Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Re: Siła przesunięcia paradygmatu

Grupy

Szukaj w grupach

 

Re: Siła przesunięcia paradygmatu

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 505


« poprzedni wątek następny wątek »

91. Data: 2010-02-04 20:21:39

Temat: Re: Siła przesunięcia paradygmatu
Od: medea <e...@p...fm> szukaj wiadomości tego autora

XL pisze:

> Czyli Twoje rozmowy o mnie (z Redartem i różnymi paniami) miałabym
> traktować jako "używanie sobie"? - a popatrz, jakoś nie przyszło mi to
> nawet na myśl :-)

Jak to? A nie tak właśnie to traktowałaś? Jako nagonkę na siebie?

Ewa

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


92. Data: 2010-02-04 20:22:09

Temat: Re: Siła przesunięcia paradygmatu
Od: XL <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Thu, 04 Feb 2010 20:46:40 +0100, Paulinka napisał(a):

> XL pisze:
>> Dnia Thu, 04 Feb 2010 19:40:39 +0100, medea napisał(a):
>>
>>
>>> (...)Mnie jednak naprawdę intryguje i wcale nie chodzi o jakieś czepialstwo i
>>> doszukiwanie się sprzeczności, tylko chcę po prostu ZROZUMIEĆ Twoje
>>> stanowisko w tej sprawie. Dwa konkretne przypadki - mam nadzieję, że mi
>>> wybaczą. Dlaczego sądzisz, że żona Redarta miała wystarczający powód do
>>> rozwodu i, jak wnioskuję z powyższego, gdyby do tego doszło,
>>> zrozumiałabyś ją,
>>
>> W tamtym momencie Redart wykazał krańcowy egoizm, nieodpowiedzialność i
>> nieliczenie się z uczuciami żony - będąc żonatym i dzieciatym mężczyzną z
>> całą beztroską pozostawił żonę i potomstwo na łaskę losu w sytuacji
>> zagrożenia oddając się własnym uciechom i jak podejrzewam, był o krok od
>> zdrady, bawiąc się sam na sam z, jak ją nazywa, koleżanką. Dla mnie nie do
>> pomyślenia jest taka sytuacja nawet bez kontekstu szpitalnego. Zaważył na
>> mojej opinii aspekt męskości i kobiecości, tj. kobiecość w osobie żony
>> zdała tu egzamin, a to mężczyzna nawalił.
>
>> Tak: nie znoszę ludzi, którzy potrafią zawieść najbliższych. Konsekwentnie
>> ich nie znoszę. Męża Aichy też potępiam - za opuszczenie własnego dziecka.
>> Takim ludziom absolutnie nie można ufać, bo NIKT nie jest dla nich godny
>> własnego poświęcenia ani szacunku.
>
> Ciekawe co zatem Ci się podoba w Enderze i dlaczego tak mu
> przyklaskujesz, skoro to klasyczny przykład facet wyzbytego emocji i
> nastawionego na własną przyjemność.

To, co mi się spodobało, wyraźnie zaznaczyłam, pisząc "popieram" itp.
--

Ikselka.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


93. Data: 2010-02-04 20:24:02

Temat: Re: Siła przesunięcia paradygmatu
Od: medea <e...@p...fm> szukaj wiadomości tego autora

Chiron pisze:

> Czy mam rozumieć, że Twoja niechęć do "żyletownia" kogoś- nie dotyczy
> Iksełki? Masz jeszcze inne wyjątki?:-)

Dotyczy Ikselki także, wystarczy przejrzeć dokładnie pod tym kątem
archiwum. Nasze "relacje" zdecydowanie popsuły się po kilku XLi
kłamstwach i kłamliwych insynuacjach na mój temat, które zresztą przy
wielu okazjach powtarza i z których jakoś nie potrafi się wycofać, nawet
w tym wątku.

Ewa

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


94. Data: 2010-02-04 20:25:25

Temat: Re: Siła przesunięcia paradygmatu
Od: XL <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Thu, 04 Feb 2010 20:52:51 +0100, Paulinka napisał(a):

> Qrczak pisze:
>> W Usenecie Paulinka <p...@w...pl> tak oto plecie:
>>>
>>> XL pisze:
>>>> Dnia Thu, 04 Feb 2010 19:40:39 +0100, medea napisał(a):
>>>>
>>>>
>>>>> (...)Mnie jednak naprawdę intryguje i wcale nie chodzi o jakieś
>>>>> czepialstwo i doszukiwanie się sprzeczności, tylko chcę po prostu
>>>>> ZROZUMIEĆ Twoje stanowisko w tej sprawie. Dwa konkretne przypadki -
>>>>> mam nadzieję, że mi wybaczą. Dlaczego sądzisz, że żona Redarta
>>>>> miała wystarczający powód do rozwodu i, jak wnioskuję z powyższego,
>>>>> gdyby do tego doszło, zrozumiałabyś ją,
>>>>
>>>> W tamtym momencie Redart wykazał krańcowy egoizm, nieodpowiedzialność i
>>>> nieliczenie się z uczuciami żony - będąc żonatym i dzieciatym
>>>> mężczyzną z
>>>> całą beztroską pozostawił żonę i potomstwo na łaskę losu w sytuacji
>>>> zagrożenia oddając się własnym uciechom i jak podejrzewam, był o krok od
>>>> zdrady, bawiąc się sam na sam z, jak ją nazywa, koleżanką. Dla mnie
>>>> nie do pomyślenia jest taka sytuacja nawet bez kontekstu szpitalnego.
>>>> Zaważył na mojej opinii aspekt męskości i kobiecości, tj. kobiecość w
>>>> osobie żony zdała tu egzamin, a to mężczyzna nawalił.
>>>
>>>> Tak: nie znoszę ludzi, którzy potrafią zawieść najbliższych.
>>>> Konsekwentnie ich nie znoszę. Męża Aichy też potępiam - za opuszczenie
>>>> własnego dziecka. Takim ludziom absolutnie nie można ufać, bo NIKT nie
>>>> jest dla nich godny własnego poświęcenia ani szacunku.
>>>
>>> Ciekawe co zatem Ci się podoba w Enderze i dlaczego tak mu
>>> przyklaskujesz, skoro to klasyczny przykład facet wyzbytego emocji i
>>> nastawionego na własną przyjemność.
>>
>> Przeciwieństwa się przyciągają?
>
> Może podświadomie tęskni za draniem?

Gdyby tak było, miałabym drania tu na miejscu, za męża :-)
--

Ikselka.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


95. Data: 2010-02-04 20:26:44

Temat: Re: Siła przesunięcia paradygmatu
Od: XL <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Thu, 04 Feb 2010 20:58:02 +0100, Ender napisał(a):

> Paulinka pisze:
>> XL pisze:
>>> Dnia Thu, 04 Feb 2010 19:40:39 +0100, medea napisał(a):
>>>
>>>
>>>> (...)Mnie jednak naprawdę intryguje i wcale nie chodzi o jakieś
>>>> czepialstwo i doszukiwanie się sprzeczności, tylko chcę po prostu
>>>> ZROZUMIEĆ Twoje stanowisko w tej sprawie. Dwa konkretne przypadki -
>>>> mam nadzieję, że mi wybaczą. Dlaczego sądzisz, że żona Redarta miała
>>>> wystarczający powód do rozwodu i, jak wnioskuję z powyższego, gdyby
>>>> do tego doszło, zrozumiałabyś ją,
>>>
>>> W tamtym momencie Redart wykazał krańcowy egoizm, nieodpowiedzialność i
>>> nieliczenie się z uczuciami żony - będąc żonatym i dzieciatym mężczyzną z
>>> całą beztroską pozostawił żonę i potomstwo na łaskę losu w sytuacji
>>> zagrożenia oddając się własnym uciechom i jak podejrzewam, był o krok od
>>> zdrady, bawiąc się sam na sam z, jak ją nazywa, koleżanką. Dla mnie
>>> nie do
>>> pomyślenia jest taka sytuacja nawet bez kontekstu szpitalnego. Zaważył na
>>> mojej opinii aspekt męskości i kobiecości, tj. kobiecość w osobie żony
>>> zdała tu egzamin, a to mężczyzna nawalił.
>>
>>> Tak: nie znoszę ludzi, którzy potrafią zawieść najbliższych.
>>> Konsekwentnie
>>> ich nie znoszę. Męża Aichy też potępiam - za opuszczenie własnego
>>> dziecka.
>>> Takim ludziom absolutnie nie można ufać, bo NIKT nie jest dla nich godny
>>> własnego poświęcenia ani szacunku.
>>
>> Ciekawe co zatem Ci się podoba w Enderze i dlaczego tak mu
>> przyklaskujesz, skoro to klasyczny przykład facet wyzbytego emocji i
>> nastawionego na własną przyjemność.
>
> Ależ on kocha własną przyjemność, miłością jakiej nie jesteś zdolna
> nawet sobie wyobrazić ;-)


Podobnie ja kocham siebie :-)
--

Ikselka.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


96. Data: 2010-02-04 20:30:42

Temat: Re: Siła przesunięcia paradygmatu
Od: Paulinka <p...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

XL pisze:
> Dnia Thu, 04 Feb 2010 20:46:40 +0100, Paulinka napisał(a):
>
>> XL pisze:
>>> Dnia Thu, 04 Feb 2010 19:40:39 +0100, medea napisał(a):
>>>
>>>
>>>> (...)Mnie jednak naprawdę intryguje i wcale nie chodzi o jakieś czepialstwo i
>>>> doszukiwanie się sprzeczności, tylko chcę po prostu ZROZUMIEĆ Twoje
>>>> stanowisko w tej sprawie. Dwa konkretne przypadki - mam nadzieję, że mi
>>>> wybaczą. Dlaczego sądzisz, że żona Redarta miała wystarczający powód do
>>>> rozwodu i, jak wnioskuję z powyższego, gdyby do tego doszło,
>>>> zrozumiałabyś ją,
>>> W tamtym momencie Redart wykazał krańcowy egoizm, nieodpowiedzialność i
>>> nieliczenie się z uczuciami żony - będąc żonatym i dzieciatym mężczyzną z
>>> całą beztroską pozostawił żonę i potomstwo na łaskę losu w sytuacji
>>> zagrożenia oddając się własnym uciechom i jak podejrzewam, był o krok od
>>> zdrady, bawiąc się sam na sam z, jak ją nazywa, koleżanką. Dla mnie nie do
>>> pomyślenia jest taka sytuacja nawet bez kontekstu szpitalnego. Zaważył na
>>> mojej opinii aspekt męskości i kobiecości, tj. kobiecość w osobie żony
>>> zdała tu egzamin, a to mężczyzna nawalił.
>>> Tak: nie znoszę ludzi, którzy potrafią zawieść najbliższych. Konsekwentnie
>>> ich nie znoszę. Męża Aichy też potępiam - za opuszczenie własnego dziecka.
>>> Takim ludziom absolutnie nie można ufać, bo NIKT nie jest dla nich godny
>>> własnego poświęcenia ani szacunku.
>> Ciekawe co zatem Ci się podoba w Enderze i dlaczego tak mu
>> przyklaskujesz, skoro to klasyczny przykład facet wyzbytego emocji i
>> nastawionego na własną przyjemność.
>
> To, co mi się spodobało, wyraźnie zaznaczyłam, pisząc "popieram" itp.

Relatywizm moralny w czystym wykonaniu.
Tak: nie znoszę ludzi, którzy potrafią zawieść najbliższych. (by XL)
--

Paulinka

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


97. Data: 2010-02-04 20:33:35

Temat: Re: Siła przesunięcia paradygmatu
Od: Paulinka <p...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

XL pisze:
> Dnia Thu, 04 Feb 2010 20:52:51 +0100, Paulinka napisał(a):
>
>> Qrczak pisze:
>>> W Usenecie Paulinka <p...@w...pl> tak oto plecie:
>>>> XL pisze:
>>>>> Dnia Thu, 04 Feb 2010 19:40:39 +0100, medea napisał(a):
>>>>>
>>>>>
>>>>>> (...)Mnie jednak naprawdę intryguje i wcale nie chodzi o jakieś
>>>>>> czepialstwo i doszukiwanie się sprzeczności, tylko chcę po prostu
>>>>>> ZROZUMIEĆ Twoje stanowisko w tej sprawie. Dwa konkretne przypadki -
>>>>>> mam nadzieję, że mi wybaczą. Dlaczego sądzisz, że żona Redarta
>>>>>> miała wystarczający powód do rozwodu i, jak wnioskuję z powyższego,
>>>>>> gdyby do tego doszło, zrozumiałabyś ją,
>>>>> W tamtym momencie Redart wykazał krańcowy egoizm, nieodpowiedzialność i
>>>>> nieliczenie się z uczuciami żony - będąc żonatym i dzieciatym
>>>>> mężczyzną z
>>>>> całą beztroską pozostawił żonę i potomstwo na łaskę losu w sytuacji
>>>>> zagrożenia oddając się własnym uciechom i jak podejrzewam, był o krok od
>>>>> zdrady, bawiąc się sam na sam z, jak ją nazywa, koleżanką. Dla mnie
>>>>> nie do pomyślenia jest taka sytuacja nawet bez kontekstu szpitalnego.
>>>>> Zaważył na mojej opinii aspekt męskości i kobiecości, tj. kobiecość w
>>>>> osobie żony zdała tu egzamin, a to mężczyzna nawalił.
>>>>> Tak: nie znoszę ludzi, którzy potrafią zawieść najbliższych.
>>>>> Konsekwentnie ich nie znoszę. Męża Aichy też potępiam - za opuszczenie
>>>>> własnego dziecka. Takim ludziom absolutnie nie można ufać, bo NIKT nie
>>>>> jest dla nich godny własnego poświęcenia ani szacunku.
>>>> Ciekawe co zatem Ci się podoba w Enderze i dlaczego tak mu
>>>> przyklaskujesz, skoro to klasyczny przykład facet wyzbytego emocji i
>>>> nastawionego na własną przyjemność.
>>> Przeciwieństwa się przyciągają?
>> Może podświadomie tęskni za draniem?
>
> Gdyby tak było, miałabym drania tu na miejscu, za męża :-)

Można jeszcze hołubić substytuty wirtualne, Ender się ładnie wpisuje :)


--

Paulinka

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


98. Data: 2010-02-04 20:38:17

Temat: Re: Siła przesunięcia paradygmatu
Od: XL <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Thu, 04 Feb 2010 21:20:06 +0100, medea napisał(a):

> XL pisze:
>
>> W tamtym momencie Redart wykazał krańcowy egoizm, nieodpowiedzialność i
>> nieliczenie się z uczuciami żony
>
>> Nie przy każdej okazji, a w konkretnych sytuacjach, kiedy narzekała na
>> swojego ex-męża. Bo kiedy rozwód następuje w wyniku długotrwalego rozkładu
>> związku, wina raczej nie leży tylko po jednej stronie.
>
> Sorry, ale nie przekonują mnie te argumenty. Jak widać Redart zrozumiał,
> podjął jakieś działania, zawalczył - czyli rozwód byłby tylko
> uniesieniem się dumą i fochem (przecież nie zostawił ich na pastwę losu,
> ale w szpitalu, gdzie miały opiekę; chwilowo zaniedbał je emocjonalnie
> to fakt, ale nie upoważniający IMO do szybkiego rozwodu).

Może aż rozwód niekoniecznie, może przesadziłam, ale czy celowo pomijasz
tutaj wątek jego zabawy z "koleżanką" podczas gdy żona była w szpitalu przy
chorym dziecku?

> Mąż Aichy
> natomiast był zdaje się przede wszystkim realnym zagrożeniem dla niej i
> dla dziecka, czego jakby nie zauważasz.

Że dla dziecka - nie wyczytałam, ale i nie czytałam wszystkiego.

> No ale nie roztrząsajmy tych
> przypadków, bo mogą sobie tego nie życzyć.

Też tak sądzę, ale nie ja zaczęłam.

>
>> Swoją na pewno. Bo czyją? Ale nie tylko nią - również tym, co można
>> wyczytac między wierszami wypowiedzi tych osób. A jak widzisz, trochę
>> ważkich rzeczy wyczytać można.
>
> Można wyczytać, ale nie tyle, żeby tak skrajnie odwrotną skalę przyjąć w
> ocenie.

Można wyczytać oczywiście tyle, ile ktoś między wierszami wyrazi.


>>> Twoja emocjonalność sprowadza się do tego, że kiedy Ci się napisze, jaka
>>> jesteś piękna i mądra, to przestajesz się brzydzić planowaną wyrachowaną
>>> zdradą?
>>
>> Nie rozumiem.
>
> No, chyba nie zauważyłaś postów ENdera na ten temat, który tu wałkujemy
> od kilku dni.
>
>> Łał :-)
>> Przypuszczam, że Twoja sympatia wobec Aichy ma analogiczne (w pewien
>> sposób) podłoże, biorąc pod uwagę jej antypatię do mnie i może niezbyt
>> ciekawy wygląd ;-)
>
> Nie widziałam nigdy Aichy. A moja sympatia do niej ma podłoże w jej
> wypowiedziach. Zresztą akurat w tym przypadku sympatia nie ma nic do
> rzeczy. Staram się nie kierować zbytnio sympatią na grupach
> dyskusyjnych, bo zdaję sobie sprawę, że to co jest tutaj to dość skąpy
> obraz w porównaniu z realem.
>
>> Postaram się gorzej wyglądać i nie pisać ludziom, że ich popieram, kiedy
>> ich popieram, OK?
>> :-)
>
> Nie odwracaj kota ogonem.
>
>> Zakłamanie? - gdzie?
>
> Być może o tym akurat ENder pisał, mniejsza z tym.
>
>> Tak: nie znoszę ludzi, którzy potrafią zawieść najbliższych.
>
> Jak znosisz więc ENdera? Czy sam fakt, że się dobrze ukrywa ze zdradami
> przed partnerką oznacza, że jej nie zawodzi?

O ile wiem, nie ma żony.
Dla mnie związek nie będący małżeństwem nie jest usankcjonowany bardziej,
niż wspólne siedzenie w ławce w szkole. Można zmienić sąsiada z lada powodu
i bez tłumaczenia się.


>
>> Konsekwentnie
>> ich nie znoszę. Męża Aichy też potępiam - za opuszczenie własnego dziecka.
>
> Zdaje się, że to akurat dobrze się stało, że "opuścił". No ale nic,
> widocznie jak zwykle Twoje wewnętrzne oko nie doczytało tego, co mogłoby
> zmienić Twój paradygmat.
>

Opuszczenie oznacza też uchylanie się od łożenia na utrzymanie dziecka oraz
brak z nim kontaktu.


--

Ikselka.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


99. Data: 2010-02-04 20:41:20

Temat: Re: Siła przesunięcia paradygmatu
Od: medea <e...@p...fm> szukaj wiadomości tego autora

Ender pisze:

> czynu. Po przekroczeniu tej granicy czyn okazał się bardzo prosty i w
> moim przypadku wręcz o właściwościach terapeutycznych

Nazwałeś to mankamentem przez przypadek? Jak już wcześniej zauważyłeś,
ja przywiązuję dość dużą wagę do słów.

> dziś natomiast
> dochodzę w nim poniekąd do perfekcji.

Wiem. I to właśnie potępiam.

> Możesz więc sobie to przemyśleć, w którym momencie byłem faktycznie
> ograniczony i przekonać potem siebie, że jednak teraz ;-)

Teraz też marzysz o sytuacji, w której mógłbyś/chciałbyś być wierny,
więc nie oszukuj sam siebie. Może po prostu TŻ ci nie odpowiada? nie
wiem o co chodzi, ale na pewno nie jest to takie proste, jak tu
usiłujesz nam wmówić.

Ewa

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


100. Data: 2010-02-04 20:41:55

Temat: Re: Siła przesunięcia paradygmatu
Od: Paulinka <p...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

XL pisze:

> O ile wiem, nie ma żony.
> Dla mnie związek nie będący małżeństwem nie jest usankcjonowany bardziej,
> niż wspólne siedzenie w ławce w szkole. Można zmienić sąsiada z lada powodu
> i bez tłumaczenia się.

Masz na drugie Hipokryzja?



--

Paulinka

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 9 . [ 10 ] . 11 ... 20 ... 51


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Re: Siła przesunięcia paradygmatu
Re: Siła przesunięcia paradygmatu
Re: [OT] Siła Endera
Re: Siła przesunięcia paradygmatu
Re: fantazje

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

samotworzenie umysłu
Re: Zachód sparaliżowany
Irracjonalność
Jak z tym ubogacaniem?
Trzy łyki eko-logiki ?????

zobacz wszyskie »