« poprzedni wątek | następny wątek » |
11. Data: 2007-10-09 18:52:23
Temat: Re: Psychiatra i psychoanaliza?
Użytkownik "Flyer" <f...@p...gazeta.pl> napisał w wiadomości
news:feghri$s7q$1@nemesis.news.tpi.pl...
> trurl; <fegf3l$cp7$1@news.onet.pl> :
>
>> Od psychoanalizy odróznia je to, że nic się nie analizuje... natomiast w
>> czasie
>> trwania sesji wypływają emocje, które są przyczyną złego samopoczucia
>> i z tymi emocjami się pracuje. Generalnie mniej wysiłku, lepszy efekt.
>> Bardziej polecam integracje oddechem. Zajżyj na www.inteo.pl
>
> Sądzisz, że opowiadając jakąś treść nie można wywołać emocji, które
> kryły się pod nią? Mozna, tylko trzeba chcieć i nie bać się okazywania
> emocji.
Gdyby w psychoanalizie chodziło o okazywanie emocji, niepotrzebni byliby
psychoanalitycy, emocje można okazać bliskiej osobie. Jednak nie jest
to remedium na depresje. Psychoanaliza też nie. Chociaż nie chce
uogólniać za nadto. W moim przypadku okazało się skuteczne coś
innego, mimo, że mam wielki szacunek dla dzieła Freuda :)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
12. Data: 2007-10-09 19:50:01
Temat: Re: Psychiatra i psychoanaliza?trurl; <fegil3$oe5$1@news.onet.pl> :
>
> Użytkownik "Flyer" <f...@p...gazeta.pl> napisał w wiadomości
> news:feghri$s7q$1@nemesis.news.tpi.pl...
> > Sądzisz, że opowiadając jakąś treść nie można wywołać emocji, które
> > kryły się pod nią? Mozna, tylko trzeba chcieć i nie bać się okazywania
> > emocji.
>
> Gdyby w psychoanalizie chodziło o okazywanie emocji, niepotrzebni byliby
> psychoanalitycy, emocje można okazać bliskiej osobie.
Nie wszystkie, nie zawsze, zresztą rozmowy z bliskimi też spełniają
podobną rolę, a mimo to psychoanalitycy nadal istnieją. ;)
> Jednak nie jest
> to remedium na depresje. Psychoanaliza też nie. Chociaż nie chce
> uogólniać za nadto. W moim przypadku okazało się skuteczne coś
> innego, mimo, że mam wielki szacunek dla dzieła Freuda :)
Niedawno zacząłem chodzić sobie na psychoterapię - różni się chyba ona
od psychoanalizy tym, że psychoterapeuta jeszcze mniej mówi ;), ale ...
po 4 spotkaniu, na którym nie potrafiłem sklecić sensownej wypowiedzi
zacząłem sie zastanawiać dlaczego. Na pewno dlatego, że nie ma
informacji zwrotnej, ale to nawet lepiej, bo nie kieruje ona mimowolnie
opowiadającego w obszary, w których tę informację mógłby dostać, co
*podejrzewam* dzieje się w trakcie psychoanalizy po n-tej sesji, kiedy
"pacjent" zbuduje sobie wzór wypowiedzi/zachowań
"nagradzanych"/"karanych" informacją zwrotną i utkwi w tej koleinie.
Doszedłem do jeszcze innego wniosku - po prostu bałem się, że nie mam
problemów, że prowadzący oceni to co mówię, jako jakieś banialuki, które
nie są żadnym problemem i wystawi mnie za drzwi. Spytałem go o to
dzisiaj - czy mogę mówić dowolne rzeczy, nawet głupoty i czy mnie nie
wystawi za drzwi. Usłyszałem, że mogę i mnie nie wystawi - i zaczęło
grać, choć jeszcze nie na pełnych obrotach. I mz. w tym tkwi też problem
- taki lęk przed brakiem zrozumienia, przed oceną - powoduje on, że
"pacjent" skupia się na jakiejś metodzie/treści przekazu.
Pozdrawiam
Flyer
--
gg: 9708346; skype:flyer36
http://www.flyer36.republika.pl/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
13. Data: 2007-10-09 20:31:23
Temat: Re: Psychiatra i psychoanaliza?
Użytkownik "Flyer" <f...@p...gazeta.pl> napisał w wiadomości
news:fegm7m$97u$1@nemesis.news.tpi.pl...
>> Jednak nie jest
>> to remedium na depresje. Psychoanaliza też nie. Chociaż nie chce
>> uogólniać za nadto. W moim przypadku okazało się skuteczne coś
>> innego, mimo, że mam wielki szacunek dla dzieła Freuda :)
>
> Niedawno zacząłem chodzić sobie na psychoterapię - różni się chyba ona
> od psychoanalizy tym, że psychoterapeuta jeszcze mniej mówi ;),
Nikt nie mówi mniej niż moja poprzednia terapeutka... ;)
ale ...
> po 4 spotkaniu, na którym nie potrafiłem sklecić sensownej wypowiedzi
> zacząłem sie zastanawiać dlaczego. Na pewno dlatego, że nie ma
> informacji zwrotnej, ale to nawet lepiej, bo nie kieruje ona mimowolnie
> opowiadającego w obszary, w których tę informację mógłby dostać, co
> *podejrzewam* dzieje się w trakcie psychoanalizy po n-tej sesji, kiedy
> "pacjent" zbuduje sobie wzór wypowiedzi/zachowań
> "nagradzanych"/"karanych" informacją zwrotną i utkwi w tej koleinie.
>
Rolą dobrego terapeuty powinno byc wyłaywanie takich niuansów u klienta.
Horney chyba wspomina w jakiejś książce o takim zagrożeniu,
w sesnie podświadomej potrzeby zaspokajania oczekiwań terapeuty.
Jak się w to wpadnie to jakby się sabotowało własną terapię,
bo nie rozmawia się o rzeczywistych problemach tylko
wymyślonych/podrasowanych na potrzeby udanej rozmówki z terapeutą.
I wszystko stoi w miejscu. Ale znajdź mi tak wyczulonego
psychoanalityka jak Horney potrafiącego to wyłapać... konia z rzędem.
> Doszedłem do jeszcze innego wniosku - po prostu bałem się, że nie mam
> problemów, że prowadzący oceni to co mówię, jako jakieś banialuki, które
> nie są żadnym problemem i wystawi mnie za drzwi. Spytałem go o to
> dzisiaj - czy mogę mówić dowolne rzeczy, nawet głupoty i czy mnie nie
> wystawi za drzwi. Usłyszałem, że mogę i mnie nie wystawi - i zaczęło
> grać, choć jeszcze nie na pełnych obrotach. I mz. w tym tkwi też problem
> - taki lęk przed brakiem zrozumienia, przed oceną - powoduje on, że
> "pacjent" skupia się na jakiejś metodzie/treści przekazu.
>
Zgrabnie sobie to zanalizowałeś :) Ale ja uciekam teraz od analizowania
jak najdalej się da. To dlatego, że była to jedna z przyczyn niepowodzenia
terapii - za dużo główkowałem a za mało działałem.
No a tamto wyżej co wymieniłem to czyste działanie, w założeniu.
Pozdrawiam
t
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
14. Data: 2007-10-11 03:48:20
Temat: Re: Psychiatra i psychoanaliza?trurl; <fegoeo$d5q$1@news.onet.pl> :
>
> Użytkownik "Flyer" <f...@p...gazeta.pl> napisał w wiadomości
> news:fegm7m$97u$1@nemesis.news.tpi.pl...
> > Doszedłem do jeszcze innego wniosku - po prostu bałem się, że nie mam
> > problemów, że prowadzący oceni to co mówię, jako jakieś banialuki, które
> > nie są żadnym problemem i wystawi mnie za drzwi. Spytałem go o to
> > dzisiaj - czy mogę mówić dowolne rzeczy, nawet głupoty i czy mnie nie
> > wystawi za drzwi. Usłyszałem, że mogę i mnie nie wystawi - i zaczęło
> > grać, choć jeszcze nie na pełnych obrotach. I mz. w tym tkwi też problem
> > - taki lęk przed brakiem zrozumienia, przed oceną - powoduje on, że
> > "pacjent" skupia się na jakiejś metodzie/treści przekazu.
> >
>
> Zgrabnie sobie to zanalizowałeś :) Ale ja uciekam teraz od analizowania
> jak najdalej się da.
Ale nie wnikałem w to czy prowadząca mnie lubi czy nie, czy dobrze
ocenia to co mówię czy nie, tylko czy mnie wyrzuci jak zacznę np.
opowiadać jak to robiłem zakupy - pytałem jedynie o to, co było
najważniejsze dla mnie, czyli o pewność, że nie zostanę usunięty. ;)
> To dlatego, że była to jedna z przyczyn niepowodzenia
> terapii - za dużo główkowałem a za mało działałem.
> No a tamto wyżej co wymieniłem to czyste działanie, w założeniu.
Mogłeś główkować zawczasu, żeby mieć gotowe odpowiedzi na pytania
prowadzącego lub ich nawet uniknąć. To też jest swego rodzaju rozrywka
umysłowa, kiedy prowadzący pyta "dlaczego, co", Ty milkniesz i się
zastanawiasz, starasz się zgadnąć/dojść "tu i teraz".
Pozdrawiam
Flyer
--
gg: 9708346; skype:flyer36
http://www.flyer36.republika.pl/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
15. Data: 2007-10-11 17:21:58
Temat: Re: Psychiatra i psychoanaliza?
Użytkownik "Flyer" <f...@p...gazeta.pl> napisał w wiadomości
news:fek6f6$sfs$1@atlantis.news.tpi.pl...
>
>> To dlatego, że była to jedna z przyczyn niepowodzenia
>> terapii - za dużo główkowałem a za mało działałem.
>> No a tamto wyżej co wymieniłem to czyste działanie, w założeniu.
>
> Mogłeś główkować zawczasu, żeby mieć gotowe odpowiedzi na pytania
> prowadzącego lub ich nawet uniknąć. To też jest swego rodzaju rozrywka
> umysłowa, kiedy prowadzący pyta "dlaczego, co", Ty milkniesz i się
> zastanawiasz, starasz się zgadnąć/dojść "tu i teraz".
>
Ja pisałem o całkowitym wyłączeniu umysłu i zaprzestaniu
analizowania/myslenia
w trakcie sesji. I wiele jest takich momentów w życiu kiedy to się również
sprawdza. Myśłi przesłaniają emocje, powodują ich tłumienie i spychanie
głębiej do podświadomości. Powtórne dokopanie się do pokładu tych
zapomnianych
emocji to jakby otwarcie puszki Pandory na poczatku, potem dopiero
staje się to niewyczerpanym źródłem wiedzy o sobie. Tak to odczuwam.
Myślę generalnie, że metody terapeutyczne pozwalające do bezpośrednią
pracę z emocjami są lepsze od tych wymagających zaangazowania umysłu.
Dlaczego? Bo prawie wszystko w naszym życiu dzieje się na poziomie
emocji. Umysł to wierzchołek góry lodowej.
Pozdrawiam
t
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |