Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Niepełnosprawni

Grupy

Szukaj w grupach

 

Niepełnosprawni

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2001-06-04 15:55:37

Temat: Niepełnosprawni
Od: "daithi" <d...@n...e.pl> szukaj wiadomości tego autora

Moje ostatnie doświadczenia skłoniły mnie do zainteresowania się rzeczami
związanymi z psychiką niepełnosprawnych. Czy istnieją jakies konkretne
kierunki dotyczące terapii powypadkowej [w kontekście psychologa]??? Ogólnie
mam na myśli rzeczy związane z :
- pomocą psychologiczną dla ludzi, którzy w konsekwencji wypadku stali się
niepełnosprawni
- pomocą- również psychologiczną- dla tych, którzy są śmiertelnie chorzy
[mój kolega- III klasa szkoły średniej- jest chory na zanik mięśni. Chłopak
jest bardzo inteligentny, jednak zagrożony z 7 przedmiotów: "po co mam się
uczyć, skoro i tak za 4 lata umrę?"]

Lub ogółem rzeczy związane z niepełnosprawnymi.

Bardzo proszę o przybliżenie ewentualnych kierunków studiów i literatury.

Pozdrawiam,
daithi

----
"De profundis clamo ad te, domine"
GG#889644 ICQ#119874595
----


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


1. Data: 2001-06-04 20:21:25

Temat: Re: Niepełnosprawni
Od: "Ada [dadi]" <d...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


daithi napisała w wiadomości:

>[mój kolega- III klasa szkoły średniej- jest chory na zanik mięśni. Chłopak
>jest bardzo inteligentny, jednak zagrożony z 7 przedmiotów: "po co mam się
>uczyć, skoro i tak za 4 lata umrę?"]


O, to jest bardzo częsty przypadek. Ludzie, gdy przydarzy im się tragedia,
załamują się i tracą wszelką wiarę i nadzieję, a jak jeszcze im się w
dodatku dalej nie układa to pozbywają się resztek optymizmu i koniec...
trudno takiemu przemówić do rozumu. Ja to rozumiem, chociaż sama tak bym się
nie załamała(chociaż kto to wie, każdy tak mówi, zanim spotka go
nieszczęście). Ale zawsze trzeba tłumaczyć, że co z tego, jeśli nawet
umrzesz? Przez 4 lata możesz wiele zdziałać, stac się szczęśliwszy, pomóc
ludziom, zrobić coś dla społeczeństwa, dla siebie i otoczenia.... Ilu
chorych ludzi tworzyło, choć wiedziało, że mogą w każdej chwili umrzeć?
Weźmy na przykład takiego Beethovena- stał si głuchoniemy, załamał si, ale
coś go jeszcze podtrzymało na duchu- tworzył i to bardzo dobrze. I co?
Zrobił coś dla świata, choć był nieuleczalnie chory. I do dziś ludzie, w
poszukiwaniu nadziei, natchnienia, szczęścia, spokoju, lub po prostu dla
rozrywki- słuchają jego muzyki i szanują jego osobę. Tak może być z każdym,
szczególnie, jeśli ma możliwości. Wystarczy się postarać.
Pozdrawiam,
Ada i jej Wraczek, oraz dwa żółwiki
d...@w...pl
PS: Pisząc ten list nie chciałam nikogo urazić, pragnełam tylko wyrazić
swoje zdanie. Być może uczyniłam to w nieodpowiedni sposób, przez co ktoś
mógł mnie źle zrozumieć. Więc przepraszam.
--
"(...)Jak długo można odwracać głowę i udawać, że się nie widzi?
(...)Ile trzeba mieć uszu by usłyszec płaczących ludzi?
Ilu jeszcze umrze, zanim stanie się jasne, że zbyt wielu już zginęło?"
[Bob Dylan "Blowin' in the wind"]


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-06-04 22:13:58

Temat: Re: Niepełnosprawni
Od: "Gwidon S. Naskrent" <n...@s...pl> szukaj wiadomości tego autora

On Mon, 4 Jun 2001, Ada [dadi] wrote:

> Weźmy na przykład takiego Beethovena- stał si głuchoniemy, załamał si, ale
> coś go jeszcze podtrzymało na duchu- tworzył i to bardzo dobrze. I co?

No bo, jak mówi jeden z moich HZSów: "Beethoven był głuchy, ale chociaż
widział co komponował".

--
GSN MSPANCnie

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-06-05 14:27:22

Temat: Re: Niepełnosprawni
Od: "Dorrit" <z...@c...com.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Ada [dadi]" <d...@w...pl> napisał w wiadomości
news:9fguse$2jv9$4@trinity.euromedia.pl...
>
> daithi napisała w wiadomości:
>
> >[mój kolega- III klasa szkoły średniej- jest chory na zanik mięśni.
Chłopak
> >jest bardzo inteligentny, jednak zagrożony z 7 przedmiotów: "po co mam
się
> >uczyć, skoro i tak za 4 lata umrę?"]
>
> Ale zawsze trzeba tłumaczyć, że co z tego, jeśli nawet umrzesz? Przez 4
lata możesz wiele zdziałać, stac się szczęśliwszy, pomóc
> ludziom, zrobić coś dla społeczeństwa, dla siebie i otoczenia....

Nie można tak mówić, bo jest to duża arogancja w stosunku do chorego
terminalnie. Chłopak musi najpierw uporać się ze swoimi problemami
psychicznymi, nauczyć żyć dla siebie a ewentualnie potem zbawiać ludzkość. I
do cholery, dlaczego to on ma coś robić dla społeczeństwa, pomagać ludziom,
a nie ludzie jemu? Przecież to on wymaga pomocy!
Przede wszystkim należy obudzić w nim nadzieję, jeżeli nie na całkowite
wyleczenie, to chociaż stabilizację stanu somatycznego i zachęcić do być
może ograniczonego inwalidztwem, ale długiego życia. Jest to zresztą zgodne
z osiągnięciami współczesnej medycyny odnośnie leczenia schorzeń mięśni.
Po drugie - zachęcić do psychoterapii. Ty sama naturalnie się z tym nie
szarp, bo dobrymi chęciami możesz nawet nieświadomie zaszkodzić. Traktuj go
jak kolegę a nie pacjenta. Do psychoterapii trzeba mieć specjalne
przeszkolenie i certyfikat. Nie nadaje się to tej pracy ani psycholog o
innej specjalizacji niż psychoterapeutyczna, ani tym bardziej laik.
Natomiast w tym wypadku możesz porozmawiać w wychowawczynią klasy, żeby
podsunęła jego rodzicom pomysł nakłonienia go do skorzystanie z w/w pomocy.

Weźmy na przykład takiego Beethovena- stał si głuchoniemy, załamał si, ale
> coś go jeszcze podtrzymało na duchu- tworzył i to bardzo dobrze. I co?

I to, że przeciętny, nieuleczalnie chory człowiek nie ma ani talentu, ani
hartu ducha Beethovena. Takimi przykładami możesz tylko wpędzić chłopaka w
dodatkowe kompleksy.

Tak może być z każdym, szczególnie, jeśli ma możliwości. Wystarczy się
postarać.

Niestety nie wystarczy. Z talentem trzeba się urodzić a na sławę długo i
ciężko zapracować. Większość nieuleczalnie chorych nie ma już na to ani sił
ani możliwości.
Dorrit

> Pozdrawiam,
> Ada i jej Wraczek, oraz dwa żółwiki
.
>
>


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-06-06 18:22:22

Temat: Re: Niepełnosprawni
Od: "Ada [dadi]" <d...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


Dorrit napisała

>> Ale zawsze trzeba tłumaczyć, że co z tego, jeśli nawet umrzesz? Przez 4
>lata możesz wiele zdziałać, stac się szczęśliwszy, pomóc
>> ludziom, zrobić coś dla społeczeństwa, dla siebie i otoczenia....
>
>Nie można tak mówić, bo jest to duża arogancja w stosunku do chorego
>terminalnie. Chłopak musi najpierw uporać się ze swoimi problemami
>psychicznymi, nauczyć żyć dla siebie a ewentualnie potem zbawiać ludzkość.
I
>do cholery, dlaczego to on ma coś robić dla społeczeństwa, pomagać ludziom,
>a nie ludzie jemu? Przecież to on wymaga pomocy!

Ale posłuchaj: Chodzi mi o to, by robił coś, co sprawia mu przyjemność i
daje mu radość, aby był szczęśliwy. Mnie akurat uszczęśliwia pomaganie
innnym. Poza tym, jeżeli on będzie siedział bezczynnie, a wszyscy będą mu
pomagac, troszczyś się o niego itd itp, to wpędzi się on w dodatkowe
kompleksy(choc niekoniecznie, niektórzy lubią byc w centrum uwagi). Chodzi o
to, by go czymś zająć.

> Weźmy na przykład takiego Beethovena- stał si głuchoniemy, załamał si, ale
>> coś go jeszcze podtrzymało na duchu- tworzył i to bardzo dobrze. I co?
>
>I to, że przeciętny, nieuleczalnie chory człowiek nie ma ani talentu, ani
>hartu ducha Beethovena. Takimi przykładami możesz tylko wpędzić chłopaka w
>dodatkowe kompleksy.

[...]
>Niestety nie wystarczy. Z talentem trzeba się urodzić a na sławę długo i
>ciężko zapracować. Większość nieuleczalnie chorych nie ma już na to ani sił
>ani możliwości.


Ależ, szanowna Dorrit, łapiesz mnie za słówka, i wszystko traktujesz
dosłownie. Przecież ja mu nie każę grać na fortepianie, czy komponować.
Chodzi mi o samą wiarę i nadzieję. Podałam tutaj przykład Beethovena, bo
jest on bardzo znany i jako pierwszy nasunął mi się na myśl.

Pozdrawiam,
Ada i jej Wraczek, oraz dwa żółwiki
d...@w...pl

PS: Pisząc ten list nie chciałam nikogo urazić, pragnełam tylko wyrazić
swoje zdanie. Być może uczyniłam to w nieodpowiedni sposób, przez co ktoś
mógł mnie źle zrozumieć. Więc przepraszam.
--
"(...)Jak długo można odwracać głowę i udawać, że się nie widzi?
(...)Ile trzeba mieć uszu by usłyszec płaczących ludzi?
Ilu jeszcze umrze, zanim stanie się jasne, że zbyt wielu już zginęło?"
[Bob Dylan "Blowin' in the wind"]


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-06-06 23:06:24

Temat: Re: Niepełnosprawni
Od: "Dorrit" <z...@c...com.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Ada [dadi]" <d...@w...pl> napisał w wiadomości
news:9flua1$fnp$4@trinity.euromedia.pl...
>
> I
> >do cholery, dlaczego to on ma coś robić dla społeczeństwa, pomagać
ludziom,
> >a nie ludzie jemu? Przecież to on wymaga pomocy!
>
> Ale posłuchaj: Chodzi mi o to, by robił coś, co sprawia mu przyjemność i
daje mu radość, aby był szczęśliwy.

On prawdopodobnie jest teraz w stanie przewlekłej depresji reaktywnej i nic
mu przyjemnosci nie sprawia. Należy więc włączyć farmakoterapię a reszta
potem.

Mnie akurat uszczęśliwia pomaganie
> innnym.

Widzę :). Ale wydawało mi się, że nie chodzi Ci o uszczęśliwianie siebie.

Poza tym, jeżeli on będzie siedział bezczynnie, a wszyscy będą mu pomagac,
troszczyś się o niego itd itp, to wpędzi się on w dodatkowe
> kompleksy(choc niekoniecznie, niektórzy lubią byc w centrum uwagi). Chodzi
o to, by go czymś zająć.

Siedzi bezczynnie, bo nic go nie interesuje. A pomóc mu należy tak, jak
pisałam. Zawieźć do lekarza.
>
. [...]
> >Niestety nie wystarczy. Z talentem trzeba się urodzić a na sławę długo i
> >ciężko zapracować. Większość nieuleczalnie chorych nie ma już na to ani
sił
> >ani możliwości.
>
>
> Ależ, szanowna Dorrit, łapiesz mnie za słówka, i wszystko traktujesz
dosłownie. Przecież ja mu nie każę grać na fortepianie, czy komponować.
> Chodzi mi o samą wiarę i nadzieję. Podałam tutaj przykład Beethovena, bo
> jest on bardzo znany i jako pierwszy nasunął mi się na myśl.

Ale tak nie można. Inspiracja do działania musi być subtelna, a nie tak z
grubej rury - Beethoven. A wariatowi bedziesz klarować o Van Goghu?
paralitykowi o Toulouse de Lautreac? Twój kolega powinien mieć bardziej
przyziemne przykłady. Z codzienności a nie z panteonu sławy.
Dorrit
>
> Pozdrawiam,
> Ada i jej Wraczek, oraz dwa żółwiki
> d...@w...pl
>
> PS: Pisząc ten list nie chciałam nikogo urazić, pragnełam tylko wyrazić
> swoje zdanie. Być może uczyniłam to w nieodpowiedni sposób, przez co ktoś
> mógł mnie źle zrozumieć. Więc przepraszam.
> --
> "(...)Jak długo można odwracać głowę i udawać, że się nie widzi?
> (...)Ile trzeba mieć uszu by usłyszec płaczących ludzi?
> Ilu jeszcze umrze, zanim stanie się jasne, że zbyt wielu już zginęło?"
> [Bob Dylan "Blowin' in the wind"]
>
>


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-06-07 16:34:02

Temat: Re: Niepełnosprawni
Od: "Ada [dadi]" <d...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

Po pierwsze, Dorrit, trochę mnie irytujesz. Traktujesz wszystko dosłownie,
zachowujesz się, jakbyś była wszystkowiedząca, a mówiąc, nie mówisz np:
"Moim zdaniem...", albo "Według mnie", tylko:
"Tak musi być", "On myśli tak, a tak", "On powinien to, a to". Być może
odniosłam mylne wrażenie, ale takie są moje spostrzeżenia. A teraz do
rzeczy:

Dorrit napisała, bynajmniej nie wyrażając własnego zdania, ale mówiąc jako
expert i osoba najmądrzejsza, w imieniu całego społeczeństwa, co mnie nieco
poirytowało:

>> Ale posłuchaj: Chodzi mi o to, by robił coś, co sprawia mu przyjemność i
>daje mu radość, aby był szczęśliwy.
>
>On prawdopodobnie jest teraz w stanie przewlekłej depresji reaktywnej i nic
>mu przyjemnosci nie sprawia. Należy więc włączyć farmakoterapię a reszta
>potem.


No i znowu. należy to, a to. Co ty za studia skończyłaś, gdzie si
dokształcałaś, że potrafisz czytać w ludzkich myślach na odległoc, potrafisz
odgadnąc, e tam, odgadnąć- ty po prostu WIESZ kto czego pragnie, nawet jeśli
człowieka nie znasz, nic o nim nie wiesz i nie widziałaś go na oczy, ani z
nim nie rozmawiałaś

>Siedzi bezczynnie, bo nic go nie interesuje.

A Skąd Ty możesz wiedzieć, co go interesuje?


>Mnie akurat uszczęśliwia pomaganie
>> innnym.
>
>Widzę :). Ale wydawało mi się, że nie chodzi Ci o uszczęśliwianie siebie.

No i znowu traktujesz mnie dosłownie. Podałam siebie za przykład. Wiele jest
ludzi, którzy lubią nieść pomoc innym. Wiele jest ludzi, którzy mimo
przeciwności losu i tragedii życiowych- stawiają temu wszystkiemu czoła i
przezwyciężają to/starają się.


>Ale tak nie można. Inspiracja do działania musi być subtelna, a nie tak z
>grubej rury - Beethoven. A wariatowi bedziesz klarować o Van Goghu?
>paralitykowi o Toulouse de Lautreac? Twój kolega powinien mieć bardziej
>przyziemne przykłady. Z codzienności a nie z panteonu sławy.


No, może masz rację,(na to pewnie ty mi odpowiesz w następnym poście: "nie
może, ale na pewno";->>>>>) przesadziłam z tym Beethvenem, ale nadal
podałabym przykład znany, chociażby dlatego, że o ludziach zwyczajnych,
codziennych się nie mówi i nikt o tym nie wie.



Pozdrawiam,
Ada i jej Wraczek, oraz dwa żółwiki
d...@w...pl
PS: To, co powyżej to tylko moje zdanie. Nie miałam nic złego na myśli, choć
trochę mnie zdenerwowała ta wymiana zdań. Ale to nic dziwnego. Różnica zdań
to ludzka rzecz. Być może ten list zabrzmiał nieco "wrednie" jeśli można tak
to ująć, a raczej "złośliwie", ale wiedz, że nie miałam takiego zamiaru. I
tak Cię pozdrawiam :-))))
--
"(...)Jak długo można odwracać głowę i udawać, że się nie widzi?
(...)Ile trzeba mieć uszu by usłyszec płaczących ludzi?
Ilu jeszcze umrze, zanim stanie się jasne, że zbyt wielu już zginęło?"
[Bob Dylan "Blowin' in the wind"]


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-06-08 08:22:31

Temat: Re: Niepełnosprawni
Od: "... z Gormenghast" <p...@p...promail.pl> szukaj wiadomości tego autora

Przesympatyczna
Ada [dadi] w news:9folmu$23i2$1@trinity.euromedia.pl... napisała:

> Po pierwsze, Dorrit, trochę mnie irytujesz. Traktujesz wszystko dosłownie,
> zachowujesz się, jakbyś była wszystkowiedząca, a mówiąc, nie mówisz np:
> "Moim zdaniem...", albo "Według mnie", tylko:
> "Tak musi być", "On myśli tak, a tak", "On powinien to, a to". Być może
> odniosłam mylne wrażenie, ale takie są moje spostrzeżenia.

A ja Ci powiem Ado na to, że mnie się wydaje, że powinniśmy starać sie brać ludzi
takimi jakimi są, nawet jeśli wyglądają na bardzo apodyktycznych. Ja rozumiem, że
w pierwszej chwili wywołuje to bunt - "no bo jak to, ktoś tu śmie wyrażac się o moich
sprawach jak ekspert... - to sie w głowie nie mieści!". A jednak sądzę, że powinno
się
zmieścić. Powiem, że nie tylko każdy ma prawo, ale po prostu może wypowiadać się tak
jak mu własna wiedza i sumienie, a także temperament nakazuje! A rolą słuchającego
jest dopatrywać się w tym wszystkiego, tylko nie złośliwości.
W szczególności rolą słuchajacego jest spokojnie wysłuchać, jak dany problem widzą
inni z ich własnej perspektywy. Czasami bowiem okazuje się, ze nasza perspektywa
bywa dość ograniczona a spojrzenie z zewnątrz rzuca na problem zdecydowanie
odmienne światło.
Poza tym - ograniczanie czyichś form ekspresji też nie wpływa dobrze na jasność
i w efekcie jakość wypowiedzi. W tym wypadku przykazania netykiety stają sie
pomału anachroniczne.
Trzeba pamietać o tym, że jedynym powszechnym zjawiskiem jest rozwój. Rozwój
wszystkiego, w tym również form funkcjonowania takich jak to forów dyskusyjnych.
Natomiast netykieta ze swoimi delikatnymi zaleceniami jest tworem statycznym - moim
zdaniem już wymagającym korekty. Życie pędzi do przodu i to co było naturalne
dwa lata temu, dzisiaj jest już anachronizmem - szczególnie jesli chodzi o sieć.

Jeżeli ktokolwiek wyraża się bez stosowania grzecznosciowych "moim zdaniem", IMO,
i temu podobnych, widocznie jest tego swojego zdania pewny. A jesli jest pewny, to
dlaczego ma wszem i wobec sprowadzać się do potulnego i nieśmiałego serwowania
własnego poglądu, na kazdym kroku to powtarzając? Oczywiste jest, że jest to pogląd
autora, a na ile jest on poglądem uniwersalnym a na ile subiektywnym powinniśmy
ocenić to my, czytelnicy. Bez oglądania się na zabiegi łagodzące ze strony tych co
poglądy wypowiadają... Bez oczekiwania, że oto Dorrit powie niesmiało "a mnie
sie wydaje, że jest to tak i tak...";)). Takiego sformułowania nigdy od Dorrit nie
usłyszysz i całe szczęście!!!:))
Dorrit tak nie powie, ponieważ jest osobą stanowczą, pewną swego, ma bardzo
pokaźne doświadczenia w pracy z ludźmi, ponadto ma dobre (jak na nasze warunki)
podstawy w sensie wykstałcenia. I to wszystko razem wzięte upoważnia Ją do
serwowania swoich poglądów tak, jak to właśnie czyni.
Na ile jest to uprawnione merytorycznie - nalezy do Twojej i mojej oceny.
Natomiast ocena, krytyka samej formy wypowiedzi jest bezprzedmiotowa.
Co nie znaczy, że nie może kogoś irytować ;)...

Przepraszam za ten wtręt... Wiem jednak że jesteś osobą spolegliwą a więc nie będzie
problemu. Ponadto nie należy zawsze wszystkiego brać wyłącznie do siebie. Tutaj pada
wiele słów, które dotyczą "wszystkich zebranych" - a pojecie to wcale nie jest
abstrakcyjne.

Jak bardzo nie jest abstrakcyjne zobaczycie Państwo już niedługo, gdy opublikujemy
najnowsze wynalazki dotyczące nowego, statystycznego spojrzenia na grupę.
Oczywiście w serwisie psphome. Ale o tym już wkrótce....


> Pozdrawiam,
> Ada i jej Wraczek, oraz dwa żółwiki
> d...@w...pl
> PS: To, co powyżej to tylko moje zdanie. Nie miałam nic złego na myśli, choć
> trochę mnie zdenerwowała ta wymiana zdań. Ale to nic dziwnego. Różnica zdań
> to ludzka rzecz. Być może ten list zabrzmiał nieco "wrednie" jeśli można tak
> to ująć, a raczej "złośliwie", ale wiedz, że nie miałam takiego zamiaru. I
> tak Cię pozdrawiam :-))))


--
serdeczności
Allfređ
~~~~~~~~~


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-06-08 13:37:53

Temat: Re: Niepełnosprawni
Od: A...@p...fm (Alienkaa) szukaj wiadomości tego autora


----- Original Message -----
From: ... z Gormenghast <p...@p...promail.pl>
To: <p...@n...pl>


> A ja Ci powiem Ado na to, że mnie się wydaje, że powinniśmy starać sie
brać ludzi
> takimi jakimi są, nawet jeśli wyglądają na bardzo apodyktycznych. Ja
rozumiem, że
> w pierwszej chwili wywołuje to bunt - "no bo jak to, ktoś tu śmie wyrażac
się o moich
> sprawach jak ekspert... - to sie w głowie nie mieści!". A jednak sądzę, że
powinno się
> zmieścić. Powiem, że nie tylko każdy ma prawo, ale po prostu może
wypowiadać się tak
> jak mu własna wiedza i sumienie, a także temperament nakazuje! A rolą
słuchającego
> jest dopatrywać się w tym wszystkiego, tylko nie złośliwości.

Ciekawe jest ze te reguly stosujesz tylko do wybranych uczestnikow grupy.
Dorrit jest dla Ciebie grupowym autorytetem - o.k. Pomysl jednak jak
reagowales w momencie gdy Ninka, Melisa czy Robin pisza cos bez tego
grzecznosciowego IMO. Jesli Ciebie denerwuje to samo w ich wykonaniu to
dlaczego dziwisz sie ze cos podobnego drazni inne osoby u Dorrit, ktora jest
swietnym przykladem pewnej siebie kobiety przeswiadczonej o wlasnej
nieomylnosci. To swietnie jesli ma takie dobre mniemanie o sobie - w koncu
kompleksy nie sa niczym pozytywnym, ale czasem troche pokory by nie
zaszkodzilo.

> W szczególności rolą słuchajacego jest spokojnie wysłuchać, jak dany
problem widzą
> inni z ich własnej perspektywy. Czasami bowiem okazuje się, ze nasza
perspektywa
> bywa dość ograniczona a spojrzenie z zewnątrz rzuca na problem
zdecydowanie
> odmienne światło.

No wlasnie - to jest ich perspektywa, a nie poparte dowodami fakty.

> Dorrit tak nie powie, ponieważ jest osobą stanowczą, pewną swego, ma
bardzo
> pokaźne doświadczenia w pracy z ludźmi, ponadto ma dobre (jak na nasze
warunki)
> podstawy w sensie wykstałcenia. I to wszystko razem wzięte upoważnia Ją do
> serwowania swoich poglądów tak, jak to właśnie czyni.
> Na ile jest to uprawnione merytorycznie - nalezy do Twojej i mojej oceny.
> Natomiast ocena, krytyka samej formy wypowiedzi jest bezprzedmiotowa.
> Co nie znaczy, że nie może kogoś irytować ;)...

Tak sie zastanawiam skad wiesz jakie Dorrit ma wyksztalcenie, doswiadczenie
i uprawnienia? Wiesz tylko to co ona sama o sobie napisze i mozesz
wnioskowac z jej postow jaka jest jej zawodowa wiedza. Pamietam, ze swojego
czasu dlugo dzieliles na dziesiecioro wlos - kwestie wyksztalcenia i zawodu
Ninki - to co napisala na swojej stronie o filozofii, ktora skonczyla. Jesli
kwestie wykształcenia Dorrit uwazasz za cos oczywistego, to dlaczego nie
stosowales tego wczesniej w stosunku do Ninki?Cos mi sie wydaje, ze Twoje
zasady odnosza sie tylko do wybranych :(

Alienka
gg. 641165


-------------------------R--E--K--L--A--M--A--------
-----------------
Big Brother w INTERIA.PL - Piotr "Picia" Lato na czacie!
poniedzialek, 11 czerwca, o 12:00: http://czateria.interia.pl/id/lato

--
Archiwum grupy: http://niusy.onet.pl/pl.sci.psychologia

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-06-08 22:25:07

Temat: Re: Niepełnosprawni
Od: "... z Gormenghast" <p...@p...promail.pl> szukaj wiadomości tego autora


Alienkaa w news:013801c0f018$4d50dbc0$34244cd5@ppp...

(...)
> Ciekawe jest ze te reguly stosujesz tylko do wybranych uczestnikow grupy.
> Dorrit jest dla Ciebie grupowym autorytetem - o.k.

Nie Alienko! Dorrit jest w moich oczach cennym uczestnikiem dyskusji na tym forum.
Cennym dlatego, ze jest tym, kim jest tzn. psychologiem z oryginalnym zawodem,
który daje Jej, a poprzez to i nam wszystkim szansę spojrzenia na rzeczywistość
z unikalnego dość punktu widzenia. Ponadto jest postacią barwną i kontrowersyjną,
wzbudzającą z reguły w adwersarzach silne emocje - co moim zdaniem, na tym
właśnie forum jest szczególnie interesujące.
Do treści przekazywanych przez Dorrit nie podchodzę ślepo i bezkrytycznie,
ani w żaden inny szczególny sposób. Czerpię z nich to co uznaję za stosowne czerpać.
Tak jak w kazdym innym przypadku. Natomiast w sytuacjach, gdy wokół Niej
zaczynają ujadać rozjuszone Jej formami wypowiedzi pieski, staję po prostu
solidarnie obok - taki ryceski odruch, co przez obserwatorów jest nadinterpretowane.
Autorytetów jako takich dla siebie - powiem Ci - nie potrzebuję już od dość dawna
co nie znaczy, że nie uczę się kazdego dnia czegoś nowego.

> Pomysl jednak jak
> reagowales w momencie gdy Ninka, Melisa czy Robin pisza cos bez tego
> grzecznosciowego IMO. Jesli Ciebie denerwuje to samo w ich wykonaniu to
> dlaczego dziwisz sie ze cos podobnego drazni inne osoby u Dorrit,

Nie Alienko! Wbrew temu co twierdzisz (na podstawie błędnego wglądu) nie znajdziesz
ani jednego mojego postu do Niny, Melisy czy Robina w którym zarzucałbym im,
że mówią coś we własnym imieniu nie podkreslając tego grzecznosciowym IMO.
Taka rzecz jest mi obojetna ponieważ sam bardzo często wypowiadam się własnie
w ten sposób. Cenię sobie ludzi, którzy taktownie lecz stanowczo potrafią wyrazić
własne poglądy - bez uległych zwrotów grzecznosciowych. Uważam to za całkiem
dopuszczalną i naturalną formę ekspresji.


> Tak sie zastanawiam skad wiesz jakie Dorrit ma wyksztalcenie, doswiadczenie
> i uprawnienia? Wiesz tylko to co ona sama o sobie napisze i mozesz
> wnioskowac z jej postow jaka jest jej zawodowa wiedza.

I to w zupełności wystarcza. Jeżeli nie potrafisz odróżnić kłamcy (fantoma) od
człowieka poważnego, to musisz sie jeszcze jakiś czas pobawić w obserwacje.
A to na ile czlowiek jest poważny a na ile fantazjuje jest bez trudu weryfikowalne -
oczywiście nie po dziesięciu postach. A Dorrit napisała ich tylko w tym roku
na tę grupę 432 (czterysta trzydzieści dwa). Czy nie sądzisz, że to wystarczy
aby w miarę dobrze rozpoznać pewien istotny dla tej tu działalności obraz dyskutanta?

> Pamietam, ze swojego
> czasu dlugo dzieliles na dziesiecioro wlos - kwestie wyksztalcenia i zawodu
> Ninki - to co napisala na swojej stronie o filozofii, ktora skonczyla. Jesli
> kwestie wykształcenia Dorrit uwazasz za cos oczywistego, to dlaczego nie
> stosowales tego wczesniej w stosunku do Ninki?Cos mi sie wydaje, ze Twoje
> zasady odnosza sie tylko do wybranych :(

Alienko. Powiem Ci, że rzeczywiście moje zainteresowania krążą w pewnym
sensie wokół osob szczególnie barwnych, kontrowersyjnych ale przede wszystkim
interesujących od strony intelektualnej oraz psychologicznej.
Takimi osobami są dokładnie Nina i Dorrit. Co więcej - są to jedyne osoby
z trwale tu obecnych, spełniające wszystkie te kryteria równocześnie.
Nie wiem czy jest sens abym tłumaczył jeszcze raz to, co wypowiadane było
wielokrotnie w minionych dyskusjach i nie tylko moją klawiaturą. Ale pytasz
o konkret więc odpowiem konkretem prosząc wszystkich o niepodnoszenie
od nowa tej kwestii. Mówiąc krótko - nie zrozumiałaś istoty dzielenia włosa
na czworo w kontekście wykształcenia Niny powiązanego z jej p***dol.
Nie było kwestionowane jej formalne wykształcenie. Powodem był konflikt
wywoływany przez afiszowanie sie tym wykształceniem (próby umocnienia
nim własnego autorytetu) w zderzeniu z wulgarną nalepką jaką wybrała sobie
(lub jej mąż) na nazwę własnej domeny - i wszystkie tego następstwa.
Prawdziwości słów Dorrit również nie ma najmniejszego powodu kwestionować
i nikt tego nie czyni.
A zasady - zapewniam Cię, są jednakowe dla wszystkich, co nie znaczy, że
wszyscy musza być jednakowo interesujący.


> Alienka

--
serdeczności
Allfređ
~~~~~~~~~

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ] . 2 ... 4


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Skłócony z życiem
nova i od razu problem
test
test
psycholog

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Senet parts 1-3
Chess
Dendera Zodiac - parts 1-5
Vitruvian Man - parts 7-11a
Vitruvian Man - parts 1-6

zobacz wszyskie »