Strona główna Grupy pl.sci.medycyna Relacje lekarz-pacjent

Grupy

Szukaj w grupach

 

Relacje lekarz-pacjent

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 90


« poprzedni wątek następny wątek »

21. Data: 2002-11-05 13:16:03

Temat: Re: Relacje lekarz-pacjent
Od: dradam <x...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

On 5 Nov 2002 12:49:10 +0100, f...@p...onet.pl wrote:

>Prawie w ka?dej podobnej dyskusji dochodzi do tego, ?e lekarze zaczynaj?
>wylewa? swoje ?ale, na temat swoich niskich zarobków. Przez jaki? czas ?udzi?em
>si?, ?e tutaj uda si? tego unikn?? ;-). Ludzie, czy wy nie macie dosy?
>wszechobecnego narzekania ;-)?


Mysle, ze bedzie Ciebie interesowac, ze w przeliczeniu do GNP polscy
lekarze zarabiaja siedem razy mniej niz na przyklad w Kanadzie. Czyli
inaczej mowiac (usuwajac z obliczen ten parametr , iz Polska jest
zdecydowanie biedniejsza) lekarze sa zdecydowanie "niedoplaceni".
Pisalem o tym ze dwa lata temu i nikt nawet nie zakwestionowal moich
liczb.

> Moim zdaniem - i tu mog? si? bardzo narazi? ;-), lekarze jako
>grupa zawodowa by?a zawsze jedn? z najlepiej sytuowanych grup zawodowych w
>Polsce. Powiadam moim zdaniem, a pogl?d ten wykszta?ci? mi si? na podstawie
>w?asnych obserwacji. Nie znam ?adnych bada? statystycznych, ale gdyby kto?
>oszacowa? ?redni posiadany maj?tek (samochody, domki, oszcz?dno?ci), przez
>ró?ne grupy zawodowe to my?l?, ?e mniej wi?cej tak by to wygl?da?o. Ja nie
>przecz?, ?e spora grupa lekarzy mo?e znajdowa? si? w katastrofalnej sytuacji
>finansowej.


Ale nawet gdyby - to przecietny polski lekarz jest biedakiem
(porownujac jego poziom dochodow, w proporcji do GNP, z lekarzem na
przyklad brytyjskim) . Nie zapominaj, ze lekarz biedny jest lekarzem
przepracowanym. Ze nie ma czasu na uzupelnianie swoich wiadomosci. Na
wyjazd na kongres naukowy. Ze nie ma komfortu psychicznego na
znoszenie fochow brudnych, upierdliwych, "non - compliant pacjentow"
(nie wiem jak to po polsku). Ktory nie ma cierpliwosci do tego, ze
akurat PET jest zajety, a pacjent ma raka pluc,ktorego mozna by
zoperowac ( bo PETa w ogole w Polsce nie ma).Ze pacjent po wyjsciu z
gabinetu nie pojdzie do apteki, bo nie ma pieniedzy na lekarstwa.



>Wed?ug mnie nie mo?na odrywa? zarobków lekarzy od sytuacji maj?tkowej
>pacjentów. Gdy spo?ecze?stwo jest biedne, to zarobki lekarzy, a tak?e
>nauczycieli, urz?dników, itd. s? niskie.

Przecietnie lekarz zarabia w Kanadzie trzy razy wiecej niz nauczyciel
szkoly sredniej. I nikogo to nie dziwi. Przecietny lekarz zarabia tyle
ile premier Kanady. I tez nikogo to nie dziwi. Ten ostatni ma wieksze
perks i lepsza emeryture, ale jego posada jest bardziej ryzykowna.

>
>Na zako?czenie w?tku p?acowego chc? powiedzie?, ?e u?ywanie argumentu niskich
>zarobków, na swoj? obron? w dyskusji z pacjentami nie ma sensu. Te sprawy jak
>najbardziej maj? prawo by? poruszane, ale raczej w wewn?trznym ?rodowisku
>lekarskich.

Tego to juz nie rozumiem zupelnie. A niby dlaczego ? Czy to lekarze
sami sobie wyznaczaja poziom dochodow ? Nie, bo to wlasnie otoczenie
"zewnetrzne" im te zarobki dyktuje.

>
>
>Spotka?em si? na innych forach dyskusyjnych z narzekaniami ze strony lekarzy na
>brak higieny osobistej ze strony pacjentów, brzydki zapach od chorego, itp. W
>pewnym stopniu jest to zrozumiale, ale z niektórych wypowiedzi wynika, ?e
>podejmuj?c decyzj? o zostaniu lekarzem, osoby te spodziewa?y si?, i? do ich
>gabinetów b?d? przychodzi? wy??cznie modelki. Co to by by? za mechanik
>samochodowy, który u?ala?by si?, ?e brudzi sobie r?ce? Niestety, to w?a?nie
>ludzie starzy (cz?sto b?d?cych na skromnych emeryturach), najcz??ciej
>potrzebuj? pomocy lekarskiej. Nikt raczej nie oczekuj? od ?adnego lekarza, ?e
>b?dzie m?czennikiem w sprawie ratowania pacjentów. Ka?dy z nich ma swoje ?ycie
>prywatne.


Rozumiem robotnika "blue collar" ,ktory przyjdzie do mnie ze zranionym
palcem, zlamanym nadgartskiem prosto z placu budowy. Ze jest brudny i
smierdzi.

Ale nie mam wiele sympatii do kogos kto idzie do lekarza prosto z
domu. Ma czas sobie wziasc cellular do torebki. I pomalowac koniec
nosa.

Swoja droga - skoro o higienie osobistej mowa . Takiego brudu jak w
polskich WC (w miejscach publicznych) - to chyba nigdzie nie
spotkalem.

>Jednak moim zdaniem lekarza powinna cechowa? w stosunku do innych
>pewnego rodzaju ?yczliwo??. B?d? si? przy tym upiera?. Taka ?yczliwo?? powinna
>cechowa? ka?dego, kto chce ?wiadczy? jakiekolwiek us?ugi i mie? bezpo?redni
>kontakt z klientem. W szczególno?ci za? dotyczy to takich zawodów jak lekarz
>czy nauczyciel. Je?eli lekarz nie posiada tej cechy, to moim zdaniem nie jest
>dobrze. Niektórzy t? cech? maj? wrodzon?, inni powinni si? jej uczy?, a u
>jeszcze innych nale?y j? wymusi? odpowiednimi regulacjami. W powo?anie do
>zawodu policjanta, ksi?dza, lekarza, nauczyciela, wierzy?em, gdy by?em ma?y,
>ale t? teori? dawno ju? to w?o?y?em mi?dzy bajki. Oczywi?cie dalej wierze, ?e
>s? ludzie tacy ludzie, jednak na szerok? skal?, bez wolnego rynku, czyli
>zdrowej konkurencji, nie wiele b?dzie mo?na szybko, cokolwiek w s?u?bie zdrowia
>poprawi?.

W tym to sie zgadzam z Toba w 100 %.

Jak dlugo nie bedzie tak, ze to lekarze beda stawiac warunki za jakie
pieniadze pracuja, w jakim otoczeniu, jakimi narzedziami i tak dalej -
tak dlugo bedzie zle. Bedzie bowiem to obopolne oklamywanie - ja udaje
ze Cie lecze, a Ty udajesz ze ja mam za to placone.

Ja udaje ze jestes diagnozowany,a Ty wiesz o tym, ze za USG trzeba
bedzie zaplacic (podwojnie, raz przez Kase Chorych a drugi raz
prywatnie).

Pozdrawiam


dradam

PS. Prowincja w ktorej pracuje ma trzy PETy na trzy miliony
mieszkancow.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


22. Data: 2002-11-05 13:24:09

Temat: Re: Relacje lekarz-pacjent (mowienie prawdy)
Od: dradam <x...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

On Tue, 5 Nov 2002 13:56:28 +0100, Marek Bieniek
<mbieniek@poczta_nospam_onet.pl_invalid> wrote:


>>
>> W jaki sposób odrózniasz, czy pacjent chce wiedzie?, czy nie chce wiedzie??
>
>Ja akurat nie odró?niam. Ja mówi?. O ile oczywi?cie ordynator nie wyda
>mi innego polecenia, albo rodzina nie poprosi mnie, ?eby choremu o tym
>nie mówi?...

Ja zawsze pacjenta pytam "czy chcesz prawde, czy dobre klamstwo" i
niektorzy wybieraja prawde, a niektorzy klamstwo. Wola rodziny nie ma
tu nic do gadania. Gdybym probowal posluchac sie rodziny to bym
pracowal na adwokatow. Ordynator nie ma tu rowniez nic do gadania bo
ordynator ( jego funkcjonalny rownowaznik) nie ma w tym zakresie
wladzy.


>Czasem wola? bym nie mówi?... To nie jest przyjemne... Ostatnio musia?em
>powiedzie? mojemu pacjentowi, ?e ma przerzutu raka p?uca do mózgu i ?e
>nie ma mo?liwo?ci leczenia innego, ni? paliatywne... Ale mimo wszystko
>wol? tak. Cho?by i dlatego, ?e wtedy rodzina pacjenta nie maj? podstaw
>do narzeka? i mieszania mnie z b?otem w razie jego ?mierci (brutalne i
>nie?adne, ale w obecnych czasach niestety konieczne podej?cie).
>


W zupelnosci sie zgadzam.

Pozdrawiam

dradam

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


23. Data: 2002-11-05 13:45:13

Temat: Re: Relacje lekarz-pacjent (mowienie prawdy)
Od: Marek Bieniek <mbieniek@poczta_nospam_onet.pl_invalid> szukaj wiadomości tego autora

On Tue, 05 Nov 2002 06:24:09 -0700, dradam wrote:

>>Ja akurat nie odró?niam. Ja mówi?. O ile oczywi?cie ordynator nie wyda
>>mi innego polecenia, albo rodzina nie poprosi mnie, ?eby choremu o tym
>>nie mówi?...
>
> Ja zawsze pacjenta pytam "czy chcesz prawde, czy dobre klamstwo" i
> niektorzy wybieraja prawde, a niektorzy klamstwo. Wola rodziny nie ma
> tu nic do gadania.

Na razie w Polsce jeszcze czasem ma...
W praktyce (mojej) wygląda to tak, że jeśli pacjent nie pyta, a rodzina
prosi, żeby nie mówić, to nie mówię.

> Gdybym probowal posluchac sie rodziny to bym
> pracowal na adwokatow.

Dobre:)

> Ordynator nie ma tu rowniez nic do gadania bo
> ordynator ( jego funkcjonalny rownowaznik) nie ma w tym zakresie
> wladzy.

Może u was...
W moim zakresie obowiązków jest napisane, że mam 'wykonywać inne
polecenia Ordynatora lub Kierownika Kliniki'. W teorii daje to im
nieograniczoną władzę nade mną...

>>Czasem wola? bym nie mówi?...
>
> W zupelnosci sie zgadzam.

[OT]
A ja będę złośliwy i doradzę Ci nauczenie Forte Agenta ISO 8859-2 na
użytek grup z hierarchii pl. ;P
Albo przesiadkę na 40tude dialog (ostatnio agituję za nim nieprzytomnie)
- ten potrafi zmieniać sobie kodowanie sam zależnie od zawartości posta
i w ogóle jest super:)

m.
--
Pozdrawiam,
Marek Bieniek (mbieniek (at) poczta onet pl)
"Rozmiary guza są niewielkie, zas położenie parszywe,..."
(dr D. J.)

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


24. Data: 2002-11-05 13:58:34

Temat: Re: Relacje lekarz-pacjent
Od: "Maras" <m...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

> Mysle, ze bedzie Ciebie interesowac, ze w przeliczeniu do GNP polscy
> lekarze zarabiaja siedem razy mniej niz na przyklad w Kanadzie. Czyli
> inaczej mowiac (usuwajac z obliczen ten parametr , iz Polska jest
> zdecydowanie biedniejsza) lekarze sa zdecydowanie "niedoplaceni".
> Pisalem o tym ze dwa lata temu i nikt nawet nie zakwestionowal moich
> liczb.
>

A nie masz wrazenia, ze cala Polska zarabia siedem razy mniej niz Kanada i
siedem razy mniej wydaje na opieke medyczna jak i inne swiadczenia dla
obywateli. Tak juz jest, nie wszyscy sa bogaci. Sluzba biednego pana dostaje
biedne pensje, a sluzba bogatego calkiem na poziomie. Widze, ze ten argument
jakos nie trafia... Nie wiem czy ktos ma tu jakies dane porównawcze, ale w
naszej opiece zdrowotnej i tak chyba duzo kasy idzie na pensje pracowników w
porównaniu do innych wydatków.

> >
> >Na zako?czenie w?tku p?acowego chc? powiedzie?, ?e u?ywanie argumentu
niskich
> >zarobków, na swoj? obron? w dyskusji z pacjentami nie ma sensu. Te sprawy
jak
> >najbardziej maj? prawo by? poruszane, ale raczej w wewn?trznym ?rodowisku
> >lekarskich.
>
> Tego to juz nie rozumiem zupelnie. A niby dlaczego ? Czy to lekarze
> sami sobie wyznaczaja poziom dochodow ? Nie, bo to wlasnie otoczenie
> "zewnetrzne" im te zarobki dyktuje.
>

Ciagle jakos bijesz w jednym kierunku. Na wolnym rynku nikt sam sobie
poziomu dochodu nie wyznaczy. Przychodzac do pracy do firmy godzisz sie lub
nie na jej propozycje finansowe. Firma naklada na Ciebie obowiazki, czasem
zmienia ich zakres, a Twoim podstawowym zadaniem jest je wypelniac, a nie
rozprawiac z klientami firmy o Twoich niskich zarobkach. To jednak typowo
polskie, nie wiem dlaczego nie daje sie tego wyplenic, kazdy pracownik daje
ci zrozumiec, ze siedzi w tej gównianej robocie za grosze, a przez ciebie ma
wiecej pracy. Nie ma to miejsca tylko w szpitalu, ale i w sklepie czy
restauracji. Bedac w USA spotykalem sklepikarzy czy sprzedawców i nigdy nie
dawali klientowi poznac, czy dobrze im w swojej pracy, czy maja dobra
pensje, czy dostali premie czy obiecana podwyzke. Nawet ludzie o których
wiedzialem, ze sa na wypowiedzeniu starali sie do konca byc
profesjonalistami mimo iz powinni miec na twarzy grymas pokrzywdzenia.

> Ale nie mam wiele sympatii do kogos kto idzie do lekarza prosto z
> domu. Ma czas sobie wziasc cellular do torebki. I pomalowac koniec
> nosa.

Zgoda, tez nie lubie smierdzieli niezaleznie od miejsca.
Oczywiscie jesli nie jest to wynikiem wieku i schorowania, ale o tym nie
mówimy.

> Swoja droga - skoro o higienie osobistej mowa . Takiego brudu jak w
> polskich WC (w miejscach publicznych) - to chyba nigdzie nie
> spotkalem.

Ja najbrudniejsze WC widzialem przy plazy w SanDiego w Kalifornii. Moze
mialem pecha, ale to chyba nic nie znaczy. Po wyjsciu z komunizmu w tej
kwestii wiele sie poprawilo w Polsce.

> Jak dlugo nie bedzie tak, ze to lekarze beda stawiac warunki za jakie
> pieniadze pracuja, w jakim otoczeniu, jakimi narzedziami i tak dalej -
> tak dlugo bedzie zle. Bedzie bowiem to obopolne oklamywanie - ja udaje
> ze Cie lecze, a Ty udajesz ze ja mam za to placone.
>

Wlasnie tu jest problem. Bedac fachowcem nie masz wplywu na decyzje Twojego
szefa, jesli ten chce prowadzic firme na poziomie to twoje szczescie, jesli
chce miec podrzedny warsztat, to juz na to nie poradzisz. Zbyt wielu lekarzy
po prostu ma zal do polityki Panstwa, a sami jako grupa spoleczna maja za
malo sily aby to zmienic. W tym przypadku wlasciciel firmy, jakim jest
Panstwo nie za bardzo chce doprowadzic do sytuacji oczekiwanej przez
pracowników. Nigdy jednak nie moze byc tak, ze to pracownicy dyktuja co chca
robic, za jakie pieniadze i przy uzyciu jakich narzedzi. Zawsze moga to byc
propozycje, które jednak zostaja zatwierdzane lub nie przez szefów, zarzad
czy wlascicieli. Pracownik po prostu moze pracy nie podjac, a jesli ma na to
czas to wybrac lepszy zawód niz ten na który wszyscy narzekaja. Jesli ma tak
zwane powolanie do pracy w medycynie za psie pieniadze - prosze bardzo.
Takie podejscie prowadzace do deficytu lekarzy moze tylko ich sytuacje
uratowac. Inna opcja, to ze lekarze wezma sie do rzadzenia, lub uswiadomia
opinie publiczna jak zla jest sytuacja w sluzbie zdrowia w calej jej
rozciaglosci. Umartwianie sie nad niskimi zarobkami juz wszystkim sie
przejadlo dookola.

Pozdrawiam,
Maras


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


25. Data: 2002-11-05 14:07:48

Temat: Re: Relacje lekarz-pacjent
Od: "EDXER" <(nospam)Wadysaw.9358343@pharmanet.com.pl> szukaj wiadomości tego autora


> Wiekszosc lekarzy w Polsce nie ma mozliwosci wyboru. W tym i
> pracodawcy. Bo studia medyczne w Polsce nie pozwalaja na podjecie
> pracy na kontynencie Polnocno-Amerykanskim. Nie chodzi tylko o
> program, ale glownie o poziom wiadomosci jak i znajomosc jezyka.
> Szwecja i Norwegia (dwa kraje europejskie szukajace lekarzy) rowniez
> "bezposrednio" nie biora lekarzy polskich. Zreszta rowniez ze wzgledow
> jezykowych.


. Ale w
> Polsce nie do zastosowania, bo wiekszosc lekarzy znajduje sie w
> "polskiej pulapce" , bedac uwiazana przez to, ze nie potrafia/nie moga
> zrobic licencji poza Rzeczpospolitej granicami. Zupelnie inaczej niz
> na przyklad lekarze z Wielkiej Brytanii, Irlandii, South Africa,
> Kanady czy USA nie wspominajac o Australii czy Nowej Zelandii. Miedzy
> tymi krajami jest wzglednie swobodny przeplyw sily roboczej
> "lekarskiej". Najgorzej na tym wychodzi Australia , bo tam placa
> najmniej.
Ale byloby lepiej gdyby sie uczyli
> na uniwersytetach".
>
>
> Hm, malo prawdopodobne aby to bylo mozliwe w Polsce szybko. Bo jak
> wiesz w wielu "cywilizowanych" medycznie krajach o lekarzu, jego
> "osiagnieciach", mozna sie dowiedziec przed pojsciem do niego. Albo z
> dokumentow "Board" albo tez lekarz ma obowiazek podac pacjentowi jaka
> ma smiertalnosc (failure rate) po okreslonych zabiegach. Jest to wymog
> prawny...
>
> >
Tylko
> swobodny wybor (czyli konkurencja) pozwala na to, ze liczy sie dobra
> praca. I oplaca sie lepiej pracowac. Bo mozna "zaspiewac" wyzsza
> cene.
> Pozdrawiam cieplo
>
> dradam

Powszechna opinia o doskonalosci polskich lekarzy w niewielu wypadkach
potwierdza sie w np. LMCC; ECFMG itp.
Zródla " failure":
1.Lepszy narybek na studiach.
Dradam- ilu w przec. ubiega sie tam a ile tutaj / na 1 miejsce
2.Inny uklad zajec , przedmiotów
3. Twardy rezim egzaminu podobnego do LEP, rozlozony na 3 czesci: teoret. po
2 latach , kliniczna po kolejnych dwóch i ostatnia po internshipie.
4.Internship - sam formularz to plachta z 8 stron z b. dokladna
charakterystyka tego co sie robilo, ocena zdolnosci przyswajania ,
wspólpracy w grupie , celowosci uzycia konsultantów itd.
5.Rezydentury: trudno sie na wiele dostac, mozna nie skonczyc,
finals -najkrócej mówiac wybitnie trudne
6.Zdanie finals oznacza ze sie ma " 2-ke" - ale znaczy to o wiele wiecej.
Natomiast licencja w danej specjalnosci WYGASA W SPOSÓB AUTOMATYCZNY po 10
latach ( tak bylo jak teraz - nie wiem).
7.No i przymus wyrobienia w ciagu roku okreslonej liczby punktów CME.
8. ITD.
Panie doktorze Dradam - prosze mnie poprawic - jesli sklamalem i ew.
uzupelnic.
Edxer






› Pokaż wiadomość z nagłówkami


26. Data: 2002-11-05 14:36:03

Temat: Re: Relacje lekarz-pacjent
Od: dradam <x...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

On Tue, 5 Nov 2002 14:58:34 +0100, "Maras" <m...@w...pl> wrote:

>> Mysle, ze bedzie Ciebie interesowac, ze w przeliczeniu do GNP polscy
>> lekarze zarabiaja siedem razy mniej niz na przyklad w Kanadzie. Czyli
>> inaczej mowiac (usuwajac z obliczen ten parametr , iz Polska jest
>> zdecydowanie biedniejsza) lekarze sa zdecydowanie "niedoplaceni".
>> Pisalem o tym ze dwa lata temu i nikt nawet nie zakwestionowal moich
>> liczb.
>>
>
>A nie masz wrazenia, ze cala Polska zarabia siedem razy mniej niz Kanada i
>siedem razy mniej wydaje na opieke medyczna jak i inne swiadczenia dla
>obywateli. Tak juz jest, nie wszyscy sa bogaci. Sluzba biednego pana dostaje
>biedne pensje, a sluzba bogatego calkiem na poziomie. Widze, ze ten argument
>jakos nie trafia... Nie wiem czy ktos ma tu jakies dane porównawcze, ale w
>naszej opiece zdrowotnej i tak chyba duzo kasy idzie na pensje pracowników w
>porównaniu do innych wydatków.

Nie wiem czy zalapales podstawowe zalozenie uzyte przeze mnie przy
kalkulacji podanych przeze mnie danych. Otoz uzylem tutaj
wielokrotnosci (podwielokrotnosci) dochodu narodowego per capita
(czyli GNP). Po to aby usunac z wyliczen ten oczywisty dla nas fakt,
ze GNP miedzy Polska a Kanada ma sie zupelnie odrebnie.

Czyli inaczej mowiac sprawdzalem, jaki to kawalek (procentowo) tortu
trafia do lekarzy w obu tych krajach. Niezaleznie od tego jak wielki
ten tort ( w kazdym z tych krajow) jest.

I wyszlo mi, ze ten kawalek (dla lekarza) ma sie miedzy tymi krajami
jak jeden do siedmiu.

Gdybym nie usunal tego problemu z wyliczen ( absolutnej wielkosci GNP)
to byloby mniej wiecej jak jeden do trzydziestu. Czyli inaczej mowiac
przecietny lekarz w Albercie ma 30 razy wiecej na reke niz lekarz w
Polsce. Ale tutaj moglbys mi zarzucic , i slusznie, ze dochod Alberty
( w przeliczeniu na GNP) jest nieporownywalny z dochodem w Polsce.

Poniewaz ten kawalek tortu, przeznaczony dla przecietnego lekarza,
jest siedem razy mniejszy wiec mam podstawe do tego aby twierdzic, ze
lekarze w Polsce sa niedoplaceni.

>
>Ciagle jakos bijesz w jednym kierunku. Na wolnym rynku nikt sam sobie
>poziomu dochodu nie wyznaczy.

Nie jest to prawda. Lekarz jest sam dla siebie firma. Bo jest to tak
zwany "wolny zawod". Ja pracuje dla siebie, sam dla siebie jestem
"bossem". Gdyby stawki placone lekarzom w Kanadzie mi nie odpowiadaly
to bym wyjechal do USA (mam zdany egzamin amerykanski) , albo pojechal
na wyspe Sajpan (pelno plaz, piekne dziewczyny a zarobki tez nie zle).
W tym wiec sensie jestem w pelni graczem na "wolnym rynku".


>*...( Bedac w USA spotykalem sklepikarzy czy sprzedawców i nigdy nie
>dawali klientowi poznac, czy dobrze im w swojej pracy, czy maja dobra
>pensje, czy dostali premie czy obiecana podwyzke. Nawet ludzie o których
>wiedzialem, ze sa na wypowiedzeniu starali sie do konca byc
>profesjonalistami mimo iz powinni miec na twarzy grymas pokrzywdzenia.

Trzeba bylo rozmawiac z lekarzami, jak oni to widza.
>
>
>Wlasnie tu jest problem. Bedac fachowcem nie masz wplywu na decyzje Twojego
>szefa, jesli ten chce prowadzic firme na poziomie to twoje szczescie, jesli
>chce miec podrzedny warsztat, to juz na to nie poradzisz. Zbyt wielu lekarzy
>po prostu ma zal do polityki Panstwa, a sami jako grupa spoleczna maja za
>malo sily aby to zmienic. W tym przypadku wlasciciel firmy, jakim jest
>Panstwo nie za bardzo chce doprowadzic do sytuacji oczekiwanej przez
>pracowników. Nigdy jednak nie moze byc tak, ze to pracownicy dyktuja co chca
>robic, za jakie pieniadze i przy uzyciu jakich narzedzi. Zawsze moga to byc
>propozycje, które jednak zostaja zatwierdzane lub nie przez szefów, zarzad
>czy wlascicieli. Pracownik po prostu moze pracy nie podjac, a jesli ma na to
>czas to wybrac lepszy zawód niz ten na który wszyscy narzekaja. Jesli ma tak
>zwane powolanie do pracy w medycynie za psie pieniadze - prosze bardzo.
>Takie podejscie prowadzace do deficytu lekarzy moze tylko ich sytuacje
>uratowac. Inna opcja, to ze lekarze wezma sie do rzadzenia, lub uswiadomia
>opinie publiczna jak zla jest sytuacja w sluzbie zdrowia w calej jej
>rozciaglosci. Umartwianie sie nad niskimi zarobkami juz wszystkim sie
>przejadlo dookola.

Tutaj sie zgadzam. Problem polega na tym, ze od pewnego czasu zawod
lekarza jest w Polsce wolnym zawodem *tak samo jak jest w
USA/Kanadzie) , ale lekarze jeszcze nie dobili sie tego, aby w
praktyce byli oni tak traktowani. Sa oni traktowani jak "pracownicy" i
to wlasnie rozwala cala sytuacje. Poza tym w pelni sie z Toba zgadzam.
To ze w Polsce od wielu lat obowiazywal model niemiecko/radziecki
(lekarz byl pracownikiem instytucji) doprowadzil do powstania
wszystkich tych wynaturzen, ktore teraz obserwujemy.

Pozdrawiam cieplo

dradam

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


27. Data: 2002-11-05 14:37:54

Temat: Re: Relacje lekarz-pacjent
Od: f...@p...onet.pl szukaj wiadomości tego autora

> >Na zakończenie wątku płacowego chcę powiedzieć, że używanie argumentu
niskich
> >zarobków, na swoją obronę w dyskusji z pacjentami nie ma sensu. Te sprawy
jak
> >najbardziej mają prawo być poruszane, ale raczej w wewnętrznym środowisku
> >lekarskich.
>
> Tego to juz nie rozumiem zupelnie. A niby dlaczego ? Czy to lekarze
> sami sobie wyznaczaja poziom dochodow ? Nie, bo to wlasnie otoczenie
> "zewnetrzne" im te zarobki dyktuje.


Dlatego, że jak lekarz idzie do urzędu to go absolutnie nie interesuje
narzekanie urzędnika, jak mało to on zarabia, tylko chce być dobrze obsłużonym.


Wątpię abyś jako lekarz, przekonał jakąkolwiek grupę zawodową w Polsce, do
tego, że ona zarabia za dużo w stosunku do lekarzy. Wiem z własnego
doświadczenia, że w każdej grupie zawodowej dyskusje na temat pieniędzy są
bardzo trudne. Rzadkością jest tutaj skromność. W Kanadzie jest tak, a jeszcze
w innych krajach inaczej, ponieważ różne kraje mają różną historię i inne
uwarunkowania. U nas na przykład jest tak, że płaci się przez kilkanaście lat
składki na ubezpieczenie, a za poważniejsze leczenie (nawet zaplombowanie zęba)
często płaci się lekarzom z prywatnego portfela. Czy tak jest w Kanadzie? Poza
tym, zapomniałeś, że według międzynarodowych organizacji, lekarze są
najbardziej skorumpowaną grupą zawodową w Polsce. Czy w swoich obliczeniach
uwzględniłeś to wszystko? Jeśli nie, to widzisz, że nie można w prosty sposób
dokonywać porównań pomiędzy Kanadą a Polską. Reasumując, swoje zdanie z grubsza
w tym temacie określiłem i przepraszam, ale jak wspomniałem wcześniej, na temat
zarobków lekarzy w tym wątku nie chcę dalej dyskutować. Takie dyskusje należy
prowadzić ze związkami zawodowymi, ministerstwem zdrowia czy innymi
organizacjami, ale na boga nie z pacjentami ;-).

Pozdrawiam, andrzej

--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


28. Data: 2002-11-05 14:42:34

Temat: Re: Relacje lekarz-pacjent- wyszkolenie lekarza
Od: dradam <x...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

On Tue, 5 Nov 2002 15:07:48 +0100, "EDXER"
<(nospam)Wadysaw.9358343@pharmanet.com.pl> wrote:


>
>Powszechna opinia o doskonalosci polskich lekarzy w niewielu wypadkach
>potwierdza sie w np. LMCC; ECFMG itp.
>Zródla " failure":
>1.Lepszy narybek na studiach.
>Dradam- ilu w przec. ubiega sie tam a ile tutaj / na 1 miejsce
>2.Inny uklad zajec , przedmiotów
>3. Twardy rezim egzaminu podobnego do LEP, rozlozony na 3 czesci: teoret. po
>2 latach , kliniczna po kolejnych dwóch i ostatnia po internshipie.
>4.Internship - sam formularz to plachta z 8 stron z b. dokladna
>charakterystyka tego co sie robilo, ocena zdolnosci przyswajania ,
>wspólpracy w grupie , celowosci uzycia konsultantów itd.
>5.Rezydentury: trudno sie na wiele dostac, mozna nie skonczyc,
>finals -najkrócej mówiac wybitnie trudne
>6.Zdanie finals oznacza ze sie ma " 2-ke" - ale znaczy to o wiele wiecej.
>Natomiast licencja w danej specjalnosci WYGASA W SPOSÓB AUTOMATYCZNY po 10
>latach ( tak bylo jak teraz - nie wiem).
>7.No i przymus wyrobienia w ciagu roku okreslonej liczby punktów CME.
>8. ITD.
>Panie doktorze Dradam - prosze mnie poprawic - jesli sklamalem i ew.
>uzupelnic.


Rzadko sie zdarza, zeby ktos nie skonczyl rezydentury. Selekcja jest
na wstepie tak silna, ze szanse niepomyslnego zakonczenia sa male.
Jedyni , ktorzy mieli klopoty z zakonczeniem (znam dwa przypadki) to
byli absolwenci polskich uczelni medycznych.

Licencja specjalisty w Kanadzie wygasa po 5 latach , o ile sie nie
zebralo odpowiedniego szkolenia doskonalacego ( CME). W odniesieniu do
lekarza rodzinnego wynosi to obecnie rowniez ( o ile mnie pamiec nie
myli) 4 lata.

Co do reszty to masz w 100 racje i nie mam nic do dodania.

Pozdrawiam


dradam
>
>
>
>
>

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


29. Data: 2002-11-05 14:58:59

Temat: Re: Relacje lekarz-pacjent - dochody lekarza
Od: dradam <x...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

On 5 Nov 2002 15:37:54 +0100, f...@p...onet.pl wrote:

>
>
>W?tpi? aby? jako lekarz, przekona? jak?kolwiek grup? zawodow? w Polsce, do
>tego, ?e ona zarabia za du?o w stosunku do lekarzy. Wiem z w?asnego
>do?wiadczenia, ?e w ka?dej grupie zawodowej dyskusje na temat pieni?dzy s?
>bardzo trudne. Rzadko?ci? jest tutaj skromno??. W Kanadzie jest tak, a jeszcze
>w innych krajach inaczej, poniewa? ró?ne kraje maj? ró?n? histori? i inne
>uwarunkowania.

Opisane przeze mnie sutuacje istnieja w USA/Kanadzie/Anglii.

Lekarz w Anglii , idacy na emeryture, po 20 latach pracy dostaje
emeryture rowna swojej ostatniej pensji. Na otarcie lez, ze nie bedzie
wiecej sie meczyl, dostaje cwierc miliona dolarow - jako odprawe
emerytalna.

Prawda jest, ze jego zarobki wynosza tylko mniej wiecej 15 razy wiecej
niz przecietne zarobki lekarza w Polsce.

Lekarze w USA/Kanadzie maja zarobki wieksze, ale musza sobie sami
zapracowac na emeryture.

Nie wiem o jakich krajach piszesz... Moze gdzie indziej jest inaczej.
W kazdym razie we wszystkich krajach gdzie ludzie dbaja o swoje
zdrowie to lekarze znajduja sie w czolowce dochodow. Tak jest tez,
przypadkiem, we Francji /Szwecji/Norwegii .

Moze sa kraje (mniej wiecej rozwiniete) gdzie jest inaczej - ja nie
wiem.

Pozdrawiam

dradam

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


30. Data: 2002-11-05 15:04:27

Temat: Re: Relacje lekarz-pacjent
Od: Oleńka <o...@b...wroc.pl> szukaj wiadomości tego autora



-- > > >Na zakończenie wątku płacowego chcę powiedzieć, że używanie
argumentu
> niskich
> > >zarobków, na swoją obronę w dyskusji z pacjentami nie ma sensu. Te
sprawy
> jak
> > >najbardziej mają prawo być poruszane, ale raczej w wewnętrznym
środowisku
> > >lekarskich.
> >
> > Tego to juz nie rozumiem zupelnie. A niby dlaczego ? Czy to lekarze
> > sami sobie wyznaczaja poziom dochodow ? Nie, bo to wlasnie otoczenie
> > "zewnetrzne" im te zarobki dyktuje.

Ja, jako pacjentka, niczego Ci nie dyktuję. Ja mogę tylko płacić ZUS ale
jaki jego procent idzie na Twoją pensję? :)
Mam skończone studia, do tego studia podyplomowe, płacą mi poniżej 1000zł
(brutto!). Pracy jest po uszy,czasem nie mam kiedy wyjść do toalety. Dla
ludzi zawsze uśmiech i oczywiście kupa życzliwości. I zawsze mam stanąc na
wysokości zadania. I nigdy się nie skrzywić. I szanować
moich...eeeee.....podopiecznych.
No i to robię.
Nie wypominam nikomu wysokości moich zarobków, bo co to moich
podopiecznych/klientów obchodzi? Oni nie decydują bezpośrednio o mojej
płacy.

Niska pensja mi doskwiera, pracę być może będę musiała zmienić. Szkoda
długich studiów, za które zapłacili wszyscy podatnicy i moi rodzice.

Ale skoro pracuję, staram się, jak mogę i nie jestem opryskliwa dla osób z
którymi się stykam. I nie tłumaczę swoich ewentualnych "niedoróbek" lub
braku życzliwości niską pensją.

I prywatnie nie jestem milsza niż "państwowo".

Ola


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 . 2 . [ 3 ] . 4 ... 9


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Neuroimmunologia
CZASZKE !! Kupie pilnie !! Egzamin na dniach !!
Do pediatrow
Pregnyl???
płytki krwi i ciąża??

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Demokracja antyludowa?
Semaglutyd
Czym w uk zastąpić Enterol ?
Robot da Vinci
Re: Serce - które z badań zrobić ?

zobacz wszyskie »