Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Pytania do sadomasochistów i badaczy zjawiska BDSM

Grupy

Szukaj w grupach

 

Pytania do sadomasochistów i badaczy zjawiska BDSM

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2005-06-10 22:09:42

Temat: Pytania do sadomasochistów i badaczy zjawiska BDSM
Od: "Marcin Ciesielski" <m...@n...op.pl> szukaj wiadomości tego autora


Jakie jest ewolucyjne podłoże sadomasochizmu (zwłaszcza w części
masochistycznej) - jak to możliwe, że ewolucja nie wyeliminowała skłonności
zmniejszających szans na przeżycie? (geny odpowiedzialne za skłonność do
sadomasochizmu musiały pełnić jakąś inną ważną funkcję, ale jaką?). Jak to
możliwe, że ból może sprawiać komuś przyjemność (wzmocnienie efektu
dopaminergicznego przez noradrenalinę? opioidowy system tłumienia bólu? też,
ale co jeszcze?) ? Życie i tak boli - po co sprawiać sobie dodatkowy ból
(zastępowanie bólu fizycznego psychicznym?). Skąd taki wysyp sadomasochistów
w mediach - zwłaszcza w Internecie - w ostatnich latach? Moda na
sadomasochizm - zauważona niedawno w pewnych grupach pozornie zwyczajnej
młodzieży (studentów) - jaka przyczyna?

--
Pozdrawiam
Marcin Ciesielski



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


1. Data: 2005-06-10 23:00:40

Temat: Re: Pytania do sadomasochistów i badaczy zjawiska BDSM
Od: _ValteR_ <s...@n...thx> szukaj wiadomości tego autora

*Marcin Ciesielski* wrote in <news:d8d2qv$gbb$1@news.onet.pl> :

>
> Jakie jest ewolucyjne podłoże sadomasochizmu (zwłaszcza w części
> masochistycznej) - jak to możliwe, że ewolucja nie wyeliminowała skłonności
> zmniejszających szans na przeżycie? (geny odpowiedzialne za skłonność do
> sadomasochizmu musiały pełnić jakąś inną ważną funkcję, ale jaką?). Jak to
> możliwe, że ból może sprawiać komuś przyjemność (wzmocnienie efektu
> dopaminergicznego przez noradrenalinę? opioidowy system tłumienia bólu? też,
> ale co jeszcze?) ? Życie i tak boli - po co sprawiać sobie dodatkowy ból
> (zastępowanie bólu fizycznego psychicznym?). Skąd taki wysyp sadomasochistów
> w mediach - zwłaszcza w Internecie - w ostatnich latach? Moda na
> sadomasochizm - zauważona niedawno w pewnych grupach pozornie zwyczajnej
> młodzieży (studentów) - jaka przyczyna?

http://www.szkolabdsm.com.pl/html/index2.htm
moze ci troche poszerzy horyzonty, bo straszne farmazony wypisales

--
Jeśli mówisz do boga - to jest modlitwa.
Jeśli bóg mówi do Ciebie - to nazywa się schizofrenia paranoidalna.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2005-06-11 07:01:56

Temat: Re: Pytania do sadomasochistów i badaczy zjawiska BDSM
Od: "Redart" <r...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Marcin Ciesielski" <m...@n...op.pl> napisał w
wiadomości news:d8d2qv$gbb$1@news.onet.pl...

> Jakie jest ewolucyjne podłoże sadomasochizmu (zwłaszcza w części
> masochistycznej) - jak to możliwe, że ewolucja nie wyeliminowała
> skłonności zmniejszających szans na przeżycie? (geny odpowiedzialne za
> skłonność do sadomasochizmu musiały pełnić jakąś inną ważną funkcję, ale
> jaką?).

Jeśli myśleć o ewolucji jako o zjawisku zdolnym do stawiania sobie jakichś
celów,
to:
1. Celem ewolucji na pewno nie jest wyeliminowanie śmierci. Wręcz
przeciwnie:
śmierć jest w nią na stałe wpisana.
2. Celem ewolucji jest utrzymywanie jak największej różnorodności materiału
genetycznego - żeby zwiększyć szanse na przetrwanie życia w obliczu
gwałtownej
zmiany warunków.

Punkt 2 skutkuje tym, że z ewolucją należy bardziej wiązać określenie
"spontaniczna" niż określenie "krocząca ku doskonałości". To niejako dotyka
Twojego problemu, gdzie stwierdziłeś, że rozwój moralny itp musi iść w parze
z rozwojem wiedzy. Otóż wynika to z tego, że wg Ciebie właśnie w interesie
ewolucji jest rozwijanie zarówno wiedzy jak i moralności. A tymczasem należy
się
skłaniać raczej ku poglądowi, że w interesie ewolucji jest, owszem rozwój
obu tych
elementów, ale w sposób możliwie niezależny i kombinowany z czym siętylko da
;).

Punkt 1 skutkuje tym, że w dużych zbiorowościach, kiedy populacja gwałtownie
się rozrasta, wzrasta zagęszczenie - narastają zjawiska autodestrukcyjne.
Gwałtowny rozwój populacji zawsze jest zagrożeniem dla niej samej
i natura/ewolucja już zdołała sobie to uświadomić wpisując w kod genetyczny.
Dlaczego gwałtowny rozwój jest zagrożeniem ? Można patrzeć
na to z różnych stron. Po pierwsze przeczy zasadzie zachowania
różnorodności.
Gwałtowny rozwój populacji wynika często z tego, że jakaś grupa osobników
lepiej przystosowanych gwałtownie rozwija się kosztem innych, zubażając
jednak tym samym pulę genową populacji. Z punktu widzenia ewolucji
generalnie korzystniejsze są procesy mniej gwałtowne, gdzie dobre geny
rozpropagowują się po populacji w sposób bardziej zrównoważony.
Z drugiej zaś strony chodzi oczywiście o zasoby. Wiele procesów w przyrodzie
ma dużą bezwładność, w szczególności taką bezwładność mają procesy
odnawiania zasobów (np. odtwarzanie lasów na wypłukanej glebie).
Jeśli jakaś populacja traci świadomość tej bezwładności i zaczyna
prowadzić rabunkowy tryb życia - budzi się potem z ręką w nocniku.
Staje w obliczu sytuacji, w której katastrofa ekologiczna, której jest
przyczyną prowadzi do zmian tak dużych, że przekraczają one możliwości
przystosowania nawet bardzo zróżnicowanej populacji. Bowiem zmiany
kodu genetycznego nawet w najbardziej sprzyjających warunkach
zachodzą dużo wolniej, niż zmiany środowiska w czasie lawinowo
następujących kataklizmów.

Wszystko co wyżej dość bezpośrednio daje się odnieść do rozwoju
ludzkości. Nie ulega wątpliwości, że w ciągu ostatnich kilkustet lat
mieliśmy do czynienia z gwałtownym rozwojem populacji człowieka.
Nastąpił gwałtowny wzrost zagęszczenia ludności a co za tym idzie
spadł komfort życia, szczególnie w obszarach silnie zurbanizowanych.
Gdyby nie ogromne możliwości intelektualne i baza kulturowa człowieka
taka sytuacja nie miałaby prawa się utrzymać. Tylko dzięki ogromnemu
wysiłkowi intelektu powstała cywilizacja techniczna, która zrekompensowała
człowiekowi brak odpowiednich genów. Nie mamy futra, bo mamy ubrania.
Nie musimy oszczędzać na żywności, bo ją sobie sami produkujemy a swoje
odchody "pielęgnujemy" - organizujemy je i oczyszczamy.
I jakoś się to kręci.
Nie ulega jednak wątpliwości, że jest to sytuacja z punktu widzenia
ewolucji niezbyt komfortowa. A wszelkie mechanizmy bezpieczeństwa
wbudowane w nas przez ewolucję jeszcze bardzo długo będą się z
wewnątrz odzywać w postaci nieuświadomionych lęków, zachowań
autodestrukcyjnych itp, itd.

No bo zadajmy sobie szczere pytanie: komu niby na rękę jest taki
rozwój ludzkości, jaki teraz obserwujemy ? Nawet człowiek sam
siebie się boi, a co z resztą życia na naszej ziemi, sprowadzonego
do roli producenta żywności dla człowieka ?

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2005-06-11 07:06:02

Temat: Re: Pytania do sadomasochistów i badaczy zjawiska BDSM
Od: "Redart" <r...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Redart" <r...@o...pl> napisał w wiadomości
news:d8e294$c0s$1@news.onet.pl...
> co z resztą życia na naszej ziemi, sprowadzonego
> do roli producenta żywności dla człowieka ?
I czyściciela odchodów oczywiście także.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2005-06-11 13:35:39

Temat: Re: Pytania do sadomasochistów i badaczy zjawiska BDSM
Od: "niezbecki" <s...@p...acn.wawa> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Marcin Ciesielski" <m...@n...op.pl> napisał w
wiadomości news:d8d2qv$gbb$1@news.onet.pl...
>
> Jakie jest ewolucyjne podłoże sadomasochizmu (zwłaszcza w części
> masochistycznej) - jak to możliwe, że ewolucja nie wyeliminowała
> skłonności zmniejszających szans na przeżycie? (geny odpowiedzialne za
> skłonność do sadomasochizmu musiały pełnić jakąś inną ważną funkcję, ale
> jaką?). Jak to możliwe, że ból może sprawiać komuś przyjemność
> (wzmocnienie efektu dopaminergicznego przez noradrenalinę? opioidowy
> system tłumienia bólu? też, ale co jeszcze?) ? Życie i tak boli - po co
> sprawiać sobie dodatkowy ból (zastępowanie bólu fizycznego psychicznym?).
> Skąd taki wysyp sadomasochistów w mediach - zwłaszcza w Internecie - w
> ostatnich latach? Moda na sadomasochizm - zauważona niedawno w pewnych
> grupach pozornie zwyczajnej młodzieży (studentów) - jaka przyczyna?

A Tobie nie dają przyjemności pieszczoty na pograniczu bólu (przyjmowane i
dawane)?
Nie brakuje Ci mocnych bodźców? Nie lubisz testować granic i ich przesuwać?
Nie masz nałogów? Nie żyje Ci się zbyt wygodnie?

Od tego jest już tylko przejście ilościowe.

Paff


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2005-06-11 14:46:02

Temat: Re: Pytania do sadomasochistów i badaczy zjawiska BDSM
Od: vonBraun <interfere@o~wywal~2.pl> szukaj wiadomości tego autora

Redart wrote w news://news.ipartners.pl:119/d8e294$c0s$1@news.onet.
pl
>
> Użytkownik "Marcin Ciesielski" <m...@n...op.pl> napisał w
> wiadomości news:d8d2qv$gbb$1@news.onet.pl...
>
>> Jakie jest ewolucyjne podłoże sadomasochizmu (zwłaszcza w części
>> masochistycznej) - jak to możliwe, że ewolucja nie wyeliminowała
>> skłonności zmniejszających szans na przeżycie? (geny odpowiedzialne za
>> skłonność do sadomasochizmu musiały pełnić jakąś inną ważną funkcję,
>> ale jaką?).
>
>
> Jeśli myśleć o ewolucji jako o zjawisku zdolnym do stawiania sobie
> jakichś celów,
> to:
> 1. Celem ewolucji na pewno nie jest wyeliminowanie śmierci. Wręcz
> przeciwnie:
> śmierć jest w nią na stałe wpisana.
> 2. Celem ewolucji jest utrzymywanie jak największej różnorodności
> materiału
> genetycznego - żeby zwiększyć szanse na przetrwanie życia w obliczu
> gwałtownej
> zmiany warunków.

Tak - choć słowo "cel" rozumiem chwilowo przenośnie - w tym samym
sensie "celem" prądu elektrycznego jest dążenie od elektrody dodatniej
do ujemnej.

>
> Punkt 2 skutkuje tym, że z ewolucją należy bardziej wiązać określenie
> "spontaniczna" niż określenie "krocząca ku doskonałości". To niejako
> dotyka
> Twojego problemu, gdzie stwierdziłeś, że rozwój moralny itp musi iść w
> parze
> z rozwojem wiedzy. Otóż wynika to z tego, że wg Ciebie właśnie w
> interesie
> ewolucji jest rozwijanie zarówno wiedzy jak i moralności. A tymczasem
> należy się
> skłaniać raczej ku poglądowi, że w interesie ewolucji jest, owszem
> rozwój obu tych
> elementów, ale w sposób możliwie niezależny i kombinowany z czym
> siętylko da ;).
>
> Punkt 1 skutkuje tym, że w dużych zbiorowościach, kiedy populacja
> gwałtownie
> się rozrasta, wzrasta zagęszczenie - narastają zjawiska
> autodestrukcyjne.
> Gwałtowny rozwój populacji zawsze jest zagrożeniem dla niej samej
> i natura/ewolucja już zdołała sobie to uświadomić wpisując w kod
> genetyczny.

Z tym "uświadomić" to IMHO przesada, spróbuję odwołać się tu do
prostszych wyjaśnień. Może "pojadę" trochę po koncepcji z kręgu
psychologii ewolucyjnej.
W życie niektórych gatunków tworzących społeczną organizację (warto
pomyśleć których - bo nie wszystkie "społeczne" tak mają) wbudowane są
mechanizmy selekcji pożądanych genów w skrócie dające się określić
jako "hierarchia dziobania". Jakiś czas temu wspomniano tu, że na
poziomie jednostkowym agresja i dominacja wiąże się z uruchomieniem
"mózgowego obszaru nagrody". Ponieważ jednak nie wszyscy z definicji
mogą być na szczycie hierarchii dziobania, musimy mieć wbudowany
mechanizm odwrotny - u zwierząt wyrażający się np. czytelnym gestem
podporządkowania i rezygnacji z walki. Chodzi mi tu of korz nie o sam
gest ale o umiejętność znajdowania przyjemności w uległości,
podporządkowaniu - uruchamialny alternatywnie.

Można podejrzewać, że:
(1) przy urodzeniu "ustawieni" jesteśmy "defaultowo" na walkę i
dominację (może z drobną korektą na płeć)
- bo dominacja w grupie jest najbardziej efektywną strategią
rozpowszechniania swoich genów

(2) wczesne doświadczenia mogą w większym lub mniejszym stopniu
"przestawić" nam tą orientację - bo jeśli bardzo wcześnie okaże się,
że nie mamy szans na dominację w grupie lepiej zacząć znajdować
przyjemność w uległości
- bo może przetrwamy i jednak przekażemy swoje geny jakimś "psim
swędem", lub przydamy się do czegoś innego.

(3) musimy mieć zawsze możliwość "przełączenia" się na bardziej
efektywną strategię dominacji.
- zatem trudniej byłoby się przełączyć z dominacji na uległość niż
odwrotnie.

Mechanizmy te działają dobrze o ile należymy do jednej grupy
społecznej i nasze zachowania są w ramach tej grupy obserwowane i
kontrolowane. Ponieważ jednak stopień organizacji życia społecznego
niepomiernie wzrósł, możemy być jednocześnie członkami wielu grup, w
których zajmujemy skrajnie odmienne miejsce w hierarchii. Tak więc
będąc żałosnym "pantoflarzem" w domu możemy jednocześnie być
najgroźniejszym killerem na grupie dyskusyjnej ;-). Fakt ten skutkuje
swoistym wynaturzeniem opisanych mechanizmów, ponieważ brak
gratyfikacji jakie daje niemożność osiągnięcia dominacji w jednej
grupie może skutkować kompensacyjnym działaniem w innej, dającej
większe szanse na osiągnięcie pożadanej pozycji. W praktyce może to
np. oznaczać, że będziemy znęcać się nad żoną i dziećmi, produkując
potomstwo tak dziwacznie "przestawione" jak nigdy dotąd /por. właśnie
teraz moja sąsiadka szlocha za ścianą - jak na zamówienie - czyżby
szef jej męża zmieszał go z błotem?/

Reasumując: reinterpretuję Twoje założenia (por. 1 i 2) i proponuję
wyjaśnienie jakby spłycające, lecz prostsze nie odwołujące się do
"celowości" działania ewolucji, w szczególności podkreślam, że nie
chodzi tu o wcześniej zapisany mechanizm obrony przed "rozplenieniem"
się na obszarze o ograniczonych zasobach, lecz raczej uboczny skutek
przetwania mechanizmów mniej przydatnych przy komplikującej się
strukturze społecznej, za którą ewolucja nie nadąża.

> Dlaczego gwałtowny rozwój jest zagrożeniem ? Można patrzeć
> na to z różnych stron. Po pierwsze przeczy zasadzie zachowania
> różnorodności.
> Gwałtowny rozwój populacji wynika często z tego, że jakaś grupa
> osobników
> lepiej przystosowanych gwałtownie rozwija się kosztem innych,
> zubażając
> jednak tym samym pulę genową populacji. Z punktu widzenia ewolucji
> generalnie korzystniejsze są procesy mniej gwałtowne, gdzie dobre geny
> rozpropagowują się po populacji w sposób bardziej zrównoważony.

Tym razem trudniej będzie mi obyć się bez pojęcia "celowości", na tym
poziomie analizy wydaje się ona ideą dość kuszącą. Zgodziłbym się w
takiej formie: Jesteśmy nosicielami genów, które czynią z nas
narzędzie realizacji czegoś co z naszego punktu widzenia spraw
"wygląda" jak cel. Antropocentryczne wyjaśnienia przychodzą przecież
najłatwiej - jeśli tak spróbujmy w ten sam "deseń":

W istocie: "nasze geny", "pamiętają" więcej epidemii, rewolucji,
wojen, globalnych kataklizmów, dramatycznych zmian warunków
naturalnych i masowego wymierania niż możemy sobie wyobrazić.
Pamiętają to lepiej niż my jesteśmy w stanie zapamiętać, a zwłaszcza
uświadomić - bo niejako "całymi sobą" - nawet więcej - pamiętają to
"całymi nami". Owa pamięć sięga niewiarygodnie daleko, i skutkuje też
wypracowaniem "strategii działania" wobec każdej takiej zmiany
warunków.

Strategii - dodam - które bezwiednie realizujemy. Jednak mam
zasadniczą wątpliwość w stosunku do zaproponowanego przez Ciebie toku
rozumowania - sprowadza się ona do tego, że w chwili obecnej stoimy
wobec zmiany warunków w takiej skali i takiego rodzaju, na który nasze
genetyczne dziedzictwo nie ma gotowej recepty. Rodzaj zmian
środowiska jaki w któtkim czasie ma miejsce jest dotąd niespotykany, i
uruchomiane strategie nie są wyrazem "celowości", "mądrości", i
"doświadczenia" ewolucji, lecz raczej jej "konserwatyzmu" i
"nieprzygotowania". Zdaje się, że przymierzasz się do tego dalej,
/por. od "nie ulega wątpliwości..." poniżej/ ale zauważ że stoi to
jakby w sprzeczności z początkową linią toku myślenia.

> Z drugiej zaś strony chodzi oczywiście o zasoby. Wiele procesów w
> przyrodzie
> ma dużą bezwładność, w szczególności taką bezwładność mają procesy
> odnawiania zasobów (np. odtwarzanie lasów na wypłukanej glebie).
> Jeśli jakaś populacja traci świadomość tej bezwładności i zaczyna
> prowadzić rabunkowy tryb życia - budzi się potem z ręką w nocniku.
> Staje w obliczu sytuacji, w której katastrofa ekologiczna, której jest
> przyczyną prowadzi do zmian tak dużych, że przekraczają one możliwości
> przystosowania nawet bardzo zróżnicowanej populacji. Bowiem zmiany
> kodu genetycznego nawet w najbardziej sprzyjających warunkach
> zachodzą dużo wolniej, niż zmiany środowiska w czasie lawinowo
> następujących kataklizmów.
>
> Wszystko co wyżej dość bezpośrednio daje się odnieść do rozwoju
> ludzkości. Nie ulega wątpliwości, że w ciągu ostatnich kilkustet lat
> mieliśmy do czynienia z gwałtownym rozwojem populacji człowieka.
> Nastąpił gwałtowny wzrost zagęszczenia ludności a co za tym idzie
> spadł komfort życia, szczególnie w obszarach silnie zurbanizowanych.
> Gdyby nie ogromne możliwości intelektualne i baza kulturowa człowieka
> taka sytuacja nie miałaby prawa się utrzymać. Tylko dzięki ogromnemu
> wysiłkowi intelektu powstała cywilizacja techniczna, która
> zrekompensowała
> człowiekowi brak odpowiednich genów. Nie mamy futra, bo mamy ubrania.
> Nie musimy oszczędzać na żywności, bo ją sobie sami produkujemy a
> swoje
> odchody "pielęgnujemy" - organizujemy je i oczyszczamy.
> I jakoś się to kręci.
> Nie ulega jednak wątpliwości, że jest to sytuacja z punktu widzenia
> ewolucji niezbyt komfortowa. A wszelkie mechanizmy bezpieczeństwa
> wbudowane w nas przez ewolucję jeszcze bardzo długo będą się z
> wewnątrz odzywać w postaci nieuświadomionych lęków, zachowań
> autodestrukcyjnych itp, itd.
>
> No bo zadajmy sobie szczere pytanie: komu niby na rękę jest taki
> rozwój ludzkości, jaki teraz obserwujemy ? Nawet człowiek sam
> siebie się boi, a co z resztą życia na naszej ziemi, sprowadzonego
> do roli producenta żywności dla człowieka ?

Cóż, w sumie trudno i mnie pozbyć się antropocentrycznego spojrzenia,
a to wiąże się z oceną grupy zjawisk z kręgu "pamięć gatunkowa" w
kategoriach "celowości" vs. "niecelowości",
"adekwatności"/"efektywności" jak i akcentowanej tu bardziej przeze
mnie "nieefektywności" i "nieadekwatności". Pewnie można, ale nie
łudzę się, że ucieknę przed "swoją naturą". /na razie więc to odłożę,
jak ktoś potrafi niech spróbuje podrążyć ;-)/

Zatem słowo jeszcze o problemie o którym pisze M.C., z innej jeszcze
perspektywy /odpowiem tutaj, bo bardziej po drodze/, czyli problemie z
kręgu pozbywania się złudzeń odnoszących się do związku
moralności-wiedzy-inteligencji. Wiemy, że życie pozbawia nas
skutecznie wszystkich złudzeń, i lepiej jeszcze za życia zająć się
odkrywaniem drzemiących w nas całych pokładów iluzji wszelkiej maści,
wtedy jest szansa, że zdążymy sobie trochę pożyć "na prawdę".

Może taka historyjka: Kiedyś przechodząc przez pokój zobaczyłem
vonBraunową siedzącą z otwartą buzią przed telewizorem, w którym
biegali jacyś "Hindusi", w tym przerobiony na Hindusa Pszoniak.
Ponieważ była to kolejna niedziela z rzędu, kiedy widziałem ją w
takiej pozycji, o tej samej porze, zapytałem co jest grane, zaś
vonBraunowa nakazała mi siąść i oglądać bowiem "to jest fascynujące".
A w tv pokazywali jak się okazało "Mahabharatę". Usiadłem i po chwili
zastygłem z podobnie otwartą gębą. Jeśli to znasz, sprawdz czy
chodziło tam o to o czym napiszę. Dalej mogę bowiem trochę
konfabulować /oglądałem dawno/, ale w końcu liczy się dla mnie sens
tego co z tego zapamiętałem:

W ostatniej scenie oglądamy głównego bohatera - wzór cnót i moralności
- w chwili kiedy wkracza do "raju", już po śmierci. Śmierć głównego
bohatera była oczywiście śmiercią męczeńską i w imie słusznej sprawy.
W tej chwili jesteśmy oglądając jego losy całkowicie zidentyfikowani z
racjami moralnymi, które prowadziły go przez cierpienie i walkę z
podłym i nie stosującym żadnych reguł przeciwnikiem. Przeciwnikiem
niewątpliwie "niemoralnym". Bohater nasz wchodzi do "raju" i oto na
jego "najwyższym" poziomie widzi swego odwiecznego wroga, popijającego
najlepsze wino i otoczonego przez kobiety dbające o jego wygody. W
zasadzie, my widzowie jesteśmy też oszukani. Oto zło i przewrotność
zostają nagrodzone tak samo, a nawet bardziej niż poświęcenie i cnota,
z którą tu się identyfikowaliśmy.A bohater musi pozbyć się ostatecznie
iluzji moralności jaką było przekonanie o "ziemskim", dosłownym
pojęciu "dobrego" dobra i "złego" zła.

Dawało to w każdym razie "do myślenia" - jako rodzaj remedium można
polecić w "przypadkach" zbyt dosłownego rozumienia "nakazów moralnych".

pozdrawiam
vonBraun

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2005-06-11 14:53:03

Temat: Re: Pytania do sadomasochistów i badaczy zjawiska BDSM
Od: "niezbecki" <s...@p...acn.wawa> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "vonBraun" <interfere@o~wywal~2.pl> napisał w wiadomości
news:d8etfh$223$1@news2.ipartners.pl...

> (2) wczesne doświadczenia mogą w większym lub mniejszym stopniu
> "przestawić" nam tą orientację - bo jeśli bardzo wcześnie okaże się,
> że nie mamy szans na dominację w grupie lepiej zacząć znajdować
> przyjemność w uległości
> - bo może przetrwamy i jednak przekażemy swoje geny jakimś "psim
> swędem", lub przydamy się do czegoś innego.

Nisko postawione w hierarchii szympansy wypracowują taktykę 'dopadania'
samic ukradkiem, w tajemnicy przed dominującymi (gdy ci są np. zajęci
demonstrowaniem swojej wysokiej pozycji). :)

Paff


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2005-06-11 15:13:18

Temat: Re: Pytania do sadomasochistów i badaczy zjawiska BDSM
Od: vonBraun <interfere@o~wywal~2.pl> szukaj wiadomości tego autora

niezbecki wrote w news
news://news.ipartners.pl:119/42aaf98f$0$2123$f69f905
@mamut2.aster.pl

> Użytkownik "vonBraun" <interfere@o~wywal~2.pl> napisał w wiadomości
> news:d8etfh$223$1@news2.ipartners.pl...
>
>
>>(2) wczesne doświadczenia mogą w większym lub mniejszym stopniu
>>"przestawić" nam tą orientację - bo jeśli bardzo wcześnie okaże się,
>>że nie mamy szans na dominację w grupie lepiej zacząć znajdować
>>przyjemność w uległości
>>- bo może przetrwamy i jednak przekażemy swoje geny jakimś "psim
>>swędem", lub przydamy się do czegoś innego.
>
>
> Nisko postawione w hierarchii szympansy wypracowują taktykę 'dopadania'
> samic ukradkiem, w tajemnicy przed dominującymi (gdy ci są np. zajęci
> demonstrowaniem swojej wysokiej pozycji). :)
>
> Paff
>
>
No to niech będzie, że "szympansim swędem" :-)

pozdrawiam
vonBraun

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2005-06-11 16:01:34

Temat: Re: Pytania do sadomasochistów i badaczy zjawiska BDSM
Od: Przemysław Dębski <p...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Marcin Ciesielski" <m...@n...op.pl> napisał w
wiadomości news:d8d2qv$gbb$1@news.onet.pl...

> Jakie jest ewolucyjne podłoże sadomasochizmu (zwłaszcza w części
> masochistycznej) - jak to możliwe, że ewolucja nie wyeliminowała
> skłonności zmniejszających szans na przeżycie? (geny odpowiedzialne za
> skłonność do sadomasochizmu musiały pełnić jakąś inną ważną funkcję, ale
> jaką?). Jak to możliwe, że ból może sprawiać komuś przyjemność
> (wzmocnienie efektu dopaminergicznego przez noradrenalinę? opioidowy
> system tłumienia bólu? też, ale co jeszcze?) ? Życie i tak boli - po co
> sprawiać sobie dodatkowy ból (zastępowanie bólu fizycznego psychicznym?).
> Skąd taki wysyp sadomasochistów w mediach - zwłaszcza w Internecie - w
> ostatnich latach? Moda na sadomasochizm - zauważona niedawno w pewnych
> grupach pozornie zwyczajnej młodzieży (studentów) - jaka przyczyna?

Czekaj. Czegoś tu nie rozumiem. Skoro nie wiesz jakie są przyczyny
zjawiska - to skąd u jasnej ciężkiej wiesz, ze te przyczyny mają podłoże
ewolucyjne i mają cokolwiek wspólnego z genami ?

Na post po zbóju zaprosił
P.D.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2005-06-11 17:05:28

Temat: Re: Pytania do sadomasochistów i badaczy zjawiska BDSM
Od: "Marcin Ciesielski" <m...@n...op.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "niezbecki" <s...@p...acn.wawa> napisał w wiadomości
news:42aae76c$0$2122$f69f905@mamut2.aster.pl...

> A Tobie nie dają przyjemności pieszczoty na pograniczu bólu (przyjmowane i
> dawane)?

Prowadzę zwykłe, purytańskie, całkowicie aseksualne, kantowskie życie.
Składa się ono: z niedobrowolnych obowiązków, dobrowolnych obowiązków, snu
oraz drobnych rozrywek, takich ta (pisanie czegoś w usenecie). To wszystko.
Można powiedzieć, że żyję w izolacji.

> Nie brakuje Ci mocnych bodźców? Nie lubisz testować granic i ich
> przesuwać?

Moim zboczeniem jest np. jeżdżenie pociągami. Zdziwiłem się, kiedy
zauważyłem, że na pl.misc.kolej jest więcej takich zboczeńców jak ja :) W
dzieciństwie lubiłem podpalać różne przedmioty i patrzeć, jak płoną.

> Nie masz nałogów? Nie żyje Ci się zbyt wygodnie?

Ostatnio zacząłem się uzależniać od internetu. Żyje mi się bardzo
niewygodnie, przeżywam bardzo dużo bólu psychicznego i zapewniam, że nie
jest on przyjemny. Dobrze, że jestem ortodoksyjnym abstynentem, gdyż w
przeciwnym razie zapewne zapiłbym się na śmierć.



--
Pozdrawiam
Marcin Ciesielski



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ] . 2 ... 4


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

20-letnie dorosłe kobiety a 20-letni dziecinni chłopcy
Logopedia
To futerko jest niedobre
Nie wiem co wybrac
Klucz do kwestionariusza PIL

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

O tym jak w WB/UK rząd nieudolnie walczy z otyłością u dzieci
Trump jak stereotypowy "twój stary". Obsługa iPhone'a go przerasta
Wspierajmy Trzaskowskiego!
I co? Jest wojna w Europie, prawda?
Sztuczna Inteligencja

zobacz wszyskie »