Strona główna Grupy pl.soc.rodzina Rozwód

Grupy

Szukaj w grupach

 

Rozwód

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 51


« poprzedni wątek następny wątek »

31. Data: 2002-01-07 11:33:39

Temat: Re: Rozwód
Od: "poranna mgła" <porannamgla=NOSPAM=@poczta.onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "MOLNARka"

> > Wydaje mi się, że to po prostu zbyt mało informacji. Ja bym raczej
> > zapytała o resztę okoliczności, niż wyrażała swo tak kategoryczny sąd.
>
> Ale czekaj ... jaki sąd ? Ja zapytałam "po co to wszystko było"?

Osadzaniem jest juz proba domyslania/pytania sie sie 'dlaczego'/'po co to
wszystko było', a nie o ocene/sadzenie chodzilo Agacie.

pm


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


32. Data: 2002-01-07 11:45:59

Temat: Re: Rozwód
Od: "MOLNARka" <g...@h...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Kami" <K...@j...net> napisał


> No wiesz, trudno coś innego powiedzieć, prawda? :-) To jedynie słuszna
> opcja przecież :-)

Wiesz jak jest - jedyna słuszna ale nie jedyna możliwa ;-) ... zawsze jedna
może stwierdzić że "tylko ja mam rację" tylko, że wtedy żadna dyskusja nie
ma sensu ;-)


> I życzę Ci - absolutnie szczerze i bez promila złośliwości - żeby tak
> pozostało.

I ja sobie życzę ... co niestety nie znaczy, że mnie to całkowicie omija
(ale wtedy wiem, że to rzeczywiście nieprzewidywalność a nie moja głupota).


> > I pytam ... bo czasami to rzeczywiście jest sprawa
> > niedoprzewidzenia ale
> > czasami to niestety tylko głupota czy bezmyślność osób uczestniczących
> > sprawia, że dzieją się takie a nie inne rzeczy.
>
> Jak sama piszesz - _czasem_.

Ano właśnie _czasem_ jest to głupota ludzka a nie nieprzewidywalność i można
było tego uniknąć gdyby pomyślano wcześniej.


> Bo jak sama napisałaś w tym liście - Ty jesteś poukładana i
> uporządkowana, to Twój sposób na życie. I jak rozumiem, w tej ocenie
> kierowałaś się głównie swoim doświadczeniem.

Nie da się ukryć ... każdy sądzi według siebie ;-)


> A znam ludzi, którzy tak
> uporządkowani nie są, "idą na żywioł", ale też świetnie im się żyje, bez
> katastrof. Są również tacy, którzy bardzo chcą być poukładani ale
> wygląda to tak, jakby los był przeciwko - wszystko im się wali.

Są jeszcze tacy, którzy idą na żywioł i nie myślą o konsekwencjach (wcale
nie chcą być poukładani) i im się nie układa bo nie może ... i głównie o
nich mówię.


> Odpowiedziałaś: "Wybacz ... dla mnie to nierealne. I mam prawo do takich
> ocen." na moje pytanie o to, czy para może się okazać niedobrana po
> ślubie.

Ja się zgadzam, że mogą się okazać niedobrani dopiero po ślubie... ale ten
czas ... 6 miesięcy ... to strasznie krótko i niepokojąco ;-(

> Naprawdę uważasz, że to nierealne? "Nieżyciowość" to może złe
> słowo - zawężona ta ocena, taka, jakbyś miała ograniczone doświadczenia
> i obserwacje (wybacz, to nie w sensie "gorsze" tylko w sensie "mniej"
> czy też "jednorodne").

Mam takie doświadczenia ... bo na swojej drodze spotykam ludzi myślących,
przewidujących i szczęściarzy, którym się dobrze układa ... a jak mam 2
znajome pary po podobnych doświadczeniach jak wymienione w Twoim którymś
poprzednim poście (alkoholik i ciąża) to po wielu dyskusjach na ten temat z
zainteresowanymi doszliśmy do wnoisku (wspólnie z nimi) że w ogóle nie
myśleli o konsekwencjach i nic nie planowali ... ot, jakoś to będzie.
I na ogół takie podejście powoduje, że jest kiepsko ;-(


> Nie? ;-) Dobra, teoretyzuję - _bardzo_ religijna babcia, która
> wydziedziczyłaby wnuczkę-samotną matkę (albo po prostu byłby to dla niej
> szok i wielki zawód), która to babcia umiera 3 miesiące po ślubie
> wnuczki. Mało realne, ale jednak może się zdarzyć, prawda?

Teoretycznie ... masz rację ;-)
Tylko powiedz mi czy wszystkie dziewczyny, które wpadły i głupio wyszły za
mąż mają takie babcie ???
Nie ??? ... więc pewnie są tez inne powody ... a może ich nie ma tylko panny
nie mają siły walczyć ?


> MOLNARko! Nie żartuj! To są świeże pary. Przecież nie odbierzesz im
> prawa do istnienia, chociaż po wielokroć sensowniejsze byłoby, gdyby
> ludzie się poznali, zanim coś postanowią.

Oczywiście, że im nie odbiorę ... ale jak patrzę później na takie pary
(rozwodzące się, walczące o dzieci) to che mi się krzyczeć ... dlaczego nie
myśleliście o tym wcześniej !!!???
Nie robię tego - bo tak naprawdę to nie moja sprawa - ale tak właśnie myślę.
I jak tu na grupie mogę anonimowo z komś o podobnych poglądach pogadać - to
bardzo chce to zrobić ... może ma jaieś argumenty o których ja nie wiem ?

> Przecież może być tak, że ludzie po prostu krótko się znają, następuje
> oczarowanie i ślub (nie mówię, że to dobrze, bo akurat co do
> podejmowania decyzji o małżeństwie mam zdanie identyczne jak Ty). A
> potem okazuje się, że któraś ze stron coś ukrywała... Alkoholizm łatwo
> ukryć, narkomanię wbrew pozorom też... Skłonności do rozwiązłego zycia
> erotycznego również - wszystko, jeśli się nie mieszka razem. Uwierz - na
> to i ja się nacięłam. A byłam ostrożna (i nie wyszłam za mąż).

To wszystko prawda ... wszystko można ukryć albo starać się nie zauważyć ...
ale jak widzisz sama są ludzie, którzy potrafią to przewidzieć i nie
wpakować się w taki układ (patrz ja i Ty ;-)))



> Czasem młodziutka dziewczyna jest pewna po trzech miesiącach - wiesz, że
> ja kiedyś byłam? Okoliczności się tak szczęśliwie ułożyły, że teraz nie
> jestem rozwódką.

I chwała Ci i okolicznościom za to !
Czyli coś nad Tobą czuwało ... pewnie Ty sama po trosze ;-)


> MOLNARko - to _mozna_ ukryć. Bez problemu i przez dłuższy czas. Co
> więcej - to może wyjść na jaw dwa dni po ślubie, a nie pół roku po nim.

O'K ... ja się z czymś takim nie spotkałam - więc myślę tak jak myślę.
A jak spotkali się moi ww znajomi - to zapewniam Cię, że oznaki było widać
na grubo przed ślubem ...



> Zgoda w 100%. Tylko że mimo wielkiej słuszności tego, co napisałaś, nie
> wszyscy ludzie mają chęć/możliwości/potrzebę/pomysł na takie kierowanie
> swoim życiem. I w związku z tym różnie im się układa.

Trzeba chcieć ... i się uda ;-)
Niestety w większości przypadków to jest 'nie myślenie o konsekwencjach' a
nie brak pomysłu czy możliwości.

Po prostu płakać mi sie chce jak rozmawiam z moją koleżanką rozwódką, której
mąż przepijał wszystko (i przed ślubem też !) a ona mi mówi ... myślałam, że
się zmieni ;-(
Albo drugi leniuch nie przepracował w swoim życiu ani jednego dnia, zawsze
utrzymywali go rodzice i teraz zrobił dziecko żeby się wżenić w bogatszą
rodzinę (jego własne słowa) a panna twierdzi ... jakoś to będzie ;-(

To dramat i głupota ludzka ... i wiem, że nie można wszystkich przypadków
traktować tak samo ale doświadczenia sprawiają, że mam taki punkt widzenia
(nie słuszny dla wszystkich ale jednak ...).


> Podjęta po zbyt krótkim zastanowieniu? Wielkie zakochanie? Presja?
> Tysiąc innych rzeczy, które może nie są najlepsze w aspekcie szans na
> szczęśliwy i udany związek, ale które często przeważają o decyzji. Która
> może mieć konsekwencje - jak widzisz - różne.

Jeszcze tylko jedno zdanie ... bo gadamy Agata się nie włącza, a my niedługo
wysnujemy super scenariusze ;-)))

We wszystkim co się robi trzeba myśleć. Nie mogą działać emocje, presja,
strach ... trzeba rozważyć wszystkie za i przeciw.

Chciałam sprowokować dyskusję, żeby usłyszeć co ma na swoją obronę (sorry za
wyrażenie) osoba, która tych zasad nie stosuje tylko daje sie ponieść fali a
później cierpi (bo rozwód to przecież cierpienie). Bo przecież można by tego
wszystkiego uniknąć ;-(

Pozdrówka
MOLNARka



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


33. Data: 2002-01-07 13:02:07

Temat: Re: Rozwód
Od: "kolorowa" <v...@i...pl> szukaj wiadomości tego autora

> I ja sobie życzę ... co niestety nie znaczy, że mnie to całkowicie omija
> (ale wtedy wiem, że to rzeczywiście nieprzewidywalność a nie moja
głupota).

Może znaleźć się ktoś, kto przewidział. I wtedy rozwodzić się będzie nad
cudzą głupotą ;)

Małgosia


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


34. Data: 2002-01-07 13:10:30

Temat: Re: Rozwód
Od: "kolorowa" <v...@i...pl> szukaj wiadomości tego autora

ale nadal jakoś do mnie nie trafia, że przed
> ślubem było super - żadnych złych oznak

Znaki mogły się pojawić, tylko Agata mogła ich nie odczytać (z powodu braku
doświadczenia z takimi typami np.) albo je odrzucać, bo kłóciły się z
wyobrażeniem jej mężczyzny albo coś o czym nie wiemy. Na jej wybór mogły
mieć wpływ jej doświadczenia z dzieciństwa i młodości. Takie rzeczy wyciąga
z ludzi psycholog czasami przez lata - tak głęboko spychamy pewne rzeczy w
podświadomość...
--
Małgosia z Bartkiem (6,5l) i Sebastianem (3,5l)
Piaseczno k. W-wy


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


35. Data: 2002-01-07 14:48:51

Temat: Odp: Rozwód
Od: "satia" <s...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora



Użytkownik MOLNARka <g...@h...pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:a1apag$4ld$...@n...tpi.pl...
> Masz rację ... z moją tolerancją coś nie za bardzo ;-)
> Ale niestety nie moge sobie wyobrazić, że coś wychodzi zaraz po ślubie a
> wcześniej o tym niewiedzieliśmy ???
> I musi to być coś strasznego skoro chcemy się rozwodzić, prawda ?

> Ja wiem, że jest przemoc w rodzinie ... wiem też że są inne patologie
> (alkoholizm, narkomania itd) ale nadal jakoś do mnie nie trafia, że przed
> ślubem było super - żadnych złych oznak a w przeciągu 6 miesięcy wyszło to
> na jaw i tak strasznie sie pogorszyło że chcemy się rozwodzić.

> Pozdrówka
> MOLNARka

To ja (satia, przedstawilam sie na poczatku, ale przyjelam role czytacza:-)
podam Ci przyklad takiego przypadku, kiedy to po slubie nagle wychodzi, kto
zacz.
Zdarza sie. Nigdy nie wiesz, mnie ostatnio zycie tak zaskakuje
(niepomyslnie), ze juz we wszystkie mozliwe zbiegi okolicznosci i zdarzenie
teoretycznie malo mozliwe do przytrafienia sie wierze.

Ale moj towarzysz zycia (zwany potocznie TZ) ma sie dobrze i z nami - poki
co (odpukac) wszystko dobrze. Za to moj TZ pojechal ze swoja siostra w dlugo
planowana podroz poslubna. Bo maz owej siostry mojego TZ tuz po slubie
stracil ochote na wyjazd w podroz do Grecji. Miejsce wykupione, zaplacone,
pojechala wiec nie z mezem, a ze swoim bratem (moim TZ).
A jak to wygladalo? Dziewczyna miala 26 lat jak zostala mezatka. Decyzja o
slubie nie byla pochopna (hopna?) - ani nie byla w ciazy, ani nie znala
swojego meza za krotko. W zwiazku przed slube,m byli 5 lat, mieszkali razem
przez cale jej studia. Ona byla zapatrzona i tyle. A facet (IMHO)
nieciekawy. Ale des gustibus itd...

Przygotowania do slubu (li i jedynie koscielnego) trwaly, setka gosci
zaproszonych, balanga - ONA wychodzi za maz, sakramentalne TAK
wypowiedziane, ONA jest szczesliwa. Wiek odpowiedni, studia skonczone,
mieszkanko jest....

Zaraz po slubie ONA dowiaduje sie, ze jej maz ma inna kobite we Wroclawiu.
Ma ja od dawna! I klamal wiele razy, ze jedzie gdzies tam, a jechal do
tamtej! Mial ja od dawna! Co wiecej! Po slubie przestal sie z tym tak
bardzo kryc.
ONA byla w szoku i to chyba zrozumiale. On poszedl natychmiast do tamtej -
na stale.
Trzy lata trwaly starania o uniewanznienie malzenstwa ( w Watykanie!), bo ON
najwyrazniej dopuscil sie krzywoprzysiestwa, mowil na slubie nieprawde,
zatail prawde itp... generalnie slubujac wiernosc klamal.
Dzis malzenstwo jet uniewaznione. Ona znowu jest panna. Ma 29 lat, kolejnego
partnera (juz od lat), tym razem fajny czlowiek, ona jest zdecydowanie
ostrozniejsza. I ma dosc powazny, nieciekawy zwiazek za soba. A moj TZ ma
fajne zdjecia z Grecji - jak pojechakl ze swoja siostra w podroz posluba.

Ona to odchorowala. Kochala tego faceta, a jakze. Jak kazda panna mloda byla
najszczesliwsza panna mloda na swiecie.
Dzis jej maz widuje ja czasem na ulicy i .... nie poznaje.
Znali sie 5 lat, mieszkali razem tyle lat. On przyszedl do jej rodzicow na
oficjalne oswiadczyny. PO CO? Chyba sie nie dowiemy. W zeznaniu, jakie
podal kosciolowi podczas uniewazniania sprawy - podal, ze ozenil sie z
litosci. To nonsens, bo ona nie wymaga litosci! Ma, co trzeba w zyciu miec.
Ona ma prawo wziac jeszcze raz slub koscielny. On juz ma zakaz.

To sie zdarzylo, dobrze, ze nie ma z tego dzieci.

pozdrawiam
--
satia
****************************************
"Po piersze duchy nie istnieja,
a po drugie sa niewidzialne" E.R. lat 5


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


36. Data: 2002-01-07 16:23:10

Temat: Re: Rozwód
Od: "Ituś" <w...@i...pl> szukaj wiadomości tego autora

>
> Rozwód zaczyna się złożeniem w odpowiednim wydziale sądu - u mnie
nazywa się
> to wydział cywilny odoławczy - przez jedną ze stron wniosku o
rozwiązanie
> malżeństwa
> wpisowe - tu głowy nie dam - od 100 do 600zł - nie ja składałem
pozew
> do pozwu musisz dołączyć - odpis aktu małżeństwa, oraz akty
urodzenia dzieci
> jeśli masz
> w pozwie musisz mieć zawarte czy żadasz go z orzeczeniem o winie czy
za
> porozumieniem stron
> do tego uzasadnienie - szczególnie dobre jeśli są dzieci
> pierwsz sprawa - to zawsze posiedzenie ugodowe - sędzina pyta czy
nie
> widzicie mozliwości kontynuowania małżeństwa
> Jeśli ustalicie ze nie - to masz 2 tygodnie na przedstawienie liosty
> swiadków, po tem sąd wyznacza już termin normalnej sprawy
>
> Dalej

Rozprawa: przesłuchanie zainteresowanych i ewentualnych światków. O
ile istnieje faktyczny rozkład związku (i współmałżonek/a jest na
poziomie) to jest to jedyna rozprawa. Wyrok, uprawomocnienie - wpłata
kosztów i Free (fruuu).
Jeżeli nie (dowolne) to przerąbane.

"Prawdziwą wartość partnera poznaje się na sprawie rozwodowej"

warto to sobie zapamiętać (i dobrze zastanowić się przed ślubem - może
lepiej jednak życie ułożyć sobie razem bez ślubu)

Pozdrawiam
Ituś

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


37. Data: 2002-01-07 16:37:09

Temat: Re: Rozwód
Od: "AgaG" <a...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik Ituś <w...@i...pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:1...@2...17.138.62...

> Rozprawa: przesłuchanie zainteresowanych i ewentualnych światków. O
> ile istnieje faktyczny rozkład związku (i współmałżonek/a jest na
> poziomie) to jest to jedyna rozprawa. Wyrok, uprawomocnienie - wpłata
> kosztów i Free (fruuu).
> Jeżeli nie (dowolne) to przerąbane.

Niestety na szybkie załatwienie sprawy nie ma się co nastawiać. Siostra
mojego męża jest już po którejś tam rozprawie. Ostatnio już była pewna, że
to koniec (oboje postanowili być na poziomie, żadnego obrzucania błotem,
pełne porozumienie co do chęci i warunków rozstania) , ale usłyszała tylko:
" Oboje jesteście młodzi, to się jeszcze możecie pogodzić. Pa, pa do
następnej rozprawy". No, ale jest dziecko.

Agnieszka


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


38. Data: 2002-01-07 16:38:18

Temat: Re: Rozwód
Od: "Ituś" <w...@i...pl> szukaj wiadomości tego autora

> Ale planuje (ślub nie rozwód) ...

Po co?
Po co ci ten kawałek papierka (toaletowy jest tańszy i łatwiejszy w
użyciu)?
Jeżeli nie masz na co wydawać pieniędzy to wydaj je na akcję Pajacyk.

A jeżeli twoim celem jest przejście się w fajowej kiecce przed
wszystkimi znajomymi to znam parę tańszych sposobów.

Pozdrawiam
Ituś

Przy okazji Witam. Nie zdążyłem się przywitać i przedstawić - temat
był zbyt piękny by nie wejść.
Kim jestem:
"druga młodość, trzecie zęby, czwarty krzyżyk", po rozwodzie (12lat
związku), w wolnym związku (5lat) - trochę się nakładały - dzieci - i
tu i tu.



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


39. Data: 2002-01-07 21:07:36

Temat: Re: Rozwód
Od: "Agata" <m...@t...pl> szukaj wiadomości tego autora

Witam!
Dziekuję wszystkim Grupowiczom za dyskusję na temat, którym najwyraźniej
poruszyłam wiele osób.

Śledząc Wasze wypowiedzi odnoszę różne wrażenie... czasem potępiana:

| "...Po co wychodziłaś za mąż skoro po 6 miesiącach chcecie się rozwieść
?
| Tylko nie mów mi, że nie planowałaś rozwodu jak się pobieraliście bo to
| tylko słowa .... niepoważne zresztą..."

| "... bo czasami to rzeczywiście jest sprawa niedoprzewidzenia ale
| czasami to niestety tylko głupota czy bezmyślność osób uczestniczących
| sprawia, że dzieją się takie a nie inne rzeczy..."

| "... To co to za pary skoro tego o sobie nie wiedzą ???
| Ślub to poważna sprawa - trzeba być pewnym..."

| "...Bo małżeństwo to nie zabawa w dom, tylko poważna decyzja..."
itp. ...

...ale są momenty, gdy pozwalacie mi wierzyć, że dobrze robię, żeby nie
poddawać się, że życie przede mną i dam sobie radę. Za to serdecznie
dziękuję.

Chcę Wam wyjaśnić kilka sytuacji, ponieważ widzę, że moja sprawa może
rzeczywiście "otworzyć oczy" młodym dziewczynom zamierzającym wiązać się
formalnie...

Może Was zaskoczę, ale... "nasz" związek trwał 1/3 mojego życia zanim się
pobraliśmy... Byliśmy szczęśliwą parą (tak przypuszczałam) do momentu, gdy
dowiedziałam się, że 3 miesiące przed ślubem, a 3 miesiące po poczęciu,
poznał kobietę, dla której zrezygnował z całego wspólnie budowanego "naszego
światka". Mieszkaliśmy razem ponad 2 miesiące po ślubie... i na tym koniec.
Próbowałam mu wybaczyć, dać szansę... nie skorzystał.
Teraz mieszkam z rodzicami, pomagają mi wychowywać synka.
Dodam jeszcze, że On właśnie pochodzi z "dobrej" rodziny i to dla wszystkich
był/jest szok!

Na rozwodzie bardziej zależy mi, niż jemu. Dla niego obojętny jest stan
cywilny, nie mówiąc już o kościelnym. Może dlatego tak łatwo mu było ożenić
się ze mną... teraz mówi, że z litości... (dziecko).

Zastanawiam się teraz jak będzie wyglądała sprawa rozwodowa. Czy może, żeby
było mniej cierpienia i żeby nie stracić przyjaciół, zyskać na czasie -
wnieść o sprawę bez ozekania o winie.

Pozdrawiam wzburzonych Grupowiczów
Agata


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


40. Data: 2002-01-07 21:33:12

Temat: Re: Rozwód
Od: Kami <K...@j...net> szukaj wiadomości tego autora



> -----Original Message-----
> From: Agata [mailto:m...@t...pl]
> Posted At: Monday, January 07, 2002 10:08 PM
> Posted To: rodzina
> Conversation: Rozwód
> Subject: Re: Rozwód

[ciach wszystko]

No i to by było na tyle.
Nie mogę się powstrzymać przed powiedzeniem: a widzisz MOLNARko?
Ech... Życzę Ci dużo siły, Agato. I powodzenia. I znalezienia
PRAWDZIWEGO MĘŻCZYZNY, ktory będzie tatą dla Twojego synka.
I jestem/byłam oczywiście o lata świetlne od potępiania Cię.

Pozdrowienia
--
Kami
____________________________
k...@p...net
ICQ: 81442231 - GG# 436414

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 3 . [ 4 ] . 5 . 6


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Slub kontra nazeczenstwo....
wyjazd w gory
Jak zachowac swoj"kolorowy" swiat w "szaro-burym"....
kiedy matka dojrzewa ...
5 lat po slubie-dlugie

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

"Nie będziesz cudzołożył."
Znalazłam kanał na YouTube dla dzieci i nie tylko i poszukuję podobnych
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.

zobacz wszyskie »