer
--
gg: 9708346; skype:flyer36
http://www.flyer36.republika.pl/

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


66. Data: 2007-10-26 18:24:03

Temat: Re: Psychologiem zamiast pacjentem
Od: "Sky" <s...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "JaKasia" <m...@o...pl> napisał w wiadomości
news:ffsru3$rdc$1@nemesis.news.tpi.pl...
> Użytkownik "humanista (mruczus)"
>
> > Psychologiem dosyć często chcą być ludzie, którzy sami mają zaburzenia
> > emocjonalne przez wiele lat wcześniej. Myślą że posiadanie takiego
zawodu
> > im pomoże dać sobie z tym radę.
>
> Jak ty myslisz - pomaga?

Dr."Patch" Adamsowi pomogło...
ale on nie wtopił w religię

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


67. Data: 2007-10-26 19:26:49

Temat: Re: Psychologiem zamiast pacjentem
Od: "Sky" <s...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Flyer" <f...@p...gazeta.pl> napisał w wiadomości
news:fftbc0$5bu$1@nemesis.news.tpi.pl...
> JaKasia; <ffsru3$rdc$1@nemesis.news.tpi.pl> :
>
> > Użytkownik "humanista (mruczus)"
> >
> > > Psychologiem dosyć często chcą być ludzie, którzy sami mają zaburzenia
> > > emocjonalne przez wiele lat wcześniej. Myślą że posiadanie takiego
zawodu
> > > im pomoże dać sobie z tym radę.
> >
> > Jak ty myslisz - pomaga?
>
> Sądząc z narzekań facetów, którzy byli w związkach z psycholożkami, to
> nie za bardzo ;)
>
A nie znasz przypadkiem opinii takich
co były w związkach z psychologami?

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


68. Data: 2007-10-27 01:32:20

Temat: Proszę -dlaczego się ucieka z Kościoła...
Od: "Sky" <s...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Chiron" <eleuzis@nospam_polbox.com> napisał w wiadomości
news:ffrbgi$qdl$1@node1.news.atman.pl...

[...]

> p.s.
> Pisałem Ci o rozróżnieniu Drogi i wskazującego Drogę. No cóż- chyba żaden
> argument Cię przekonać nie zdoła.
>Chińczycy mówią o takich sytuacjach: "żeby
> ci ręka wskazująca księżyc nie przesłoniła księżyca"...

Skoro mowa ręce wskazującej cel [księżyc] o drodze nań
i osiaganiu celu, pozostaje więc tylko zaproponować:
"księża na księżyc"
Bo powtarzać wskazując "to jest księżyc"
każda papuga za inną papugą potrafi
co z księżyca raczej nie spadła
choć takie wrażenie sprawia

Niech sobie ten kto tam jaki chce wskazywać innym cel
wpierw sam go za cel sobie obierze i osiągnie...

a potem dopiero innym go
przedstawia jako cel
wart osiągnięcia
i siebie za przewodnika
na drodze ku niemu


***
Pewien "mistrz" już od dawna i prosi, i radzi,
Ażebym się zaciągnął do jego czeladzi.
Mistrzu, jeżeli pragniesz dodać mi ochoty,
Przestań gadać, a pokaż próbkę twej roboty.
A.Mick.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


69. Data: 2008-01-14 11:01:43

Temat: Europejczycy won na Europę
Od: "Ania" <w...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Posyłani z Polski misjonarze po dobroci starali się chrześcijańską wiarę
szerzyć.
Zawsze kończyło się to ich śmiercią.
Pomorzanie bowiem znali chrześcijaństwo w wydaniu niemieckim i ich
pierwszych zakonów krzyżowych.
Za agresję narodów zachodnich peryferii Europy, tak samo jak dziś, drogo
płacili Polacy - własną krwią.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 6 . [ 7 ]


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Re: Dwie rzeczy są nieskonczenie wielkie. Glupota ludzka i Boze milosierdzie
DLACZEGO...
Spotkanie PSP 27.10
Re: Zaprawdę szczęśliwi...
Sprawa miśka :-(

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Dlaczego faggoci są źli.
samotworzenie umysłu
Re: Zachód sparaliżowany
Irracjonalność
Jak z tym ubogacaniem?

zobacz wszyskie »